dampf
Miejsce pobytu: Trójmiasto
|
|
« Odpowiedz #40 : Października 04, 2013, 11:38:58 » |
|
Jakby wywalić gimbo-romans, to książka by już była w ogóle super
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
p.a.
Administrator
Miejsce pobytu: Katowice | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #41 : Października 04, 2013, 11:46:56 » |
|
Się śmiejecie z gimbo-romansu tak, jakby zakochanie się było stanem charakterystycznym tylko dla tego podłego dosyć wieku
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Ciacho
Miejsce pobytu: Bytom | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #42 : Października 04, 2013, 11:54:28 » |
|
Jakby wywalić gimbo-romans, to książka by już była w ogóle super Hahaha! dampf doprowadziłeś mnie do obłąkańczego śmiechu. Ale masz rację, ten wątek miłosny to jest największe G, które się ciągnie przez całą trylogię. A wymogę tego Peeta to ja odczytuje dosłownie i najlepiej pisałbym małą literą.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
p.a.
Administrator
Miejsce pobytu: Katowice | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #43 : Października 04, 2013, 12:33:26 » |
|
Mi obecność tego wątku nie przeszkadzała, natomiast uważam, że został on źle poprowadzony. I nie mówię o Peecie, tylko o jego rywalizacji z Galem. Ten drugi ma w książkach o wiele mniej do gadania, niż ten pierwszy. Są, co prawda, wzmianki, iż Katniss zna Gale'a od lat, ale i tak te jej rozterki wydały mi się sztuczne, bo osoba Gale'a była dla mnie dosyć obojętna.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
dampf
Miejsce pobytu: Trójmiasto
|
|
« Odpowiedz #44 : Października 04, 2013, 17:54:47 » |
|
Hahaha! dampf doprowadziłeś mnie do obłąkańczego śmiechu. Polecam się na przyszłość I nie mówię o Peecie, tylko o jego rywalizacji z Galem. Ten drugi ma w książkach o wiele mniej do gadania, niż ten pierwszy. Prawda. Gale wydawał się też zawsze bardziej zaradny i konkretny.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
ciach_eemuu_ciach
Miejsce pobytu: Łaziska Średnie | SPONSOR FORUM |
Where is Jessica Hyde?
|
|
« Odpowiedz #45 : Października 04, 2013, 22:20:43 » |
|
Mi ten wątek gimbo-romansu przeszkadza i to bardzo. Dlatego też drugą połowę pierwszego tomu traktuję jako niewypał. Wtedy pojawiły się dłużyzny, romantyczne przemyślenia i ten głupi zwrot akcji na koniec igrzysk. Mam nadzieję, że w późniejszych częściach nie będzie to wątek dominujący, a tylko dodatek Z dwojga złego bawiąc się w rozwrzeszczaną nastolatkę to wole Gale. Przynajmniej nie ma go za dużo
|
|
« Ostatnia zmiana: Października 04, 2013, 22:22:14 wysłane przez ciach_eemuu_ciach »
|
Zapisane
|
|
|
|
Stebbins
Miejsce pobytu: Dorne
WAR is NOT the ANSWER
|
|
« Odpowiedz #46 : Października 04, 2013, 23:44:03 » |
|
Potwierdzam że im dalej w historie tym mniejsza jej część jest dla "rozwrzeszczonych nastolatek".
Powtorze też że polecam. Nie jest to wybitna literatura, może bardziej dla młodzieży ale bardzo wciągająca i naprawdę jest to sprawnie napisana historia.
|
|
|
Zapisane
|
"Podróż donikąd też zaczyna sie od pierwszego kroku."
(Ch. Palahniuk 'Rozbitek')
|
|
|
dampf
Miejsce pobytu: Trójmiasto
|
|
« Odpowiedz #47 : Października 05, 2013, 11:00:12 » |
|
O,to mamy emu punkt wspólny Mi też się to spowolnienie akcji pod koniec pierwszego tomu nie podobało. I niestety zaważyło na końcowej ocenie tej części.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Ciacho
Miejsce pobytu: Bytom | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #48 : Października 05, 2013, 20:11:07 » |
|
Pierwsza część to jest fabuła rodem z filmu "Potępiony-The Condemned", jak ktoś lubi taką rozrywkę, to film powinien się spodobać. Niedługo zaś druga ekranizacja "Igrzysk..." i sądząc po trailerze nie będzie wielkiej różnicy między częścią 1 a 2, chociaż na papierze zaszła widoczniejsza zmiana.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
ciach_eemuu_ciach
Miejsce pobytu: Łaziska Średnie | SPONSOR FORUM |
Where is Jessica Hyde?
|
|
« Odpowiedz #49 : Października 12, 2013, 22:56:33 » |
|
Hmm dziwna sprawa. Piszecie tutaj, że druga część trylogii jest lepsza od pierwsze, bardziej dorosła, mniej wątku miłosnego. A ja tego nie widzę. Wątek miłosny jest jeszcze bardziej rozbudowany niż w części pierwszej. Trójkąt P-K-G ma się bardzo dobrze i nic z tego wątku nie wynika. Te ciągłe rozważania Katniss: "Kogo wybrać? Peeta czy Gale? Kocham tego, nie jednak drugiego... o pojawia się jakieś nowe ciacho z czwartego dystryktu... może kocham go? Nie przecież go nie cierpię... ale jest taki wspaniały i przystojny. Pfff. Nie jednak Peeta. Muszę ratować Peeta za cenę swojego życia. Jest taki dobry, ma gadane. Ale...ale Gale tak wspaniale potrafi polować, dba o rodzinę i chyba jednak on jest miłością mojego życia...." No ileż można! Dziewczyno wybierz albo niech ktoś wybierze za ciebie uśmiercając nadprogramową liczbę adoratorów! To tyle o moim ulubiony wątku trylogii Czekam na jego rozwiązanie z zapartym tchem. A co z resztą "W pierścieniu ognia"? Jest tak samo dobrze jak w części pierwszej. Historia jest prosta, jednak porywająca i niedająca o sobie zapomnieć. Twistów fabularnych jest bardzo dużo i są one sensownie rozplanowane i człowiek nie stuka się po głowie z niedowierzania. Jest w tej części niejako powtórka z rozrywki, ale przedstawiona w zupełnie inny sposób. Lepiej przedstawiony jest wątek polityczny. A najbardziej spodobał mi się motyw i wszystkiego co się z nim będzie łączyć w części trzeciej. To tyle. Książka na duży plus. Więcej o całej trylogii napiszę po skończeniu "Kosogłosa".
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
dampf
Miejsce pobytu: Trójmiasto
|
|
« Odpowiedz #50 : Października 13, 2013, 11:51:48 » |
|
Wiem emu, że bardzo lubisz pensjonarski wątek Ale wydaje mi się, że był on jednak bardziej przyswajalny niż rozkminy Katniss pod koniec tomu pierwszego. Tylko kurczę tak sobie myślę, że my nie mamy co narzekać na tego typu fragmenty, bo w powieści adresowanej do młodzieży muszą być takie motywy i bez tego nie da się jednak obejść. Pozostaje się przedzierać przez niektóre strony i iść dalej Myślę też, że "Kosogłos" Cię nie zawiedzie
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
ciach_eemuu_ciach
Miejsce pobytu: Łaziska Średnie | SPONSOR FORUM |
Where is Jessica Hyde?
|
|
« Odpowiedz #51 : Października 13, 2013, 13:29:27 » |
|
Tylko kurczę tak sobie myślę, że my nie mamy co narzekać na tego typu fragmenty, bo w powieści adresowanej do młodzieży muszą być takie motywy i bez tego nie da się jednak obejść.
Dokładnie, dlatego staram się nie traktować wątku miłosnego za dużą wadę. Nie jestem czytelnikiem do którego jest ten cykl adresowany i muszę przyjąć niektóre wytyczne rządzące tego typu literaturą Teraz chwilowa przerwa od Katniss na "Gwiazdozbiór psa" a potem wracam do Panem aby dowiedzieć się jak to wszystko się zakończy
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
ciach_eemuu_ciach
Miejsce pobytu: Łaziska Średnie | SPONSOR FORUM |
Where is Jessica Hyde?
|
|
« Odpowiedz #52 : Listopada 23, 2013, 11:09:52 » |
|
Eh to mnie Pani Collins rozczarowała na zakończenie trylogii. Średnio mi się podobało. Cały tom wydał mi się o wiele bardziej infantylny od dwóch pozostałych. Dziwne zagrania, nijako poprowadzona historia, słabo poprowadzenie bohaterowie (z wyjątkiem Katniss oczywiście), brak wykorzystania ogromnego potencjału zbudowanego przed poprzednie części. Trzeci tom to walka o wolność, rebelia... szkoda tylko, że te ogromnie ważne wydarzenia przedstawione są w tak zdawkowy sposób. Cała walka, jest tylko tłem. Wszystko jest skondensowane, nie czuć wielkości wydarzeń... Wydaje się choćby człowiek czytał o zamieszkach w Warszawie 11 listopada. Jest słabo. Nie uwierzę, że potężny Kapitol trzymający w garści wszystkie Dystrykty okazał się kolosem na glinianych nogach. Cała ta miałkość ukazania rebelii może (a raczej na pewno) wynika z pierwszoosobowej narracji. Co nie oznacza, że wydarzeń nie można było przedstawić ciekawiej. Czy tylko ja odniosłem wrażenie, że cała akcja dziejąca się w Kapitolu była bezsensowna i działania głównych bohaterów nijak nie zmieniły biegu wydarzeń? Jedyny skutek to trupy ścielące się gęsto. Bez niej skończyłoby się tak jak się skończyło. Nie licząc rozwiązania kwestii prezydenta Snowa. Bohaterowie są słabo przedstawieni. Wychodzi cała wada trylogii... tak naprawdę jedyną osobą, której losy mnie interesowały była Katniss. Reszta ani trochę mnie nie ruszyła. Pod koniec bohaterowie zaczynają padać jak muchy (i to ważne postacie) a ja mam to głęboko gdzieś i kompletnie mnie to nie rusza. Śmierć Boggsa... ziew, śmierć Finnicka ziew, śmierć Prim? No trudno stało się... ziew Naprawdę dawno nie czytałem książki z tak nijakimi, kartonowymi postaciami stanowiącymi jedynie tło dla świetnie wykreowanej głównej bohaterki. Nawet trójkąt G-K-P został... zepsuty? Aż dziw, że to piszę ale wyszło na to że z całej tej miłosnej przepychanki nic nie wynikło. Wątek, który zabrał wiele miejsca ma tak słabe zakończenie, że aż boli głowa. Chociaż na plus, że koniec końców nie było go aż tak dużo. Collins nie miała pomysłu na ten wątek to stworzyła jakieś dziwy na kiju z praniem mózgu na czele. Co jest fajne? To, że ciągle czyta się szybko i znakomicie. Zakończenie na plus. Z drugiej strony słyszałem o nim wiele dobrego, a dostałem coś po prostu zgrabnego. Trylogia kończy się satysfakcjonująco, ale nie porywająco. Całą trylogię polecam. Mimo średniego ostatniego tomu całe uniwersum stworzone na potrzeby "Igrzysk Śmierci" warte jest poznania. Treść książki zadaje kilka bardzo trafnych pytań na temat kondycji rodzaju ludzkiego i mass mediów. Mimo narzekań... jest naprawdę fajnie A na "W pierścieniu ognia" wybieram się do kina. I razem z dziewczyną będziemy chyba jedyną parą w kinie, w której to płeć brzydka nalegała na seans
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Stebbins
Miejsce pobytu: Dorne
WAR is NOT the ANSWER
|
|
« Odpowiedz #53 : Listopada 23, 2013, 19:54:38 » |
|
Pewnie powinienem to wpisać w dziale filmowym ale napiszę tutaj dla tych którzy czytali trylogie i im sie podobała.
"W pierścieniu ognia" uważam za duuuuużo lepsą ekranizacje niż Igrzyska. Lepsze efekty, jakoś lepiej zagrane, a przede wszystkim w odróżnieniu od jedynki tutaj mocno trzymano się książki. Polecam wybrać się do kina.
|
|
|
Zapisane
|
"Podróż donikąd też zaczyna sie od pierwszego kroku."
(Ch. Palahniuk 'Rozbitek')
|
|
|
p.a.
Administrator
Miejsce pobytu: Katowice | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #54 : Listopada 24, 2013, 09:58:14 » |
|
emu, ale o to przecież chodziło. Katniss stała się - a przynajmniej miała się stać - marionetką w ręku tej wrednej baby z 13-ki (nie pamiętam teraz jej nazwiska), miała tylko zagrzać ludzi do walki - co jej się zresztą udało - potem stała się zbędna, szkodliwa wręcz. Dlatego też działania bohaterów rzeczywiście mogły się wydać mało istotne, bohaterka nie znajdowała się przecież na głównej linii frontu. Ale też nie miała innego wyjścia, jak tylko iść naprzód swoją drogą, w 13-ce czekałaby ją śmierć bądź więzienie. Specyficzne przedstawienie rebelii to zasługa pierwszoosobowej narracji, ale tak jak już pisałem cała trylogia opowiada o wielkich wydarzeniach z punktu widzenia nastolatki, która te wielkie wydarzenia zainspirowała. To książki o jej dojrzewaniu, godzeniu się ze swoją rolą, podejmowaniu decyzji, gdy nie jest się na nie jeszcze gotowym. Tym samym wojna musiała zejść w pewnym sensie na dalszy plan. Zresztą koniec końców to powieść antywojenna i w tym kontekście pierwszoosobowa narracja ma głęboki sens, bo trzecioosobowa narracja - choć pozwala na szersze objęcie akcji - może w pewnym sensie banalizować śmierć jednostek, jakoś się od nich dystansować. ( mi Finnicka było akurat bardzo szkoda A to, że Panem było kolosem na glinianych nogach, jest niemalże oczywiste. Przecież to było zepsute do szpiku kości społeczeństwo, zgniłe moralnie, leniwe. A we wcześniejszych rozdziałach było opisane, jak bohaterowie zdobywają jakąś tam ich bazę ze sprzętem (nie pamiętam już szczegółów), wcześniej poszczególne dystrykty dały radę się wyzwolić. Upadek Panem był więc tylko kwestią czasu. Stebbins, sam przecie utworzyłeś kiedyś wątek o filmie http://www.gothamcafe.pl/pozostale/the-hunger-games-igrzyska-smierci-%282012%29/
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
ciach_eemuu_ciach
Miejsce pobytu: Łaziska Średnie | SPONSOR FORUM |
Where is Jessica Hyde?
|
|
« Odpowiedz #55 : Listopada 24, 2013, 12:53:34 » |
|
bo trzecioosobowa narracja - choć pozwala na szersze objęcie akcji - może w pewnym sensie banalizować śmierć jednostek, jakoś się od nich dystansować. ( mi Finnicka było akurat bardzo szkoda Jak już pisałem, śmierć bohaterów nie rusza. Tak trybutów na poszczególnych Igrzyskach jak i (bądź co bądź) głównych bohaterów. I jest to wina kiepskiego ich nakreślenia. Za dużo czasu poszło na G-K-P (które i tak miało nijakie rozwiązanie), za mało na ciekawą resztę. To mogły być naprawdę ciekawe postacie. Gdyby taki King napisał IŚ to każdą postać opłakiwałbym pewnie z chusteczkami w nosie. Swoją drogą wtedy pewnie cała trylogia miałaby z 3000 stron A to, że Panem było kolosem na glinianych nogach, jest niemalże oczywiste. Przecież to było zepsute do szpiku kości społeczeństwo, zgniłe moralnie, leniwe. A we wcześniejszych rozdziałach było opisane, jak bohaterowie zdobywają jakąś tam ich bazę ze sprzętem (nie pamiętam już szczegółów), wcześniej poszczególne dystrykty dały radę się wyzwolić. Upadek Panem był więc tylko kwestią czasu. Tak zepsute, leniwe... ale obraz całego Kapitolu na przestrzeni poprzednich dwóch części cyklu był zgoła odmienny...wtedy zero nadziei, w "Kosogłosie" walka idąca za łatwo. Zresztą państwo mające hajs na organizacje aren na igrzyska, swojego cudownego systemu obronnego miasta... nie posiadające armii, nie posiadające floty powietrznej? Serio? I potem nagle okazuje się, że 13 jest o wiele potężniejsza od Kapitolu. A Kapitol cały swój sprzęt trzyma w górze, której wejścia bardzo łatwo zasypać i pozbawić ich środków na prowadzenie działań wojennych. Serio? Mi się to kupy nie trzyma. Cała walka, krótki czas jej trwania, jej przedstawienie. Jasne Katniss nie musiała być wszędzie, ale skoro w całej trylogii dużą role odegrały media to mogli kilka ciekawych, ważnych wydarzeń z perspektywy Katniss-widza tv pokazać Jakoś cała wizja tego świata w "Kosogłosie" mi się rozlazła. Nie czułem realności wydarzeń.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
p.a.
Administrator
Miejsce pobytu: Katowice | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #56 : Listopada 24, 2013, 15:17:47 » |
|
Jak już pisałem, śmierć bohaterów nie rusza. Tak trybutów na poszczególnych Igrzyskach jak i (bądź co bądź) głównych bohaterów. I jest to wina kiepskiego ich nakreślenia. (...) Gdyby taki King napisał IŚ to każdą postać opłakiwałbym pewnie z chusteczkami w nosie. Jak nie rusza, jak rusza Przy pierwszoosobowej narracji trudniej dobrze nakreślić inne postacie, bo niejako siłą rzeczy mają mniej "czasu antenowego". Tym niemniej wydaje mi się, iż autorce się to udało. Postacie Finnicka czy Haymitcha są żywe, prawdziwe i ich losy mnie osobiście poruszyły. Co do Kinga, to też nie wiem, co powiedzieć, bo akurat niedawno przeczytałem "Pod kopułą" i tam każda jedna postać (z tych pozytywnych) była mi bardziej obojętna, niż ww postacie z trylogii Collins. Co do Kapitolu, to trudno mi teraz dyskutować, bo szczegóły poulatywały z pamięci. Ale przecież stolica miała swoją flotę powietrzną, Katniss osobiście jeden z takich pojazdów zestrzeliła. I to na oczach mediów, więc nie bardzo rozumiem Twoje zarzuty również w tym zakresie
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
ciach_eemuu_ciach
Miejsce pobytu: Łaziska Średnie | SPONSOR FORUM |
Where is Jessica Hyde?
|
|
« Odpowiedz #57 : Listopada 24, 2013, 22:47:46 » |
|
Jak nie rusza, jak rusza Jak rusza, jak nie rusza. Każda śmierć w trylogii była całkowicie pozbawiona emocjonalnego wyrazu. W dwóch pierwszych tomach można było to wybaczyć... umierali uczestnicy igrzysk, których główna bohaterka nie znała, nie przejmowała się ich losem. Ale w "Kosogłosie" umierają postacie ważne. A człowiek ma wrażenie, że to ciągle trybuci, bez osobowości, anonimowi, bez imion. Może wynika to z apatyczności Katniss, ale nie można wszystkiego tłumaczyć tą pierwszoosobową narracją. Zresztą nie tylko kwestia śmierci szwankuje. Także same relacje między bohaterami są średnie. Chyba najlepszą relację Collins stworzyła między Katniss a Jaskrem (kotem Prim). A z ciekawych postaci? W "Kosogłosie" większość jest zmarginalizowana. Haymitch gdzieś tam sobie siędzi w tle, Effie pojawia się dopiero na chwilę pod koniec. A na przemianę tej postaci liczyłem najbardziej Johanna do głównych wydarzeń nawet nie zostaje dopuszczona, Finnick... no wiadomo ziew. tutaj zresztą ciekawostka... Finnick był tak kiepsko pokazany, że dopiero zauważyłem, że bierze udział w końcowych wydarzeniach gdy Katniss dowiedziała się, że umarł. I to tyle. Broni się może prezydent Snow... ale też liczyłem na coś mocniejszego. Ale przecież stolica miała swoją flotę powietrzną, Katniss osobiście jeden z takich pojazdów zestrzeliła. I to na oczach mediów, więc nie bardzo rozumiem Twoje zarzuty również w tym zakresie No jeden z tych pojazdów zestrzeliła. I to by było w sumie na tyle Potem po wydarzeniach w drugim dystrykcie (ta nieszczęsna góra) do obrony Kapitolu nie został ani jeden poduszkowiec. ANI JEDEN I tego zarzutu nie da się oddalić. I to co się dzieje pod koniec w Kapitolu to czyste kuriozum i z postapokaliptycznej antyutopii robi się kiepskie sf z wątkiem miłosnym w tle. Kiepskie to jak na Collins, naprawdę kiepskie.
|
|
« Ostatnia zmiana: Listopada 24, 2013, 22:51:17 wysłane przez ciach_eemuu_ciach »
|
Zapisane
|
|
|
|
Ciacho
Miejsce pobytu: Bytom | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #58 : Listopada 25, 2013, 09:52:49 » |
|
Widzę, że się dyskusja zrobiła. Czy tylko ja odniosłem wrażenie, że cała akcja dziejąca się w Kapitolu była bezsensowna i działania głównych bohaterów nijak nie zmieniły biegu wydarzeń? Jedyny skutek to trupy ścielące się gęsto. Bez niej skończyłoby się tak jak się skończyło. Nie licząc rozwiązania kwestii prezydenta Snowa. A czy w każdej książce musi być pięknie? Czy w każdej bohaterowie podejmujący jakieś działania na rzecz dobra muszą kończyć dobrze? Przecież walka nigdy nie daje Ci gwarancji, że wygrasz. Są dwie opcje, albo wygrasz, albo przegrasz. Czemu uważasz, że Katniss i reszta powinni wygrać i takie rozwiązanie byłoby lepsze? Naprawdę dawno nie czytałem książki z tak nijakimi, kartonowymi postaciami stanowiącymi jedynie tło dla świetnie wykreowanej głównej bohaterki. Może tak miało być? Przecież tam nie jest ważna jednostka tylko działania. A jedyna słuszna postać, to Katniss. Zresztą na moje oko najwyraźniejsza jest ona i Snow. Reszta to sztafaż, tak samo jak wątek miłosny, tęż uważam za sztafaż. Moim zdaniem kartonowe postaci to nie minus tej książki, tym bardziej, że wiele ich tam ginie.
|
|
« Ostatnia zmiana: Listopada 25, 2013, 10:02:19 wysłane przez Ciacho »
|
Zapisane
|
|
|
|
ciach_eemuu_ciach
Miejsce pobytu: Łaziska Średnie | SPONSOR FORUM |
Where is Jessica Hyde?
|
|
« Odpowiedz #59 : Listopada 25, 2013, 16:09:51 » |
|
Czemu uważasz, że Katniss i reszta powinni wygrać i takie rozwiązanie byłoby lepsze? Źle mnie zrozumiałeś. Lepsze by było gdyby ich działania na ostatnich hmm 60-70 stronach miały jakiekolwiek znaczenie. Niekoniecznie pozytywne. Po prostu jakieś. A z tego, że grupka gwiazd sobie biegała bez celu po Kapitolu nic nie wynikło dla głównego przebiegu wydarzeń. Dlatego równie dobrze mogło tego nie być. W poprzednich częściach to co robiła Katniss miało znaczenie... tutaj tylko początkowo ma znaczenie propagandowe, przed tą farsą w stolicy Panem. Od tego momentu robi się niepotrzebnie. Katniss stała się postacią niepotrzebną. Równie dobrze mogli ją wsadzić w poduszkowiec i przetransportować na końcowe wydarzenia. Taki sam efekty by był. Jasne czyta się świetnie, wydarzenia są ciekawe, ale gdy zadam sobie pytanie: po co to właściwie wszystko było? Nie potrafię znaleźć odpowiedzi. Może tak miało być? Przecież tam nie jest ważna jednostka tylko działania. A jedyna słuszna postać, to Katniss. Zresztą na moje oko najwyraźniejsza jest ona i Snow. Reszta to sztafaż, tak samo jak wątek miłosny, tęż uważam za sztafaż. Moim zdaniem kartonowe postaci to nie minus tej książki, tym bardziej, że wiele ich tam ginie. Czyli uważasz że kreowanie kartonowych, nieciekawych postaci, których człowiekowi ani trochę nie żal gdy padną było celem obranym przez Collins? Nie wydaje mi się. Tym bardziej, że w tym wypadku pierwszoosobowa narracja powinna ukazywać ból bohaterki po stracie bliskich osób. A czegoś takiego w książce ze świecą szukać. Co nie zmienia fakty, że to fajna, lekka książka do przeczytania między czymś ciekawszym/bardziej wartościowym.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|