Cichy, Twój pierwszy post w temacie - nie podałeś swoich typów
Tu Cię zaskoczę
. Nie chciałem podawać typów ze względu na moją przypadłość, że największe strachy przeżywałem dawniej i podane tytuły nie będą do końca reprezentatywne dla faktycznie wartościowych dzieł z literatury grozy i dla tego, co czytam obecnie, ale sprawa ma się mniej więcej tak:
- powieść - Graham Masterton, Dom szkieletów. Jest tam taka dziwna statua, która się przemieszcza za bohaterem (przynajmniej tak to zapamiętałem z lektury sprzed 15 lat). Okropnie się jej bałem. Do najstraszniejszych powieści mógłbym zaliczyć też Demony Normandii, Wyklętego oraz Kostnicę tego samego autora
- opowiadanie - H. P. Lovecraft, Zew Cthulhu. Pierwszy raz czytałem je w podręczniku do gry RPG, 15-20 lat temu. Napięcie było tak wielkie, że kiedy usłyszałem jakiś dziwny hałas za oknem, omal nie zabrązowiłem gaci
Z ostatnich lektur o najpoważniejszy niepokój przyprawiło mnie
Ślepowidzenie Wattsa. Również
House of Leaves Danielewskiego przypomniał co to lęk przed czymś obcym.
sugerowanie że to opowiadanie nie zalicza się w ogóle do literatury grozy jest jak dla mnie absurdem
Fakt, nie jest to typowe podejście. Podobne działanie odmawiania przynależności gatunkowej, chociaż to akurat nie ten przypadek, stosuje się w przypadku tekstów, które odniosły sukces mainstreamowy. Mało który profesor literatury powie, że
Droga McCarthy'ego to post-apo albo że opowiadania Poego to horrory.
Musze się w końcu zabrać za te poprawki, które naniosłeś na mój tekst. Postaram się to zrobić do końca miesiąca, choć chyba mam czas aż do 20 sierpnia?
Jasne, chyba że potrzebne będą poprawki do poprawek