p.a.
Administrator
Miejsce pobytu: Katowice | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #40 : Listopada 17, 2014, 23:36:06 » |
|
Aby jeszcze bardziej podburzyć powiem, że to bardzo asekuracyjny i bezpieczny system oceniania Bo ja ostatnio głównie takie "bezpieczne" kino oglądam Takie, o którym wiem, że przyniesie mi jakąś tam frajdę, ale nie będzie arcydziełem. A że system ocenowy się jako tako sprawdza dowodzi to, że jednak zdarzają się te wyłomy w bezpiecznej rzeczywistości, skalę od 5 w dół ostatnio jako tako wyrobiłem, patrząc na marne horrory Ale przyznaję, że łapię się na myślach, że nazbyt oszczędzam te wysokie oceny. Może czasami zamiast 7 powinienem dać 8, a zamiast 8 - 9. A poza tym to trochę nabijałem się sam z siebie w tamtym poście
|
|
« Ostatnia zmiana: Listopada 17, 2014, 23:40:46 wysłane przez p.a. »
|
Zapisane
|
|
|
|
HAL9000
Miejsce pobytu: Discovery One | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #41 : Listopada 18, 2014, 10:34:09 » |
|
Jak na ekranie zapadła cisza i pojawił się napis "Directed and Written by Chris" to ja, razem z resztą sali, kompletny bezruch, milczenie etc. i wtedy byłem skłonny dać nawet 15/10! W tramwaju trochę ochłonąłem, przemyślałem to i owo i... WCIĄŻ JESTEM ZACHWYCONY!! W tym filmie prawie wszystko jest doskonałe Wiedziałem, że Ci się spodoba Ale z tym "doskonałe" to przegiąłeś Dzień po seansie wkurza mnie jeszcze kilka innych spraw Ten początek... Nie mogli wymyślić czegoś bardziej ekstremalnego zamiast pisakowych burz. Nie czułem zagrożenia. Cooper mógł sobie postawić szklarnię obok domu, przerobić piwnicę na schron i mogliby sobie żyć długo i szczęśliwie Czemu NASA nie skontaktowała się z Cooperem, żeby pilotował statek albo nawet szkolił innych pilotów, tylko czekała aż ten odczyta współrzędne i sam ich odnajdzie? Przez to mamy ten denerwujący przeskok, farmer nagle siedzi za sterami statku kosmicznego Farmer, który miał jakiś wypadek i prawdopodobnie rozbił już jeden statek! Ale to się niby stało przez anomalię. I tu pytanie kto spowodował tą anomalię? Wiemy, że ta w pokoju Murph to sam Cooper. Ale kto odpowiada za anomalie pojawiające się w innych miejscach? Ludzie z przyszłości? Matt Damon najlepszy człowiek jakiego kiedykolwiek wydała NASA ginie bo nie umie ręcznie podpiąć kapsuły do statku. A Cooperowi się to udaje gdy statek kreci się jak oszalały a dookoła jeszcze latają szczątki Ale tu im odpuszczam bo to było przynajmniej efektowne
|
|
|
Zapisane
|
Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
|
|
|
BrunoS.
Miejsce pobytu: często ul. Cicha 6 | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #42 : Listopada 18, 2014, 13:53:58 » |
|
Kurde po waszych ocenach i komentarzach wychodzi na to ze ja oceniłem ten film najsłabiej. Niektóre wasze recenzje czyta sie tak, jakbyście bali się dać ocenę niższą niż 8/10 bo to Nolan i nie wypada Chodzi mi o to, że piszecie tu coś nie tak, tam słabo, tak przydługawo, tam nieścisłości i błędy logiczne, ocena 9/10
|
|
|
Zapisane
|
/R\
|
|
|
HAL9000
Miejsce pobytu: Discovery One | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #43 : Listopada 18, 2014, 13:58:44 » |
|
No ja napisałem, że to jest największy paradoks tego filmu Ma wady ale i tak świetnie się na nim bawiłem
|
|
« Ostatnia zmiana: Listopada 18, 2014, 14:02:35 wysłane przez HAL9000 »
|
Zapisane
|
Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
|
|
|
Yave
Miejsce pobytu: Warszawa | SPONSOR FORUM |
Kaizoku Ou Ni Ore Wa Naru
|
|
« Odpowiedz #44 : Listopada 18, 2014, 14:20:38 » |
|
E tam, to że to Nolan nie ma nic do rzeczy Ja w sumie już się ogarnąłem (bo mam w zwyczaju być zbyt zachwyconym zaraz po filmie) no i fakt, z tym "doskonałym" to przesada, ale nadal to jest bardzo dobry film Tyle że teraz już naciągana dziewiątka A że sceny niektóre są słabe czy nudne to fakt, ale zaraz po nich pojawiają się sceny świetne, które trzykrotnie nam to rekompensują i stąd wysoka ocena
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Mandriell
Moderator Globalny
Miejsce pobytu: Częstochowa | SPONSOR FORUM |
SHADYXV
|
|
« Odpowiedz #45 : Listopada 19, 2014, 08:53:54 » |
|
Kurde po waszych ocenach i komentarzach wychodzi na to ze ja oceniłem ten film najsłabiej. Niektóre wasze recenzje czyta sie tak, jakbyście bali się dać ocenę niższą niż 8/10 bo to Nolan i nie wypada Chodzi mi o to, że piszecie tu coś nie tak, tam słabo, tak przydługawo, tam nieścisłości i błędy logiczne, ocena 9/10 To samo wrażenie można odnieść do filmu "Gone Girl" i Finchera Nakręciłem hype - czas, żebym sam się do kina dziś wybrał. Miał być IMAX w Kato, ale za bilety i dojazd wyszłoby około 120 zł. Uwielbiam Nolana, ale nie aż tak
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
HAL9000
Miejsce pobytu: Discovery One | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #46 : Listopada 19, 2014, 10:14:57 » |
|
Ja oceniając Gone Girl nigdzie nie pisałem, ze coś tam jest słabo albo przydługawo. Od razu napisałem, że to film bez skazy i dałem 10/10 Oceniam tak jak czuję Ocenę Interstellar podtrzymuję. W moim mniemaniu ocena 7/10 byłaby za niska. Wyszedłem z kina zadowolony z podróży jaką odbyłem z głównym bohaterem. Film jest dobrze zrobiony. Najbardziej mi przeszkadzały motywacje niektórych bohaterów a wchodzenie w drobne szczegóły i szukanie dziur to już taka zabawa
|
|
|
Zapisane
|
Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
|
|
|
Tathagatha
Moderator
Miejsce pobytu: Lublin
|
|
« Odpowiedz #47 : Listopada 20, 2014, 11:41:45 » |
|
Obejrzałam wczoraj. Dla mnie rewelacja!! Ogólnie nie przepadam za filmami o kosmosie, astronautach i pokrewnych, ale ten mnie wręcz zachwycił! Wszystkie te teorie o czarnych dziurach, wymiarach itd - łykam jak leci. Nie znam się na tym, więc dla mnie w teorii wszystko to jest możliwe. Owszem, jest kilka kwestii które budzą wątpliwości, ale nie mam w sumie teraz ochoty się w to zagłębiać. Większość z tych wątpliwości zresztą była już tutaj poruszana. Zdjęcia, muzyka i cisza (o tak! cisza w niektórych momentach była bardziej wymowna i elektryzująca od muzyki!) - świetne wszystko. Mefju genialny - z każdym kolejnym filmem cenię go coraz bardziej. I dla mnie najważniejsze - emocje! Ten film wywołuje tyle emocji, że dzięki nim naprawdę musiałby być schrzaniony, żebym dała niżej niż 9. Dwa razy płakałam. Raz jak Mefju oglądał wiadomości z 23 lat (i swoją drogą genialnie to zagrał), a drugi raz jak spotkał się ze starą córką. Cudowne to było i czekałam na tę scenę. Ba! Uważałam, że ona musi być, bo inaczej byłoby mi za smutno! Poza tym było całkiem sporo trzymających w napięciu momentów, gdzie siedziałam wyprostowana jak struna lub obgryzałam (symbolicznie oczywiście) paznokcie Przed seansem trochę obawiałam się tych prawie 3h, ale minęły one naprawdę bardzo szybko, a wcale bym się nie obraziła gdyby film trwał jeszcze dłużej
|
|
|
Zapisane
|
Za każdym razem gdy stawiasz czoło trudnościom, masz znakomitą okazję by zademonstrować bogactwo swojego wnętrza.
|
|
|
Mandriell
Moderator Globalny
Miejsce pobytu: Częstochowa | SPONSOR FORUM |
SHADYXV
|
|
« Odpowiedz #48 : Listopada 20, 2014, 11:44:32 » |
|
No cóż, miałem się nie wypowiadać, ale widząc co tu wypisuje HAL nie mogę tego nie zrobić HALu : Gdyby ten film skończył sie w momencie gdy Cooper przekazuje informacje Murph, to oceniłbym go oczko wyżej. Ten epilog na stacji kosmicznej jest moim zdaniem kompletnie niepotrzebny. Psuje odbiór. Ponowne spotkanie ze starą Murph wyszło po prostu słabo. I jeszcze ten tekst żeby leciał do Brand... Whaaatt?!?! To mi strasznie zazgrzytało. Powinno się skończyć tak: Cooper wpada w czarną dziurę, przekazuje informacje, pokój się rozpada i tyle... Przenosimy się na uratowaną Ziemię gdzie Murph spogląda w gwiazdy i koniec filmu Ten epilog był potrzebny, bo cały film jest tak cholernie ciężki i smutny, że tak jak ja nienawidzę happy endów w filmach, tak tutaj w połowie powiedziałem sobie "nie no, bez happy endu to masakra będzie". Oczywiście kwestia odbioru, ale mi się ten epilog podobał. Ponowne spotkanie z córką - emocjonalnie świetna scena. Może nie tak mocna jak oglądanie taśm po 23 latach nieobecności na ziemi, ale równie dobra. A tekst, żeby leciał PO Brand był po to, żeby właśnie po nią poleciał i ją przywiózł. Przecież ona paliwa nie miała, żeby się stamtąd wydostac. Nie wiem po co dorabiać sobie jakąś ideologię wątku miłosnego tam, gdzie go nie ma. Jedyny wątek miłosny w tym filmie to miłość ojca do dzieci (nawet ojców) i to, że Hathaway miała motywację, żeby spotkać się z ukochanym. Co mi się jeszcze nie do końca podobało: Brand to najbardziej irytująca postać w tym filmie. Ten monolog o miłości, straszne to było. Widać, że Hathaway nie rozumie i nie wierzy w to co mówi. Poza tym nie było w tym filmie jakiegoś konkretnego momentu w którym bym uwierzył, że ona i Cooper mają przed sobą jakąś przyszłość. Zabrakło chemii. W filmie praktycznie od samego początku Hathaway jasno dała Mefju do zrozumienia "sorry kowboju, nic z tego" i kilka razy w filmie było wspomniane, że ona kocha tego gościa z tej 3 planety. Doszukiwanie się chemii między bohaterami u których chemii nie było w filmie i nie miało być w ogóle jest dla mnie mega dziwne, serio. Gdzie i kiedy było powiedziane, że oni mają przed sobą przyszłość? Zgodzę się, że Hathaway była irytującą postacią ale... no ona była bardzo podobną postacią do Sandy Bullock z Grawitacji. Przez to właśnie obie były tak cholernie irytujące. Nawet fryzury miały podobne. Oglądając film czekałem, aż zacznie sapać jak Bullock i w sumie miała kilka chwil, kiedy dała czadu. Monolog o miłości straszny? Jakoś jak Bullock pierniczyła swój monolog w Grawitaji, łykałeś jak pelikan (żeby nie było - nie tylko Ty) Kolejny dziwny motyw to postać Damon'a. Fajnie, że wystąpił w filmie Scena jak się pojawia, a wszyscy w kinie o kurcze Matt Damon Tylko motywacje tego bohatera jakiś takie nie do końca zrozumiałe dla mnie były. Tak trochę na siłę był zły, żeby się coś działo Tak samo postać syna Coopera (Affleck). Nie bardzo wiem o co mu chodziło na końcu. Akurat co do Damona się zgodzę. Tyle, że on swoją gębą kompletnie nie pasuje do wybitnego naukowca. Jego motywacja jest rzeczywiście bez sensu, bo okej - odwaliło mu, tyle lat był sam, nie miał nadziei a tu proszę. I chciał wrócić na ziemię. Tyle tylko, że w tamtym momencie Cooper też chciał na ziemię wrócić, także zachowanie Manna zupełnie bez sensu. Ten początek... Nie mogli wymyślić czegoś bardziej ekstremalnego zamiast pisakowych burz. Nie czułem zagrożenia. Cooper mógł sobie postawić szklarnię obok domu, przerobić piwnicę na schron i mogliby sobie żyć długo i szczęśliwie Ale to nie musiało być ekstremalne. Właśne fajne było, że zagrożeniem nie były jakieś szare ludziki z kosmosu czy inne trujące rośliny zabijające dotykiem, tylko to, że wszystkie rośliny wymierają. Troszkę jak w "Nakręcanej dziewczynie" (książka). Burze piaskowe były po prostu kolejnymi anomaliami. Ludzie z tym normalnie żyli, dostosowali się. To nie miało być czymś strasznym ani zagrożeniem. Zagrożeniem była świadomość, że za kilkanaście lat wszyscy umrą. Matt Damon najlepszy człowiek jakiego kiedykolwiek wydała NASA ginie bo nie umie ręcznie podpiąć kapsuły do statku. A Cooperowi się to udaje gdy statek kreci się jak oszalały a dookoła jeszcze latają szczątki Nie umiał podpiąć kapsuły, bo TARS celowo zablokował funkcję automatycznego dokowania. Chciał zrobic to ręcznie, ale presja czasu i obawa, że tamci podlecą zrobiły swoje. Inna rzecz, że on Mann był bardziej naukowcem, niż pilotem. W filmie było powiedziane, że najlepszym pilotem był Cooper. A tak poza tym, to Damon był postacią negatywną, wiadomo było, że umrze Teraz jedna jedyna sprawa, która mi przeszkadza bardzo: Cooper jest w czarnej dziurze, przekracza horyzont zdarzeń. Grawitacja tam jest tak silna, że rozpiernicza statek w drobny mak, ale Cooper się katapulcuje i zupełnie nie podlega działaniu grawitacji. Serio, w momencie jak on się katapultował a potem "osiadł" w sali książek to ja myślałem, ze on po prostu umarł. Właśnie - a propos Mefju i jego roli. Interstellar pokazuje dobitnie, że ten facet potrafi grać. Tyle tylko, że Oscara powinien dostać za rolę w Interstellar, a nie kurde za "Witaj w klubie". Tam po prostu dobrze odegrał swoją rolę, ale scenariusz nie pozwolił mu w pełni rozwinąć skrzydeł. Nolanowie wydobyli z Mefju wszystko, co najlepsze.
|
|
« Ostatnia zmiana: Listopada 20, 2014, 11:46:42 wysłane przez Mandriell »
|
Zapisane
|
|
|
|
HAL9000
Miejsce pobytu: Discovery One | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #49 : Listopada 20, 2014, 12:57:53 » |
|
HALu : Ten epilog był potrzebny, bo cały film jest tak cholernie ciężki i smutny, że tak jak ja nienawidzę happy endów w filmach, tak tutaj w połowie powiedziałem sobie "nie no, bez happy endu to masakra będzie". Oczywiście kwestia odbioru, ale mi się ten epilog podobał. Ponowne spotkanie z córką - emocjonalnie świetna scena. Może nie tak mocna jak oglądanie taśm po 23 latach nieobecności na ziemi, ale równie dobra. A tekst, żeby leciał PO Brand był po to, żeby właśnie po nią poleciał i ją przywiózł. Przecież ona paliwa nie miała, żeby się stamtąd wydostac. Nie wiem po co dorabiać sobie jakąś ideologię wątku miłosnego tam, gdzie go nie ma. Jedyny wątek miłosny w tym filmie to miłość ojca do dzieci (nawet ojców) i to, że Hathaway miała motywację, żeby spotkać się z ukochanym. No właśnie dlatego ten epilog jest według mnie niepotrzebny bo ja (i pewnie wiele innych osób) tak to niestety odebrałem. Tak jakby na siłę nam wciskali, że stara Murph mówi Cooperowi, że czas się pogodzić z tym że mu żona umarła i najwyższy czas znaleźć sobie nową dziewczynę Zgadzam się, że między Cooperem i Brand nic nie ma... ja bym ich nawet nie nazwał dobrymi przyjaciółmi Dlatego tak mi to zgrzyta... po cholerę ma po nią lecieć skoro ona go nawet nie lubi! Monolog o miłości straszny? Jakoś jak Bullock pierniczyła swój monolog w Grawitaji, łykałeś jak pelikan (żeby nie było - nie tylko Ty) Bo Sandra wypadła naturalnie i przekonująco. I to co mówiła pasowało do jej bohaterki. Anne wypadła słabo bo po pierwsze zagrała to bez przekonania a po drugie te słowa zupełnie nie pasowały do jej bohaterki. Do momentu aż pojawił się ten monolog jej bohaterka jest ukazana jako racjonalna pani naukowiec. A tu nagle twist i wyskakuje z jakąś kompletnie bajkową teorią. Ja tego kompletnie nie kupiłem. Ten monolog powinien się pojawić i innym momencie filmu i powinna go wypowiedzieć inna postać. Ale to nie musiało być ekstremalne. Właśne fajne było, że zagrożeniem nie były jakieś szare ludziki z kosmosu czy inne trujące rośliny zabijające dotykiem, tylko to, że wszystkie rośliny wymierają. Nie mówię, że to było złe. Może jak dla mnie po prostu za mało pokazali jak straszne są skutki tego zagrożenia. Powinni pokazać jakieś trupy na ulicach albo chociaż kolejki do lekarza czy coś w ten deseń Co do Mann'a to wkurzyło mnie, że zginął w tak głupi sposób... no ale tu odpuszczam bo faktycznie zwariował więc nie wiedział co robi
|
|
« Ostatnia zmiana: Listopada 20, 2014, 13:04:34 wysłane przez HAL9000 »
|
Zapisane
|
Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
|
|
|
Tathagatha
Moderator
Miejsce pobytu: Lublin
|
|
« Odpowiedz #50 : Listopada 20, 2014, 13:53:03 » |
|
Poleciał po nią, bo ona potrzebowała żeby ktoś ją uratował. A w końcu razem przeżyli co nieco. I nie lubili siebie, ale ostatecznie to Mefju się poświęcił i odłączył, żeby dać jej szansę na dotarcie do innej planety. A Mefju niby co miał ze sobą zrobić skoro wszyscy jego bliscy (ba! znajomi też) już nie żyli? Ta podróż po nią to jakby naturalny krok i nie doszukiwałabym się w tym niczego więcej.
Co do skutków tego pyłu uważam, że pokazali wystarczająco choćby poprzez rodzinę syna Coopera. Cały film głównie skupiał się wokół nich i nawet bez badania tego kolegi Murph dla mnie było oczywiste, że ten pył rozwala im płuca.
|
|
|
Zapisane
|
Za każdym razem gdy stawiasz czoło trudnościom, masz znakomitą okazję by zademonstrować bogactwo swojego wnętrza.
|
|
|
HAL9000
Miejsce pobytu: Discovery One | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #51 : Listopada 20, 2014, 14:15:07 » |
|
No cóż musimy się zgodzić, że się nie zgadzamy Dla mnie cały sens filmu wybrzmiał w sekwencji gdy Cooper przesyła dane Murph. Kocha swoja córkę i ta miłość przekracza granice czasu i przestrzeni. THE END Gdyby sie skończyło tak jak pisałem to byłoby hardcorowe science-fiction (na miarę klasyków gatunku) a tak mamy softcore science-fiction
|
|
|
Zapisane
|
Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
|
|
|
Mandriell
Moderator Globalny
Miejsce pobytu: Częstochowa | SPONSOR FORUM |
SHADYXV
|
|
« Odpowiedz #52 : Listopada 20, 2014, 14:33:06 » |
|
No nie wierzę Gadać, że film nie jest hardkorowym science fiction, bo zakończenie jest pozytywne i zamknięte ale NIE przesłodzone, przy jednoczesnym zachwycaniu się, no cóż - Spoiler z ostatniej sceny grawiatacji: Ten film się kończy w miejscu gdzie wiele filmowych przygód się dopiero zaczyna. Ryan ląduje w jakimś odludnym miejscu (wyglądającym trochę jak jakiś pierwotny ląd). W takim Cast Away byłby to dopiero początek walki o przetrwanie w Grawitacji jest to koniec historii. Wiemy, że bohaterka jest już bezpieczna. Wypełza z wody, przez chwilę czołga się na czworaka aż w końcu staje wyprostowana na dwóch nogach. Jedno ujęcie które pokazuje całą ewolucję. A cały film przy okazji pokazuje jak daleko już zaszliśmy jako gatunek Ten film ma tyle poziomów, że można go oglądać 100 razy i za każdym wynajdywać coś nowego. GENIUSZ!!!!! , serio? Nie jestem w stanie tego zrozumieć. A już o tym, że Interstellar jest hardkorowym science fiction świadczyć powinno to: "Prace nad stworzeniem modelu czarnej dziury zaczęły się od matematycznych modeli Thorne?a. Próbowano je zastosować do typowego oprogramowania, które przewiduje tor lotu promieni światła i na tej podstawie tworzy realistyczne obrazy. Okazało się jednak, że dostępny software zakłada, że światło rozchodzi się po liniach prostych. Tymczasem grawitacja czarnej dziury zagina te tory. (Tak naprawdę światło nadal leci po prostej, tylko czasoprzestrzeń zostaje odkształcona przez oddziaływanie grawitacyjne, ale to inna opowieść). By odwzorować ten efekt, trzeba było napisać od nowa odpowiedni program. I wtedy zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Badacze od dawna wiedzieli, że choć czarna dziura jest czarna, to wokół niej bywa bardzo jasno. Przyciągana i opadająca ku grawitacyjnej osobliwości materia zaczyna wirować z prędkością bliską prędkości światła, świecąc przy tym i nagrzewając się. Dlatego wokół dziury powstaje dysk akrecyjny - świecący pierścień. No właśnie. Dysk. Pierścień. Coś, co z grubsza powinno przypominać pierścienie Saturna. Tymczasem po wprowadzeniu do programu równań Kipa Thorne'a na ekranie pokazało się coś dziwnego. Zamiast dysku powstała korona - część materii znalazła się nad i pod czarną dziurą. Najpierw poszukiwano błędu w programie, potem jednak okazało się, że wszystko działa dobrze - faktycznie tak właśnie musi zachowywać się materia opadająca ku czarnej dziurze. Przy tworzeniu filmu dokonano odkrycia naukowego - przypadek rzadki i chwalebny." żródło: crazynauka.pl
|
|
« Ostatnia zmiana: Listopada 20, 2014, 14:35:31 wysłane przez Mandriell »
|
Zapisane
|
|
|
|
Tathagatha
Moderator
Miejsce pobytu: Lublin
|
|
« Odpowiedz #53 : Listopada 20, 2014, 14:34:34 » |
|
No cóż musimy się zgodzić, że się nie zgadzamy Dla mnie cały sens filmu wybrzmiał w sekwencji gdy Cooper przesyła dane Murph. Kocha swoja córkę i ta miłość przekracza granice czasu i przestrzeni. THE END Ale teraz odpowiadasz nie na temat. Sens filmu opierający się na miłości Coopera do córki, a Twoja teoria i sens jego podróży po Brand to dwie różne rzeczy. Które tak naprawdę się nie wykluczają. Także nie rozumiem teraz Twojej wypowiedzi. Najpierw zastanawiasz sie po cholerę on po nią leci skoro sie nie lubią nawet, a później piszesz że sens filmu to miłość ojca do córki.
|
|
|
Zapisane
|
Za każdym razem gdy stawiasz czoło trudnościom, masz znakomitą okazję by zademonstrować bogactwo swojego wnętrza.
|
|
|
Mandriell
Moderator Globalny
Miejsce pobytu: Częstochowa | SPONSOR FORUM |
SHADYXV
|
|
« Odpowiedz #54 : Listopada 20, 2014, 14:40:43 » |
|
I fakt, jest tak jak pisze Tath. Główna koncepcja filmu opiera się na romantycznej idei miłości ojca do córki. Miłości, która właśnie przekracza wszelkie granice. Czemu niby kłóci się to z tym, że później on jest w bazie, widzi się z córką (co w gruncie rzeczy jest przedłużeniem i kwintesencją całego tego wątku, który jak wspomniałeś, jest kluczowy dla filmu) i leci PO Brand? I czemu powoduje to, że film traci na wartości? Moim zdaniem jest bardziej kompletny przez to, bo z kolei jakby tego zabrakło, to byłoby gadanie "co się stało z Brand, nie wyjaśnili tego" itp
|
|
« Ostatnia zmiana: Listopada 20, 2014, 14:42:25 wysłane przez Mandriell »
|
Zapisane
|
|
|
|
HAL9000
Miejsce pobytu: Discovery One | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #55 : Listopada 20, 2014, 14:57:47 » |
|
Mandriell ale ja Grawitacji nie zaliczam do science-fiction i nie wiem czemu się jej tutaj czepiasz Przecież Interstellar nie jest do niej podobny. Ale teraz odpowiadasz nie na temat. Sens filmu opierający się na miłości Coopera do córki, a Twoja teoria i sens jego podróży po Brand to dwie różne rzeczy. Które tak naprawdę się nie wykluczają. Także nie rozumiem teraz Twojej wypowiedzi. Najpierw zastanawiasz sie po cholerę on po nią leci skoro sie nie lubią nawet, a później piszesz że sens filmu to miłość ojca do córki. Podtrzymuje to co napisałem. Dla mnie cały sens filmu wybrzmiał w sekwencji gdy Cooper przesyła dane Murph. Kocha swoja córkę i ta miłość przekracza granice czasu i przestrzeni. A wszystko to co pokazali w epilogu jest już dla mnie zbędne. Wiem, ze Cooper kocha swoją córkę, wiem że ona wie, że on ją kocha Nie muszę mieć tego wyłożonego na tacy w kolejnej scence. Tak samo nie interesuje mnie co się dalej stało z Brand. Przez to, że mi pokazali że przeżyła i że Cooper do niej leci, wpadł mi do głowy pomysł że chcą nam wcisnąć, że to będzie nowa dziewczyna Coopera Gdyby tego nie pokazali to bym nie miał takich dziwnych skojarzeń A hardcore to jest wtedy jak reżyser nie wymięka i nie robi typowo hollywoodzkieg happy endu. To już nawet Incepcja ma bardziej niepokojące zakończenie.
|
|
|
Zapisane
|
Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
|
|
|
Tathagatha
Moderator
Miejsce pobytu: Lublin
|
|
« Odpowiedz #56 : Listopada 20, 2014, 15:00:45 » |
|
Faktycznie dziwne skojarzenia No i jeśli Ciebie nie interesuje co się stało z Brand to mnie to dziwi, ale masz prawo. Natomiast uważam, że niezbyt fajne by było ze strony twórcy gdyby jednak tego nie wyjaśnił. Bo mnie np to interesowało. I cieszę się, że film nie był robiony dla HALa, bo bym sie wkurzyła I jeszcze jedno: spotkanie po latach Coopera z córką miało głęboki sens dotyczący miłości ojca. Dał słowo, że wróci. I wrócił do niej.
|
|
« Ostatnia zmiana: Listopada 20, 2014, 15:08:12 wysłane przez Tathagatha »
|
Zapisane
|
Za każdym razem gdy stawiasz czoło trudnościom, masz znakomitą okazję by zademonstrować bogactwo swojego wnętrza.
|
|
|
HAL9000
Miejsce pobytu: Discovery One | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #57 : Listopada 20, 2014, 15:03:42 » |
|
No, to już wszystko jasne I jeszcze jedno: spotkanie po latach Coopera z córką miało głęboki sens dotyczący miłości ojca. Dał słowo, że wróci. I wrócił do niej . No dla mnie wystarczyło, ze wrócił pod postacią ducha w zegarku
|
|
« Ostatnia zmiana: Listopada 20, 2014, 15:08:25 wysłane przez HAL9000 »
|
Zapisane
|
Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
|
|
|
Mandriell
Moderator Globalny
Miejsce pobytu: Częstochowa | SPONSOR FORUM |
SHADYXV
|
|
« Odpowiedz #58 : Listopada 20, 2014, 15:08:27 » |
|
Halu, Halu, co z Ciebie wyrośnie Tę Grawitację przywołuję, bo własnie czepiasz się, że zakończenie nie jest u Nolana hadrkor, bo wymiękł i zrobił hollywoodzkie zakończenie, przy Twojej jednoczesnej gloryfikacji ostatniej sceny Grawitacji, która no... wali hollywood na kilometry, brakuje tylko powiewającej flagi w tle (o ile jej tam rzeczywiście nie ma gdzieś ) A to, że Ty nie zaliczasz Grawitacji do science fiction nie znaczy, że film nie jest przypisany do tego gatunku. Zdziwiłbyś się, ale w Grawitacji też kilka niezgodności się znalazło, podobnie jak w Interstellar No i nadal wszystko sprowadza się do tego, że Ty coś sobie wkręciłeś przy zakończeniu Interstellar i dorobiłeś teorię miłosną. Nie było takowej, nikt tego w żadnym momencie nie próbował wcisnąć. I serio nie rozumiem jak możesz robić zarzut i pisać, że nie interesuje Cię, co się stało z Brand i jednocześnie wychwalać finał Grawitacji może sceny nie są takie same, ale sens pozostaje ten sam właśnie, przy którym zachwycałeś się w filmie z Sandrą B. Bohaterka wylądowała, jest bezpieczna, cały film pokazuje jak daleko zaszliśmy jako gatunek. Ba, idzie o krok dalej, bo przecież Brand jest pionierką, odkryła nową bezpieczną planetę. Hollywoodzkie? Jasne, tak jak w Grawitacji, tylko z mniejszym patosem i z mniejszym lukrem wszędzie wokół.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
HAL9000
Miejsce pobytu: Discovery One | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #59 : Listopada 20, 2014, 15:22:02 » |
|
Tak Grawitacja ma bardzo hollywoodzkie zakończenie, cały film od początku do końca jest bardzo hollywoodzki. Gdy oglądałem Interstellar to nie miałem takiego poczucia, dlatego wkręcenie na sam koniec typowego happy endu mi nie przypasowało. No i nadal wszystko sprowadza się do tego, że Ty coś sobie wkręciłeś przy zakończeniu Interstellar i dorobiłeś teorię miłosną. Nie było takowej, nikt tego w żadnym momencie nie próbował wcisnąć. No ale mimo to dorobiłem sobie taką teorie. Przepraszam I serio nie rozumiem jak możesz robić zarzut i pisać, że nie interesuje Cię, co się stało z Brand i jednocześnie wychwalać finał Grawitacji może sceny nie są takie same, ale sens pozostaje ten sam właśnie, przy którym zachwycałeś się w filmie z Sandrą B. Bohaterka wylądowała, jest bezpieczna, cały film pokazuje jak daleko zaszliśmy jako gatunek. Różnica jest taka, że los Ryan mnie obchodził bo poczułem wieź z tą bohaterką. Nie mogę tego samego powiedzieć o Brand. Tylko tyle.
|
|
|
Zapisane
|
Gentlemen, you can't fight in here! This is the War Room. Trakt
|
|
|
|