I wreszcie ja
.
Nieźle nam namieszał Dean tą swoją
"Recenzją", którą jak widać każdemu niełatwo jest jednoznacznie ocenić
. W moim odczuciu książka oscyluje pomiędzy opinią przeciętną, a dobrą - i ostatecznie mimo wielu uchybień potraktuję ją na "cztery minus"
. Są w niej elementy, które mnie zarówno zadowoliły, ale też i motywy śmiechu warte
.
Pomimo niektórych oklepanych już wątków jakie zaserwował nam tutaj Koontz (terroryzowanych przez psychopatę mieliśmy chociażby w
"Grozie" i
"Ścianie strachu", osaczonego pisarza zaś w
"Zwierciadle zbrodni" / "Niezniszczalnym"), posiada ów utwór swego rodzaju oryginalną wymowę
. Atutem książki jest jej tajemniczość, pewna mglistość fabularna niekiedy wręcz zakrawająca na chaos, a mimo to sprawiająca, iż czytelnik jest cholernie ciekaw, co wydarzy się dalej i dlaczego rodzina Greenwichów jest tak obsesyjnie ścigana??
Wielość oraz dynamika wydarzeń, a także nagromadzenie zmian lokacji bohaterów sprawiają, iż czytając
"Recenzję" mamy niejednokrotnie mętlik w głowie niczym w
roller-coasterze . Jest to o tyle fajnie, że wszystko dzieje się z punktu widzenia Cullena-narratora, dzięki czemu możemy poczuć niejako na własnej skórze całe to zamieszanie w jakie wplątany został wraz ze swymi bliskimi
. W wielu utworach narracja pierwszoosobowa jest niemożliwa ze względu na konstrukcję fabularną powieści, ale tutaj całkiem zgrabnie Dean poradził sobie z tym trudnym zadaniem
. Jasne, że Cubby może na początku irytować - tak jak to zauważył
Kujot - bo i mnie przez pewien czas drażnił swoją fajtłapowatą postawą, ale z biegiem akcji nieco zmężniał w swojej stanowczości tudzież podejmowaniu decyzji
. Z drugiej strony, gdyby od razu był mega-herosem, to też byłoby to ostro przejaskrawione, dlatego też uważam że owa metamorfoza jego osobowości została przez autora ciekawie zarysowana wraz z pompowaniem kolejnych porcji adrenaliny
.
Kolejnym plusem powieści jest enigmatyczność czarnego charakteru
. I choć poprzez zastosowanie pierwszoosobowej narracji nie mamy niestety wglądu w towarzyszące mu poczynania z jego punktu widzenia, to jednak w
"Recenzji" czuć bijącą od niego tajemnicę, siłę, przebiegłość i brutalny charakter
. Same personalia SHEARMAN WAXX, gdy się je wymawia i obraca w myślach brzmią nadzwyczaj złowieszczo
. Ponadto rosła postawa, zbrodnie czynione z jego udziałem i sposób w jaki zepchnął do defensywy rodzinę Cullenów potęgują jego sylwetkę, która w oczach pozytywnych bohaterów urasta niemalże do bestii z najgorszych koszmarów - postać ta aż kipi energią zła, mimo iż tak sporadycznie pojawia się na kartach książki
.
Bardzo fajna była też ta retrospekcja do wydarzeń z przeszłości Cullena - choć były to mocne sceny, to lubię takie mroczne smaczki fabularne, które w pewien sposób obrazują go z nowej perspektywy, a jednocześnie piętnują go w przyszłości
. Sam Cubby dał nam przedsmak tego dramatu, bo kilkakrotnie napomknął o owych zdarzeniach z dzieciństwa, stopniowo przygotowując nas do wkroczenia w rzeczoną historię
. Dzięki temu
"Recenzja" zyskała dodatkową aurę z-grozy
.
Jeśli chodzi o poczucie humoru Koontza, to owszem, jest dosyć specyficzne i nieraz trzeba ostro się zahartować, by je polubić
Te jego sławetne porównania w
"Recenzji" mieliśmy co chwila przed oczyma i o ile w pierwszej połowie utworu były momenty, że mnie nużyło ich nagromadzenie, o tyle pod koniec było ich znacznie więcej, a mimo to śmiałem się pod nosem i czekałem na kolejne!!
I książka ta byłaby bardzo dobra jako całość, gdyby nie kilka żenujących motywów, które zaserwował nam Dean
. Najbardziej rozsierdziła mnie
"pączusiowato-wybuchowa" rodzinka Boomów
. Nie dość, że
survivalowcy, to jeszcze ta maskarada z imionami, a do tego tradycja z wyburzeniami i uwiecznianie tych wiekopomnych dokonań dla potomstwa
. Różne są pasje i zboczenia ludzi, ale jakoś wiało mi tutaj totalną niedorzeczną bzdurą
A już ich wielki dom-schron i robienie sobie "szlabanu", bo świat kiedyś ulegnie zagładzie, to już przelało czarę tragedii do pełna!!
Cały ten wątek wywaliłbym z powieści (albo ograniczył tylko do kwestii od kogo Penny nauczyła się dobrze władać bronią
), bo jak dla mnie stanowi tylko sztuczne wypełnienie objętości książki, a na dodatek zniesmacza w pewnym sensie moje postrzeganie żony Cullena
.
Inną "perełką" w
"Recenzji" są miejscami kulawe dialogi; ja rozumiem, że bohaterom towarzyszy pewna nieodgadniona "kosmiczna" aura, ale niekiedy rozmowy terroryzowanej rodziny wołają o pomstę do nieba!!
I jeszcze Milo... nie wiem nawet jak ugryźć charakterystykę tej postaci
. Musiał być taki na potrzeby niektórych zdarzeń w trakcie akcji książki i oczywiście na finał rodem z bajki o szczęśliwym zakończeniu
Pytanie tylko, skąd miał te właściwości?? Czy jego ojciec poprzez cudowne ocalenie w wieku sześciu lat przeniósł na niego jakąś niesamowitą aurę, która zaowocowała jego genialną-wyjątkowością??
Sam finał zaś, niby zgrabnie rozwiązany i wyjaśniający całą nagonkę Waxxa, to jednak motyw z jego upośledzonym synem, jak dla mnie taki trochę wyjęty z dupy w ostatniej chwili
. Wiem, że to miało być swego rodzaju zaskoczenie, bo i tak też się stało, ale to nawiązanie do paryskiej wieży, a już w szczególności zamordowanie przezeń Shearmana... ech, dziwnie to zostało rozegrane
, tak jakby sam Koontz zabrnął w kozi róg i nie wiedział jak rozprawić się z prześladowcą Greenwichów, więc zwolnił ich z tej odpowiedzialności i stworzył nam obłąkanego świra z rozdwojeniem jaźni, który w przypływie sobie tylko znanego impulsu pozamiatał gdzie trzeba...
Po prostu mam wielki niedosyt, bo w duchu nakręcałem się na jakąś mocną konfrontację Cubby'ego z Waxxem - na wyeksponowanie siły jednego i drugiego, tymczasem tak intrygująco zobrazowany czarny charakter przeleżał sobie bez walki w bagażniku tylko po to, by wypatroszył go własny dziedzic
.
W
"Recenzji" pozostaje wiele niedomówień związanych z całą tą sytuacją i możemy sobie tylko gdybać nad genezą i ewentualnymi późniejszymi działaniami organizacji założonej przez Zazu Waxx... i pomimo tej enigmatycznej wymowy, te luki fabularne bardzo drażnią
. Pewnie dlatego, że to pierwsza, tak niepoukładana i chaotycznie skonstruowana powieść Deana
Jedno jest pewne, jakkolwiek ją ocenimy [lub zrecenzujemy
], powieść ta zwraca na siebie uwagę w całym dorobku literackim Deana i prowokuje do pełnej emocji dyskusji
. Pod tym względem wyraźnie udało się Koontzowi nas zaskoczyć
.