Magnis
|
|
« : Lutego 19, 2011, 16:45:15 » |
|
Opis książki : SzeptyPiękna hollywoodzka scenarzystka uśmierca napastnika, który wdarł się do jej domu. SzeptyNiebawem zaczyna ją prześladować nieznajomy, łudząco podobny do zabitego. SzeptyTymczasem z ręki szaleńca padają kolejne ofiary. Czytałem kiedyś jak zwykle, a teraz do niej powracam.Więc jak przeczytam to napiszę coś o niej chociaż pamiętam, że mi się podobała . Zapraszam do podzielenia się swoimi opiniami na jej temat .
|
|
« Ostatnia zmiana: Maja 02, 2011, 23:28:19 wysłane przez J.Xavier.B »
|
Zapisane
|
Mistrzem grozy w Polsce jest Stefan Grabiński. Wielcy Przedwieczni : Dagon, Cthulhu i Wielki Staruch.
|
|
|
p.a.
Administrator
Miejsce pobytu: Katowice | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #1 : Lutego 19, 2011, 22:21:25 » |
|
Dla mnie cała mini-przygoda z Koontzem rozpoczęła się właśnie od "Szeptów", a w zasadzie - od kumpla, który Koontza czytał i "Szepty" w zasadzie jako tako streścił mi w rozmowach. Wydało mi się to zachęcające, ale... sama książka mnie nie powaliła, być może jednak dlatego, iż zbyt dobrze znałem już jej fabułę. Widziałem też ekranizację i również nie zachwyciła
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
J.Xavier.B
Moderator
Miejsce pobytu: Białystok
|
|
« Odpowiedz #2 : Lutego 27, 2011, 17:30:10 » |
|
Jak dla mnie, "Szepty" to kapitalna lektura, jedna z czołowych pozycji w dorobku Deana . I piszę to nawet pomimo tego, iż znalazła się poza czołową trójką tych naj, które zgłosiłem od siebie do ankiety . Omawiając tę powieść warto odnieść się do tego, iż właśnie od "Szeptów" tak na dobre rozpoczęła się piękna literacka kariera Koontza . Jest to przecież przełomowa powieść Deana, po opublikowaniu której zaczęto go postrzegać jako twórcę mającego wielki potencjał do pisania niesamowitych, zagadkowych historii z pogranicza rzeczywistości . Aż dwanaście lat od momentu wydania pierwszej powieści, jaką była "Star Quest" (1968), Dean musiał czekać na to, by wreszcie zaistnieć w świecie cenionych literatów z pogranicza grozy i sensacji, ale opłaciło się - bo większość kolejnych po "Szeptach" utworów Koontza to równie wielkie szlagiery . Powieść sama w sobie zachwyciła mnie przede wszystkim detektywistycznym klimatem rozgrywanym pomiędzy Tony'm Clemenzą, Frankiem Howardem i Hilary Thomas . Wczytując się w ich losy, można wyczuć wielką pasję, z jaką autor tworzył poszczególne postacie - są one zdecydowanie pełniejsze opisowo aniżeli bohaterowie z poprzednich książek Deana , Cały klimat kryminalny i zamieszanie wokół osoby Hilary opisane tak obrazowo, jakby samemu uczestniczyło się w poszczególnych scenach powieści, i do tego jeszcze sensacyjna akcja Tony'ego i Franka, pełna napięcia i zakończona dramatem, po którym płakałem jak bóbr . Jak dla mnie majstersztyk . Późniejszy wątek miłosny Tony'ego i Hilary też miażdży . O ile w powieściach z dreszczykiem nie jestem zwolennikiem wstawek romantycznych, o tyle tutaj Dean wspiął się na wyżyny - sceny cielesne aż tchną realizmem z którego bije prawdziwa poetyka - erotyka, której od Koontza wielu mogłoby się uczyć . I wreszcie czas na ogniwo spajające wymienione postacie z tytułem powieści, który odnosi się do anty-bohatera utworu . Konfrontacja bohaterów z czarnym charakterem przysparza czytającemu wielu emocji; pisarz wszak sprytnie manewruje jego działaniami i dodaje tajemniczości jego osobie, która zdaje się mieć nadludzie możliwości!! Sama osobowość Bruno Frye'a - bo o nim właśnie mowa - człowieka naznaczonego koszmarem z przeszłości i owładniętego rządzą mordu na Hilary Thomas, jest arcyciekawa . Jawi się on nam jako pełen siły brutal, wręcz szaleniec, dodatkowo sympatyzujący praktykom okultystycznym, a jednocześnie mający ogromny problem ze swoim przekleństwem z dzieciństwa, wręcz panicznie bojący się tamtych wydarzeń, które dodatkowo przenosi na czas rzeczywisty... czego efektem jest oś wydarzeń powieści . Podsumowując, książka niezwykle bogata w wątki, opisy, relacje pomiędzy bohaterami, a do tego odznaczająca się świetnym połączeniem motywów kryminalnych z aurą mroku . Zawiera te elementy fabularne, za które uwielbiam twórczość Koontza, więc "Szepty" to powieść ktorą ogromnie sobie cenię i przymierzam się do ponownej lektury, bo do takich niesamowitych powieści zawsze warto wracać!!
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
amerrozzo
Miejsce pobytu: Sosnowiec
|
|
« Odpowiedz #3 : Lutego 28, 2011, 11:15:07 » |
|
To nie jest książka fantastyczna! Zaskoczenie! Począwszy od spoileru na tylnej okładce po samą książkę co rusz sugeruje się odbiorcy, że ma do czynienia z czymś nadnaturalnym. Autor umiejętnie dozuje napięcie i czytelnik do samego końca nie wie, czy cała zagadka ma racjonalne wytłumaczenie, czy nie. Na pomysł brata bliźniaka wpadłem szybciej niż postaci w Szeptach, ale po paru stronach nie byłem pewien, czy mam rację. Po prostu nie wiedziałem, jaką "taktykę" obrał Dean: fantastyczną czy realistyczną. Przeczytawszy parę jego książek, trzeba być gotowym na wszytko. Przede wszystkim nie podobały mi się sceny pornograficzne (jeśli ktoś się będzie upierał, że to były zaledwie sceny erotyczne, będę zmuszony rzucić paroma cytatami). Pornografia jest zawsze trywialna. Sceny łóżkowe powinny być ograniczone do minimum, podobnie jak scen łazienkowe (załatwianie potrzeb fizjologicznych). No chyba że czytamy Harlequina tudzież literaturę "jawnie" pornograficzną. Nie zrozumiecie mnie źle. Ja przeciwko pornografii nic nie mam (no prawie nic). Wypada ona jednak blado w porównaniu z całą resztą. U Koontza - z resztą książki. Teksty łóżkowe były żenujące Dwójka gł. bohaterów. Piękni, młodzi, wszechstronnie utalentowani. Gdyby to było wiarygodne, Koontz pisałby o 30-letnich superlaskach-dziewicach. Bałem się, że na końcu okaże się, iż Hilary jest dwukrotną laureatką Oscara za scenariusz, a Clemenza najwybitniejszym współczesnym malarzem i twórcą nowego kierunku artystycznego, tzw. clemenzizmu. Na szczęście ten mocno przesłodzony wizerunek został zrekompensowany przez dramatyczny finał. Co za końcówka! To się czyta bez mrugania powiekami. Chyba najlepsze zakończenie u Koontza (oczywiście, z tych, które poznałem). Brak epilogu to miła niespodzianka (Koontz nie umie pisać zakończeń). Fabuła urywa się zaraz po zgładzeniu drugiego Bruna, nawet nie wiadomo, czy Joshua przeżyje, czy nie. Nie zaskoczyły mnie same "szepty", domyślałem się, że w piwnicy coś łaziło. Typowałem szczury, a nawet miałem szalony pomysł, że się ziemia poruszała (tyle było wzmianek o trzęsieniach ziemi, że wydało mi się to aluzją do tytułowych szeptów). Poraziło mnie natomiast wytłumaczenie, skąd u obu Brunów (dobrze odmieniłem?) taki dziwny głos. Ten ochrypły chrzęszczący głos ich obydwu był efektem krzyku; całych godzin, całych dni krzyku. To było straszne... Książka posiada parę plusów i parę minusów. Usytuowałbym ją gdzieś pomiędzy książkami dobrymi (których jest więcej) a złymi. To nie jest powieść przeciętna, ale niezła. Tylko niezła.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
p.a.
Administrator
Miejsce pobytu: Katowice | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #4 : Lutego 28, 2011, 11:29:34 » |
|
To nie jest książka fantastyczna! Zaskoczenie!
Autor umiejętnie dozuje napięcie i czytelnik do samego końca nie wie, czy cała zagadka ma racjonalne wytłumaczenie, czy nie. No u mnie tego, niestety, nie było. Kolega za dużo zdradził Nawet wiedziałem, czym są szepty... Przede wszystkim nie podobały mi się sceny pornograficzne (jeśli ktoś się będzie upierał, że to były zaledwie sceny erotyczne, będę zmuszony rzucić paroma cytatami). Ja zapamiętałem scenę, w której jeden z braciszków całuje własne odbicie w lustrze.... okropne
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
amerrozzo
Miejsce pobytu: Sosnowiec
|
|
« Odpowiedz #5 : Marca 01, 2011, 13:58:13 » |
|
Przede wszystkim nie podobały mi się sceny pornograficzne (jeśli ktoś się będzie upierał, że to były zaledwie sceny erotyczne, będę zmuszony rzucić paroma cytatami). Ja zapamiętałem scenę, w której jeden z braciszków całuje własne odbicie w lustrze.... okropne Tak, pamiętna scena sugerująca, że Bruno dopuszczał się aktów kazirodczych ze swoim bratem-bliźniakiem. Każdy z Brunów był przekonany, że to drugie ciało to jego druga połowa. Dwa ciała, ale jedno ja. W scenie z lustrem Bruno patrzył na swe odbicie i przez chwilę uległ złudzeniu, że stoi przed swoim drugim ciałem. Zaczął całować odbicie w lustrze, a nawet macać je penisem, będąc przekonany, że to jego drugie ciało. Można się łatwo domyślić, że robił takie rzeczy z bratem. Z jego punktu widzenia nic złego w tym nie było, bo swego brata uważał za część samego siebie. Maksymalnie to porypane. Tylko ta jedna scena sugeruje, że bracia utrzymywali ze sobą bardzo intymne kontakty. Cytacik: Ale wtedy halucynacje się rozwiały [...] Zrozumiał, że tak naprawdę nie obejmował swego drugiego ja i że próbował uprawiać seks z czymś, co było wyłącznie jego płaskim odbiciem.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Magnis
|
|
« Odpowiedz #6 : Marca 01, 2011, 16:02:51 » |
|
Powieść potrafi zaskoczyć i trzymać w napięciu.Postacie zostały dobrze skonstruowane.Czarny charakter czyli Bruno jest osobą szaloną, a zarazem opanowaną i potrafiącą planować gdzie przyczyną tego było dzieciństwo sytuacja w domu gdzie pierwszy raz wdziera się i próbuje zabić Hilary sprawia wrażenie przerażające, ten jego chód, mówienie .Także postacie Hilary i Tonego są fajne.Koontz potrafił w przystępny sposób i udany ukazać miłość pomiędzy postaciami.Nie lubię za bardzo kiedy więcej jest romansu, ale tutaj to było w taki sposób ukazane, że mi nie przeszkadzało, a nawet bardzo dobrze było wkomponowane w fabułę .Hilary ma również pewną tajemnicę z dzieciństwa jest świadkiem gdy pijany ojciec w delirium tremens zabija swoją żonę i oddaje kilkadziesiąt strzałów do niej.Kończy się ogólną masakrą. . Fabuła jest poprowadzona dobrze jak również jest ciekawa.W powieści znajdziemy kryminał, romans, trochę grozy i trzymającego w napięciu suspensu co mi się podobało, ponieważ potrafił Koontz połączyć wszystko w całość na tyle, że czytało mi się świetnie.Zakończenie jest zakakujące . Fajna powieść, którą mi się świetnie czytało, a lektura była wciągająca.Ocena 8/10 .
|
|
|
Zapisane
|
Mistrzem grozy w Polsce jest Stefan Grabiński. Wielcy Przedwieczni : Dagon, Cthulhu i Wielki Staruch.
|
|
|
kujot666
Miejsce pobytu: Działdowo | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #7 : Kwietnia 26, 2011, 18:05:42 » |
|
Następna powtórka sprzed lat zaliczona, tym razem padło na najbardziej przełomową w twórczości Deana powieść, a mianowicie na "Szepty". Czytałem ją co prawda długie lata temu, tak więc mogło by to w jakiś sposób tłumaczyć moją całkowitą amnezję dotyczącą tej książki. Jednak inne powieści czytane w tamtym okresie bardziej zapadły mi w pamięć, a co nie oznacza wcale, że były lepsze. Zanim zabrałem się za ponowną lekturę tej książki niepotrzebnie przeczytałem sobie wszystkie komentarze w tym wątku, znając pewne fakty odebrałem sobie trochę frajdy z czytania. Oczywiście mam na myśli kserokopię Bruna! W każdym bądź razie powieść "Whispers" to nietuzinkowy tytuł i wcale mnie nie dziwi fakt, że został dostrzeżony i wysoko oceniony przez krytyków. "Szepty" to bardzo ciekawie skonstruowana powieść detektywistyczna. Mamy tu klasyczny schemat - niedoszłą ofiarę, psychopatycznego mordercę i dwójkę detektywów prowadzących śledztwo w rzeczonej sprawie. Jednak Dean nie byłby sobą gdyby tu trochę nie namieszał. Już od samego początku sugeruje czytelnikowi, że zamieszane w tą sprawę są siły nadprzyrodzone. Aura tajemniczości i grozy przewija się cały czas przez fabułę, przyprawiając czytelnika o szybsze bicie serca. Niektóre sceny są naprawdę wymowne, jak np. stojąca samotnie trumna ze zwłokami Bruna w domu pogrzebowym, która otwiera się nagle od wewnątrz. Bardzo podobały mi się jeszcze smaczki w postaci okultysty Lathama Hawthorne'a czy wyposażenia furgonetki Bruno Frye'a, nie wspominając już o liście pozostawionym w skrytce bankowej. Najciekawsze jest to, że ta cała otoczka horroru to nic innego jak zasłona dymna, która jest tylko częścią szaleństwa i wypaczonej psychiki Bruna i jego matki. Także aspektom nadprzyrodzonym w tej powieści możemy zrobić papa, jest to mocno osadzony w przyziemnych realiach thriller sensacyjny. Portrety psychologiczne zawarte w "Szeptach" to czysta poezja, Dean porusza się w tej sferze nad wyraz swobodnie, a to przecież pierwszy bestseller w jego twórczości. Nie są ani przesadnie rozwinięte, ani też potraktowane zbyt pobieżnie. Według mnie najciekawsze postacie tej powieści (oprócz głównej bohaterki Hilary), to oczywiście dwójka detektywów - Anthony Clemenza i Frank Howard, a także prawnik rodziny Frye - Joshua Rhinehart. Jeśli chodzi o dziwolągi to prym wiedzie oczywiście Bruno, ale pojawia się też ciekawa postać byłej prostytutki - Rity Yancy. Praktycznie nie ma tu ani jednej osoby, która nie dotknięta została w przeszłości jakąś tragedią, ale przecież to norma w książkach Koontza. "Szepty" to 460 stron ciekawej lektury, książka nie nudzi ani nie sprawia wrażenia niedosytu. Jest ciekawa, nieprzewidywalna, zaskakująca, porażająca i elektryzująca. Do ostatniej strony trzyma nas w napięciu, a samo zakończenie jest bardzo wymowne. Wyjaśnienie przyczyny charakterystycznego głosu Bruno Frye'a po prostu mnie zmiażdżyło. Ciekawostką jest również fakt, że ta powieść ocieka wręcz seksem. Do tej pory przekonany byłem, że w tej dziedzinie prym wiodą "Nocne dreszcze", jednak palmę pierwszeństwa trzeba przyznać "Szeptom". Generalnie jestem urzeczony tą książką i chyba wciągnę ją do swojego top 3 na miejsce "Łez smoka". Zresztą gdyby nie przesadna rozlazłość, której nie posiadają właśnie "Szepty", to "Kątem oka" było by już dawno w rzeczonej trójce. Tymczasem!
|
|
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 27, 2011, 10:24:53 wysłane przez kujot666 »
|
Zapisane
|
Graham, Dean & Stephen rules!!! ;-) Preston & Child kicks like a mule!:-D
|
|
|
J.Xavier.B
Moderator
Miejsce pobytu: Białystok
|
|
« Odpowiedz #8 : Maja 02, 2011, 23:19:00 » |
|
Jakże przyjemnie czyta mi się Wasze opinie o tej powieści . Jak widać, "Szepty" mają w sobie to coś, pewien swoisty magnetyzm fabularny, który wciąga nas czytelników głęboko w całą tę historię opisaną nam przez Koontza . Narobiliście mi takiego smaku, że chyba poprzestawiam sobie tegoroczną kolejkę innych pisarzy i co nieco z Koontzem zbratam się mocniej w oczekiwaniu na premierę "Mrocznego popołudnia" . Choć jak wiadomo jestem fanem prozy Deana, to jednak sam się właśnie zszokowałem uświadomiwszy sobie, iż ostatni raz czytałem jego powieść 10 miesięcy temu, a było to "Twoje serce należy do mnie"!! Ano tak się obecnie złożyło, iż "Albatros" zamiast trzech powieści Deana w roku, wypuści chyba tylko jedną i to jeszcze nie wiadomo dokładnie kiedy . Zatęskniło mi się więc za takimi "Szeptami" i może jeszcze w tym miesiącu po nie sięgnę .
|
|
« Ostatnia zmiana: Maja 02, 2011, 23:22:32 wysłane przez J.Xavier.B »
|
Zapisane
|
|
|
|
kurczakt
Miejsce pobytu: Krotoszyn
|
|
« Odpowiedz #9 : Maja 03, 2011, 16:12:28 » |
|
Witam na forum. Przez kilka miesięcy przeglądałem je jako gość aż w końcu zdecydowałem się na rejestrację. Na wstępie może zaznaczę że żaden ze mnie znawca/krytyk/recenzent literatury (jak co niektórzy na tym forum) i mam nadzieje że nie będziecie wymagać ode mnie nie wiadomo jakich skomplikowanych wywodów/argumentów/refleksji. Jestem po prostu zwykłym czytelnikiem literatury kryminalnej i grozy. A teraz przejdę może do Koontza i omawianych tutaj "Szeptów". Otóż jakieś dwa lata temu kilka książek Koontza mnie wręcz zachwyciło ("Odwieczny wróg", "Intensywność", "Zimny ogień", "Opiekunowie" - wszystkie miały genialny, mocny, mroczny klimat i były bardzo wciągające), ale im dalej w las z Koontzem tym niestety gorzej. "Szepty" czytałem mając za sobą już chyba z około 20 książek Koontza i nie podobały mi sie tak jak wam. O ile jeszcze początek był w miare interesujący to później jest tylko gorzej. Spytacie - dlaczego ? Bo jest (jak dla mnie) zbyt nudno i rozwlekle. I do tego jeszcze ten wątek miłosny... Mnie książka ta po prostu nie wciągnęła w swój świat i bohaterów. I nie byłem specjalnie ciekawy zakończenia. Być może Koontz już mi sie zwyczajnie przejadł. Oczywiście szanuję wasze opinie, ale zauważcie, zanim mnie zaatakujecie, że każdy może mieć swoje zdanie. To tyle narazie.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
kujot666
Miejsce pobytu: Działdowo | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #10 : Maja 03, 2011, 19:45:19 » |
|
Witam serdecznie, o żadnym ataku nie może byc mowy, twoje argumenty są przecież bardzo rzeczowe, a ilu czytelników - tyle i opinii, także i tych negatywnych. Poza tym ja też jestem najzwyklejszym pod słońcem czytelnikiem z niewielkim bagażem przeczytanych książek. Kurczakt, z utworów które wymieniłeś w swoim poście, nie czytałem jeszcze tylko "Intensywności", także chyba po części rozumiem twój punkt widzenia, bo porównując "Szepty"do tych tytułów można mieć uczucie lekkiej nudy. To jednak nie to samo co "Złe miejsce", "Łzy smoka", "Opiekunowie"... Natomiast jeśli chodzi o wspomniany przez Ciebie wątek miłosny, to autor faktycznie poszalał tu na całego (głównie jeśli chodzi o sceny erotyczne ). Co prawda mnie to nie przeszkodziło w odbiorze tej powieści, a Dean niezbyt często raczy nas na łamach swoich powieści takim wymownym love story. Być może Koontz już mi sie zwyczajnie przejadł. Ja mam zupełnie inaczej, muszę przeplatać książki Deana innymi autorami bo za szybko bym wszystko przeczytał. O jakimkolwiek przejedzeniu u mnie nie ma nawet mowy. Zapraszam do dyskusji w innych wątkach i pozdrawiam!
|
|
|
Zapisane
|
Graham, Dean & Stephen rules!!! ;-) Preston & Child kicks like a mule!:-D
|
|
|
kurczakt
Miejsce pobytu: Krotoszyn
|
|
« Odpowiedz #11 : Maja 10, 2011, 22:43:08 » |
|
Witam na forum. Przez kilka miesięcy przeglądałem je jako gość aż w końcu zdecydowałem się na rejestrację. Na wstępie może zaznaczę że żaden ze mnie znawca/krytyk/recenzent literatury (jak co niektórzy na tym forum) i mam nadzieje że nie będziecie wymagać ode mnie nie wiadomo jakich skomplikowanych wywodów/argumentów/refleksji. Jestem po prostu zwykłym czytelnikiem literatury kryminalnej i grozy. A teraz przejdę może do Koontza i omawianych tutaj "Szeptów". Otóż jakieś dwa lata temu kilka książek Koontza mnie wręcz zachwyciło ("Odwieczny wróg", "Intensywność", "Zimny ogień", "Opiekunowie" - wszystkie miały genialny, mocny, mroczny klimat i były bardzo wciągające), ale im dalej w las z Koontzem tym niestety gorzej. "Szepty" czytałem mając za sobą już chyba z około 20 książek Koontza i nie podobały mi sie tak jak wam. O ile jeszcze początek był w miare interesujący to później jest tylko gorzej. Spytacie - dlaczego ? Bo jest (jak dla mnie) zbyt nudno i rozwlekle. I do tego jeszcze ten wątek miłosny... Mnie książka ta po prostu nie wciągnęła w swój świat i bohaterów. I nie byłem specjalnie ciekawy zakończenia. Być może Koontz już mi sie zwyczajnie przejadł. Oczywiście szanuję wasze opinie, ale zauważcie, zanim mnie zaatakujecie, że każdy może mieć swoje zdanie. To tyle narazie.
Cytuję samego siebie dlatego, że chciałbym się przyznać do pewnego błędu. Być może uznacie mnie za dziwaka, ale nieoczekiwanie, ni to z gruszki ni z pietruszki zmieniłem zdanie o Szeptach. Już wyjaśniam dlaczego i w jakich okolicznościach. Otóż po napisaniu cytowanego postu coś mnie tknęło i postanowiłem zajrzeć ponownie do tej książki, dlatego, że pierwszy raz czytałem ją już chyba w 2009 roku. No i tak sobie zajrzałem i zacząłem czytać. Czytam i czytam i myślę sobie: zbyt pospiesznie napisałem tego cytowanego posta. Bo powieść jest po prostu napisana błyskotliwie ! Szczególnie WSZYSTKIE fragmenty opisujące poczynania czarnego charakteru. A zakończenie teraz uważam chyba za najlepsze z tych książek Koontza, które przeczytałem (a przeczytałem już ich dwadzieścia kilka) ze względu na całkowity brak epilogu. I tym razem nawet sceny erotyczne mnie tak mocno nie raziły. Wydaję mi się, że za pierwszym razem nie potrafiłem docenić tej powieści, a teraz odebrałem ją tak jakby w dojrzalszy sposób.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
J.Xavier.B
Moderator
Miejsce pobytu: Białystok
|
|
« Odpowiedz #12 : Maja 21, 2011, 21:54:45 » |
|
Rzeczywiście diametralna zmiana opinii . Skoro tak spodobały Ci się "Szepty" przy powtórnym spotkaniu, to może warto sięgnąć również kolejny raz po "Nieznajomych", a nóż zmienisz zdanie . Wracając natomiast do "Szeptów" właśnie delektuję się tą powieścią, zachęcony Waszymi wcześniejszymi wypowiedziami w niniejszym temacie, oraz powodowany bardzo pozytywnym sentymentem z lektury sprzed wielu, wielu wiosen . To bogactwo języka i opisów - ach, wręcz uwielbiam za to Deana . Do tego jeszcze świetna kreacja Bruno Frye'a i prezencja motywów jego działania, oraz barwna charakterystyka relacji Hilary Thomas kontra detektywi LAPD... niezwykle przyjemnie jest przypomnieć sobie ten wyjątkowy utwór Koontza, a mam za sobą dopiero 120 stron z ponad 400-tu . Pewnikiem jeszcze tu coś wtrącę niebawem .
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
J.Xavier.B
Moderator
Miejsce pobytu: Białystok
|
|
« Odpowiedz #13 : Czerwca 03, 2011, 19:16:24 » |
|
Jestem w końcówce "Szeptów"; do finiszu zostało mi około 50 stron, ale już teraz powiem, że ogromnie cieszę się z ponownej przygody z tą powieścią . Stary, dobry [ba, bardzo dobry ], klimatyczny Koontz . Kapitalna charatkerystyka czarnego charakteru i cała geneza jego zła - uwielbiam takie historie, przeżarte szaleństwem i patologią . Dzięki temu książka choć na poły stanowi kryminał, to w znacznej mierze również emanuje mrokiem wyzierajacym z "Doliny Cienia" i okolic . Mój szerszy esej z wrażeniami z lektury wkrótce .
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
J.Xavier.B
Moderator
Miejsce pobytu: Białystok
|
|
« Odpowiedz #14 : Czerwca 17, 2011, 00:05:23 » |
|
Na szerszy esej nieco braknie mi ostatnio czasu, ale co nieco machnę po zwieńczonej przed blisko dwoma tygodniami lekturze "Szeptów" . Moje ponowne spotkanie z niniejszą powieścią zakończyłem z zadowoleniem i ogromnym sentymentalizmem do prozy Koontza dekady 1980-90 . Z jednej strony książka wciągnięła mnie równie mocno jak przed laty rozwiewając przede mną mgłę niepamięci, z drugiej zaś emocjonowałem się na nowo każdym rozdziałem, tak jakbym czytał ten utwór dopiero po raz pierwszy . O ile wątek kryminalny z pierwszej połowy oczarował mnie niegdyś najbardziej, o tyle teraz bardziej skupiłem się na odkrywaniu przeszłości Bruno Frye'a i analizowaniu dawnych zdarzeń, oraz ich wpływu na dorosłe zachowania tejże postaci . Faktem jest przy tym, iż za największego zbrodniarza... w całej tej historii uznać należy nie Bruna i jego ksero-brata, ale ich ojca Leo Frye'a, wypaczonego na punkcie swej seksualności . Drążąc postępki tegoż antybohatera - którego znamy jedynie z retrospekcji snutych przez Ritę Yancy - warto zastanowić się nad genezą jego szalonej, zboczonej pasji!! W obliczu śmierci żony, ów człowiek cały swój popęd seksualny skierował na czteroletnią wówczas córkę, Katarzynę . Możemy tylko sobie gdybać z cichą nadzieją, że gdyby nie tak wczesna śmierć matki małej Katarzyny, to owej dziewczynki nie spotkałby tak okrutny los ze strony własnego ojca!! W powieści nie ma jednak wzmianki o tym, jak prowadził się Leo, gdy żyła jego żona - mógł już wtedy być potworem żądnym cielesnego podporządkowania sobie, lub też jego żądza perwersyjnego seksu uaktywniła się w nim dopiero na skutek braku małżonki i dania sobie upustu swojej goryczy, tudzież zaspokojenia głodu doznań skierowanego na jedyną już wtedy "kobietę" w domowym zaciszu... . W każdym razie z bestialskiego charakteru Leo, wyrosła chorobliwie upokorzona przezeń Katarzyna, która jażmo swoich wewnętrznych cierpień zrzuciła na swoich dwóch niczemu niewinnych synów, wychowując ich w warunkach ekstremalnego rygoru jako jedną i tę samą osobę!! Szaleńczy zapał Katarzyny sprawił zaś, iż chłopcy stopili się w jeden organizm w dwóch bliźniaczych ciałach i dopiero po śmierci ciemiężycielki ów chorobliwy ludzki twór, znany czytelnikowi jako Bruno Frye (i jego drugie ja) podjął obłąkańczą wręcz krucjatę zemsty na nieżyjącej matce... uśmiercając dziesiątki niewinnych kobiet, będących w oczach Bruna kolejnymi wcieleniami Katarzyny powracającej zza grobu . Tak więc koszmar, który zgotował kilka dekad wcześniej Leo zebrał zatrważające żniwo na dwóch kolejnych pokoleniach klanu Frye'ów . Przez własnego ojca Katarzyna stała się potworem dla swoich dzieci, one zaś, gdy dorosły jako jedna osoba, same stały się nosicielami szaleństwa i krwawej zbrodni... której jak wiemy kres położyli dopiero Hilary Thomas do spółki z Tonym Clemenzą . Pod tym kątem książka miażdzy - studium psychologiczne całej pokręconej rodzinki stawia przed czytelnikiem pytanie, kiedy w człowieku zatraca się jasność prawidłowego postrzegania świata i jak odporna jest jednostka ludzka na psychiczne ciosy i traumatyczne doznania, jakich doświaczył w wyniku bestialstwa własnego rodzica... do tego jeszcze należy dodać obraz rodzinny Hilary Thomas i mamy cały kalejdoskop obłąkanych istot ludzkich, żerujacych na swych potomkach niczym jakieś wynaturzone hieny . W "Szeptach" podobało mi się również odwoływanie Deana w różnych miejscach do tytułu powieści, jako pewnego symbolu obecnego w życiu poszczególnych postaci - dla każdej z nich owe szepty były czymś osobistym, ale za każdym razem nacechowanym negatywnym, bądź niepokojącym wydźwiękiem . Powieść ta więc jest w znacznym stopniu posępna oraz nacechowana mrokiem wypełniajacym dusze bohaterów snujacych się na jej kartach... przeciwwagą i światełkiem w tunelu jest w rzeczonym utworze zawodowa determinacja Hilary Thomas, hobbystyczne marzenie Tony'ego Clemenzy, a także ich wzajemna nadzieja na lepsze jutro przy wspólnym szanowaniu się, miłości, tudzież trwaniu razem na dobre i na złe .
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
marczewek
Miejsce pobytu: była stolica byłego województwa
mój nik wzion sie od mojego imienia
|
|
« Odpowiedz #15 : Sierpnia 02, 2011, 16:08:12 » |
|
Ależ pochlebne opinie , w sumie można się od biedy z nimi zgodzić, ale mi miejscami rzucały się w oczy tragiczne dialogi , nie będę przytaczał teraz ani szukał po książce, ale robiły na mnie wrażenie jakichś takich wymuszonych albo z d... wziętych. Bo o ile sama akcja i cokolwiek porządny styl dawały radę. Do wielkich fascynatów Szeptów się nie zaliczę, ale do antyfanów też nie , jak dla mnie książka ma 3,5-4/6. nie czytało mi się ją z zapartym tchem, ani znowu jakoś ciężko, ot tak sobie.
|
|
« Ostatnia zmiana: Sierpnia 02, 2011, 16:13:33 wysłane przez marczewek »
|
Zapisane
|
- Klasyka to książki, które ludzie cenią i których nie czytają. Mark Twain
|
|
|
kurczakt
Miejsce pobytu: Krotoszyn
|
|
« Odpowiedz #16 : Grudnia 17, 2011, 16:21:11 » |
|
Sorki za odkop starego tematu, ale chciałem jeszcze coś nie coś dopowiedzieć. Gdy pierwszy raz czytałem "Szepty" naprawdę wynudziły mnie niesamowicie jednak od tego pierwszego razu upłynęło już trochę czasu, stałem się dojrzalszym czytelnikiem i zupełnie inaczej postrzegam "Szepty". Przede wszystkim doceniam ją teraz jako thriller psychologiczny a kiedyś raczej oczekiwałem horroru i między innymi dlatego się tak wynudziłem. Styl w jakim napisane są "Szepty" uważam teraz za bardzo błyskotliwy i intrygujący, kreacje postaci - rewelacyjne, dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. Wyjaśnienie tytułowych szeptów przyprawia o ciarki. Umieściłbym tą powieść teraz gdzieś tak na 5. lub 6. miejscu w swoim rankingu koontzowym bo mimo wszystko uważam, że kilka powieści jest jednak trochę lepszych. Wcale się nie dziwię, że po ukazaniu się tego tytułu w 1980 roku zaczęto dostrzegać i doceniać Koontza, chociaż według mnie już "Wizja" była bardzo dobra.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Ciacho
Miejsce pobytu: Bytom | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #17 : Grudnia 17, 2011, 19:22:24 » |
|
Ja skończyłem przed chwilą. I to co się rzuca do głowy pierwszej kolejności do podkreślenia to kapitalny portret psychologiczny Frey'a. Jakby nie było to 3/4 opowieści o nim a Hilary, Tony i reszta musieli się pojawić, żeby była sensacja. Ale powiem wam, że się zastanawiam, już po zakończeniu co jest bardziej przerażające w tej książce, czy przeszłość Frey'ów czy jego psychopatyczne odchyły i popełniane przezeń morderstwa. Ogólnie na pewno jedna z lepszych książek Deana, chociaż dla mnie niektóre dialogi cholernie przecukrowane, nierealne i denerwujące, kilka scen naiwnych i ukrócił bym ją o pewną ilość stron. To jest już (dopiero?) moja 13-sta przeczytana książka Deana i dałbym 4+/6.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
kurczakt
Miejsce pobytu: Krotoszyn
|
|
« Odpowiedz #18 : Grudnia 17, 2011, 19:35:06 » |
|
kilka scen naiwnych
Czy mógłbyś napisać o jakie sceny ci chodzi tak pokrótce ?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Ciacho
Miejsce pobytu: Bytom | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #19 : Grudnia 17, 2011, 20:59:11 » |
|
Może źle się wyraziłem, bo zamiast "naiwne" powinienem napisać "śmieszne" lub "głupie", a chodzi mi np. o : ...to że się Frey w kostnicy sam podnosi (czyli Zombie) a potem się okazuje, że jednak nie sam, bo zrobił to brat bliźniak. Więc Heloł, albo to albo to, bo to beznadziejne takie ściemnianie, tylko aby zaostrzyć atmosferę Druga głupia rzecz: końcowa scena,psychopatyczny morderca,zabił wiele kobiet, umięśniony i z nożem, wbija w Joshue i nic mu się nie dzieje, wbija w Tony'ego i też nic. To co on mu w serce musi wbić, żeby zabić? Ehm.... I jeszcze tam z dwie były jakoś w środku, nie chce mi się myśleć nad tym. Ogólnie książka jest jedną z lepszych,jak napisałem wyżej.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|