I dziewiąta odsłona śledcza Rhyme'a & Sachs już za mną
. Książka bardzo dobra, jestem zadowolony z lektury, choć pewne motywy były dla mnie łatwe do odgadnięcia - zapewne stanowi już o tym moje obycie z prozą Deavera, lub z literaturą kryminalną w ogóle
. Niemniej jednak
"Pod napięciem" dostarczyło mi wielu pozytywnych emocji, pomimo dobrej znajomości stylu pisarza - podobnie jak w przypadku Cobena, generalnie czytelnik wie czego się po autorze spodziewać, a mimo to z wielką ochotą sięga po jego kolejne utwory i żeby było jasne nie z przyzwyczajenia, czy też dlatego że wypada, ale z wielkiej ochoty
.
Książka, jako że jest kolejnym cyklicznym tomem zawiera w sobie festiwal starych znajomych - Rhyme, Sachs, Thom Reston, Pulaski, Sellitto [wiecznie obżerający się łakociami i chodzący w pogniecionych ciuchach
], Cooper oraz Dellray
. I tym razem policjanci muszą zmierzyć się z szalonym przeciwnikiem terroryzującym Nowy Jork, i to nie z byle kim, ale specjalistą od prądu którym to ów szaleniec zabija kolejne ofiary!!
Pod tym kątem, Deaver zaserwował czytelnikowi prawdziwe nowatorstwo; prąd elektryczny jako broń i następstwa jej użycia okazują się niesamowitą koncepcją na rozwinięcie fabuły i wprowadzenie weń dreszczyku emocji
. Początkowo powieść poza elektrycznymi "fajerwerkami" i mozolnie ciągnącym się śledztwem umierającym w martwych punktach [ale to z powodu takiego, a nie innego przeciwnika z jakim musi zmierzyć się cały zespół kryminalistyczny
] nie do końca zaspokaja czytelniczy głód, ale już druga połowa, gdzie zaczynają się
twisty fabularne, to już jest to co sympatycy prozy Deavera lubią najbardziej!!
Zaczynają się roszady, zawirowania akcji i rzucanie podejrzenia na potencjalnie nowych sprawców całej "prądotwórczej" afery
. W tym miejscu dodam, że pierwszy podejrzany
którego Rhyme i ekipa trzymali się przez ponad połowę powieści, to takie zamydlenie oczu - wiadomo, że czytelnik się na to nie nabierze, ale z punktu widzenia bohaterów, jasność tej sytuacji wcale nie musiała być taka oczywista
. Kolejnych podejrzanych
Andi Jessen i jej brata Randalla
trafiłem więc znacznie wcześniej aniżeli nowojorscy gliniarze [
], bo między wierszami dało się wyłuskać pewne przesłanki zmierzające do tegoż tropu
. Nie dawało mi to jednak spokoju, zważywszy, iż miałem przed sobą jeszcze ponad 100 stron lektury, a więc jakiś spektakularny zwrot akcji musiał się zdarzyć
. W kolejnej odsłonie rzucania podejrzeń typowałem więc na
bo wydawał mi się osobą, która tylko pozornie sprzyja dochodzeniu policjantów, podczas gdy tak naprawdę gra im na nosach, a do tego coraz śmielej poczynia sobie z kolejnymi zamachami pod napięciem
.
Okazało się jednak, że nie mam racji, a prawdziwy czarny charakter
Zegarmistrz Richard Logan
zaskoczył mnie na maxa - i o to najwyraźniej Jeff'owi w tej powieści chodziło, totalnie zbić czytelnika-śledczego z tropu
. Tym bardziej było to zaskakujące, iż nieomal niemożliwe, z racji rozwoju akcji w całej powieści
. A jednak!!
W odniesieniu do tej sytuacji i jeszcze kilku innych wątków powieści
- m.in. potrącenie przez Pulaskiego przechodnia, którym okazał się zaginiony informator Dellray'a -
można odnieść wrażenie, że przedziwne zbiegi okoliczności sprzyjają fabule tej powieści, ale z drugiej strony dzięki temu cała intryga okazuje się jeszcze bardziej zaskakująca w swej niesamowitości
.
Ostateczna potyczka Rhyme'a z wrogiem okazała się równie fascynująca jak cała operacja tajemniczego przestępcy, cyniczny kryminalistyk po raz kolejny dowiódł, że ma łeb nie od parady do kojarzenia faktów, eliminowania niepotrzebnych danych i spajania w logiczną całość pozornie niepowiązanych z sobą elementów śledztwa
. Chylę czoła jego umiejętnościom, a także Deaverowi za tak świetnie przemyślaną i rozwiązaną fabułę
.
W
"Pod napięciem" podobały mi się także poboczne wątki poszczególnych bohaterów, a głównie Pulaskiego i Dellray'a - bardzo lubię zatapiać się w świat problemów tych postaci
. Spodobała mi się również prezencja samego Rhyme'a w tym utworze - od cynika, przez bezbronną ofiarę zdrowotnych zapaści, po zdeterminowanego człowieka gotowego na nowy przedział w swoim życiu
. Piękna sprawa te wątki obyczajowe, które znacząco wzbogacają fabułę powieści Jeffa
.
Także w ogólnym podsumowaniu,
"Pod napięciem" jak najbardziej polecam i już nie mogę doczekać się kolejnej książki z tego cyklu
.