Crystal Castles, pochodzący z Toronto, składający się z multi-instrumentalisty Ethana Katha oraz wokalistki Alice Glass duet wykonujący muzykę elektroniczną. Crystal Castles znani są nie tylko z własnych dokonań, ale również z remiksowania utworów innych wykonawców, m.in. Klaxons, Health czy Bloc Party.
Zespół założony został w grudniu 2003 roku jako projekt Ethana Katha. Dopiero w 2005 dołączyła charyzmatyczna wokalistka Alice Glass. Pierwszy utwór z jej wokalem - "Alice Practice" - był tak naprawdę materiałem testowym. Wrzucony przez Ethana z ciekawości na myspace, stał się hitem promującym muzyków.
Albumy:
Crystal Castles (2008)
Crystal Castles (2010)
Crystal Castles (2012)
Powyższe informacje i zdjęcie pochodzą z serwisu Last.fm
--------------------------------------------------------
Crystal Castles to jeden z moich ulubionych zespołów, zdecydowanie. Zdaję sobie sprawę, że ludzie albo ich uwielbiają albo totalnie nie trawią, gdyż nie jest to wykonawca wobec którego można przejść z obojętnością. CC są często traktowani jako przerost formy nad treścią, ale w moim odczuciu (zwłaszcza po trzeciej płycie) jest to opinia błędna, gdyż ich muzyka broni się znakomicie. A, że Alice na koncertach zachowuje się bardzo szalenie? Cóż, taki jej urok
Pierwszą płytę CC (swoją drogą tytulaturę mają jak Led Zep
) znam chyba na pamięć, gdyż katowałem ją nieskończoną ilość razy. W moim odczuciu ona solidną podstawę pod ich dalsze dokonania. Jest chaotyczna, pełna mimowolnie niepasujących do siebie utworów, ale zarazem do bólu przebojowa.
Co do drugiej płyty, to... w sumie najmniej ją lubię z ich wszystkich dokonań. Niby są tam dalej dzikie momenty, które przywodzą na myśl debiut, ale całość jest już bardziej składna. CC nie chcieli się zatrzymać w miejscu i odcinać kuponów od debiutu.
Trzeci album jest rewelacyjny. Duszny, mroczny i najbardziej dojrzały. Przyznam się, że dosyć długo się w niego wgryzałem i nie mogłem się nadziwić, że zespół tak "spokorniał". Ale gdy płyta już zaskoczyła, to od prawie roku nie przestaje sprawiać mi przyjemności. Jeśli kogoś wymęczył debiut, to może spokojnie sięgnąć po nagrania z tego albumu.
Miałem tę przyjemność, że widziałem CC na żywo i był to jeden z najlepszych koncertów w moim życiu. Alice na scenie (a zwłaszcza poza nią) jest demonem, którego nie sposób utrzymać w ryzach. Od strony muzycznej CC brzmią bardziej niepokojąco, a jednocześnie równie przebojowo co na płytach. Trochę dziwnie to zdanie brzmi, ale taka jest prawda. Pamiętam, że jak usłyszałem "Plague" na żywo, to autentycznie się przeraziłem. Jest to w moim odczuciu jeden z lepszych zespołów koncertowych na świecie, ale też wiem, że nie każdemu przypadnie do gustu chaos potęgowany przez Alice