Oglądam właśnie jedynke po raz nie wiem który.
Cos tu wrzuce żeby nie było więc...
Jakby ktoś przez ostatnie 11 lat żył w iglo albo na moczarach i nie znał to szybki skrót:
Płatna zabójczyni zwana Czarną Mambą po czterech latach wybudza się ze śpiączki z zamiarem krwawej zemsty na ludziach, którzy próbowali ją zabić.Kill Bill nawet wsród fanów Tarantino nie jest uważany za topowe jego dzieło.
Ja sam znam inne, ambitniejsze pozycje którym daje 10, ale jakby mnie obudzili w środku nocy i zapytali o ulubiony film to na 99% powiedziałbym "Kill Bill".
Ogolnie mówie o volume 1, bo dwójka jest spoko ale już słabsza trochę.
Wszystko jest tak na pozór kiczowate i z dupy wzięte, tyle że właśnie ten kicz jest tu wyniesiony do poziomu artyzmu,a sama historia - gang płatnych morderczyń, które w XXI wieku używają samurajskich mieczy - geniusz.
Cała ta oprawa.
Według mnie jest to dopracowane do perfekcji.
Inna sprawa że mnie jaraja historie takich samotnych mścicieli ;]
Aktorsko świetnie, a Uma Thurman to po prostu przegięła w tym filmie.
To tak na szybko.
I wiem że jest tu temat o samym Tarantino ale tak ogladam i serio miałbym sobie za złe gdyby na tym forum nie było tematu Kill Billa.
ps.
Uma Thruman (z mieczem) VS kilkudziesięciu japońskich "najemników" (też z mieczami)
Nie chce zapeszać, ale gdybym miał obstawiać to postawiłbym na Umę.
Aaaa i jeszcze soundtrack.
Mistrzostwo świata (tak zwana norma u Tarantino)!!
Serio, przesłuchajcie tego soundtracku.
Pozwolę sobie wymienić takie tylko jedne z wielu:
czy też moje ulubione
Tak to widzę.
Pzdr.