Chyba pomyliłeś
Z tego, co kojarzę, temat obiecał stworzyć Cichy, ja tylko się ucieszyłem i zapowiedziałem swoją aktywność w tym temacie
Dla mnie Pearl Jam nigdy nie był aż tak ważnym zespołem, z grup wywodzących się z Seattle bardziej ceniłem zarówno Soundgarden (też się nie umiem zabrać za stworzenie im tematu), jak i Alice in Chains.
Słów parę o "Undertow", jako że to był pierwszy album Toola, jaki wpadł mi w ręce
Jak już wspominałem - wpadł mi dzięki "Sober". I dla mnie to wciąż najlepszy utwór z tej płyty. Strasznie jak na Toola prosty (w zasadzie opiera się na dwóch chwytach), ale w tym przypadku w prostocie siła. Chciałbym, aby w dzisiejszych, pseudoprogresywnych czasach Toola, członkowie zespołu pamiętali o tej zasadzie... Utwór ma niesamowity klimat, Maynard wyrzuca wściekle słowa - jest moc
Zresztą agresywny wokal to jeden z największych plusów tej płyty - później MJK nie zdarzyło się już śpiewać w taki sposób. Jego wokalne crescendo naprawdę robią wrażenie i łatwo zestawić je ze słowami z pierwszych lat kariery, kiedy to MJK stwierdził, iż gdyby nie grał w zespole, musiałby kogoś zabić. Pozostałe kompozycje również lubię, choć nie są to może utwory wybitne. Każdy jednak przykuwa uwagę, czy to fajnym riffem ("Swamp Song"), czy klimatem ("Flood"), czy wokalnym duetem ("Bottom"), czy wreszcie nietypowym metrum ("Intolerance"). Jedynym utworem, do którego nie mogę się przekonać, jest "Crawl Away". Na tle pozostałych wypada jakoś blado. A "Disgustipaded"? Lubię, choć oczywiście nie jest to coś do wielokrotnego słuchania. No i przez dźwięki świerszczopodobne przebić się nie potrafię, a szkoda, bo końcowy monolog zawsze powoduje u mnie dreszcze...