Strony: [1]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Supernatural romance  (Przeczytany 4281 razy)
crusia
Moderator Globalny

*

Miejsce pobytu:
Poznań




WWW
« : Września 07, 2010, 22:40:53 »

Potocznie: literatura zmierzchopodobna. Przez fanów grozy najczęściej pogardzana, czy wręcz wyśmiewana. Wbrew pozorom supernatural romance to nie tylko naiwne i niewymagające historyjki dla nastolatek, ale także pozycje dla znacznie starszych czytelników (seria "Bractwo Czarnego Sztyletu). Poza tym supernatural romance często łączony jest z thrillerem, np. "Ugryziona" Kelley Armstrong. I chociaż zaczęło się od wampirów i one są nadal najpopularniejsze, do głosu dochodzą też inne magiczne stworzenia, np. wilkołaki (wspomniana "Ugryziona", a także np. "Wilkołak. Dlaczego ja?" Feaseya, lit. dla młodzieży).

Nazwa gatunku nie jest też ustalona - to w zasadzie nowe zjawisko: na początku mówiło się często o urban fantasy, ale to dość obszerny gatunek i niezbyt dobrze określał konkretnie ten typ opowieści. Ostatnio spotkałam się z supernatural albo paranormal romance. Zresztą motyw miłości między człowiekie m i istotą fantastyczną nie jest niczym nowym, w końcu nawet u Tolkiena mamy Aragorna i Arwenę.

A teraz przyznać się, kto potajemnie czytał "Zmierzch" z wypiekami na twarzy, a potem udawał, że mu się nie podobało ;)
Zapisane
Moniqee
Moderator

*




« Odpowiedz #1 : Września 08, 2010, 09:35:15 »

Ja czytałam Zmierzch :D I choć nie uważam, żeby była to wartościowa lektura, to i nie umęczyłam się za bardzo. Lubię sięgnąć od czasu do czasu po jakieś czytadło i nie uważam, żeby był to czas stracony. Wypieków na twarzy nie miałam, Edward i Bella mnie irytowali, a mimo to nie żałuję. Fascynację nastolatek rozumiem z psychologicznego punktu widzenia i nie potępiam jej. Stephenie Meyer po mistrzowsku wykorzystała ogólnodostępną wiedzę i tak jak umiała ubrała to w słowa. Trafiła w sendo problemu i opisała to, za czym dość często tęsknią dorastające dziewczyny i o czym często skrycie marzą także dorosłe kobiety. A skoro czyjś świat wydaje się piękniejszy, gdy marzy o boskim wampirze, którego jedyną wadą jest to, że jest zbyt idealny, to nie mam zamiaru na siłę odbierać mu złudzeń. Niech marzy :D

Do mnie zdecydowanie bardziej od Zmierzchu trafiła twórczość Laurell K. Hamilton, choć pewnie dla niektórych stoją one na podobnym poziomie. Dla mnie różnica jest jednak zasadnicza - to, co dzieje się w książkach o Anicie Blake naprawdę mnie zainteresowało i postacie (zwłaszcza jedna :D) wydały mi się znacznie ciekawsze. Co prawda nie da się ukryć, że pisarka pisze bardzo schematycznie i momentami traktuje czytelnika jak głupka, przypominając mu w każdym tomie o tych samych sprawach, co trochę męczy. Bez większego problemu przebrnęłam jednak przez wszystkie sześć części dostępnych w Polsce i nie ukrywam, że sięgnę po kolejną, gdy już się ukaże.

Na bieżąco czytam również serię o Sookie Stackhouse, pisaną przez Charlaine Harris, ale robię to raczej z przyzwyczajenia i ciekawości. Chcę wiedzieć, czym różni się serial True Blood od książkowego pierwowzoru (a różni się bardzo). Sposób prowadzenia narracji sprawia, że męczę się trochę, ale jestem twarda i odwracam stronę za stroną. Sama fabuła bywa ciekawa i lubię Erica... nie wiem, czy to pomoże przebrnąć mi przez wszystkie kolejne części, na razie jednak jakoś sobie radzę.

Po inne książki z tego nurtu mam zamiar nie sięgać, bo, jak to się mówi, co za dużo to niezdrowo. Te, które przeczytałam nie sprawiły jednak, że poczułam się głupsza, więc chyba moja psychika zbytnio nie ucierpiała. Co więcej, z perspektywy czasu wydaje mi się, że momentami bawiłam się całkiem nieźle :D

Jeśli ktoś ma czas i ochotę - niech czyta i tego typu literaturę.
Zapisane
Autumn

*

Miejsce pobytu:
Reykjavík




« Odpowiedz #2 : Września 08, 2010, 17:22:32 »

Czytałam Zmierzch i resztę książek Stephanie Meyer. Pierwsza jest ok, jak dla mnie idealna na to, by nie myśleć o niczym. Bohaterowie tacy jacyś ... no właśnie tacy :D Sam pomysł na książkę nie jest nowy, więc można przełknąć. Reszta książek też może być. Nic szczególnego, jeśli ma się trochę czasu do zmarnowania to ok. Moja siostra za to jest wielką fanką, ale ona bardzo lubi romanse.

Moniqee ma rację pisząc, że Meyer bazuje na najprostszym motywie - miłości, i na poszukiwaniu partnera idealnego, tego jedynego, który jest w stanie dla ukochanej zrobić wszystko (jak to w ogóle brzmi :D). Mi to nie przeszkadza, jeśli ktoś chce czytać - droga wolna.

Jeśli True Blood podchodzi pod ten gatunek (?), to jeszcze to chciałabym przeczytać, ale bardziej z ciekawości.
« Ostatnia zmiana: Września 08, 2010, 17:24:58 wysłane przez Autumn » Zapisane

Obudziłam się nagle. Była trzecia, pora duchów, samobójców i złodziei.
chiyeko

*

Miejsce pobytu:
Olkusz

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #3 : Września 08, 2010, 18:08:49 »

Ja przeczytałam Zmierzch i bez bicia przyznaję się, że mam wszystkie 4 tomy na półce. Jednak nie prędko do nich wrócę. Pierwsza część podobała mi się bardzo, ale z każdym kolejnym tomem było coraz gorzej. Ani nie uwielbiam, ani nie nie cierpię tej serii. (Trzeci tom miał KOSZMARNE tłumaczenie... powaliło mnie zdanie, w którym tłumaczka pomyliła znaczenie słów przodek i potomek o_o). Dostałam ostatnio na gwiazdkę Intruza, ale jeszcze tego nie przeczytałam.

Z takich rzeczy raczej nic więcej nie czytałam. Związek człowieka z wampirem był gdzieś ujęty w Wywiadzie z Wampirem, ale historia opiera się głównie na wampirach jako takich. Obejrzałam kiedyś parę odcinków serialu Vampire Diares. To jest na podstawie bodajże jakiejś serii książek. Uderzające podobieństwo do Zmierzchu, ale jakoś nie obejrzałam więcej. Sama nie pamiętam dlaczego, może kiedyś wrócę.
Zapisane

"Niezmienny scenariusz naszych czasów:
apokalipsa zagraża... lecz nie następuje. I zagraża nadal."
lorddemon1991

*

Miejsce pobytu:
Warszawa




WWW
« Odpowiedz #4 : Września 08, 2010, 18:13:41 »

Jakoś Zmierzchu nie polubiłem i dobrze:P Starałem się to przeczytać, naprawdę, ale po pierwszych 100 stronach dałem spokój. I nie to że książki nie lubię, ale nienawidzę całego tego szału i głupiutkich nastolateczek które szaleją bardziej za filmem i Patisonem czy jak tam niż za książką - chociaż się nie dziwię, książka jakaś super nie jest.
Zapisane

"In ancient days, in an ancient world, the Sibyls sung their melodies
But the song is lost, and no one hear when Sibyls speak the words of gods the world is deaf" - Therion
murarz

*

Miejsce pobytu:
Warszawa

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #5 : Września 08, 2010, 20:27:48 »

Za Patisonem szalały po pierwszej części, w drugiej się chyba wszystkie zakochały w odtwórcy roli Jacoba :P
Przyznam szczerze nie czytałam żadnej książki tego typu. Jeżeli chodzi o Zmierzch - w empiku sięgnęłam po nią z ciekawości i po paru stronach stwierdziłam, że jest to napisane w sposób, który mi nie odpowiada. Ale filmy widziałam. I choć nie jestem szalejącą za Patisonem nastolatką (bo już za stara na nastolatkę jestem :D), to muszę przyznać, że w pierwszej części jego postać miała swój urok, chociaż w następnych wychodziło coraz bardziej, jaka z niego pierdoła. A jak w drugiej części Jacob ściągnął koszulkę, to wszystkie dziewczyny na sali głośno wciągnęły powietrze z wrażenia i ze wstydem przyznaję, że byłam jedną z nich. I choć ta postać nabiera uroku właśnie w drugiej części, to generalnie też jest pierdołą.
A pomijając urok męskich postaci, fabuła jest generalnie denna. Wszystko jest rozciągnięte. Akcji tyle co kot napłakał. Głównie w pierwszej części, ale później nie jest wcale dużo lepiej. I jak sobie pomyślę, że te książki objętościowo wcale nie są zbyt cienkie, a tej akcji jest mało, to co tak właściwie w nich jest? Opisy jak Bella i Edward do siebie wzdychają? Jak Bella cierpi, bo Edward wyjechał? Jak Jacob cierpi, bo Bella jest z Edwardem? To nie dla mnie.
Zapisane
crusia
Moderator Globalny

*

Miejsce pobytu:
Poznań




WWW
« Odpowiedz #6 : Września 08, 2010, 21:01:21 »

Też byłam w kinie - na drugiej i trzeciej części. Pierwsza nie podobała mi się kompletnie, ale dałam się namówić na pójście dla żartu na kolejną. I bardzo dobrze się bawiłam. Napisałabym, że inaczej, niż by sobie tego życzyli twórcy, ale moim zdaniem jest tam tyle elementów autoironicznych, że nie uwierzę, by traktowali swoją pracę zupełnie poważnie :D A w trzeciej części było takiego puszczania oka do widza jeszcze więcej.

Zresztą mnie cały ten nurt bardzo ciekawi. Z tego względu, że sam pomysł na zmianę kanonicznego amanta - tajemniczego outsidera - na kogoś drastycznie odmiennego i często niebezpiecznego jest genialny. Świetnie pokazuje te odwieczne antagonizmy w kobiecym uczuciu - z jednej strony pragnie ciepła i bezpieczeństwa, a z drugiej gwałtownych uczuć i przygody. To wbrew pozorom nie jest tak drastycznie różne od np. Stanleya ze sztuki "Tramwaj zwany pożądaniem" Tennessee'ego. I jeszcze to, jak szybko dziewczyny łyknęły ten pomysł - niesamowite! W jednej chwili z tajemniczego nieznajomego przeszliśmy na tajemniczego znajomego z kłami.

A "Piękna i Bestia"? Też podobna historia...
Zapisane
Mando

*




King, Star Wars i oddychanie... w tej kolejności

WWW
« Odpowiedz #7 : Października 24, 2010, 11:01:39 »

Dobra to ja też powoli kończę "Zmierzch". Od razu mówię, że oczekiwałem czegoś zupełnie innego. Do tej pory nie wiedziałem niczego o tym cyklu. Widziałem tylko trailer drugiej części i był mega żałosny. Głupio jednak zbijać się z czegoś czego się nie zna, a że każdy się z tego zbijał to postanowiłem zobaczyć w czym rzecz. Po 1/3 książki było źle, ale nie tak źle by zniechęcić mnie do dalszego czytania. Pierwsze co mnie zawiodło to styl pisania. No kurde ta książka jest strasznie napisana. Niektóre zdania bym mógł sobie spisać i czytać jakby mnie zły humor dopadł. Druga rzecz. Wiedziałem, że to będzie romans, ale liczyłem na to, że watek wampirów będzie jakoś bardziej wyeksponowany. Liczyłem na to, że ta wizja wampira choć upośledzona, będzie tu jednym z ważniejszych wątków. Dostałem natomiast taką książkę, w której w zasadzie wątku wampirów mogłoby nie być i wiele by się nie zmieniło. Niestety po tym jak doszedłem do pierwszej randki Belli i Edwarda, książka stała się niestrawna. Ta randka trwała jakieś 30% całego tomu i od tej pory nie ma już niczego poza wyznawaniem uczuć, tuleniem, całowaniem, miłości, wymiotów u czytelnika. Tak jak problemy miłosne będące tłem dla szkolnego życia nastolatki przełykałem z łatwością tak teraz już powoli mówię pas.
Zapisane
czarnaJagoda

*

Miejsce pobytu:
Toruń




« Odpowiedz #8 : Marca 06, 2011, 21:01:04 »

Zmierzch czytałam dawno temu, nim jeszcze stał się głośny. Ot, zobaczyłam w markecie coś, co uznałam, że dla pewnych celów może mi się przydać, więc kupiłam, przeczytałam, zrecenzowałam i pozbyłam się książki, bo powieści dla nastolatek, zwłaszcza dla egzaltowanych nastolatek nie kręciły mnie chyba nawet wtedy, gdy nastolatką byłam... Chyba że za powieści dla egzaltowanych nastolatek uznać Rebekę Daphne duMaurier czy Wichrowe Wzgórza Emily Bronte ;-) Po kolejne części Zmierzchu już nie sięgałam.
Później od Lubego dostałam Grzeszne rozkosze i nawet mi przypadły do gustu... na tyle, że kupiłam i przeczytałam kolejne 3 tomy, ale jak mi się schematy fabularne zaczęły powtarzać - spasowałam.
Z redakcyjnego obowiązku przeczytałam pierwsze 3 tomy Kronik wampirów J.R. Ward i cieszę się, że kolejnych nie musiałam. Tego imo nie da się czytać, choć skoro powstało tego więcej, widać nie wszyscy podzielają moje zdanie.
Także z redakcyjnego obowiązku sięgnęłam po prozę Yarbro - Hotel Transylvania, Pałac i Krwawe igrzyska. O ile pierwsza z powieści przypadła mi do gustu, to z pozostałymi już gorzej: w różnych realiach historycznych powtarza się ten sam schemat fabularny. Z tego co czytałam na stronach autorki, to w kolejnych tomach może być odejście od tego schematu, ale postać hrabiego Saint Germain by Chelsea Quinn Yarbro zdążyła mi obrzydnąć na tyle, że chyba nie chciałabym już mieć z nim do czynienia.
I kolejny redakcyjny obowiązek Bractwo czarnego sztyletu - głupie nieprzeciętnie, także powtarzanie schematu ale czyta się na tyle przyjemnie i na tyle bawi mnie ta seria, że jak się trafi, to nie wykluczam, że po dowolnie wybrany inny tom sięgnę.
Tymczasem utknęłam w cyklu o Sabinie Kane - pół wampirce, pół magu a.k.a. nekromantce (pierwszy raz się zetknęłam z tym, ze mag=nekromanta) Jaye Wells. Trochę przypomina mi to cykl o Anicie Blake, tu też po świecie chodzi taka mnogość człowiekopodobnych istot, że aż się zastanawiam, jaki odsetek humanoidalnych istot na Ziemi to ludzie  Diabeł 9
Swojego czasu miałam zamiar sięgnąć po True Blood, ale - jak słusznie zostało zauważone przez moje przedmówczynie - co za dużo, to niezdrowo. Ja już przedawkowałam. Jeśli zaś idzie o sam gatunek/nurt - jednak zdecydowanie wolę romanse ludzko-ludzkie.
Zapisane
Rose
Gość
« Odpowiedz #9 : Marca 07, 2011, 11:56:32 »

Przeczytałam "Zmierzch" i nie robiła tego potajemnie. Nie wiem czy była to wartościowa literatura, czy nie bo nie znam żadnego wzorca, wg którego mogłabym oceniać jak takowa wygląda. Podejrzewam zresztą, że niewiele czytuję książek wartościowych. Z reguły ograniczam się do tzw. "czytadeł". Książki bardzo mi się podobały, wydawało mi się, że nie dlatego iż "marzę o boskim wampirze, którego jedyną wadą jest to, że jest zbyt idealny", ale może dopiero lektura tego topicu otworzyła mi oczy na moje prawdziwe odczucia. A jeśli chodzi o to, że "czyjś świat wydaje się piękniejszy" to w dużej mierze dlatego czytam książki, czy oglądam filmy: aby przenieść się w inny świat.
Hmmm, zastanawiam się po co ja to piszę, skoro już w pierwszym poście pada pytanie okraszone buźką zakończone sugestią o udawaniu, że się nie podobało. Mnie się podobało, co znaczy że jestem głupia, niedojrzała, marnuję  czas na pierdoły? No to chyba faktycznie powinnam wieszać psy na serii zamiast się do tego przyznawać.
Zapisane
crusia
Moderator Globalny

*

Miejsce pobytu:
Poznań




WWW
« Odpowiedz #10 : Marca 07, 2011, 12:14:39 »

Hmmm, zastanawiam się po co ja to piszę, skoro już w pierwszym poście pada pytanie okraszone buźką zakończone sugestią o udawaniu, że się nie podobało. Mnie się podobało, co znaczy że jestem głupia, niedojrzała, marnuję  czas na pierdoły? No to chyba faktycznie powinnam wieszać psy na serii zamiast się do tego przyznawać.

Rose, a gdzie zgubiłaś poczucie humoru? Strzelasz focha osobie, która żartuje z przeciwników literatury, którą lubisz. Gdzie tu sens?
« Ostatnia zmiana: Marca 07, 2011, 12:17:21 wysłane przez crusia » Zapisane
czarnaJagoda

*

Miejsce pobytu:
Toruń




« Odpowiedz #11 : Maja 08, 2015, 01:15:41 »

Zmierzch już dawno przeminął, ale moda na zakochane wampiry - niekoniecznie. Gorzej, że tym razem padło na Draculę. Tak, tego samego, którego losy opisane przez Brama Stokera uchodzą za pierwszy paranormalny romans. Tylko że stokerowski Dracula to jednak jest horror. Wampir jest przede wszystkim drapieżnikiem, potworem i w potwory przemienia swoje ofiary. Tymczasem Karen Essex w swojej powieści Zakochany Dracula zrobiła z niego romantycznego, zakochanego wampira. I przesiedliła z Transylwanii do Karyntii, twierdząc, że podobno Stoker też rozważał umieszczenie tam swojego bohatera. Może i rozważał, koniec końców jednak umieścił go w krainie, której Wład Dracula dał się poznać i w opisach przeszłości hrabiego pojawiają się opisy wojen z Turkami, które faktycznie toczył wołoski hospodar. Tymczasem Essex nie dość, że uczyniła z Draculi bohatera romantycznego, to jeszcze całkiem oderwała go od historycznego pierwowzoru.
Zapisane
Strony: [1]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do: