Strony: 1 ... 35 36 [37] 38 39 ... 43   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: John Ronald Reuel Tolkien  (Przeczytany 218173 razy)
dampf

*

Miejsce pobytu:
Trójmiasto




« Odpowiedz #720 : Lutego 21, 2014, 12:43:13 »

Z tego co pamiętam, to zmieniono tylko nazwy własne i imiona. Być może książka przeszła też korektę, ale w sumie nie słyszałem, aby w pierwszym wydaniu było dużo literówek.
Zapisane
Ciacho

*

Miejsce pobytu:
Bytom

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



WWW
« Odpowiedz #721 : Lutego 21, 2014, 13:29:08 »

Wydaje mi się, że nie zamęczysz się tą lekturą. Korespondencję Tolkiena czyta się bardzo dobrze, głównie dzięki wyrazistemu stylowi i mnogości tematów, jakie w niej porusza. Można spokojnie "pochłaniać" tę książkę ;)

Nie chodzi o zmęczenie. Bardziej o to, że nie jest to powieść tylko zlepek różnych tekstów, gdzie ja czytam takie krótsze rzeczy dodatkowo albo z braku czasu albo jako jego wypełnienie go dla dodatkowej przyjemności. Analogicznie jest z opowiadaniami. Nigdy nie czytam samego tomu opowiadań, tylko jedno, a potem powieść, bo inaczej nie potrafię. No zdarza się dwa/trzy, ale to jeśli nie czytam w tym dniu powieści. Także "Listy" myślę, że przeczytam na podobnej zasadzie przy okazji dawkując sobie tę przyjemność. :)  Ale nie omieszkam ziomku podjąć się bardziej merytorycznej rozmowy na ten temat, czy to w trakcie, jak mnie natchnie, czy po zakończeniu całości. :)

Z tego co pamiętam, to zmieniono tylko nazwy własne i imiona. Być może książka przeszła też korektę, ale w sumie nie słyszałem, aby w pierwszym wydaniu było dużo literówek.

Z tego co pamiętam, to kiedyś pisałeś o jakimś tłumaczeniu Łozińskiego, które na ten czas było uznane za "prawdopodobnie" najlepsze, pomimo wcześniejszych jego tłumaczeń.
« Ostatnia zmiana: Lutego 21, 2014, 13:35:00 wysłane przez Ciacho » Zapisane

"W głębi duszy zdajemy sobie sprawę z własnej głupoty, a poświęcamy zbyt wiele czasu albo na ukrywanie tego, albo na udowadnianie, głównie sobie, że tak nie jest"-Jonathan Carroll

http://swiat-bibliofila.blogspot.com
www.facebook.com/swiat.bibliofila
dampf

*

Miejsce pobytu:
Trójmiasto




« Odpowiedz #722 : Lutego 21, 2014, 15:39:47 »

Pisałem :D Ale z tego co pamiętam (i zaznaczyłem post wcześniej) pierwsza i druga wersja tłumaczenia Łozińskiego różni się od siebie tylko i wyłącznie użyciem innej wersji imion i nazw własnych. Reszta pozostaje bez zmian. Czyli druga wersja (o którą pytał się Abe) jest właśnie tą najlepszą :)
Zapisane
Mando

*




King, Star Wars i oddychanie... w tej kolejności

WWW
« Odpowiedz #723 : Lutego 22, 2014, 19:22:03 »

W tym miesiącu wydałem dużo za dużo na zakupy tolkienowskie. Planowałem stopniowo kupować tytuły, których mi brakuje i trochę odświeżyć i ujednolicić główną część kolekcji, dlatego tak jak pisałem wcześniej zacząłem kupować twarde wydania Ambera z czarnymi grzbietami. To co miałem do tej pory planowałem opchnąć ("Hobbit" z Iskier z obwolutą, "Władca" zielony z porozumienia wydawców w kanonie na koniec wieku i "Silmarillion" w tej zielonej niby skórzanej amberowskiej wersji). Już nawet wystawiłem na allegro Sila, ale po jakichś 5 minutach skasowałem aukcję. Stwierdziłem, że za duży sentyment mam do tych książek :D Kupowałem je na początku studiów odbierając sobie piwo od ust i zbierając każdą złotówkę na te książki. Nie planowałem zbierać Tolkiena w kilku wydaniach bo tylko Kinga tak zbieram a to i tak już za dużo, ale nie potrafię sprzedać tych książek :D Na szczęście dopiero teraz zobaczyłem, że "Władca" z czarnych Amberów jest Frąców więc mam powód by zostawić poprzednie dla Skibniewskiej. Czarny "Hobbit" jest Braiterowej więc stare wydanie też jest bezpieczne. Zresztą dam je za kilka lat córce. Na pozostawienie "Sila" nie mam wytłumaczenia. Chyba, że wystarczającym powodem jest posiadanie wersji normalnej i uzupełnionej. Kurde pamiętam jak gdzieś około 2005 roku podobnie tłumaczyłem sobie kupowanie podwójnych Kingów :D Potem wystarczyło już, że miały inną okładkę :D
« Ostatnia zmiana: Lutego 22, 2014, 19:31:10 wysłane przez Mando » Zapisane
dampf

*

Miejsce pobytu:
Trójmiasto




« Odpowiedz #724 : Lutego 22, 2014, 19:26:05 »

No to wpadłeś po uszy po raz kolejny stary ;)
Zapisane
kujot666

*

Miejsce pobytu:
Działdowo

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #725 : Lutego 23, 2014, 18:02:08 »

Z tym kupowaniem mam podobnie Mando, chciałoby się to i owo, tylko portfel i miejsce na półkach zaczynają weryfikować nasze chęci. ;)
Czas się wreszcie zebrać i napisać kilka słów na temat przeczytanych w styczniu "Listach" i "Władcy pierścieni". :)

"Władca pierścieni" jest tak znanym i cenionym dziełem, że trudno tu cokolwiek dodać by nie dublować czyichś wypowiedzi. W każdym bądź razie J.R.R.Tolkien mistrzem jest i basta! Wykreowany przez niego świat jest wspaniały, dopracowany w najdrobniejszych szczegółach i niepowtarzalny. Diabeł 9
O ile "Hobbit" był wyraźnie przeznaczony dla młodszego czytelnika, o tyle WP skierowany jest do dużo szerszego grona odbiorców. Wszak wyraźnie czuć to podczas lektury, a sam autor gdyby zapewne mógł przepisałby "Hobbita" na nowo. :haha:
Jak już wspominałem wcześniej moja przygoda z Tolkienem zaczęła się od ekranizacji WP i podobnie jak w przypadku innych powieści ponownie film ustępuje pod wieloma względami książce (choć muszę przyznać, że wizja Jacksona jest niesamowita Diabeł 9). Różnic pomiędzy wersją pisaną a filmem jest dość sporo, a choć na te pomniejsze można przymknąć oko, to nie do przyjęcia jest pominięcie kilku wątków: Toma Bombadila, epizodu z Ghan-Buri-Ghanem, czy też porządków w Shire związanych z obaleniem złego zarządcy. Wall
Ale nie o filmie tu mowa. :haha: W książce Tolkiena można zatopić się bez reszty, dialogi są ciekawsze, wątki są bardziej szczegółowe i okraszone większą ilością bohaterów. Po prostu wszystkiego jest więcej i lepiej! Diabeł 9
W skrócie, magia, czar i niesamowita przygoda! :rad1:

Jak tylko skończyłem WP zabrałem się od razu za dość nietypową pozycję biograficzną o Tolkienie, wydaną w formie "Listów". Z początku bardzo sceptycznie podchodziłem do tej książki i obawiałem się trochę jej lektury. Z drugiej strony chciałem dowiedzieć się czegoś więcej o tym wyjątkowym pisarzu i historii powstawania losów Śródziemia.
Tak więc ochoczo zabrałem się za lekturę i szczerze przyznam, że nie należała ona do najłatwiejszych. ;)
Już sama ilość stron potrafi skutecznie odstraszyć, a forma listów w połączeniu z erudycją autora i manierą wykładowcy uniwersyteckiego może momentami znużyć. :]
W każdym bądź razie nie można odmówić tej książce ogromnej wartości jako skarbnicy wiedzy o Tolkienie. O ile przed lekturą chciałem zadobyć wszystkie książki sygnowane nazwiskiem J.R.R.Tolkien, to po przeczytaniu skutecznie do tego zostałem zniechęcony. Na okładce "Listów" możemy przeczytać: "(...) zawiera cenne uwagi, niezwykle przydatne przy interpretowaniu mitologii Śródziemia." Jednakże sam autor był całkowitym przeciwnikiem analizowania i dorabiania nowych idei do jego twórczości.
Tolkien był bardzo zapracowanym człowiekiem i sprawy akademickie zajmowały większość jego czasu. Na szczęście udało mu się wygospodarować go na tyle, że stworzył trzy wspaniałe dzieła, z których wydania jednego nawet nie doczekał. I tak naprawdę na "Silmarillionie/Hobbicie/WP" jego twórczość się kończy (nie licząc wierszy oczywiście i kilku opowiadań-baśni), a szkoda! ;(
Dobrym przykładem może być to jak napalony na coś nowego kujot kupił w ciemno "Upadek Króla Artura/Legendę o Sigurdzie i Gudrun" i okazało się, że to poematy pisane wierszem (których tak naprawdę nie znoszę). :]
Najbardziej frustrujące jest to, że na jego sukcesie masa ludzi próbuje zbić majątek i na rynku ukazuje się masa prac okołotolkienowskich, które tak naprawdę niczego nie wnoszą. Wszystkie objaśnienia, daty, słowniczki, mapy, itp. zawierają przecież jego powieści. :haha:
Oprócz tego, że dzięki "Listom" dowiedziałem się co nieco o samym Tolkienie od strony prywatnej, to najwięcej frajdy sprawiły mi informacje dotyczące twórczości i całego procesu wydawniczego jego książek.
Wielokrotnie dywagowałem na temat tego jak wyglądają zależności pomiędzy autorem a wydawcami i wychodzi na to, że byłem w wielkim błędzie. Nawet tak skrupulatny twórca jak J.R.R., który przywiązywał uwagę do najdrobniejszych szczegółów, takich jak okładka, ilustracje, czy samo tłumaczenie (m.in. precyzyjne zachowanie nazewnictwa), nie był w stanie wywalczyć pewych ustępstw u swych wydawców. Nawet podstawowe dwa założenia autora spełzły na niczym. A mianowicie chronologiczne wydanie "Silmarillionu" i "WP", czy nie rozbijanie historii Froda na trzy tomy.
Tak więc podsumowując, "Listy" ciekawą pozycją na pewno są. Trochę zbytecznego materiału w tej książce jest, mam tu na myśli naukowe rozprawki - dotyczące głównie języków Śródziemia. Lektury nie ułatwiają też umieszczone na końcu książki przypisy. Zapoznać się z "Listami" naprawdę warto, szczególnie jeśli jest się fanem Tolkienowskiej mitologii.

A na koniec jeszcze dodam, że dzięki tej książce jakoś łatwiej przełknąć mi te cuda wianki, które wymyślił Jackson w "Pustkowiu Smauga". To tak jakby sam J.R.R. zapalił zielone światło dla takich zmian. I chwała mu za to bo jego książki nie powinny być w taki sposób profanowane. :haha:
  
« Ostatnia zmiana: Lutego 23, 2014, 18:03:51 wysłane przez kujot666 » Zapisane

Graham, Dean & Stephen rules!!! ;-) Preston & Child kicks like a mule!:-D
dampf

*

Miejsce pobytu:
Trójmiasto




« Odpowiedz #726 : Lutego 23, 2014, 18:36:04 »

I tak naprawdę na "Silmarillionie/Hobbicie/WP" jego twórczość się kończy
Nie wymieniałbym "Silmarillionu"w jednej linijce z "Hobbitem" i "Władcą Pierścieni" w kontekście dzieł ukończonych. "Silm" jakiego znamy to tak naprawdę zlepek dwóch jego wersji (wcześniejsza i chyba ostateczna) plus dodatki z Drugiej i Trzeciej Ery, które nigdy się w nim nie miały znaleźć. Niestety zawinił pospiech. Gdyby redaktorom wydania dano więcej czasu, to zapewne uporządkowaliby oni notatki JRRT i zauważyli, które z nich są późniejsze i na nich oparli pośmiertne wydanie "Silma" (mam tu na myśli materiały, które trafiły do X i XI tomu HoME).

Może i się czepiam, ale im więcej czytam na temat wydawania "Silma", tym bardziej mnie ta książka odrzuca. Najlepiej opisał to chyba Douglas Kane w "Arda Reconstructed", ale nie miałem okazji zapoznać się z tą pozycją póki co. I ciągle marzy mi się, że doczekamy się w miarę poprawnie wydanego "Silma".
Zapisane
kujot666

*

Miejsce pobytu:
Działdowo

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #727 : Lutego 23, 2014, 22:52:28 »

Cytuj
Nie wymieniałbym "Silmarillionu"w jednej linijce z "Hobbitem" i "Władcą Pierścieni" w kontekście dzieł ukończonych.
A dlaczegóż by nie? J.R.R. był prawie gotowy do wydania "Silmarillionu" jeszcze przed WP. Nie doszło to do skutku tylko i wyłącznie przez wydawcę Tolkiena. A to w jakiej formie został już ostatecznie wydany to zupełnie inna bajka, wszak sam Mistrz nie mógł już w tym uczestniczyć. :faja:

Cytuj
Może i się czepiam, ale im więcej czytam na temat wydawania "Silma", tym bardziej mnie ta książka odrzuca. Najlepiej opisał to chyba Douglas Kane w "Arda Reconstructed", ale nie miałem okazji zapoznać się z tą pozycją póki co. I ciągle marzy mi się, że doczekamy się w miarę poprawnie wydanego "Silma".

Właśnie na temat takich nabijaczy kasy jak wspomniane przez Ciebie wydawnictwo wyraziłem swoje zdanie w poprzednim poście. "Silmarillion" jaki jest taki jest i jak dla mnie wręcz genialny. A co o tym sądzi Douglas Kane i masa innych pseudo fachowców od interpretacji Tolkiena to mi to lotto. :pff4:
« Ostatnia zmiana: Lutego 23, 2014, 22:54:07 wysłane przez kujot666 » Zapisane

Graham, Dean & Stephen rules!!! ;-) Preston & Child kicks like a mule!:-D
Master

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #728 : Lutego 24, 2014, 08:56:28 »

Silmarillion czytałem tylko raz... i czułem się przy tym, jakbym czytał jakąś książkę historyczną z okresu, który mnie w ogóle nie interesuje. Jeszcze gorzej było z "Niedokończonymi opowieściami", które jedynie liznąłem. Moje "fanowstwo" w stosunku do J.R.R. sprowadza się chyba tylko do WP i H ;)

A co do nabijaczy kasy... zgoda. Wymądrzają się i na tym zarabiają. Tak samo robi powiedzmy Christopher Tolkien, który wydaje (dajmy na to) "Dzieci Hurina" - historię znanją z Sill-a. Czy jest ktoś w stanie podać książki z uniwersum Śródziemia, wydane za życia J.R.R. i te wydane po jego śmierci? Bo ja na działalność Christphera patrzę trochę, jak na "tfurczość" Briana Herberta - jego ojciec, Frank Herbert, zdążył napisać i wydać tylko 6 tomów "Kronik Diuny", a syn nabija kabzę grafomaństwem, tworząc książki na każdy temat podejmowany w oryginalnym cyklu. Taka trochę analogia do "Sillmarilliona" i "Dzieci Hurina"... (a pewnie znajdzie się i dużo więcej). Trochę to dla mnie... żałosne.

Swoją drogą, kilka stron wcześniej to samo - rodzinka Tolkiena coś pobrząkiwała o kasie przy okazji sukcesu filmów Jacksona. Gdyby wiedzieli, jaka to kasa będzie, to by pewnie sprzedali prawa do wszystkiego, co powiązane z WP i H  Headbang
« Ostatnia zmiana: Listopada 29, 2015, 14:47:00 wysłane przez Master » Zapisane
Mando

*




King, Star Wars i oddychanie... w tej kolejności

WWW
« Odpowiedz #729 : Lutego 24, 2014, 09:06:51 »

Ale to dotyczy kazdego znanego zjawiska. Ksiazek o Kingu sa dziesiatki czy setki i kto chce ten kupuje a kto nie chce ten nie kupuje. I mnie w tym mmencie umiarkowanie interesuje co sam zainteresowany sadzi o tym zjawisku. I ja tez nie zawsze odbieram to jako skok na kase. Gdybym ja napisal taka ksiazke to nie dla pieniedzy a dla frajdy z pisania o czyms co lubie i dla radosci ze stania sie czescia.calego zjawiska. A dopiero potem dla kasy... ktora wydalbym na ksiazki wiec i tak dal zarobic temu kto ma prawa do Tolkiena, Kinga itd.
Zapisane
Ciacho

*

Miejsce pobytu:
Bytom

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



WWW
« Odpowiedz #730 : Lutego 24, 2014, 09:36:31 »

Dokładnie, każdy patrzy na to z innej strony. Jeden czytelnik będzie się wnerwiał, bo grafomaństwo i odcinanie kuponów, a drugi się cieszy, bo dalej można coś z tego uniwersum czytać. Jak nawet nie myślę, co to będzie, jak King  kiedyś odejdzie, bo będzie to samo, a nawet gorzej, patrząc na liczbę książek, jakie ma na koncie. Wtedy zacznie się dziać.  :pff4:

Silmarillion też czytałem raz, ale popełniłem ten błąd, że czytałem pod rząd H,WP i zaraz S, a moim zdaniem to błąd, bo to faktycznie taki zlepek wszystkiego; typowa książka o mitologii, analogicznie do Rzymskiej, greckiej etc, i w pewnym momencie pojawiło się znużenie. Najlepiej albo przeczytać najpierw S, a potem dawkować sobie resztę, albo w ogóle w znacznych odstępach czasu to wszystko czytać. Aczkolwiek samo S bardzo ciekawe uzupełnienie dla spragnionych szerszych informacji o Śródziemiu i idealny materiał na wiele innych filmów. :) Według mnie niepotrzebnie wydawali np. takie "Dzieci Hurina", gdzie historia jest co prawda bardzo ciekawa, ładna, romantyczna i dramatyczna, aczkolwiek po cholerę przewija się ona w aż trzech innych książkach? Ja to czytałem w tym okresie właśnie trzy razy, z tym że samą powieść jako drugą i już mnie nerwica brała, jak przy "Niedokończonych..." czytałem to trzeci. :D

BTW: Wczoraj zacząłem sobie czytać "Listy", jak już dobrnąłem do końca rozdziału "Innych pieśni", bo nie chciało mi się zaczynać kolejnego, i po raz kolejny jestem zdania, że krótsza forma jest świetnym uzupełnieniem do tego typu sytuacji, a same "Listy" zapowiadają się faktycznie bardzo ciekawie; i fajnie mi się to czyta póki co. :) Tylko śmiesznie z tymi przypisami, jedne na stronie, drugie na końcu, te na końcu jeszcze są przydzielone do konkretnych listów w różnej liczbie, i o ile samo przydzielenie do konkretnego listu było konieczne, o tyle można to jednak było jakoś widocznie rozdzielić, np. linijka pod linijką, a nie jednym ciągiem wszystko dać i to takie zlepione wygląda nie dość, że  jest to nieestetycznie to jeszcze źle się czyta, bo trzeba jeszcze się tego przypisu doszukiwać. Szkoda, że tak to wygląda.  :pff2:

« Ostatnia zmiana: Lutego 24, 2014, 09:41:20 wysłane przez Ciacho » Zapisane

"W głębi duszy zdajemy sobie sprawę z własnej głupoty, a poświęcamy zbyt wiele czasu albo na ukrywanie tego, albo na udowadnianie, głównie sobie, że tak nie jest"-Jonathan Carroll

http://swiat-bibliofila.blogspot.com
www.facebook.com/swiat.bibliofila
dampf

*

Miejsce pobytu:
Trójmiasto




« Odpowiedz #731 : Lutego 24, 2014, 18:40:10 »

A dlaczegóż by nie? J.R.R. był prawie gotowy do wydania "Silmarillionu" jeszcze przed WP. Nie doszło to do skutku tylko i wyłącznie przez wydawcę Tolkiena. A to w jakiej formie został już ostatecznie wydany to zupełnie inna bajka, wszak sam Mistrz nie mógł już w tym uczestniczyć.
Nie był gotowy przed publikacją "WP", a po jego wydaniu przeredagował dodatkowo swoje materiały i pracował nad nową (ostateczną) wersją "Silma". Ta, która została wydana po jego śmierci zawiera teksty z pierwszej i drugiej wersji i tym samym nie jest wersją, którą chciał wydać JRRT. Przyznał to chyba nawet sam Christopher, że zbytnio się spieszyli z wydaniem "Silma" po śmierci jego ojca i przez to wydali tę książkę nie w takiej formie w jakiej ostatecznie chciał tego JRRT.

Właśnie na temat takich nabijaczy kasy jak wspomniane przez Ciebie wydawnictwo wyraziłem swoje zdanie w poprzednim poście. "Silmarillion" jaki jest taki jest i jak dla mnie wręcz genialny. A co o tym sądzi Douglas Kane i masa innych pseudo fachowców od interpretacji Tolkiena to mi to lotto. :pff4:
Za przeproszeniem, ale akurat Kane należy do wąskiego grona wybitnych specjalistów od twórczości Tolkiena i nazywanie go "pseudo fachowcem" jest zwykłą obrazą. I nie chodzi tutaj o jego interpretację, a o zestawienie opublikowanych zapisków JRRT, które wyraźnie wskazują na błędy, które popełniono w latach 70. Tego typu publikacje są akurat bardzo ważne, bo pokazuję jak należało wydać tę pozycje, aby była zgodna z ostatecznymi zamierzeniami Tolkiena.

A co do nabijaczy kasy... zgoda. Wymądrzają się i na tym zarabiają. Tak samo robi powiedzmy Christopher Tolkien, który wydaje (dajmy na to) "Dzieci Hurina" - historię znanją z Sill-a. Czy jest ktoś w stanie podać książki z uniwersum Śródziemia, wydane za życia J.R.R. i te wydane po jego śmierci? Bo ja na działalność Christphera patrzę trochę, jak na "tfurczość" Briana Herberta - jego ojciec, Frank Herbert, zdążył napisać i wydać tylko 6 tomów "Kronik Diuny", a syn nabija kabzę grafomaństwem, tworząc książki na każdy temat podejmowany w oryginalnym cyklu. Taka trochę analogia do "Sillmarilliona" i "Dzieci Hurina"... (a pewnie znajdzie się i dużo więcej). Trochę to dla mnie... żałosne.
Moim zdaniem totalnie nietrafione porównanie. Christopher zasłynął głównie z uporządkowania i wydania w dwunastu tomach zapisków swojego ojca i za to należy chylić przed nim czoło. "HoME" wymagało tytanicznej pracy i Christopher przedstawił w nim praktycznie każdą wersję tekstu, nad którym ślęczał JRRT. Tak naprawdę zarzuty wobec Christophera można mieć tylko za zbyt szybkie wydanie "Silma", ale tutaj wina leży tez po stronie wydawcy. Za publikację "Dzieci Hurina" akurat bym go chwalił. Nie każdy chciał zapoznać się z fragmentami z "NO", a tak historia ta doczekała się spójnego wydania. I tak naprawdę jest opracowana o wiele rzetelniej niż chociażby sam "Silm".

Według mnie niepotrzebnie wydawali np. takie "Dzieci Hurina", gdzie historia jest co prawda bardzo ciekawa, ładna, romantyczna i dramatyczna, aczkolwiek po cholerę przewija się ona w aż trzech innych książkach? Ja to czytałem w tym okresie właśnie trzy razy, z tym że samą powieść jako drugą i już mnie nerwica brała, jak przy "Niedokończonych..." czytałem to trzeci. :D
Tak naprawdę osób, które przeczytały losy Turina w trzech publikacjach jest garstka w moim odczuciu. Jak dla mnie najwięcej osób czytało "Silma" w przeszłości, a potem po kilku(nastu) latach zapoznało się z "Dziećmi...". Byli na pewno też tacy, których przeraził rozmach "Silma" i sięgnęli po "DH" jako po coś lżejszego. Tylko nieliczni czytali też "NO". I prawdę mówiąc, dziwię się, że Amber tak często wydaję tę ostatnią pozycję, bo to jest w sumie takie "HoME" w wersji light. Zbiór niedokończonych tekstów, raczej ciekawostek, które nie nadają sie do płynnego czytania.

Nie zapominajmy też, że "Dzieci Hurina" miały wejść w skład właściwego "Silma" dokładnie w takiej, dłuższej wersji. I tym razem Christopher (z pomocą Adama) trochę posypał głowę popiołem i nadrobił zaległości z lat 70 i premiery "Silma".

A co do publikowania przez Tolkien Etate pozycji w stylu "Legenda..." czy "Pieść..." to jest na tak. Są to raczej ciekawostki, ale pokazuję jak bogatą wyobraźnie i lotny umysł miał JRRT. Tak samo warto wydawać opracowania autorstwa Carpentera, Kane'a, Hammonda i Scull. Bo są to osoby najlepiej zorientowane w twórczości Tolkiena i nie napisali oni w moim odczuciu jeszcze książki, która byłaby skokiem na kasę. A wręcz przeciwnie, publikuję rzeczy niszowe, które adresowane są raczej do skończonych wariatów ;)
Zapisane
kujot666

*

Miejsce pobytu:
Działdowo

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #732 : Lutego 24, 2014, 20:23:20 »

Cytuj
Nie był gotowy przed publikacją "WP", a po jego wydaniu przeredagował dodatkowo swoje materiały i pracował nad nową (ostateczną) wersją "Silma".
Dlatego napisałem prawie, skoro wydawca nie chciał go wydać przed WP to Mistrz miał czas na kolejne poprawki i to czynił.

Cytuj
Ta, która została wydana po jego śmierci zawiera teksty z pierwszej i drugiej wersji i tym samym nie jest wersją, którą chciał wydać JRRT.

Tu się z tobą zgodzę bo zapewne wersja J.R.R. byłaby zupełnie inna. Dlatego bardzo mi przykro, że nie doczekał tej chwili.

Cytuj
I nie chodzi tutaj o jego interpretację, a o zestawienie opublikowanych zapisków JRRT, które wyraźnie wskazują na błędy, które popełniono w latach 70. Tego typu publikacje są akurat bardzo ważne, bo pokazuję jak należało wydać tę pozycje, aby była zgodna z ostatecznymi zamierzeniami Tolkiena.
Dampf, a po co tak naprawdę potrzebne jest to zestawienie zapisków Kane'a skoro jak sam napisałeś Christopher zrobił to samo w "HoME". A jeśli mowa o zamierzeniach samego Mistrza, to każdy "wybitny specjalista" może się tylko ich domyślać, a jeśli już to wydaje mi się, że syn Tolkiena powinien wiedzieć o nich najwięcej. Zresztą o tym wszystkim mówią właśnie "Listy".

Cytuj
A wręcz przeciwnie, publikuję rzeczy niszowe, które adresowane są raczej do skończonych wariatów.
Tu też się z tobą zgodzę, tylko dopisałbym jeszcze, że zbędne. :haha:

Po części zgodzę się tu jeszcze z Mando, napisanie książki o swym idolu na pewno jest fanowskim spełnieniem. Zresztą dobrym przykładem może być napisana przez Pocztara wspólnie z Robertem książka o Mastertonie, którą bardzo sobie cenię.
Poza tym do wybitnych specjalistów zaliczyłbym wielu forumowiczów, np.: Mando-King, Xavier-Koontz, Pocztar-Masterton i wielu wielu innych - być może nawet dampf-Tolkien. ;)
I mnie marzy się przeczytanie jeszcze jakiejś powieści spod ręki J.R.R Tolkiena, ale to se ne wrati niestety. :( A poprawionego i zgodnego z publikacjami "wybitnych specjalistów" "Silmarilliona" na pewno się jeszcze dampf doczekasz. A kto wie czy nie ze dwóch i jescze trzeciego z objaśnieniami. :haha:

Po prostu lektura "Listów" jakoś wywróciła mój światopogląd odnośnie zasadności wydawania niektórych książek. :)
 
« Ostatnia zmiana: Lutego 24, 2014, 20:26:06 wysłane przez kujot666 » Zapisane

Graham, Dean & Stephen rules!!! ;-) Preston & Child kicks like a mule!:-D
dampf

*

Miejsce pobytu:
Trójmiasto




« Odpowiedz #733 : Lutego 24, 2014, 20:43:06 »

Dlatego napisałem prawie, skoro wydawca nie chciał go wydać przed WP to Mistrz miał czas na kolejne poprawki i to czynił.
Nie zauważyłem tego słowa, mój błąd.

a po co tak naprawdę potrzebne jest to zestawienie zapisków Kane'a skoro jak sam napisałeś Christopher zrobił to samo w "HoME".
Zrobił i jednocześnie nie zrobił. Christopher w "HoME" przytacza wszystkie wersje, które udało mu się odnaleźć i pokazuje je obok siebie lub po sobie. To w sumie się nie nadaje do ciągłego czytania. Przebrnąłem przez dwa pierwsze tomy "HoME" i generalnie trzeba mieć zdrowo walnięty umysł, aby to czytać ciurkiem.

A praca Kane'a to własnie takie pokazanie jak ten ostateczny "Silm" miałby wyglądać. Z tego co pamiętam książka ma bardziej spójną formę i można ją czytać płynnie. Nie trzeba się przebijać przez siedem tomów "HoME" w których są zawarte w sumie trzy różne wersje "Silma" (jeśli liczymy "Księgę Zaginionych Opowieści"), a wszystko mamy syntetycznie podane. Zgodzę się, że to może być odbierane jako "sztuka dla sztuki", ale prawdę mówiąc wszystkie opracowania literaturoznawcze można tak traktować na dłuższą metę :)

A jeśli mowa o zamierzeniach samego Mistrza, to każdy "wybitny specjalista" może się tylko ich domyślać, a jeśli już to wydaje mi się, że syn Tolkiena powinien wiedzieć o nich najwięcej. Zresztą o tym wszystkim mówią właśnie "Listy".
I tak i nie. Samo porządkowanie spuścizny po ojcu zajęło Christopherowi tyle czasu, że za opisywanie tych materiałów musieli się wziąć też inni. Nie odmawiając nic Christopherowi, warto dodać, że spojrzenie z "zewnątrz" potrafi być ożywcze i pomocne. Chociaż zdarzają się oczywiście autorzy książek tolkienowskich, którzy wykazują się totalną indolencją i piszą na przykład, że "Władca Pierścieni" to alegoria II wojny światowej. Są specjaliści i "specjaliści" ;)

Tu też się z tobą zgodzę, tylko dopisałbym jeszcze, że zbędne. :haha:
Już wolę takie książki niż "Zagadki tolkienowski" albo milion publikacji na temat filmu.

A poprawionego i zgodnego z publikacjami "wybitnych specjalistów" "Silmarilliona" na pewno się jeszcze dampf doczekasz. A kto wie czy nie ze dwóch i jescze trzeciego z objaśnieniami. :haha:
Szczerze wątpię. Raz, że byłoby to przyznanie się do błędu, a dwa - pozycja ta zainteresowałaby tylko fanatyków. Dla 99% ludzi "Silm" ma swoja ustalona formę i raczej żadne zmiany ich nie interesują. Spodziewam się raczej, że jako samodzielne książki wydane zostaną "Upadek Gondolinu" i "Historia Berena i Luthien".

być może nawet dampf-Tolkien. ;)
Ja się na Tolkienie nie znam, mówię poważnie, ja tylko czytam.

Po prostu lektura "Listów" jakoś wywróciła mój światopogląd odnośnie zasadności wydawania niektórych książek.
Czyli spełniła swoje zadanie ;)

Swoją drogą to bardzo fajnie, że w tym temacie są jeszcze takie zażarte dyskusje. Dobrze to świadczy o ponadczasowości twórczości Tolkiena ;)
Zapisane
Ciacho

*

Miejsce pobytu:
Bytom

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



WWW
« Odpowiedz #734 : Lutego 25, 2014, 10:33:27 »

Tak naprawdę osób, które przeczytały losy Turina w trzech publikacjach jest garstka w moim odczuciu. Jak dla mnie najwięcej osób czytało "Silma" w przeszłości, a potem po kilku(nastu) latach zapoznało się z "Dziećmi...". Byli na pewno też tacy, których przeraził rozmach "Silma" i sięgnęli po "DH" jako po coś lżejszego. Tylko nieliczni czytali też "NO". I prawdę mówiąc, dziwię się, że Amber tak często wydaję tę ostatnią pozycję, bo to jest w sumie takie "HoME" w wersji light. Zbiór niedokończonych tekstów, raczej ciekawostek, które nie nadają sie do płynnego czytania.

Nie zapominajmy też, że "Dzieci Hurina" miały wejść w skład właściwego "Silma" dokładnie w takiej, dłuższej wersji. I tym razem Christopher (z pomocą Adama) trochę posypał głowę popiołem i nadrobił zaległości z lat 70 i premiery "Silma".

No widzisz, to ja jestem jednym z niewielu, którzy czytali "DH" trzy razy i to trzy razy pod rząd. :D Ja nie powiem, że bardzo źle się stało, że przeczytałem to pod rząd, bo  jak pisałeś, nie każdy robi sobie taki maraton w czytaniu. Uważam, że jeśli ludzie nie chcą czytać "S", a można ich zachęcić do przeczytania poszczególnych części "S" wydając je właśnie w ten sposób, jak "DH", to ja nie mam nic przeciwko. Po prostu z samym "DH" wyszło dziwnie, że trzy wydania, i tyle.  :rad2:

Spodziewam się raczej, że jako samodzielne książki wydane zostaną "Upadek Gondolinu" i "Historia Berena i Luthien".

Co do "Upadku..." to sam się zastanawiałem i myślę, że teraz idealnie jako kolejny film - jakby miał powstać- to nadałby się właśnie traktujący o tej historii. :)

Cytuj
Swoją drogą to bardzo fajnie, że w tym temacie są jeszcze takie zażarte dyskusje. Dobrze to świadczy o ponadczasowości twórczości Tolkiena ;)

Kurczę ja to bym chętnie jeszcze przeczytał raz i kiedyś podyskutował o "S", bo teraz to już mało z tego pamiętam. Kiedyś myślę się skusić przeczytać i pogadać więcej na temat tej książki, bo materiału do analiz i rozmów jest multum, ot np. o samym Upadku Gondolinu czy Czarodziejach.  :rad2:


(...) być może nawet dampf-Tolkien. ;)

Ja bym powiedział, że nie być może, tylko na pewno. :) Jeszcze nie zagiął tu nikt dampfa pytaniem o Tolkiena. :D

Cytuj
Po prostu lektura "Listów" jakoś wywróciła mój światopogląd odnośnie zasadności wydawania niektórych książek. :)

A ty to jednym ciągiem czytałeś kujot? Ja sobie to dawkuję, ale wczoraj doszedłem do pierwszego listu do wydawnictwa i zdziwiła mnie w cholerę odpowiedź wydawcy (mowa była o ilustracjach do Pan Błysk), że Tolkien ma zmienić liczbę kolorów, bo jest ich za dużo. Taka pierdoła, ale się czepili, więc nawet nie myślę, co będzie jak się natknę na problemy odnośnie treści. :D
Zapisane

"W głębi duszy zdajemy sobie sprawę z własnej głupoty, a poświęcamy zbyt wiele czasu albo na ukrywanie tego, albo na udowadnianie, głównie sobie, że tak nie jest"-Jonathan Carroll

http://swiat-bibliofila.blogspot.com
www.facebook.com/swiat.bibliofila
kujot666

*

Miejsce pobytu:
Działdowo

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #735 : Lutego 25, 2014, 11:08:33 »

Cytuj
A ty to jednym ciągiem czytałeś kujot?
Tak, "Listy" przeczytałem zaraz po WP. Ten szczegół dotyczący "Pana Błyska" to tylko kropla w morzu, zobaczysz co się będzie działo później. :haha: Trzeba się tylko cieszyć, że WP wogóle został wydany za życia Mistrza. Diabeł 9
Zapisane

Graham, Dean & Stephen rules!!! ;-) Preston & Child kicks like a mule!:-D
Master

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #736 : Lutego 25, 2014, 11:15:22 »

Ja z dodatków do filmu wiem tylko, że były cyrki najpierw z dzieleniem WP na trzy książki (niedobór papieru po II WŚ), a potem z nadawaniem im podtytułów :)  Z Drużyną Pierścienia nie było problemów. Z Dwoma Wieżami była masa domysłów o jakie wieże chodzi, a Powrót Króla był dla Tolkiena nie do przyjęcia, bo według niego zdradzał finał książki. Ponoć optował za Wojną Pierścienia ;)
Zapisane
Mando

*




King, Star Wars i oddychanie... w tej kolejności

WWW
« Odpowiedz #737 : Lutego 25, 2014, 16:08:38 »

Ja! Ja! Ja zagialem raz dampha!!! Imionami niebieskich :)
Zapisane
kujot666

*

Miejsce pobytu:
Działdowo

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #738 : Lutego 25, 2014, 17:46:04 »

E tam Mando, przecież wszyscy wiedzą, że główny niebieski to kpt. Żbik. :haha:
Zapisane

Graham, Dean & Stephen rules!!! ;-) Preston & Child kicks like a mule!:-D
dampf

*

Miejsce pobytu:
Trójmiasto




« Odpowiedz #739 : Lutego 25, 2014, 18:26:07 »

No widzisz, to ja jestem jednym z niewielu, którzy czytali "DH" trzy razy i to trzy razy pod rząd. :D
W sumie też tak ostatnio (w 2010 r.) zrobiłem :D W moim odczuciu publikacja historii Turina w "NO" wynikała z tego, że nikt wówczas nie planował osobnego wydania tej historii. No, ale jak widać "nigdy nie mów nigdy".

Co do "Upadku..." to sam się zastanawiałem i myślę, że teraz idealnie jako kolejny film - jakby miał powstać- to nadałby się właśnie traktujący o tej historii.
Bardziej obstaję za tym, że powstanie film na podstawie "Dzieci...", bo są bardziej rozreklamowane. Ale epickosć upadku Gondolinu mogłaby się cudownie prezentować na ekranie.

Kurczę ja to bym chętnie jeszcze przeczytał raz i kiedyś podyskutował o "S", bo teraz to już mało z tego pamiętam. Kiedyś myślę się skusić przeczytać i pogadać więcej na temat tej książki, bo materiału do analiz i rozmów jest multum, ot np. o samym Upadku Gondolinu czy Czarodziejach.  :rad2:
Planuję (wstępnie) przeczytać "Silma" w tym roku, ale nie wiem czy do tego dojdzie ostatecznie. Generalnie chciałbym sobie zrobić powtórkę z Tolkiena, ale "Hobbita" bym już raczej odpuścił, bo chyba z niego póki co wyrosłem. Ale za to "Władca..." stoi na półce i kusi jednotomowym wydaniem. Więc chyba moja powtórka z tekstów o Śródziemiu ograniczy sie do WP i "Silma" :)

Ja! Ja! Ja zagialem raz dampha!!! Imionami niebieskich :)
Pamiętam ;) I to dzisiaj mi to nie daje spokoju. Muszę kiedyś poszukać, gdzie czytałem o tym, że te imiona nigdy nie zostały podane.
Zapisane
Strony: 1 ... 35 36 [37] 38 39 ... 43   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do: