Strony: [1] 2   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Religioznawstwo i okolice  (Przeczytany 5993 razy)
Procella

*




WWW
« : Maja 23, 2011, 13:35:49 »

Na początek uwaga techniczna -nie wiem, czy zakładam temat w dobrym dziale, ale zasugerowałam się obecnością tutaj wątku o filozofii. Jeżeli powinien znaleźć się gdzie indziej, proszę o przeniesienie.

No cóż, to jest coś, czym zajmuję się na co dzień, tak ze względu na (dobiegające już niestety końca :( ) studia, jak i zainteresowania. Kupuję i czytam dużo książek związanych z tą tematyką i chciałabym czas od czasu coś poleci, bo myślę, że i dla innych może to być ciekawe. Mam nadzieję, że ktoś dołączy do zabawy i weźmie udział w dyskusji - zachęcam :) Zakres tematów może być szeroki - od mitologii po książki poruszające kwestie całkiem współczesne. Zapraszam do rozmowy. Postaram się jeszcze dziś albo jutro wrzucić jakieś krótkie recenzje ksiażek ostatnio przeczytanych.

« Ostatnia zmiana: Maja 23, 2011, 20:55:45 wysłane przez crusia » Zapisane


Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween
lorddemon1991

*

Miejsce pobytu:
Warszawa




WWW
« Odpowiedz #1 : Maja 23, 2011, 13:45:50 »

Bardzo z chęcią bym dowiedział się więcej o kabale - jeżeli znasz jakieś książki o niej (po polsku, oczywiście) to z góry dziękuje za listę propozycji. Tak samo o religiach Hinduskich :)
Zapisane

"In ancient days, in an ancient world, the Sibyls sung their melodies
But the song is lost, and no one hear when Sibyls speak the words of gods the world is deaf" - Therion
Kaja

*




« Odpowiedz #2 : Maja 23, 2011, 14:18:41 »

Bardzo ciekawy wątek. Cieszę się, że taka tematyka jest poruszana na forum :).
Również chętnie poczytałabym o kabale.
Z książek o religiach hinduskich, konkretniej o buddyzmie, mogę polecić "Dosiadając tygrysa" lamy Olego Nydahla. Może zainteresować ze względu na historię opowiadającą jak Ole, który jest Duńczykiem, dotarł do Tybetu, spotkał lamów, a w końcu stał się jednym z nich. Pozycja może być ciekawa nawet dla osób bezpośrednio nie zainteresowanych buddyzmem, gdyż opowiada o zetknięciu się Zachodu ze Wschodem.
Książką, która również w bardzo przystępny sposób przybliża filozofię Indii, jest powieść Hermanna Hessego pt. "Siddhartha". Jest niedługa i ma lekki, swobodny styl, wzorowany podobno na opowieściach hinduskich. Niedawno czytałam i bardzo polecam.
Zapisane

"Więc kimże w końcu jesteś? - Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro."
Procella

*




WWW
« Odpowiedz #3 : Maja 23, 2011, 20:13:22 »

Bardzo z chęcią bym dowiedział się więcej o kabale - jeżeli znasz jakieś książki o niej (po polsku, oczywiście) to z góry dziękuje za listę propozycji. Tak samo o religiach Hinduskich :)
Moshe Idel - Kabała. Nowe Perspektywy
http://www.nomos.pl/products/225/p/264

Gershom Scholem - Mistycyzm żydowski i jego główne kierunki
http://www.aletheia.com.pl/index.php?site=wydawnictwo&action=tytuly&id=3

John L. Brockington - Święta nić hinduizmu
http://kultura.wp.pl/title,John-L-Brockington-Swieta-nic-hinduizmu,wid,12110026,wiadomosc.html?ticaid=1c5b4

Eugeniusz Słuszkiewicz - Pradzieje i legendy Indii
http://czytelnia.onet.pl/0,1394,0,1,nowosci.html
Zapisane


Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween
stoniu

*

Miejsce pobytu:
Lubliniec/Rabka/Opole




« Odpowiedz #4 : Maja 24, 2011, 01:05:31 »

Procella ja również z prośbą, możesz polecić mi jakieś lektury związane z waloryzacją przestrzeni. Oczywiście Yi Fu Tuana, Eliadego mam na uwadze, ale pewnie są jeszcze jakieś ciekawe teksty, tyle że mniej znane. Z góry dziękuję. Mam nadzieję, że kiedyś uda się podyskutować, bo religioznawstwo to wdzięczna dziedzina, która pozwala na prowadzenie ciekawych dyskusji.
Zapisane

"Nie masz takiej radości w gospodzie jak na drodze do niej wiodącej..." C. McCarthy "Krwawy południk"
Procella

*




WWW
« Odpowiedz #5 : Maja 24, 2011, 14:25:09 »

Tu muszę pogrzebać, w tej chwili mam pod ręką tylko rzeczy oczywiste, ale w wolnej chwili pokopię po książkach.
Zapisane


Well I live with snakes and lizards
and other things that go bump in the night
'Cuz to me everyday is Halloween
lorddemon1991

*

Miejsce pobytu:
Warszawa




WWW
« Odpowiedz #6 : Maja 24, 2011, 14:32:27 »

Procella jesteś boska, dzięki bardzo. Pewnie zapoznam się z którąś książką :)
Zapisane

"In ancient days, in an ancient world, the Sibyls sung their melodies
But the song is lost, and no one hear when Sibyls speak the words of gods the world is deaf" - Therion
Paweł Mateja

*




« Odpowiedz #7 : Czerwca 15, 2011, 10:55:37 »

Może nie jest to religioznastwo, ale szkoda robić osobny temat: Zbierałem się do tego kilka lat i w końcu nie wytrzymałem. Czytam Boga urojonego Dawkinsa. Autora znam głównie z jego jakiś dyskusji i przemówień, które oglądałem w Internecie. Zawsze sprawiał na mnie wrażenie człowieka o wielkiej elokwencji, doskonale znającego erystykę - słowem świetnego mówcę. Czytam i jak najbardziej przekłada się to na jego pisarstwo. Podobnie jak przekłada się to, że zupełnie nie zapowiada się na to, bym miał stracić pod wpływem tej książki wiarę. Po tych śmiesznych 80 stronach czuję się Dawkinsem rozczarowany. Nie czuję się kompetentny do dyskusji z jego poglądami, ale mam wrażenie, że w dużej mierze rzeczywiście książka ta opowiada o bogu urojonym - przez Dawkinsa, na potrzeby książki. Porusza kwestie, z którymi trudno się nie zgodzić - jak nadmierne uprzywilejowanie religii w życiu, polityce itd., ale też zwyczajnie zdaje się zupełnie nie rozumieć, czym wiara może być. Podobnie rozczarowuje mnie tym, że nie powołuje się na właściwie żadną literaturę przedmiotu - za to obficie cytuje różnych intelektualistów. A jak wiadomo intelektualista to istota, która wcale nie jest omnipotentna, która może być autorytetem - ale nie w każdej dziedzinie! Słowem - jak na razie jestem rozczarowany - ale też będę czytał dalej.

Ktoś zetknął się z poglądami tego pana? W sumie nietrudno chyba o to, jest dosyć popularny.
Zapisane
Kaja

*




« Odpowiedz #8 : Czerwca 15, 2011, 13:14:45 »

Co prawda nie miałam okazji czytać Dawkinsa, ale nie raz zetknęłam się z jego działalnością.
Powiem szczerze, że nawet miałam ochotę zajrzeć do jego książek, ale zniechęca mnie sposób w jaki argumentuje swoje poglądy - tak jak napisałeś - czysta erystyka. Jednostronność jego wywodów była dla mnie uderzająca. Słuchając tego co mówi odniosłam wrażenie, że nie do końca zdaje sobie sprawę z tego czym dla człowieka jest religia, czy w ogóle cała sfera metafizyczna. Trudno powiedzieć czy Dawkins kiedykolwiek próbował to zrozumieć. Mimo wszystko widać u niego wielką determinację do zwalczania "ciemnoty". Biorąc pod uwagę intelekt jakim operuje ten człowiek i jego kategoryczne poglądy właściwie nie ma szans na jakąkolwiek dyskusję. Trochę w tym ignorancji, trochę pychy i przeświadczenia, że jesteśmy reprezentantami cywilizacji, która posiada tą "ostateczną prawdę" na temat rzeczywistości...
Oglądałam kilka jego programów. Argumenty, które tam umieścił - wymierzone przeciwko religii, ezoteryce i wszystkiemu temu co nie jest zbadane przez naukę - były niestety trudne do zbicia przez przeciętnego człowieka. A do tegoż filmy były adresowane. Taki dokument mógłby spokojnie obejrzeć, powiedzmy, czternastolatek. Najgorsze jest to, że autor programów zwykle wdawał się w dyskusje z osobami, które miały marne szanse na to by poradzić sobie z jego "intelektualnymi ciosami poniżej pasa". Tak jednostronne  przedstawiane jakiegokolwiek tematu zakrawa o manipulację.
Mimo, że niektóre inicjatywy Dawkinsa (np. ruch na rzecz przyznania praw wszystkim hominidom) są moim zdaniem godne uwagi, jestem nastawiona raczej sceptycznie do większości jego poglądów.
« Ostatnia zmiana: Czerwca 15, 2011, 13:20:19 wysłane przez Kaja » Zapisane

"Więc kimże w końcu jesteś? - Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro."
czarnaJagoda

*

Miejsce pobytu:
Toruń




« Odpowiedz #9 : Czerwca 18, 2011, 00:18:24 »

Czytałam Boga urojonego. Lektura ubawiła mnie bardzo, cóż poczucia humoru i elokwencji Dawkinsowi nie brakuje. Jednak to nie wystarczy, żeby nawet takiego niedowiarka jak ja odwieść od wiary. Powiem więcej, wyobraziłam sobie ziszczenie wizji Dawkinsa, świat w którym z uwagi na to, że Boga nie ma, funkcje owegoż Boga przejmują ludzie. To ja już wolę zabobony - bez względu na to, czy katolickie czy inne. Nie bardzo też rozumiem, dlaczego obalenie wszystkich dowodów na istnienie Boga ma być od razu dowodem na jego nieistnienie. No i ta "śmiała deklaracja": uwierzę w Boga, jeśli tylko ktoś mi udowodni niezbicie, że on istnieje. Czyli ten człowiek nie bardzo rozumie, czym się różni wiara od wiedzy. Poza tym, cokolwiek dobrego o inteligencji i elokwencji Dawkinsa by nie mówić, pisząc Boga urojonego popełnił drobny błąd, pisząc już we wstępie, iż ma nadzieję, że po przeczytaniu jego pracy każdy do tej pory wierzący czytelnik zostanie ateistą... Mnie to od razu nastawiło na nie dla jego intencji. Może, gdyby tą swoją wiarą podzielił się w słowie końcowym, inaczej bym do całości podeszła. A może nie ;-)
Odpowiedzią na Boga urojonego i inne tego typu pozycje (których nie czytałam) jest praca Davida Berlinskiego Szatańskie urojenia. Ateizm i jego pretensje naukowe. Jak dla mnie równie nieprzekonująca, jak Bóg urojony, a z nieco mniejszym polotem pisana. Tylko z większym chyba szacunkiem dla ludzi reprezentujących odmienne poglądy.

Abstrahując od tego, czy Bóg rzeczywiście istnieje, czy nie (bo jakże dyskutować z tymi, którzy WIEDZĄ, że nie istnieje), drażni mnie (delikatnie mówiąc) wyśmiewanie się z tych, którzy wierzą. Poczytałam sobie niedawno książkę Cud w medycynie, gdzie lekarze różnych specjalności mówią o tych cudach, których sami byli świadkami, a definicję "cudu" podaje każdy lekarz wg własnego rozumienia tego słowa. W książce tej jest mowa m.in. jak dużą rolę odgrywa wiara w procesie dochodzenia do zdrowia. Uwagi tego typu widzę też w książkach mówiących o tym, jak sobie radzić w walce z przewlekłymi chorobami. W kolejce do przeczytania czeka też u mnie Zaskoczony radością C.S.Lewis, na ile wiem, także książka traktująca o wierze i to z perspektywy człowieka, który nawrócił się z ateizmu, i generalnie chciałabym poczytać trochę o relacjach Lewis - Kościół.
Czytając ww. książki, mówiące o roli wiary w życiu zastanawiam się, ile ludzi po tym, jak Dawkinsowi czy jemu podobnym udało by się udowodnić ponad wszelką wątpliwość, że żaden bóg nie istnieje, popełniłoby samobójstwo, ew. zmarło, gdyż ich choroby dałyby znać o sobie ze zwielokrotnioną siłą.

edit:
Co się zaś tyczy poglądów Dawkinsa zetknęłam się tylko z dość skrótowym omówieniem w różnych artykułach w prasie koncepcji samolubnego genu, ale powiem szczerze, że nuży mnie sprowadzanie w sumie dość skomplikowanych ludzkich zachowań do koncepcji, że sterują nami geny, które dążą do przeżycia za wszelką cenę i decydują, kiedy człowiekowi opłaca się eliminować bliźnich, a kiedy z nimi współpracować, czy nawet dla nich poświęcać. Nuż mnie to na tyle, że po Samolubny gen tego pana raczej nie sięgnę. Z czego "raczej" bynajmniej nie oznacza "nigdy i z całą pewnością nie"  :D
« Ostatnia zmiana: Czerwca 18, 2011, 00:26:11 wysłane przez czarnaJagoda » Zapisane
Cichy
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Legionowo



WWW
« Odpowiedz #10 : Czerwca 18, 2011, 11:17:57 »

Poza tym, cokolwiek dobrego o inteligencji i elokwencji Dawkinsa by nie mówić, pisząc Boga urojonego popełnił drobny błąd, pisząc już we wstępie, iż ma nadzieję, że po przeczytaniu jego pracy każdy do tej pory wierzący czytelnik zostanie ateistą...

Nie czytałem książek Dawkinsa, widziałem tylko raz 10-minutowy wywiad z nim. Sprawił na mnie wrażenie człowieka zadufanego w sobie, pewnego siebie i tylko tą pewnością siebie i upartością wygrywającego grunt w dyskusjach. Nie wiem czy można go nazwać inteligentnym. Jakieś obeznanie w sprawach o których mówi ma, ale nie dostrzega luk w swoim rozumowaniu, które każdy bardziej elokwentny rozmówca mógłby bezlitośnie wykorzystać. I nie wiem czy to ignorowanie przez niego jego błędów jest świadome czy też wynika z głupoty... Niemniej dla mnie ludzie tacy jak on są równie niebezpieczni i wątpliwi intelektualnie co fanatycy religijni. Ale przeczytam jego książkę, żeby móc ocenić w sposób bardziej szczegółowy jego stwierdzenia.
Zapisane
czarnaJagoda

*

Miejsce pobytu:
Toruń




« Odpowiedz #11 : Czerwca 18, 2011, 16:35:18 »

Jest inteligenty. W końcu Bóg urojony to nie jedyna jego praca, a innymi zdobył uznanie w świecie. Choćby wspomniana przeze mnie koncepcja samolubnego genu - by ją wypracować wymagała wielu badań i sama w sobie nie jest interesująca. A to, co pisze w Bogu urojonym świadczy też o tym, że to bardzo oczytany facet i Pismo Św. zna lepiej niż niejeden fanatyk religijny... zresztą, wierzący ma za oręż swoją wiarę, człowiek, który tej wiary nie posiada, musi posiadać wiedzę.
I jednak stawiam na to (choć może rzeczywiście niesłusznie mu pochlebiam), że jest dość inteligentny, by widzieć to, co może godzić w jego koncepcje i wystarczająco zarozumiały, by przyjąć postawę: jeśli fakty przeczą moim koncepcjom, tym gorzej dla faktów. Co więcej, swoje zdanie uważa za tak oczywiste, że wszystkich, którzy posiadają odmienne z góry traktuje jak idiotów... To kolejna rzecz, która mnie odrzucała od Boga urojonego.
Zapisane
Paweł Mateja

*




« Odpowiedz #12 : Lipca 25, 2011, 21:03:26 »

No, trochę to trwało, ale przeczytałem Boga urojonego. Nie czuję się ani trochę mniej wierzący (a nawet bardziej!), co mnie nieco w kontekście otoczki książki rozczarowało. Czytając ją na pewno nie zmarnowałem czasu, bo nie można odmówić Dawkinsowi ani pewnej klasy ani wiedzy. W gruncie rzeczy, gdyby pominąć temat Boga, byłaby to naprawdę znakomita książka :D Bo tematów autor porusza tu naprawdę wiele - choćby już samych kultów religijnych (które z wiarą czy Bogiem nie są tożsame), oczywiście ewolucji, także w zakresie memów czy choćby kontrowersyjnych tematów, jak pedofilia w Kościele (do którego to tematu podszedł z naprawdę wielką klasą, choć i nie bez złośliwości). Argumenty teologiczne Dawkinsa raczej nie są przesadnie przekonujące, ale dają do myślenia i już to samo w sobie stanowi pewną wartość, daje możliwość zmierzenia się z pewnymi problemami. Trochę zbyt długo czytałem tę książkę, żeby teraz z łatwością zebrać wszystkie moje na jej temat przemyślenia. Ale przeczytać warto, choć nie ma co oczekiwać wielkich rewelacji.
Zapisane
czarnaJagoda

*

Miejsce pobytu:
Toruń




« Odpowiedz #13 : Lipca 27, 2011, 10:42:33 »

Nie czuję się ani trochę mniej wierzący (a nawet bardziej!), co mnie nieco w kontekście otoczki książki rozczarowało.
No, mnie (raczej wątpiącej jak naprawdę wierzącej) Dawkins też na ateistkę nie przerobił  Diabeł 9. Umocnił raczej moją wiarę niż wątpliwości. Generalnie odnoszę wrażenie, że lektura Boga urojonego "uczyni ateistami" tych, którzy do tej pory msze niedzielne i świąteczne traktowali w kategoriach rytuału: w pon.-pt. wstaję, jem śniadanie, idę do pracy... w niedzielę i święta wstaję, jem śniadanie, idę do kościoła. A czemu tak? Bo tak się robi... I jak taki ktoś poczyta Dawkinsa może rzeczywiście zapytać siebie: a po co mam do kościoła chodzić, przecież to wszystko to bzdura... Natomiast jeśli ktoś wierzy fanatycznie, to się oburzy: jakim prawem ateista ośmiela się pisać o Bogu. A kto wierzy prawdziwie, pochyli tylko głowę z politowaniem i ze smutkiem pomyśli ile pan prof. traci będąc niewierzącym. Bo zaiste trzeba być zarozumiałym, by wierzyć, że jedną publikacją zmieni się światopogląd, a co gorsza, wiarę większości ludzi.
Zapisane
Paweł Mateja

*




« Odpowiedz #14 : Września 25, 2011, 21:42:34 »

Przeczytałem ostatnio - w ramach zamykania przygody z Dawkinsem - Boga Dawkinsa Alistera McGratha. Jakieś sto pięćdziesiąt stron ciekawej, spokojnej i wyważonej polemiki. Autor nie miał może takiego polotu jak Dawkins, ale książka jest jak najbardziej godna polecenia. Co prawda większość jego argumentów sam sobie przy lekturze "Boga urojonego" wymyśliłem, ale przynajmniej zyskałem w nich wsparcie :D

A teraz poczytuję sobie eseje Prokopiuka z tomu Ścieżki wtajemniczenia. Gnosis aeterna. Na autora mnie Cichy nakręcił na spółkę z Meyrinkiem :D Czyta się znakomicie, choć moja wiedza o gnostykach i gnozie jest naprawdę niewielka, a czasem Prokopiuk działa na nieco wyższym stopniu wtajemniczenia. Mimo wszystko jest to bardzo ciekawa lektura, przedstawiająca dla mnie wcześniej nie znane koncepcje świata, Boga i człowieka. Na pewno jeszcze będę sięgał po tego autora.
Zapisane
Kaja

*




« Odpowiedz #15 : Września 26, 2011, 11:38:38 »

Prokopiuk to niesamowicie ciekawy człowiek :). W ramach Gnosis co miesiąc wygłasza wykłady w muzeum etnograficznym w Warszawie. Przynajmniej robił to przed wakacjami... mam nadzieję zdrowie mu dopisuje i nadal będą się odbywać. Z zapartym tchem słuchałam jak opowiadał o swoich wcieleniach... i o koncepcjach reinkarnacji w chrześcijaństwie.
Zapisane

"Więc kimże w końcu jesteś? - Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro."
czarnaJagoda

*

Miejsce pobytu:
Toruń




« Odpowiedz #16 : Września 29, 2011, 09:34:31 »

Tego Boga Dawkinsa to też sobie będę musiała poczytać. Szkoda, że polemiści Dawkinsa nie piszą równie dowcipnie jak on, ale i w końcu tego typu polemiki to nie pojedynek na to kto kogo zabije śmiechem, tylko na bardziej sensowne argumenty. Jak na razie to trochę żałuję, że Dawkins wypada w tym pojedynku słabiej, mam nadzieję, że McGarth będzie bardziej przekonujący.
Zapisane
Paweł Mateja

*




« Odpowiedz #17 : Października 13, 2011, 12:24:18 »

Książka McGratha to niestety głównie polemika z poglądami Dawkinsa. Niestety - bo po prostu nie jest to jakieś dzieło kompletne o obszerne, a po prostu sprostowania błędów oponenta. Napisane jest w sumie nie najgorzej, ale zwyczajnie nie ma tu mowy o podobnej obszerności i koncepcie jak w "Bogu urojonym" - zwłaszcza, że McGrath polemizuje ze wcześniejszymi książkami Dawkinsa i niewiele ponadto. Ale i tak polecam :)

A eseje Prokopiuka polecam ogromnie. Nie są zbyt łatwe, ale bardzo ciekawe - niekoniecznie tylko dla gnostyków.
Zapisane
ojciec mateusz

*




WWW
« Odpowiedz #18 : Października 16, 2011, 23:12:44 »

Nie mam w zwyczaju kończyć książek, które mnie nie zainteresują po kilkudziesięciu stronach, dla tego nie skończyłem "Boga urojonego" Dawkinsa. Pewnie powinienem powstrzymać się od opinii, ale skoro już padł w tym temacie, to pozwolę sobie dorzucić swoje trzy grosze. Moje poglądy na temat religii nie są jakieś fundamentalne, właściwie to widzę to zjawisko ze sporym dystansem. Niestety, tego dystansu, jak i (hmm...) antropologicznego przygotowania brak moim zdaniem Dawkinsowi.
Fragment, z zapoznaniem którego starczyło mi sił był raczej pretensjonalnym biciem piany dla małolatów i mądrali, niż poważnym esejem na poważny temat. Owszem, jak powiedzieli moim przedmówcy - Dawkins jest człowiekiem inteligentnym, elokwentnym, obdarzonym poczuciem humoru, jednakże tytuł eseju powinien brzmieć raczej "Religion for smarts".

W temacie:
Czytywałem eseje Eliadego. W ogóle już sama postać rumuńskiego religioznawcy jest warta uwagi. Zaangażowanie w Legion Michała Archanioła, udział w faszystowskim rządzie, emigracja, powrót. Jego prace są napisane bardzo przystępnie.

PS. jaka jest właściwie różnica pomiędzy religioznawstwem, a np. socjologią religii albo antropologią religii?
Zapisane

czarnaJagoda

*

Miejsce pobytu:
Toruń




« Odpowiedz #19 : Października 17, 2011, 23:45:08 »

Książka McGratha to niestety głównie polemika z poglądami Dawkinsa. Niestety - bo po prostu nie jest to jakieś dzieło kompletne o obszerne, a po prostu sprostowania błędów oponenta. Napisane jest w sumie nie najgorzej, ale zwyczajnie nie ma tu mowy o podobnej obszerności i koncepcie jak w "Bogu urojonym" - zwłaszcza, że McGrath polemizuje ze wcześniejszymi książkami Dawkinsa i niewiele ponadto. Ale i tak polecam :)

Książka/esej będący potępieniem religii w ogóle, jest dużo prostsza do napisania, niż równie kompleksowa apoteoza wiary jako takiej. Główną przeszkodą jest fakt, że zazwyczaj wiary będzie bronił człowiek wierzący, a więc będzie bronił nie tyle wiary w ogóle, co swojej wiary. Więc może albo napisać pracę dowodzącą wyższości/słuszności swojej religii albo zabrać się za obalanie argumentów Dawkinsa i jemu podobnych. Albo pisać książki o zdrowiu zarówno fizycznym jak i psychicznym, gdzie lekarze i ludzie wyleczeni mówią, jak bardzo w procesie dochodzenia do zdrowia wiara bywa pomocna. W tym przypadku nawet nie mam sensu zastanawiać się, czy bóg (rozumiany jako dowolnie wybrana siła wyższa) istnieje czy też nie, nie ma sensu dowodzić jego istnienia gdyż tu będzie się liczyć sama wiara i jej pozytywne skutki dla wierzącego.
« Ostatnia zmiana: Maja 08, 2015, 01:27:56 wysłane przez czarnaJagoda » Zapisane
Strony: [1] 2   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do: