Szczepan Twardoch, ur. 1979, pisarz i publicysta. Z wykształcenia socjolog, studiował socjologię i filozofię na Międzywydziałowych Indywidualnych Studiach Humanistycznych na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Opublikował pięć powieści, ostatnio ?Wieczny Grunwald?. Mieszka w Pilchowicach na Górnym Śląsku.
ze strony autora
Bibliografia (za Wikipedią):
- Obłęd rotmistrza von Egern - 2005 (zbiór opowiadań)
- Sternberg - 2007
- Epifania wikarego Trzaski - 2007
- Przemienienie - 2008
- Prawem wilka - 2008 (zbiór opowiadań)
- Zimne wybrzeża - 2009
- Zabawy z bronią - 2009
- Wieczny Grunwald, powieść zza końca czasów - 2010
- Wyznania prowincjusza - 2010
- Tak jest dobrze - 2011
Powiem szczerze, że do tej pory Twardoch był dla mnie obcy. Nie tylko dlatego, że nie czytałem nic jego autorstwa, ale też dlatego, że odnosiłem przez cały czas wrażenie, że pisze ze znawstwem o rycerzach, wojnach i tym podobnych rzeczach, które mnie po prostu nie rajcują. Do sięgnięcia po autora zachęcił mnie
Gage swoimi peanami na cześć jego powieści wydanej w serii "Zwrotnice Czasu" pt. "Wieczny Grunwald. Powieść zza końca czasów". Dałem się przekonać i ostatecznie się nie zawiodłem.
BARDZO dobrą recenzję książki wraz z przedstawieniem całej jej idei można znaleźć tu:
KLIK (ale ze mnie leniwiec
). Nie znam autora tej recki, ale koleś świetne podsumowuje wszystkie moje spostrzeżenia.
Niemniej dodam coś od siebie, żeby nie było
. Książka jest świetna językowo. Paszko egzystując w "przezwiecznym umieraniu", krążąc w różnych czasach i na różnych etapach historii, posługuje się różnymi odmianami polskiego i niemieckiego, od archaicznych po współczesne. Zdumiewająca jest wiedza Twardocha na ten temat i świetne jest przekuwanie przez niego stylu po to, żeby nawet w pojedynczym akapicie przemowy przezwiecznego Paszki przejść od XIV-wiecznej polszczyzny do współczesnego nam języka. Miód. Ponadto wiedza o uzbrojeniu z różnych okresów militarnych - naprawdę fachowa.
Jeszcze raz podkreślę też to, na co zwrócił uwagę autor recenzji: fascynujący dualizm dwóch cywilizacji, które jak yin i yang uzupełniają się, równoważą, a tym samym - nie mogą bez siebie istnieć, mimo że stanowią swoje przeciwieństwa. Militarystyczne, racjonalistyczne, oparte na machinerii Niemcy, a drugiej strony Matki Polska, o cielsku pokrywającym całą połać kraju czy raczej stanowiącym całą połać kraju, niczym Magna Mater, z przyssanymi do niej, związanymi z nią nieprzepartym uczuciem i Rozkazem aantropami.
Pomysły świetne, ale mam wrażenie, że odrobinę pozbawione celu, puenty. I tak wygląda w moich oczach "Wieczny Grunwald": mnóstwo pomysłów, świetnie zrealizowanych, ale brak poczucia celowości. Fantastyka miesza się z realizmem w alternatywnych światach bez żadnej reguły, poza tym ten pędzący nie wiadomo dokąd strumień świadomości Peszka. Zakończenie też się z lekka rozmywa. Mam wrażenie, że Twardoch dał po prostu upust jakimś bezładnym wizjom umysłu. A przy okazji żeby mieć tekst na konkurs Narodowego Centrum Kultury, dodał do tego odrobinę odniesień do Grunwaldu i historii Polski, żeby podpaść pod tematykę wspomnianego konkursu.
Nie mówię, że to są błędy, które eliminują książkę, ale nieco ujmują jej wartości. Jak dla mnie mimo wszystko mocne 8/10. Twardoch jest młody i jeszcze trochę, a może okazać się kolejną wartościową postacią w polskiej fantastyce. Zresztą, mi się wydaje, że już jest.