Właśnie skończyłem czytać "Piątą czarownicę". Jest to kolejna książka Mastiego, z którą zetknąłem się po raz pierwszy. Spodziewałem się po niej naprawdę ciekawej lektury, niestety troszkę mnie rozczarowała, głównie za sprawą samego zakończenia, ale o tym później.
Sam pomysł na tą książkę jest naprawdę dobry, wykorzystanie czarownic przez światek przestępczy wydaje się być ciekawym posunięciem. Niestety fakt pochodzenia wiedźm z różnych kontynentów wprowadza trochę niespójności do tej historii. Mamy tu całą plejadę różnych religii i wierzeń (indianie, voodoo, druidzi...), wszystkie potraktowane bardzo pobieżnie i po łebkach. Ta metafizyczna różnorodność w połączeniu z wartką akcją tej powieści wprowadza momantami totalne zamieszanie. Osobiście wolałbym gdyby wszystkie czarownice były wyznawczyniami tej samej wiary, fabuła byłaby wtedy bardziej spójna, a co za tym idzie tło historyczne mogłoby być głębsze.
Już od pierwszej strony autor w mistrzowski sposób ukazuje potęgę tych niewiast, sceny z ich udziałem są bardzo klimatyczne i krwawe. Każda kolejna konfrontacja głównych bohaterów z czarownicami utwierdza nas w przekonaniu, że szanse na ich pokonanie zmniejszają się z minuty na minutę. Fabuła jest ciekawa, nie uświadczymy tu nudy, a zbliżający się wielki finał rozpala ciekawość.
No i tu jest pies pogrzebany, zakończenie napisane jest tak, jakby znowu Grahama goniła sfora wilków. Sama forma nie jest zła, po prostu przez ten pośpiech zabrakło klimatu, ucierpiał na tym świetnie skonstruowany wizerunek potęgi czarownic.
Postacie nie są zbyt mocno rozbudowane, a w dialogi wkrada się spora dawka humoru (rodem z cyklu o Jimie Rooku).
Nie zabrakło tu także scen erotycznych.
Ogólnie "Piąta czarownica" mi się podobała, nie ma co prawda szału, trochę bym tu pozmieniał, ale przeczytać warto. To taki typowy średniak w twórczości Mastiego.  

Ja też niedawno przeczytałem Piątą czarownicę, i jestem zadowolony. Według mnie niezła fabuła ,pomimo utartego zdawać by się mogło schematu, ciekawe postacie, krwi i flaków jak zwykle nie zabrakło,demonów też. Momentami można było przewidzieć, co się stanie, a co do zakończenia to się mogę przyczepić tylko tego,że czarownice łatwo zostały pokonane,ale nie odbyło się to zbyt szybko,jak to niekiedy Masti robi,także ja tam jestem na tak. Na pewno, jedna z lepszych pozycji, które można zaproponować każdemu. Zwłaszcza tym, którzy dziadka Mastiego jeszcze nie znają.

Ale ta scena ze SWAT-ami...jami.  

Manitou,Wyklęty,Wizerunek zła,Kostnica,Rytuał i wiele, wiele innych. Te tytuły,które wymieniłem mają pokety amberowskie, jak poszukasz na allegro to znajdziesz po 5 zł, świetnie się czyta i nadają klimatu fajnego tym książkom Mastiego.

"Piąta czarownica" jest dobrą książką. U Mastertona jest specyficzny schemat: czary,szaman,potwory, pradawne podania i kultury, pełno krwi. Także jak to Ci się spodobało w ww tytule, to będziesz zadowolony z wielu innych.

Dzięki, to w takim razie biorę się za "Manitou" jeśli uda się znaleźć 


I o to mi właśnie chodzi. 

Siema Yave! Fajnie, że zawitałeś w końcu do pokoju Mastiego.
Wybór "Piątej czarownicy" na pierwszy kontakt z tym pisarzem to może nie najlepszy ruch, ale jak widać książka swoje zadanie spełniła. Najważniejsze, że zachęciła cię do dalszego poznawania twórczości Mastertona.
Jak pomyślę ile wspaniałych tytułów masz jeszcze przed sobą to aż mi się w głowie kręci!
To tak samo dobry tytuł jak każdy inny! Wszystkie tytuły przytoczone przez Ciacho i Artura to już prawdziwe klasyki, które prędzej czy później trzeba przeczytać.
Jednakże według mnie jest tylko jedna taka powieść Mastiego, która potrafi doszczętnie zdemolować człowieka! Jak już będziesz gotów na prawdziwą masakrę, to sięgnij po "Czarnego Anioła"! Po lekturze tej książki nic już nie będzie takie samo jak wcześniej!

Mamy okładkę kolejnego wznowienia PIĄTEJ CZAROWNICY, które planowane jest na październik.
Nie rozumiem wprawdzie, czemu dawać zupełnie nowy cover, skoro dwa lata temu szata graficzna została odświeżona, ale podoba mi się ta okładka. Gorzej, że teraz już zupełnie nie wiem, które z wydań postawić na półce...

Zaszła zmiana okładki, chociaż motyw pozostał...

To jeszcze można przełknąć choć szału nie ma i wolałbym rączkę.

Ptaszysku trzeba przyznać jedno - fajną kolorystykę miała ta okładka.
Nowa okładka mi się podoba, tylko nie wiem co ta Pani ma na twarzy. Folię bąbelkową?

pani z maseczką na twarzy z folii bąbelkowej? co to k**** ma być?