Strony: [1]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Marek S. Huberath  (Przeczytany 1661 razy)
Cichy
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Legionowo



WWW
« : Listopada 17, 2011, 13:00:57 »


Marek S. Huberath [ps. na forum Gotham Cafe - Habakuk] (ur. 1954) - pisarz fantastyki, a zarazem doktor habilitowany fizyki biologicznej na UJ.

Książki:
  • Ostatni, którzy wyszli z raju - 1996 (zbiór opowiadań)
  • Druga podobizna w alabastrze - 1997 (zbiór opowiadań)
  • Gniazdo światów - 1999
  • Miasta pod Skałą - 2005
  • Balsam długiego pożegnania - 2006 (zbiór opowiadań)
  • Vatran Auraio - 2011



Wiem, że ta postać na naszym forum już na zawsze pozostanie napiętnowana jako człowiek, który nie przyjechał na Falkon 2011 i naraził mnie i Kaję na dźwiganie jego wielkiej księgi pt. "Miasta pod Skałą", ale myślę, że to ostatnio dość rozpoznawalna osobistość polskiej fantastyki i należy mu się temat.

No właśnie - rozpoznawalna, ale nie wiem czemu. Słyszałem o Huberacie bardzo dużo dobrych słów, że to wręcz objawienie polskiej science fiction. Kupiłem zatem na próbę jedyną jego książkę, która dorobiła się wznowienia - Miasta pod Skałą - zakładając, że musi to być dość ważna i dobra pozycja w dorobku autora, skoro zabrało się za jej wydanie aż Wydawnictwo Literackie i już miała II wydanie. Męczyłem to 800-stronicowe monstrum MIESIĄC.

I jaki wynik? Po pierwsze: dlaczego do diaska nazywają tego gościa pisarzem science fiction? "Miasta pod Skałą" nie mają z tym gatunkiem prawie nic wspólnego. I z tego co czytam opisy innych jego książek, to tak samo jest w ich przypadku. Po drugie: właśnie, ponieważ to fantastyka, i to pełną gębą - z jednorożcami, latającymi kobietami o ruchomych tatuażach, groteskowymi bestiami i innymi dziwadłami, czytało się to jak dla mnie BARDZO ciężko. Nie znoszę czegoś takiego, chyba że jest dobrze umotywowane.

No właśnie - liczyłem przez cały czas, że skoro to pisarz SF, to motywacja tych wszystkich groteskowości i fantastyczności będzie naprawdę przekonująca. I widziałem, że autor jakoś tą bezładną trochę historię pod koniec próbuje ogarnąć, przedstawić jakieś wyjaśnienie wszystkich odniesień do Biblii, Boscha, Dantego, apokryfów i wszystkich tych dziwnych pomysłów, ale to wyjaśnienie było mniej więcej tego typu: "No, tu i tu trzymałem się tego schematu, ale tu zrobiłem wręcz przeciwnie. Co prawda nie ma żadnego wyjaśnienia dlaczego akurat w tych miejscach było przeciwnie, ale kogo to obchodzi". Mam wrażenie, że Huberath miał masę pomysłów i zaczął na ich podstawie pisać powieść; ta rozrastała się i rozrastała, aż wreszcie po 9 latach pisania, kiedy Huberath dojrzał, stwierdził, że jakoś trzeba to wszystko uzasadnić. Zrobił co mógł, ale nie wyszło to przekonująco.

Bardzo mnie też dziwiły niektóre dialogi - jakieś takie nieuporządkowane, chaotyczne, jak zresztą całe 50 ostatnich stron książki. Historie Adamsa w poszczególnych Miastach pod Skałą jeszcze fajnie się czytało, ale jako całość ta historia mnie nie przekonuje. No i ten sentymentalizm w wątkach miłosnych... ble.

Jak dla mnie 6/10. Fanom SF odradzam, fanom fantastyki oraz bitew przeciwko mrocznym bestiom, wizyt w piekle, groteskowych postaci, niesamowitych miast i innych nadprzyrodzonych, mało sensownych elementów, mogę nawet polecić.

Czytał ktoś, coś?
Zapisane
Paweł Mateja

*




« Odpowiedz #1 : Listopada 17, 2011, 13:19:01 »

Czytałem i "Miasta pod skałą" i zbiór "Balsam długiego pożegnania". Powieść wydała mi się całkiem niezła (było to kilka lat temu i niewiele z niej pamiętam), ale raczej przekombinowana. Niemniej wspominam ją całkiem dobrze. Ze zbiorem opowiadań jest jak zwykle, czyli kilka lepszych kawałków, kilka gorszych. Zdecydowanie więcej tam s-f, ale jest też groteska, nieco horroru bodaj. Dobrze się czytało, ale przycięty o połowę byłby naprawdę znakomity.

To Huberath po prostu sobie Falkon olał, czy jakoś się tłumaczył z tego?
Zapisane
Cichy
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Legionowo



WWW
« Odpowiedz #2 : Listopada 17, 2011, 15:29:15 »

To Huberath po prostu sobie Falkon olał, czy jakoś się tłumaczył z tego?

Jeśli się tłumaczył, to ja tego nie słyszałem :). A książka może tak zła nie była tak jak sprawiłem wrażenie swoim postem, ale po dobrych pozycjach takich nazwisk jak Dukaj, Watts czy Twardoch bardzo wyraźnie odczułem spadek klasy...
Zapisane
Zimek

*

Miejsce pobytu:
Lublin




Nie ogarniam.

« Odpowiedz #3 : Listopada 17, 2011, 16:52:35 »

To Huberath po prostu sobie Falkon olał, czy jakoś się tłumaczył z tego?

Jeśli się tłumaczył, to ja tego nie słyszałem :). A książka może tak zła nie była tak jak sprawiłem wrażenie swoim postem, ale po dobrych pozycjach takich nazwisk jak Dukaj, Watts czy Twardoch bardzo wyraźnie odczułem spadek klasy...

Mando mówił, że podobno jakiś wypadek miał, dlatego nie przyjechał. Ale czy to prawdziwa informacja, czy tylko omamy Szefa, to już w stanie stwierdzić nie jestem :D
Zapisane

Magnis

*




« Odpowiedz #4 : Grudnia 08, 2011, 13:52:39 »

Miałem przyjemność za młodu czytać opowiadanie Wróciłeś Sneogg, wiedziaam z antologii Pożeracz szarościRównież w antologii (bardzo rzadko występującej) Co większe muchy: Antologia sf na dziesięciolecie NF występuje opowiadanie Kara większa (tego opowiadanie jeszcze nie czytałem).
Autor w Wróciłeś Sneogg, wiedziaam  z postapokalistycznym klimatem gdzie potrafił w takiej krótkiej formie stworzyć ciekawy mroczny świat :).Opowiadanie mi się bardzo podobało i zachowałem nawet w pamięci zakończenie :).
Zapisane

Mistrzem grozy w Polsce jest Stefan Grabiński.
Wielcy Przedwieczni : Dagon, Cthulhu i Wielki Staruch.
Strony: [1]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do: