Strony: [1]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Szczepan Twardoch  (Przeczytany 1428 razy)
Cichy
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Legionowo



WWW
« : Października 04, 2011, 11:37:04 »



Szczepan Twardoch, ur. 1979, pisarz i publicysta. Z wykształcenia socjolog, studiował socjologię i filozofię na Międzywydziałowych Indywidualnych Studiach Humanistycznych na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Opublikował pięć powieści, ostatnio ?Wieczny Grunwald?. Mieszka w Pilchowicach na Górnym Śląsku.
ze strony autora

Bibliografia (za Wikipedią):

  • Obłęd rotmistrza von Egern - 2005 (zbiór opowiadań)
  • Sternberg - 2007
  • Epifania wikarego Trzaski - 2007
  • Przemienienie - 2008
  • Prawem wilka - 2008 (zbiór opowiadań)
  • Zimne wybrzeża - 2009
  • Zabawy z bronią - 2009
  • Wieczny Grunwald, powieść zza końca czasów - 2010
  • Wyznania prowincjusza - 2010
  • Tak jest dobrze - 2011



Powiem szczerze, że do tej pory Twardoch był dla mnie obcy. Nie tylko dlatego, że nie czytałem nic jego autorstwa, ale też dlatego, że odnosiłem przez cały czas wrażenie, że pisze ze znawstwem o rycerzach, wojnach i tym podobnych rzeczach, które mnie po prostu nie rajcują. Do sięgnięcia po autora zachęcił mnie Gage swoimi peanami na cześć jego powieści wydanej w serii "Zwrotnice Czasu" pt. "Wieczny Grunwald. Powieść zza końca czasów". Dałem się przekonać i ostatecznie się nie zawiodłem.


BARDZO dobrą recenzję książki wraz z przedstawieniem całej jej idei można znaleźć tu: KLIK (ale ze mnie leniwiec :P). Nie znam autora tej recki, ale koleś świetne podsumowuje wszystkie moje spostrzeżenia.

Niemniej dodam coś od siebie, żeby nie było :D. Książka jest świetna językowo. Paszko egzystując w "przezwiecznym umieraniu", krążąc w różnych czasach i na różnych etapach historii, posługuje się różnymi odmianami polskiego i niemieckiego, od archaicznych po współczesne. Zdumiewająca jest wiedza Twardocha na ten temat i świetne jest przekuwanie przez niego stylu po to, żeby nawet w pojedynczym akapicie przemowy przezwiecznego Paszki przejść od XIV-wiecznej polszczyzny do współczesnego nam języka. Miód. Ponadto wiedza o uzbrojeniu z różnych okresów militarnych - naprawdę fachowa.

Jeszcze raz podkreślę też to, na co zwrócił uwagę autor recenzji: fascynujący dualizm dwóch cywilizacji, które jak yin i yang uzupełniają się, równoważą, a tym samym - nie mogą bez siebie istnieć, mimo że stanowią swoje przeciwieństwa. Militarystyczne, racjonalistyczne, oparte na machinerii Niemcy, a drugiej strony Matki Polska, o cielsku pokrywającym całą połać kraju czy raczej stanowiącym całą połać kraju, niczym Magna Mater, z przyssanymi do niej, związanymi z nią nieprzepartym uczuciem i Rozkazem aantropami.

Pomysły świetne, ale mam wrażenie, że odrobinę pozbawione celu, puenty. I tak wygląda w moich oczach "Wieczny Grunwald": mnóstwo pomysłów, świetnie zrealizowanych, ale brak poczucia celowości. Fantastyka miesza się z realizmem w alternatywnych światach bez żadnej reguły, poza tym ten pędzący nie wiadomo dokąd strumień świadomości Peszka. Zakończenie też się z lekka rozmywa. Mam wrażenie, że Twardoch dał po prostu upust jakimś bezładnym wizjom umysłu. A przy okazji żeby mieć tekst na konkurs Narodowego Centrum Kultury, dodał do tego odrobinę odniesień do Grunwaldu i historii Polski, żeby podpaść pod tematykę wspomnianego konkursu.

Nie mówię, że to są błędy, które eliminują książkę, ale nieco ujmują jej wartości. Jak dla mnie mimo wszystko mocne 8/10. Twardoch jest młody i jeszcze trochę, a może okazać się kolejną wartościową postacią w polskiej fantastyce. Zresztą, mi się wydaje, że już jest.
Zapisane
Paweł Mateja

*




« Odpowiedz #1 : Lipca 08, 2012, 20:34:07 »

Ja przeczytałem ostatnio jego zbiór opowiadań Tak jest dobrze. No i jest dobrze, jest znakomicie. Twardoch - jeśli traktować go jeszcze jako fantastę - to zdecydowanie wybija się językowo; jego proza jest bardzo poetycka i w czytaniu przyjemna. Ale po prawdzie fantastyka pełni tu raczej rolę drugorzędną. Pamiętam, że kiedyś zbiór ów był w zapowiedziach Powergraphu zatytułowany jako Opowieści niesamowite i rzeczywiście, jeśli gdzieś już w ramach fantastyki szukać dla tych tekstów miejsca, to na pograniczach horroru i literatury głównego nurtu.

Bardzo podoba mi się u Twardocha śląskość, tym bardziej że część opowiadań dzieje się w Gliwicach (jedno nawet w szkolę, w której ćwiczę Krav-Magę). Przyjemne, tym bardziej że jest też śląsko godka, a ja richtig lubia ją czytać.

Tak naprawdę trudno mi streścić treść zbioru; to nieco fantastyczne historie ludzi, których życie osiąga jakieś ekstremum i toczy się dalej. Ojciec w środku podróży po śnieżnych terenach spotyka swojego martwego syna, albo pewnej nocy większość kobiet - od malutkich do całkiem starych - zaczyna atakować mężczyzn i jeść ich mięso. I główny bohater zdaje sobie sprawę, że wcale nie jest gotowy na śmierć. Twardoch ma szczególny talent do opowiadania i kreowania ciekawych sytuacji, jest daleki od banału, ale jeśli miałbym wskazać, co przeszkadzało mi w tych opowieściach, to nieco niejasne zakończenia kilku z nich. Ale jednocześnie nie czuję się tym tomem zmęczony, czuję niedosyt. To literatura, która w człowieku musi trochę posiedzieć i do której będzie się wracać. Wysoka półka.
Zapisane
Strony: [1]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do: