-
The Last Mercenary (2021)
Ostatni Najemnik nakręcony dla Netflixa potwierdza to co wielu mówi od dawna, że Netflix to jest jak wypożyczalnia kaset do której chodziło się w latach 80 i 90 i brało filmy z popularnymi aktorami w tamtych czasach, np. z Seagalem, czy Van Damme, jak właśnie ten film. Jean Claude gra tytułowego najemnika, a w przeszłości jednego z najlepszych agentów francuskiego wywiadu, który wychodzi z ukrycia aby uratować syna, którego nigdy nie poznał. Jak się okaże ojcostwo to będzie jego najtrudniejsza misją, tak jak przyznanie się synowi kim jest.
Może zacznę od tego jaki mam stosunek do aktora. Za dzieciaka lubiłem go na równi z Seagalem i Lundgrenem (o azjatyckich fighterach, np. Jackie Chanem, Jet Li nie będę pisał, bo to temat na osobną kategorię, krótko, oglądałem z nimi też filmy). Uważam, że to jest aktor, którego filmy stare się wciąż bronią jak Kickboxer, Podwójne uderzenie, Uniwersalny żołnierz 1(kolejne części mają różny poziom, ale też są dobre, z tych co widziałem), Nieuchwytny Cel, Strażnik czasu, Nagła śmierć. Jest też kilka takich, które dzisiaj są zapomniane, a są dobre, jak nietypowy dla JCVD, bo bardziej obyczajówka, czyli Uciec, ale dokąd?, ale też Wykonać wyrok, Maksimum ryzyka, Za ciosem, czy debiut reżyserski aktora Quest z Rogerem Moorem, który wolę od Krwawego Sportu.
Akurat z tym hitem VHS porównuję Quest, bo podobna tematyka w obu produkcjach (do Krwawego sportu jest nawiązanie w filmie Netflixa). No i przechodzę do filmów, które przypomniałem sobie po latach i powtórka mnie rozczarowała. Dlatego nie wymieniłem wśród innych dobrych filmów Krwawego sportu, bo dla mnie nie wytrzymał próby czasu, podobnie jak Ryzykanci, a przede wszystkim zawiodłem się za powtórki Cyborgiem. To moje największe rozczarowanie po latach.
Pamiętałem Cyborga, że to jeden z tych filmów, w którym ma JCVD jedne z najlepszych choreograficznie scen walk, jest klimat postapo, jest doskonała muzyka, którą słucham, co trochę od czasu pierwszego seansu (miałem ją na kasecie), jest doskonała scena z krzyżem, jest super cool wyglądający zły, No i najlepsze że to wszystko jest w tej bieda wersji Mad Maxa z JCVD, ale film się okropnie zestarzał. Nie dotyczy to tych innych o których napisałem, że bronią się po latach, a będąc te ileś lat młodszym Cyborg to był mój ulubiony film z Van Damme, obok Maksimum ryzyka, Uniwersalnego żołnierza, Strażnika czasu.
No i jest jeszcze Lwie serce, które był wielkim hitem wypożyczalni, ale po latach nie wymienia się go ani z tymi, które się nie bronią po latach, ani tymi wciąż dobrymi, a moim zdaniem to jest jeden z najlepszych filmów, w którym Van Damme też dobrze zagrał. Bo nie tylko ma świetne sceny walk, ale też są emocje, są budowane relacje między bohaterami, oprócz walk dostajemy też rozbudowane obyczajowe wątki. No i ma genialną muzykę podobnie jak Cyborg, która mnie zawsze rusza. To mój numer jeden w filmografii Van Damme.
Wracam do Lwiego serca co jakiś czas i w przeciwieństwie do Cyborga o wiele lepiej się bawię, do którego też wracam, ale już tylko do scen walk, poszczególnych scen. No i do muzyki, ale to już słucham osobno, bez filmu.
Ostatnim filmem z Van Damme jaki widziałem to był Za ciosem, czyli koniec lat 90. Pracował wtedy z azjatyckimi reżyserami, np. Maksimum ryzyka bardzo dobre, i to były też dobre filmy, więc dziwne, że przestałem oglądać co pewnie miało związek z tym, że od Legionisty i Inferno większość zbierała słabe opinie. Widziałem tylko kilka Uniwersalnych żołnierzy, Niezniszczalnych oraz dzieła w których grał samego siebie, czyli JCVD z 2008 roku oraz serial Amazona Jean Claude van Johnson.
Okazało się, że facet ma sporo dystansu do siebie, potrafi się ze swojej kariery i siebie śmiać i wypada dobrze w dramatycznych scenach, jak monolog w JCVD. JCVD to dobra produkcja, a serial to słabsza produkcja, ale akurat do aktora nie można się przyczepić. Jest to opowieść o Van Dammie dla którego kariera filmowa i życie to tak naprawdę jest przykrywka, bo w rzeczywistości jest tajnym agentem znanym jako Jean-Claude Van Johnson, który udaje (upadłego) gwiazdora kina akcji. A to że kręci filmy w np. Rumunii, gdzie kręcą filmy inni upadli gwiazdorzy to nie jest przypadek, bo akurat w krajach, w których kręci nowe filmy jest tak naprawdę wysyłany do walki z prawdziwymi złymi. Van Johnson walczy z nimi w czasie przerwy w zdjęciach.
Pomysł genialny, ale wykonanie takie sobie, więc odpuściłem serial, zwłaszcza jak go skasowano chyba po 1 serii, ale mam sporo sympatii do Van Damme mimo tego, że nie oglądałem jego żadnych nowych filmów, oprócz tych w których gra siebie/naśmiewa się z siebie. Skończyłem oglądać w latach 1998 i 1999, ale mimo tego szkoda mi było jak jego kariera się potoczyła, upadła, np. pamiętam film z jakiegoś programu telewizyjnego, w którym się aktor podniecił przy jakiejś lasce, w czasie chyba tańca, co widać i się zaczęto z niego śmiać na antenie. Bardzo było o tym głośno swego czasu.
A piszę też o tym, bo Seagala po latach nie da się lubić. Wiadomo jaki to jest buc, jak ma wielkie ego, jaki obrzydliwy facet i nie chodzi o to, że przytył mocno, ale jak się słyszy o różnych sytuacjach z nim i aktorkami. Próbowałem z kilka nowych filmów Seagala obejrzeć i żadnego nie dałem rady, a co więcej jego rola ogranicza się do leżenia, siedzenia, stania, a w scenach akcji nawet nie ukrywają że zastępuje go dubler, co nawet niewidomy by zauważył.
Mimo wszystko uważam, że obecna kariera Van Damme'a stoi trochę wyżej jak Seagala, którego ego może się chyba równać jedynie z ego Bruce'a Willisa, które tak urosło, że aktor uznał, że wystarczy że pojawia się w filmach, nie musi grac i to widzom powinno wystarczyć, że Bruce jest w filmach. A przecież filmy Seagala z lat 80 i pierwszej połowy lat 90 to wciąż są filmy, do których można wracać, bronią się. Tak mam z Nico, Wybraniec śmierci, Wygrać ze śmiercią, Szukając sprawiedliwości i Liberatorem, czyli pierwszymi pięcioma filmami Seagala. Lata od 1988 do 1992 to jedyne dobre lata w karierze Seagala. A co zabawne, wszystkie te filmy od Wybrańca śmierci do Szukając sprawiedliwości, to są filmy, które miałem na VHS pod tytułem Nico II, Nico III, Nico IV, choć to nie były kontynuacje Nico, ale tak się je oglądało, tak do siebie były podobne:)
Potem powstał jeszcze nie taki zły Na zabójczej ziemi, który wyreżyserował. Od tego momentu ego Seagala było coraz bardziej widoczne. No i jeszcze Liberatora 2 można powiedzieć że dało się oglądać, choć to był średniak. A dla mnie jego sposób walk to naprawdę był sztos, miał specyficzny styl, który świetnie na ekranie wyglądał, nie pozwalał się nikomu dotknąć i to był mega brutalny styl.
Zabawne jest to, że jeden z ostatnich filmów z Seagalem jaki obejrzałem, to znakomite kino akcji "Krytyczna decyzja", w którym zagrał też Kurt Russell. Przecież to jest proroczy film dla Seagala, który pokazał przyszłość kariery, co się z nim stanie, bo kariera Seagala poleciała na łeb na szyję, tak jak bohater Seagala w tym filmie, który wyleciał z samolotu. W ogóle szok, że ego Seagala na to pozwoliło:)
Po tym filmie próbowałem obejrzeć kilka, w tym te, które kręcił w Polsce, ale nie dałem rady. Nie widziałem ostatnich filmów z Van Damme ani z Lungrenem, ale ze starych co widziałem to ta dwójka ma (razem i osobno) więcej dobrych filmów, jak Steven, którego bronią się tylko te pierwsze pięć. Ale też mogę założyć że nowe filmy Jean Claude i Dolpha są lepsze, nawet jak słabe, od tych dziadostw Seagala (mam znajomego, który postanowił obejrzeć wszystkie filmy Seagala, nie wiem do którego wytrzymał, ale gościa podziwiam). Filmy z SS z lat 1988-1992 wciąż dobrze się ogląda, tylko te warto znać. No i Krytyczną decyzję, by zobaczyć ten proroczy film dla kariery Stevena:)
Więc po latach wolę starszych Jean Claude Van Damme i Dolpha Lundgrena, którzy mają więcej dystansu do siebie, co pokazali nie tylko w Niezniszczalnych. Zresztą Dolph zagrał w (słabym) Gliniarzu w przedszkolu 2, o którym pewnie mało kto słyszał, a miał też dobry występ w Creed II. Sorki za tak długą dygresję.
A piszę o tym bo na Netflixie pojawiło się francuskie kino akcji z JCVD ,więc byłem ciekaw, jak starszy pan wypadnie, ale okazało się, żę to jest komediowe kino akcji, czyli znowu naśmiewa się trochę ze swojej kariery jak w serialu, Amazona, ale też nie na takim poziomie meta, choć jest jedna scena meta związana z Krwawym Sportem. Jeśli oglądacie francuskie kino akcji w stylu Luca Bessona i jego wyrobników jak np.Taxi, to wiecie czego możecie się spodziewać, jakiego humoru, aktorstwa przerysowanego.
Ja lubię francuskie komedie, np z De Funesem, ale humor z filmu z Van Damme do końca do mnie nie trafił, choć na kilku scenach się uśmiałem. Jakoś nie bawi mnie ciągłe zmienianie peruk, ale niech będzie. Może gdybym wiedział że to komediowe kino akcji, to bym się lepiej bawił, choć oglądałem i tak dla mordobić.
No i trzeba powiedzieć że aktor daje radę. W przeciwieństwie do Seagala widać, że to on jest w scenach bójek, nawet jak wiadomo że już nie jest w takiej formie jak kiedyś. No i za samo to plus kilka momentów, gdy się uśmiałem niech będzie
5/10. Może obejrzę jakąś nowość z nim, ale poważniejszą, gdy nie gra samego siebie, nie śmieje się z siebie, ze swojej kariery.
Słyszałem też że była jakaś akcja wieki temu miedzy Seagalem i Van Damme na jakiejś imprezie.Seagal się wychwalał że pokona Jean Claude'a, on to usłyszał i poszli walczyć, a po walce Seagal nie wrócił.
Z nowych fighterów to oczywiście ze Scottem Adkinsem oglądam prawie wszystko, choćby dla samych walk warto. No i z Jasonem Stathamem.