Jednak się zdecydowałem. Ostatnio sporo myślałem nad tym sportem i ostatecznie zdecydował argument, iż nordic walking jest bardziej wszechstronniejszy od biegania, gdyż uaktywnia 30% więcej mięśni;
http://www.nordicwalking-unity.pl/nordic-walking-zaletyWczoraj kupiłem kije i od razu pierwszy trening. Prawie dwie godziny w lesie chodziłem i o dziwo chyba w ogóle się nie zmęczyłem - pod koniec treningu wydawało mi się, iż jeszcze ze 12 godzin mogę tak spacerować z kijami
Ale to głównie dlatego, że nie nakręcałem tempa, bardziej chodziło mi o naukę techniki niż szybkość. Wbrew pozorom nie jest to banalnie proste..., najbardziej bałem się jak kije mi pod nogi wchodziły - kilka razy zdarzyło się je butem tyrpnąć i obawiałem się, że przy silniejszym kopnięciu mógłbym je złamać, a wtedy 100 zł nie moje
Ogólnie muszę przyznać, że paradoksalnie marsz z kijkami okazał się dużo mniej męczący niż zwykłe chodzenie. Nie wiem czy to kwestia techniki, nad którą cały czas pracuje, ale faktyczne kije powodują, że wysiłek jest bardziej wszechstronnie rozłożony na grupy mięśniowe i nie odczuwa się tak pracy nóg jak przy zwykłym chodzie.
Nie wiem jak to dalej pójdzie, w każdym razie obecnie jestem zadowolony. Nie mam zamiaru wyłącznie się na kije przerzucić, lecz połączyć to ze zwykłym bieganiem, które planuje ograniczyć do jednego treningu w tygodniu na rzecz nordic walking