Robert J. Szmidt

<< < (2/2)

czarnaJagoda:
Zony nie czytałam.
Niby Droga McCarthy'ego to też takie postapo, w którym ludzi prawie już nie ma. Ale to jednak coś zupełnie innego, bo w Drodze ważna jest relacja ojca i syna, tego, który pamiętał świat przed i tego, dla którego jedynym światem jest ten po apokalipsie. Tymczasem u Szmidta jest sobie jeden żywy człowiek w zupełnie wyludnionym świecie... No, i zdarza mu się znaleźć(?) przyjaciela do wspólnych pogawędek. To chyba był najciekawszy kawałek spośród przygód Adama świecie, do którego zagłady sam doprowadził.
Ogólnie postapo lubię. Ale takie, w których przeżyło trochę ludzi i ci ludzie usiłują jakoś żyć, chodząc po gruzach dawnego świata.

Magnis:
To w takim razie bardziej spodobała, by Ci się może Apokalipsa według Pana Jana Szmidta :

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/170892/apokalipsa-wedlug-pana-jana

Też powieść postapokaliptyczna, ale część ludzi przeżyło zagładę i walczą o przetrwanie.


czarnaJagoda:
Dzięki za polecenie. Może kiedyś sięgnę... zwłaszcza jeśli dopadnę wersję audio z lektorem na miarę Siemianowskiego ;-) Wszak nie mogę skreślać autora po jednej książce.

Magnis:
Szczury Wrocławia. Chaos

Robert J. Szmidt to autor wielu książek i zbiorów opowiadań. Przeczytałem trochę pozycji i jak na razie się nie zawiodłem. Kiedy pojawiła się nowa książka postanowiłem przeczytać.
Wrocław, gdzieś na Psim Polu zostają poddani kwarantannie ludzie podejrzewani o nosicielstwo wirusa ospy. Właśnie tam zaczyna się powieść i epidemia zamieniająca ludzi w zombie. Była nuklearna apokalipsa po polsku w wykonaniu autora, a teraz przyszedł czas na zombie. Miejscem akcji zostało miasto Wrocław w czasach komuny, gdy tajemniczy wybuch epidemii zaczyna zbierać swoje żniwo. Autor miał trudne zadanie odwzorowania tamtego okresy, aby był wiarygodny i podołał temu.. Realia historyczne są nad wyraz świetnie oddane i czuć ten klimat tamtych lat. Osadzono akcję w czasach 70 w czasach PRL-u, gdzie wszędzie jest milicja, do zabezpieczenia wysyła się ZOMO, a wszystkim koordynuje KBW, które nie patyczkuje się z nikim. Ludzie boją się spotkania z przedstawicielami władzy. Pomysł połączenia historii o czasach komuny z opowieścią o zombie był odważny, bo przecież wszystko musi współgrać żeby nie było niepotrzebnych zgrzytów w fabule. Tutaj to się udało i otrzymujemy nie tylko wgląd w tamte czasy, ale również heroiczna walkę ludzi o przeżycie w nierównej walce z hordą nieumarłych. Autor po początku skupił się na obrazowym ukazaniu nierównej walki i makabrycznych śmierci postaci pojawiających się na kartach powieści. Jest tego naprawdę sporo, nieraz stonowane, ale też trafiają się bardziej obrazowe i plastyczne opisy zabójstw nieprzekraczające jednak dobrego smaku. Niekiedy patenty zastosowane w książce morderstw przywodzą na myśl znane nam z serialu lub filmu o żywych trupach.
Nie mamy tutaj podziału na jakieś główne postacie, ale też nie są papierowe tylko dobrze nakreślone. Często spotykamy sylwetki osób dostosowanych do odegrania swojej roli. Mających swoje słabości, wykorzystujących stanowiska do osiągnięcia celów i niepodających się, chociaż stoją na z góry przegranej pozycji. Ich heroiczne boje przedstawił autor znakomicie i nieraz łapałem się na tym, że chciałem żeby dany bohater uratował się. Zachowanie postaci występujących w książce nie irytuje w najmniejszym stopniu. Relacje i dialogi nie przeszkadzają tylko nieraz popychają akcję do przodu. Znajdziemy wiele nazwisk zaczerpniętych z forum dotyczącej książki, ale również znanych wielbicielom fantastyki. Nie będę psuć lektury wszystkim, bo na pewno wyłapią, o jakich pisarzy chodzi. Ciekawy pomysł dotyczący śmierci poszczególnych postaci często w makabrycznym wykonaniu, jakie zastosował Szmidt.
Książka o apokalipsie zombie w wydaniu polskim wypada bardzo dobrze. Można powiedzieć, że mimo trafiających się opisów to akcję poprowadzono szybko i ciągle się coś dzieje. Nudzić się nikt nie powinien. Czepne się małych rzeczy jak pozbawienia powieści głównego bohatera, który byłby przez cały czas. Ma to swoje plusy i minusy. Mnie akurat to nie przeszkadzało, bo zamiarem autora było pewnie przedstawienie walki wielu ludzi z hordą zombie. Od połowy książki miałem wrażenie jakby autor chciał zlikwidować jak najwięcej postaci kosztem samej opowieści. Zakończenie pozostawiono otwarte, ponieważ jest to dopiero pierwsza część całego cyklu. Ciekawe jak potoczy się dalej opowieść. Nie brakuje jak wspominałem wcześniej sporej ilości makabry, której czasami bliżej do stylistyki gore znanych nam z seriali i filmów o zombie. Nie mamy tutaj żadnych super bohaterów, którzy wychodzą obronna ręką z każdych kłopotów, lecz zwykłych ludzi znajdujących się w wielu niebezpiecznych sytuacji. Lektura interesująca, mocna i zarazem świetnie się czyta. Nie zawiodłem się i czekam na więcej, bo apokalipsa ciągle trwa.
Polecam miłośnikom zombie i horrorów.

Ocena 7/10.

Otchłań

Robert J. Szmidt to autor wielu książek fantastycznych i nawet horroru, który osadził swoją najnowszą powieść w Uniwersum Metra 2033. Świat po katastrofie nuklearnej to nie pierwsza książka w dorobku tego autora i zawszę chętnie sięgam po jego kolejne utwory, aby przeczytać. Nie mogła być inaczej w tym przypadku. Enklawy zamieszkują ludzie, którzy schronili się pod ziemią w czasie katastrofy atomowej. W jednej z takich enklaw poznajemy naszego bohatera. Po intrygach i kłopotach będzie zmuszony wyruszyć w pełną niebezpiecznych przygód podróż do Wieży, gdzie każdy kolejny krok może być tym ostatnim.
Na miejsce akcji autor wybrał miasto Wrocław, które zostało zniszczone podczas wybuchu atomowym i zasiedlone przez mutanty. Fauna oszalała po kataklizmie tworząc niesamowite, chociaż niebezpieczne rośliny i rozpoczęła ekspansję, gdzie się da. Pod ziemią żyją ludzie szukający ratunku przed katastrofą w różnych enklawach, ale też nie mogą się czuć bezpiecznie. Zostały założone i kontrolowane przez różne frakcje nieraz walczące ze sobą, mające odmienne prawa. Do tego dochodzi kolejne wydarzenia dotyczące tajemniczych zgonów ludzi. Podobała mi się wizja podziemnego świata pełnego niebezpieczeństw. Znane i zabytkowe korytarze, ukryte przejścia znane nielicznym, bunkry dostosowane do życia w nich i tunele zrobione z dawniejszych sporych rozmiarów rur robią wrażenie. Również opisy autora dotyczące zniszczonego Wrocławia pełnego gruzów, szkieletów budynków i okrutnych bestii żyjących na powierzchni rozpalają wyobraźnie czytelnika. Autor poradził sobie znakomicie kreując świat z Uniwersum Metra 2033, ale oprócz tego nie brakuje dodania od siebie czegoś innego, dzięki czemu sama opowieść zyskuje wiele na tym. Uważny czytelnik zauważy nawiązanie do książki Apokalipsa według Pana Jana Roberta J. Szmidta, co jest moim zdaniem puszczenie oka od samego autora w stronę czytelnika. Lubię wychwytywać podobne nawiązania, kiedy czytam, więc to mnie cieszy, że takie właśnie zostało tutaj dodane.
Głównym bohaterem książki jest Nauczyciel z ciekawą przeszłością. W swojej enklawie znany i lubiany do czasu feralnego wypadku, przez co musi uciekać. Jego sylwetka została znakomicie nakreślona i naprawdę można wczuć się w jego przygody, jakie przeżywa. Jest osobą z krwi i kości, bardzo niebezpieczny, posiadający sporą wiedzę. Pod względem psychologicznym wypada wspaniale i autor wyposażył go w niepowtarzalny charakter. Można go polubić. Niemota to kolejna postać, syn bohatera, którym się opiekuje. Najbardziej ciekawym pomysłem było wprowadzenie Iskry rezolutnej, młodej i nieprzebierającej w słowach dziewczyny. Nieraz jej wypowiedzi ściągały kłopoty na obu bohaterów. Postać Iskry przypadła mi do gustu i oprócz bohatera uważam ja za jedną z interesujących osób, jakie wykreował autor. Po drodze, jaką wyrusza bohater spotykamy wiele dziwnych i nieraz niebezpiecznych postaci drugoplanowych. Również oni są znakomicie nakreśleni, chociaż pojawiają się do odegrania swojej roli w całej fabule. Każda z postaci została opatrzona różnymi charakterami przez autora, wadami i zaletami. Na kartach książki żyją swoim życiem. Interakcje pomiędzy nimi nie rażą sztucznością, a same dialogi nie przeszkadzają w ogóle. Pod tym względem wszystko pasuje do siebie.
Sama fabuła początkowo logiczna i spójna, choć ma pewne małe niuanse, które rażą naiwnością. Jednak przyczepić się nie mogę za bardzo, bo autor stworzył interesującą wizję świata po wybuchu atomowym i powymyślał ciekawe aczkolwiek krwiożercze potwory rządzące na powierzchni. Nikt nie chciałby się z nimi na pewno spotkać jak to ma miejsce z bohaterami. Także życie pod powierzchnią głęboko pod ziemią zostało znakomicie ukazane. Ciasne i klaustrofobiczne tunele robią mroczne wrażenie. Książka post apokaliptyczna niestroniąca od mocniejszych scen jak kanibalizm lub krwawe walki na arenie. Nieraz jak trzeba dosłowna, ale gdy nie trzeba stonowana. Pod tym względem autor zachował umiar. W tym świecie ludzkość pomału się degeneruje i zapomina się o wiedzy. Najważniejsze jest przeżycie za wszelką cenę w ciemnych i niebezpiecznych tunelach Mnie urzekła mroczna wizja upadku ludzkości po atomowej wojnie i zachwycił ponury klimat. Autor nie patyczkuje się, pisze barwnie i plastycznie.
Książka post apokaliptyczna z szybką akcję i wydarzeniami zmieniającymi się cały czas. Na pewno nudzić się nie można w żadnym razie. Autor stworzył intrygującą opowieść z interesującym finałem, który też jest furtką do dalszej kontynuacji. Spodobała mi się historia, bohaterowie i świat wykreowany przez Roberta J. Szmidta. Widać przemyślany koncept pełen niesamowitych pomysłów, jakie wykorzystał tutaj autor, aby stworzyć ciekawą książkę. Lektura mocna i bezkompromisowa. Przeczytałem z wielką przyjemnością, bo, jak kto autor umie stworzyć bardzo dobrą powieść post apokaliptyczną. Zresztą w swoich książkach sięga często po taką tematykę. Liczyłem na świetną lekturę i się nie zawiodłem. Pierwsza część cyklu, a na pewno sięgnę za jakiś czas po kontynuacje przygód Nauczyciela żeby przekonać się jak potoczyły się jego losy. Książkę warto przeczytać, bo jest to kawałek bardzo dobrej prozy post apokaliptycznej.

Ocena 7/10.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[*] Poprzednia strona