Książkę czyta się w tempie ekspresowym. Dzisiaj rano zacząłem, wieczorem skończyłem (z przerwami na mecze i inne potrzeby
). 320 stron w jeden dzień to dla mnie coś niecodziennego, ale udało się z łatwością. Niestety ostatnie 100 stron czytałem już tylko po ta aby jak najszybciej przez to przebrnąć. O ile historia zaczyna się obiecująco i pierwsze 5 rozdziałów to materiał wysokiej klasy, to im dalej tym tylko i wyłącznie gorzej. Chwilami wydawało mi się jakby autor traktował potencjalnego czytelnika jak debila. Kilka motywów jest tak niedorzecznych, że to się w głowie nie mieści...
Motyw z odwróceniem uwagi czarownic poprzez wykorzystanie kuglarskich sztuczek - WTF.
Poza tym totalne idiotyzmy fabularne i nieprzemyślane zupełnie sceny:
czwarta czarownica rezygnuje z jednego ze swoich żywotów po to by przestraszyć Anne czerwiami... A nie mogła tych czerwi teleportować w ten sam sposób jak ropuchy, ćwierćdolarówki i inne rzeczy, które wcześniej "teleportował"?
Książka niestety pisana na kolanie, galopuje od jednej krwawej sceny do następnej za nic mając sobie logikę. Klimatu grozy poza początkowymi rozdziałami także nie doświadczymy zbyt wiele. Wole jak Masterton poświęca więcej czasu budowaniu klimatu niż wartkiej akcji, która ze względu na słabo zarysowane postaci nie potrafi za nic zainteresować sobą czytelnika. Wszystko jest tu ledwie naszkicowane, od uznanego mistrza gatunku oczekuję znacznie więcej. 4/10