Cichy
Moderator
Miejsce pobytu: Legionowo
|
|
« Odpowiedz #40 : Czerwca 10, 2011, 09:19:38 » |
|
Chciałbym sprostować, że chodzi o ostatnie WTORKI miesiąca, nie piątki. No i bardzo zachęcam nie tylko zainteresowanych tymi zagadnieniami. Chociaż wykład ma ściśle określony temat, rodzące się rozbudowane dyskusje sięgają w naprawdę rozmaite, zadziwiające rejony.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Kaja
|
|
« Odpowiedz #41 : Czerwca 10, 2011, 13:46:05 » |
|
Chciałbym sprostować, że chodzi o ostatnie WTORKI miesiąca, nie piątki. Racja, już poprawiłam .
|
|
|
Zapisane
|
"Więc kimże w końcu jesteś? - Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro."
|
|
|
Paweł Mateja
Moderator
|
|
« Odpowiedz #42 : Czerwca 13, 2011, 11:20:51 » |
|
Żeby narobić smaka na antologię Demony perwersji: Przeczytałem wczoraj z niej dwa opowiadania Meyrinka. Dosyć znany Preparat, który czytany po raz trzeci nie zrobił już na mnie tak ogromnego wrażenia jak kiedyś, ale nie sposób docenić jego wielkiej oryginalności. Jego makabryczność ma sobie coś takiego, co na z trudem opuszcza czytelnika. Niby niepozorne kilka stron, na którym autor nawet nieszczególnie stara się stworzyć opisami atmosferę. Forma nieco chaotyczna, ale najważniejsza jest sama treść - a ta mrozi treści żył. Drugie opowiadanie to Doktor Lederer - uwaga - jest to humoreska! I muszę przyznać, że chyba drugi raz przekonuję się już, jak fantastycznym satyrykiem i humorystą Meyrink był! Siedziałem w parku, czytałem sobie tę historyjkę i parskałem śmiechem. A i tak nie mogę jej w pełni docenić, przez moją nieznajomość realiów jej powstania. Ważne jednak, iż Meyrnik nie cierpiał kołtuństwa, dulszczyzny i policji. Sposób w jaki z nich drwi jest naprawdę fantastyczny. Naprawdę warto się przekonać, że nie tylko mistyką i przerażeniem stał ten pisarz
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Cichy
Moderator
Miejsce pobytu: Legionowo
|
|
« Odpowiedz #43 : Czerwca 13, 2011, 12:15:45 » |
|
Ja na bank Demony perwersji kupuję, mnie już nie musisz takimi opisami przekonywać Tak przy okazji powiem zabawną historyjkę: byłem z Kają w sobotę w Bibliotece UW, a tam - stoisko ze starymi książkami. Wybraliśmy sobie coś, kupiliśmy i pytamy całkiem młodego, pryszczatego sprzedawcę - raczej geeka - o Meyrinka. Odpowiedź brzmiała mniej więcej tak: "A, to ten pan, co tak straszy. Łeee! [to miała być taka próba bycia przerażającym - coś a la "Grrr!" z pazurami w górze]. Mieliśmy coś, ale już się rozeszło. Łeee! [to samo co wcześniej]" I jak już odchodziliśmy stamtąd to coś za nami gadał i słyszeliśmy to jego nieśmiertelne "Łeee!" jeszcze parę razy.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Paweł Mateja
Moderator
|
|
« Odpowiedz #44 : Lipca 15, 2011, 22:10:25 » |
|
Dokończyłem sobie Meyrinka z antologii Demony perwersji. Człowiek na flaszy - porażające, doskonale zbudowane opowiadanie. Właściwie nie wiem, jak je nazwać - makabreską? - ale to kawał naprawdę dobrej grozy. Bardzo inteligentnej, z kapitalnie stopniowanym napięciem i odrobiną czarnego humoru. Kiedyś czytałem je w innym tłumaczeniu w Gabinecie figur woskowych i nie zrobiło na mnie większego wrażenia. Teraz jestem zachwycony. To niewątpliwe - druga z trzech humoresek. Znowu fantastycznie napisana - lekka, zabawna, cięta i w dodatku za bohaterów ma autora i jego przyjaciół. Puenta jest doskonała. Przyznam, że gdy kiedyś brałem się za humoreski Meyrinka, żałowałem, że w ich miejsce nie opublikowano grozy - zmieniłem zdanie. Jedno i drugie wychodziło mu znakomicie. Do czego służy właściwie białe psie łajno? - też humoreska, też zabawna, ale nie załapałem puenty, czytając późno w nocy. Będę musiał powtórzyć lekturę W najbliższym czasie będę się brał za zbiór opowiadań Meyrinka o tym samym tytule. Mam nadzieję, że będzie równie dobrze, choć szkoda, że bez Kabortowej korekty i uwspółcześnienia.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Kaja
|
|
« Odpowiedz #45 : Października 18, 2011, 18:04:09 » |
|
Niebawem w Warszawie kolejne spotkanie z cyklu "Golem - od legendy do kabalistycznych źródeł". Wtorek 25.10., godzina 18:30, Ethno Cafe Bílý Koníček. Już nie mogę się doczekać .
|
|
« Ostatnia zmiana: Października 18, 2011, 21:18:43 wysłane przez Kaja »
|
Zapisane
|
"Więc kimże w końcu jesteś? - Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro."
|
|
|
Paweł Mateja
Moderator
|
|
« Odpowiedz #46 : Listopada 21, 2011, 00:04:51 » |
|
A ja mam za sobą tomik "Gabinet figur woskowych". Część opowiadań z tego niedużego zbioru można było wcześniej (?) poznać ze zbiorów Kabortu i antologii "Gabinet figur woskowych". Poza tym w większości to świetne satyry o podłożu okultystyczno-politycznym. Zbiór zaczyna zaś opowiadanie "Albinos". Obłędne jest - stawiam w jednej linii z "Wizytą J. H. Obereita w krainie pijawek czasu" czy "Jak doktor Hiob Paupersum zaniósł swojej córce szkarłatne róże". Niesamowite - groteskowe, z przerażającym finałem i niezwykłą atmosferą nocnego miasta.
Zbiór jest bardzo dobry, choć zaskakujący, jeśli nie miało się styczności z humoreskami Meyrinka. Te są zazwyczaj znakomite, choć często dotyczą aktualnych pisarzowi wydarzeń. Humor ich jest jednak całkiem dobrze zakonserwowany i naprawdę znakomicie się je czyta. Szkoda tylko, że to raptem kilka opowiadań. Mam jeszcze w kolejce "Demony perwersji" i zamierzam brać się za nie w najbliższym czasie - czytanie Meyrinka to dla mnie coś naprawdę wyjątkowego - tak jak w przypadku Poego czy Lovecrafta - ma w swoim stylu coś specyficznego. Lakoniczność i przy tym niezwykłe wyczucie dramaturgii i mistyki sytuacji. Wymaga ogromnego skupienia i wiedzy na tematy okołoreligijne (której mi mocno brakuje, ale pracuję nad tym), a przy tym satysfakcja z czytania jest ogromna, zwłaszcza tam, gdzie wali czytelnika w łeb obuchem - czy to dowcipu czy grozy.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Kaja
|
|
« Odpowiedz #47 : Listopada 21, 2011, 08:07:39 » |
|
Długo czekałam, żeby napisać coś w temacie Meyrinka... Chciałam nazbierać trochę wniosków o różnych tekstach. Poza tym tak rzadko się tutaj wypowiadamy, że starałam się uniknąć pisania jednego posta pod drugim . Na pierwszy ogień opowiadania z antologii "Gabinet figur woskowych" (moim zdaniem obok Kafki najlepsze w tym zbiorze). Mózg, który wyparował - zabawne i z lekka makabryczne. Bardzo mi się podobało. Gabinet figur woskowych - zrobił na mnie chyba najmniejsze wrażenie spośród meyrinkowych opowiadań z tego zbioru. Dobre, ale nie powaliło mnie na kolana. Mężczyzna na butli - to opowiadanie natomiast jest rewelacyjne. Klimat świetny, a puenta mnie jednocześnie zaskoczyła, zmroziła i zaimponowała mi. Jak doktor Hiob Paupersum zaniósł swojej córce szkarłatne róże - kolejne wspaniałe opowiadanie. Zakończenie zawiera w sobie to, co autor miał najlepszego. Jest w tym refleksja o ludzkim losie, trochę smutku i melancholii, trochę poetyki. Świetne. Po przeczytaniu z wrażenia przez kilka minut nie mogłam sobie przypomnieć gdzie wcześniej spotkałam motyw, pojawiający się w zakończeniu. Po głębszym namyśle przypomniałam sobie, że znam go z "Golema". Bardzo pozytywnie oceniam te opowiadania. Niedługo zamierzam sięgnąć po kolejne . W najbliższym czasie planuję przeczytać opowiadanie o Doktorze Cindirelli, które mamy w starej gazetce wygrzebanej gdzieś na konwencie (dzięki Varjusowi). Z początku myśleliśmy, że to jakieś dziwaczne tłumaczenie Hioba Paupersuma, ale wyszukałam w internecie, że chodzi o zupełnie inny tekst. Teraz czas na esej Jerzego Prokopiuka z książki "Piękno jest tylko gnozy początkiem". Dla informacji - jest to ta sama praca, która stanowi posłowie do jednego z wydań "Golema". Poza tym książkę bardzo polecam. Jeszcze nie doczytałam jej do końca, ale jak dotąd jest pełna bardzo ciekawych tekstów. Dodam, że Prokopiuk w swoim eseju podaje interesujące źródło - pracę Jana Tomkowskiego pt. "Mistyka i herezja", gdzie rozdział Droga i labirynt jest poświęcony Meyrinkowi. Co prawda pisze, że praca nie była dotąd publikowana, ale udało mi się ją znaleźć do kupienia w internecie, więc prawdopodobnie wydano ją po napisaniu przez Prokopiuka tego tekstu. W każdym razie warto się w to zaopatrzyć, bo z krótkich fragmentów zacytowanych w tekście wynika, że jest to bardzo ciekawa analiza dzieła Meyrinka. Swoje wnioski na temat Szatana z Pragi i jego Golema w całości zamknę w spoilerze, bo nie chcę ich zbytnio poszatkować. Golem był stworzonym przez rabina Löwa obrońcą społeczności żydowskiej zamieszkującej praskie getto. Z czasem jednak stał się nieposłuszny, dlatego jego twórca pozbawił go życia poprzez usunięcie z jego ust kartki z zaklęciem. Jednak Golem odzyskiwał byt materialny co 33 lata i pojawiał się nocą na ulicach Pragi. Jego powroty wiązały się z nadejściem burzliwych zdarzeń, dlatego przez niektórych był postrzegany jako bezrozumny morderca, przez innych zaś jako obrońca prześladowanych. Moim zdaniem ta dwoistość w postrzeganiu jego roli ma swoje korzenie w postrzeganiu samego procesu stworzenia Golema - dla jednych jest to akt kreacji ręką ludzką, która jest przedłużeniem kreacji boskiej, dla innych kreacją antyboską. Prokopiuk wspomina o tym, że Golem może być uznany za "zbawiciela" powracającego w sytuacjach kryzysu, stąd cykliczność jego pojawiania się na ulicach Pragi (33 lata to znamienna liczba).
Bardzo podoba mi się poruszona przez Prokopiuka kwestia: jaką właściwie Golem spełnia funkcję w powieści? Co oczywiste stanowi alter ego głównego bohatera - Atanazego Pernata. Ten zaś zdaje się być alter ego samego narratora, któremu śniło się, że jest Pernatem. Kim wiec jest narrator? Dla mnie oczywiste było, że jest nim Meyrink - Prokopiuk stawia tezę, że jest nim właśnie Golem, jako duchowy twórca Pernata. Co ciekawe moim zdaniem jedno nie wyklucza drugiego. Powieść jest pisana w pierwszej osobie, zaś natura Golema oparta na duchowej transcendencji. Każdy kto styka się się z tajemniczą postacią ma wrażenie zlewania się z nią swojego własnego jestestwa, a nawet uczucie, że jest ona częścią jego duszy.
Zupełnie przypadkiem odkryłam też pewne nawiązanie, które moim zdaniem Meyrink popełnił świadomie. Czytając o historii miasta, w którym rozgrywa się akcja powieści i które sama bardzo chciałabym odwiedzić, zauważyłam pewną prawidłowość. Otóż nazwa miasta według legendy pochodzi od "progu". Córka władcy panującego na Wyszehradzie (wzgórzu znajdującym się obecnie w Pradze) miała sen, według którego miano w pobliskich lasach odnaleźć człowieka ciosającego próg do swojego domu i w tym miejscu wznieść nowe miasto. Sen spełnił się, a miasto otrzymało nazwę Praha, czyli po czesku "próg". Z tego co pamiętam w "Golemie" próg tajemniczego domu był nie do przekroczenia. Mam na myśli ten dom w którym na końcu historii zamieszkali pod symbolem hermafrodyty mistrz Pernat i Miriam. Na samym końcu widać ich siedzących właśnie na progu tego domu. Znowu Prokopiuk w swoim eseju wspomina o roli Golema jako strażnika progu poznania "wyższych światów".
I tu dochodzimy do roli tej historii, jako powieści inicjacyjnej. Według autora eseju wszystkie powieści Meyrinka są oparte na podobnym modelu (jak dotąd czytałam jeszcze tylko "Noc Walpurgii" i zgadzam się z tym twierdzeniem). Droga do poznania jest oparta na symbolice zaczerpniętej z tarota, której nie będę tu przytaczać, bo za mało się na tym znam, żeby dodać coś konstruktywnego od siebie.
Jeszcze na koniec taka mała dygresja - ostatnio dowiedziałam się, że według najpopularniejszej wersji legendy twórcą Golema był rabin Löw ben Bekalel, postać historyczna. Jak się okazuje był on przez kilkanaście lat rabinem w Poznaniu (pewnie dlatego mają tam pomnik Golema). Poza tym historia Golema ma bardzo wyraźne akcenty polskie, bo jej najstarsza znana wersja rozgrywa się w Chełmie.
|
|
« Ostatnia zmiana: Listopada 21, 2011, 08:22:03 wysłane przez Kaja »
|
Zapisane
|
"Więc kimże w końcu jesteś? - Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro."
|
|
|
Ciacho
Miejsce pobytu: Bytom | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #48 : Listopada 27, 2013, 16:36:17 » |
|
Do sprzedaży trafiła nowa pozycja Meyrinka "Zielona twarz". Zielona twarz uchodzi pod względem siły oddziaływania wyobraźni i walorów literackich za drugie, po Golemie, dzieło Meyrinka. Mimo, że akcja powieści toczy się w Amsterdamie, czytelnik odnajdzie tu mroczny świat, niemal zupełnie przeniesiony z kart Golema. Podobnie, pretekstem dla fabuły jest żydowska legenda, tym razem o Asahverusie, Żydzie Wiecznym Tułaczu. Meyrink nadaje jej jednak swój własny, hermetyczny sens.
Z dniem dzisiejszym zostałeś przyjęty do naszej społeczności i stałeś się nowym pierścieniem w łańcuchu, biegnącym od wieczności do wieczności.
Z tą chwilą wygasa mój urząd i przechodzi w ręce kogoś innego, którego widzieć nie możesz, jak długo oczy twoje należą do ziemi. On jest nieskończenie daleko od ciebie, a mimo to tuż w twoim pobliżu. Nie jest od ciebie oddalony, mimo to jest dalej, niż ostatnie granice świata. Jesteś nim otoczony, jak człowiek płynący na oceanie. Jest otoczony wodą, ale go nie widzisz, jak pływak nie czuje soli, przenikającej morze, jeśli nerwy jego języka są martwe.
Naszym symbolem jest Feniks, symbol odmłodzenia, legendarny egipski orzeł niebios z czerwonym i złotym upierzeniem, który spala się w swoim gnieździe z mirry i wiecznie znowu z popiołów powstaje.
Powiedziałem ci, że początkiem drogi jest własne ciało, kto o tym wie, może każdej chwili zacząć wędrówkę.
Chcę cię teraz nauczyć pierwszych kroków...http://agharta.es24.pl/opis/4332183/gustav-meyrink-zielona-twarz.html
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Magnis
|
|
« Odpowiedz #49 : Maja 16, 2014, 17:54:50 » |
|
Wznowienie Golema przez wydawnictwo Vesper : Opis : Pracę nad utworem, który miał przynieść mu nieśmiertelność, Meyrink rozpoczął w 1906, może 1907 roku. Zachowana korespondencja z Alfredem Kubinem pozwala sądzić, że miało to być ich wspólne dzieło literacko-plastyczne: Meyrink wysyłał kolejne rozdziały Kubinowi, ten zaś przygotowywał do nich rysunki. Współpraca została zerwana wskutek opieszałości Meyrinka. Kubin nie mógł się doczekać kolejnych fragmentów i wykorzystał gotowe już ilustracje we własnej powieści ?Po tamtej stronie? (1908). Meyrink jeszcze długo biedził się nad powieścią, zwodził wydawców, ostrzących sobie zęby na powieściowy debiut znanego autora. W 1911 roku ogłosił fragment w czasopiśmie ?Pan?, podpisał nawet umowę z lipską oficyną Kurta Wolffa, na gotowy rękopis kazał mu jednak czekać jeszcze kilka lat. Przyczyna tych trudności była prozaiczna: świetny nowelista nie radził sobie z konstrukcją powieści. Miał mnóstwo materiału, wiele pomysłów, mnożył postacie i wątki. Koniec końców, jak głosi legenda, w opanowaniu rozrastającego się chaotycznie dzieła pomógł mu ktoś z przyjaciół: wspólnie rozrysowali konstrukcję utworu, rozpisali wątki, zdecydowali, co trzeba pominąć ? i wyrzucili połowę tekstu do kosza. [?] Ostateczny efekt siedmioletnich wysiłków publikował w odcinkach w latach 1913-1914 niemiecki miesięcznik ?Die Weißen Blätter?, cenione forum literackiego ekspresjonizmu, w 1915 roku ukazała się zaś luksusowa wersja książkowa. Powieść od razu stała się wielkim bestsellerem, w krótkim czasie sprzedało się 200, może 250 tysięcy egzemplarzy. [?] ?Golem? pozostał najsłynniejszą, najczęściej wznawianą powieścią Meyrinka. Ostatecznie nie ukazał się z rysunkami Kubina, zilustrował go jednak artysta równie znakomity i ceniony: Hugo Steiner-Prag, znajomy Meyrinka z kręgów ezoterycznych. Golem Gustava Meyrinka, który ukazał się po raz pierwszy po polsku w 1919 roku, miał szczęście: przełożył go Antoni Lange, wybitny młodopolski poeta, prozaik i dramatopisarz, poliglota, tłumacz m.in. Edgara Allana Poego i Charlesa Baudelaire?a. Jego ?Golem? jest arcydziełem sztuki translatorskiej, jednym z tych przekładów, które nawet po stu latach zachowują naturalną urodę, nie trącą manierą, zachowują ze swej epoki tylko to, co najlepsze. Z dumą oddajemy go w ręce Czytelników, niech przyprawi ich o przyjemny dreszcz grozy, skłoni do zadumy, a może nawet stanie się podnietą do nieoczekiwanego i brzemiennego myślowego olśnienia. ? z posłowia Macieja Płazy Tytuł Golem Tytuł oryginalny Der Golem Data wydania 21 maja 2014 Autor Gustav Meyrink Przekład Antoni Lange Wydawca Vesper ISBN 978-83-773-1179-0 Format 340s. 140×205mm Cena 34,90
|
|
|
Zapisane
|
Mistrzem grozy w Polsce jest Stefan Grabiński. Wielcy Przedwieczni : Dagon, Cthulhu i Wielki Staruch.
|
|
|
Paweł Mateja
Moderator
|
|
« Odpowiedz #50 : Maja 19, 2014, 10:44:57 » |
|
Widzę, że przekład A. Lange jest nieśmiertelny. Trudno się dziwić, bo to wyborna robota, ale przede wszystkim świetnie, że macza w tym palce Maciej Płaza. Jakby ktoś nie kojarzył, to on opracował wybór Lovecrafta z Vesper.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
maszynistaGrot
|
|
« Odpowiedz #51 : Lipca 02, 2014, 07:31:43 » |
|
Po Golemie,który na mnie jak chyba na wszystkich zrobił duże wrażenie miałem zamiar kupić Zieloną twarz.Jednak wstrzymał mnie komentarz Macieja Płazy,który pisze iż tylko Golem jest arcydziełem natomiast inne powieści Meyrinka są ,,nudnym katechizmem ezoterycznych wtajemniczeń'' a spolszczenie Zielonej twarzy należy ,,omijać szerokim łukiem''.Opinie te Płaza nakreślił w podsumowaniu ostatniego wydania Golema na końcu książki vesperowskiego wydawnictwa.
|
|
|
Zapisane
|
Nie widział nic, nie słyszał nic - upajał się tylko pędem...
Stefan Grabiński, Maszynista Grot
|
|
|
Pegaz
Miejsce pobytu: Jarosław | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #52 : Lipca 03, 2014, 19:19:25 » |
|
(...) komentarz Macieja Płazy(...).
Z całym szacunkiem dla Macieja Płazy, ale mam wrażenie (czytając jego różne wypowiedzi) że jedynymi tłumaczeniami klasyki, jakich on "nie radzi omijać szerokim łukiem" są jego własne.
|
|
|
Zapisane
|
Szczęście dla wszystkich za darmo! I niech nikt nie odejdzie skrzywdzony!
|
|
|
Paweł Mateja
Moderator
|
|
« Odpowiedz #53 : Lipca 03, 2014, 23:05:33 » |
|
Wydawnictwo Agharta wydało ostatnio nieco poprawiony przekład przedwojenny "Zielonej twarzy". Osobiście polecam, książka nie jest równa, nie jest tak dobra jak "Golem", ale ma wybitne momenty. Poza tym - przynajmniej dla mnie - ów meyrinkowy katechizm wcale nie jest nudny http://www.carpenoctem.pl/recenzje/zielona-twarz/Poza tym z Meyrinka warto poczytać opowiadania, zwłaszcza te wydane po wojnie, w antologiach "Spotkanie poza czasem", "Maska śmierci", "Demony perwersji", "Gabinet figur woskowych". Niektóre dowcipne, inne genialnie przerażające.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
p.a.
Administrator
Miejsce pobytu: Katowice | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #54 : Lipca 08, 2014, 19:04:17 » |
|
Kupiłem dziś sobie "Golema" z wyd. Vesper Piękne to wydanie, bardzo klimatyczne. Chociaż powieść ta może mnie nie powaliła, mam wrażenie graniczące z pewnością, że będę chciał do niej wrócić i to już wkrótce. Było w niej coś magicznego, tajemniczego, nieuchwytnego. Strasznie mnie ten zakup cieszy
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Paweł Mateja
Moderator
|
|
« Odpowiedz #55 : Sierpnia 04, 2014, 12:41:41 » |
|
"Golema" z Vesper kupiłem totalnym przypadkiem, bo na Woodstocku za 15zł Kapitalne wydanie, jeśli ktoś by się zastanawiał jakie wybrać (bo kilka na rynku jest), to zdecydowanie to jest najatrakcyjniejsze. Świetne posłowie Płazy, oryginalne ilustracje, super okładka. Tak to powinno wyglądać. Choć w sumie to warto mieć też wydanie z posłowiem Prokopiuka z Alfy bodaj, ale trudniej je zdobyć chyba.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Pegaz
Miejsce pobytu: Jarosław | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #56 : Stycznia 01, 2015, 15:10:05 » |
|
"Noc Walpurgii" miałem czytać okazję po raz pierwszy jako nastolatek. O ile "Golem" wtedy podszedł mi bardzo, o tyle "Noc..." uznałem ze powieść nieudaną, za nudnawy bełkot. Dziś już wiem, że taka ocena powieści Meyrinka wynikła z mojego jej nie zrozumienia, a owo nie zrozumienie z niewiedzy. Oczywiście, "Noc..." to powieść fantastyczna, zawierająca sporą dawkę grozy. Mamy w niej bowiem i przejmowanie przez osoby żywe ciał innych ludzi, postać o cechach wampirycznych (Poliksena), tradycyjne dla fantastyki grozy nawiązanie do legend, wreszcie zmartwychwstanie czeskiego bohatera narodowego jako upiora jest sporo w powieści Meyrinka wysmakowanej makabry moim ulubionym motywem jest przytoczona opowieść o kobiecie, która otruła swojego męża, została skazana a w więzieniu otworzyła sobie zębami żyły. Zanim się wykrwawiła, namalowała krwią na ścianie celi portret zamordowanego męża a także egzotycznych doktryn filozoficznych i ezoterycznych, wizji, opisów szaleństwa, erotyzmu (delikatnie i niedużo, jednak jest) degeneracji i rozkładu. Czyli, jednym słowem, to co lubię. Na tą warstwę literacką (fantastyka) nakłada się warstwa,można by powiedzieć wręcz eseistyczna, traktująca o pewnych prawidłowościach historycznych. I właśnie to - czytając powieść Meyrinka lata temu - mnie zirytowało. Uznałem to za zabieg sztuczny, a efekt za mało interesujący. Po prostu nie zrozumiałem o co Meyrinkowi tak naprawdę chodziło. Kilka dni temu powtórzyłem sobie "Noc...." powieść weszła elegancko, dosłownie przeczytałem ją w niecałe dwie godziny. Nie męczyłem się, nie irytowałem, czysta przyjemność z lektury. I co więcej, zupełnie zgadzam się z Autorem, w jego spojrzeniu na historię i istotę rewolucji. Uważam że scenę zabrania spiskowców na Wieży Głodu to nie jest metafora, sceny tej wcale nie należy odczytywać symbolicznie. Tak samo jak uwagi Meyrinka o istocie rewolucyjnych zrywów - faktycznie, wszelkie tajne spotkanie na których politycy, działacze, terroryści, natchnieni idealiści, cyniczni wyjadacze, oszołomy i pragmatycy ustalają kolejne plany zbawienia ludzkości to cyklicznie powtarzające się Noce Walpurgii, upiorne sabaty. Takim spotkaniem demonów na pewno był np. pakt Ribbentrop Mołotow, być może Noc Walpurgii odbywa się w tej chwili, kiedy sztabowcy na Kremlu ulatają kolejne posunięcia Rosji wobec Ukrainy. Meyrink ma racje: upiory istnieją realnie. Spotykają się z wiedźmami i agentami piekła, maja władzę nad tłumami i dywizjami, i cyklicznie, ciągle i ciągle fundują ludzkości horrory.
|
|
« Ostatnia zmiana: Stycznia 01, 2015, 15:12:37 wysłane przez Pegaz »
|
Zapisane
|
Szczęście dla wszystkich za darmo! I niech nikt nie odejdzie skrzywdzony!
|
|
|
maszynistaGrot
|
|
« Odpowiedz #57 : Kwietnia 01, 2015, 19:35:23 » |
|
Przeczytałem Zieloną twarz i właściwie to mam mieszane odczucia.
Powieść wydaje się niespójna, trudna w odbiorze(chyba że ktoś lubi te żydowskie kabały). Przyznam, że w pewnym momencie to już się pogubiłem i niestety ciążyło mi to do końca lektury. Choć druga połowa powieści wyraźnie ciekawsza. Książka przesycona filozofią - niekiedy na dobrym poziomie, niekiedy nużącym.
Generalnie najciekawszy chyba wątek miłosny.
Mimo wszystko nie żałuje, że przeczytałem chociażby ze względu na pewien wyborny fragment, dzięki któremu poczułem atmosferę uczuć numinotycznych niemal żywcem zaczerpniętą z genialnych Wierzb Algernonana Blackwooda. Ech, nawet chyba mam "pretensje" do Meyrinka że ten świetny tekst nie został umieszczony w dużo lepszym Golemie zamiast Zielonej Twarzy;
Jakiś cichy głos, ledwie szepczący a jednak przezwyciężający tę wrzawę jak ostra igła, ostrzegał go by nie igrał siłami, których potęgi nie zna i do opanowania których nie jest jeszcze dojrzały, bo wówczas siły mogą go w każdej chwili wtrącić w nieuleczalny obłęd...
Gustav Meyrink, Zielona twarz, str. 164
|
|
|
Zapisane
|
Nie widział nic, nie słyszał nic - upajał się tylko pędem...
Stefan Grabiński, Maszynista Grot
|
|
|
Pegaz
Miejsce pobytu: Jarosław | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #58 : Kwietnia 01, 2015, 21:28:49 » |
|
Powieść wydaje się niespójna
Zgadzam się. Z trzech powieści Meyrinka które czytałem ta jest najsłabsza. Co wcale nie oznacza że zła, Boże broń!
|
|
|
Zapisane
|
Szczęście dla wszystkich za darmo! I niech nikt nie odejdzie skrzywdzony!
|
|
|
maszynistaGrot
|
|
« Odpowiedz #59 : Kwietnia 02, 2015, 07:48:11 » |
|
Widzisz Pegazie, jak człowiek przeczyta wpierw Golema to później ma duże wymagania...
Czy zła była Zielona Twarz? OK. Powiedzmy że była niezła, ale nic więcej, jakoś wątpie abym miał ochotę do niej powrócić w przyszłości. W przeciwieństwie do Golema, którego chyba jeszcze nieraz zdarzy mi się przeczytać.
|
|
|
Zapisane
|
Nie widział nic, nie słyszał nic - upajał się tylko pędem...
Stefan Grabiński, Maszynista Grot
|
|
|
|