Strony: 1 ... 5 6 [7] 8 9 ... 43   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: John Ronald Reuel Tolkien  (Przeczytany 218185 razy)
Cichy
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Legionowo



WWW
« Odpowiedz #120 : Listopada 15, 2011, 14:03:19 »

No o Cichy na punkcie Lovecrafta jeszcze :D

Z tego co widziałem w tej tabelce, u Łozińskiego wadą jest nieadekwatne albo przesadzone tłumaczenie. U Lovecrafta nie jest mowa o złym przełożeniu nazw czy coś takiego, to są po prostu kiepskie językowo, dziurawe i błędne przekłady :D. Przynajmniej w dużej części. Chociaż przesadyzmy też się zdarzają
Zapisane
Master

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #121 : Listopada 15, 2011, 14:56:07 »

Łoziński "wymiata", a najlepsze jest to, że nie orientując się w kwestii tłumaczeń, to właśnie Łoziński był pierwszym, jakie przeczytałem :D Masakra po prostu. Potem zakupiłem wydanie Marii i Cezarego Frąców, mam je do dzisiaj, nie co już sfatygowane. Czytałem gdzieś, że zamiarem Łozińskiego było przedstawienie świata tak, jak widział go Tolkien. Właśnie jego tłumaczenie (ponoć) oddaje to, co chciał ukazać autor - chodzi głównie o nazwy własne, nazwy miejscowe itd.

Robiąc lekkiego offtopa nadmienię, że w wydaniu Łozińskiego po raz pierwszy czytałem Diunę... Masakra po prostu. Po zapoznaniu się z wydaniem Rebisu dziwię się sobie, że tak mi się wtedy Diuna spodobała...
« Ostatnia zmiana: Listopada 15, 2011, 20:54:41 wysłane przez Master » Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #122 : Listopada 15, 2011, 15:00:00 »

Ha, nie wiedziałem, że Łoziński zabrał się też a "Diunę"... nawet nie wiem, w czyim tłumaczeniu to czytałem przed laty. A gościu w posłowiu do WP (mam to wydanie, niestety, aczkolwiek wpierw czytałem Skibniewską) tłumaczy się np., iż dlatego "Bagosz" a nie "Baggins", bo dla Anglika nazwiska Hobbitów brzmiały tak swojsko i ludycznie ;) Wszystko pięknie, tylko ja się pytam, dlaczego z Rivendell zrobił Tajar, skoro to siedziba raczej elficka, aniżeli hobbicka?:)  Do dziś nie wiem, jak on to sobie w głowie poukładał, że wyszedł mu właśnie Tajar. Pamiętam, jak czytałem WP po raz drugi (a pierwszy raz w tłumaczeniu Łozińskiego), to myślałem sobie, iż kompletnie nie pamiętam, by bohaterowie szli do jakiegoś Tajaru :D Dopiero, gdy padło nazwisko Elronda domyśliłem się, jaką zbrodnię popełnił ten tzw. tłumacz.
Zapisane
Kaja

*




« Odpowiedz #123 : Listopada 15, 2011, 16:57:56 »

Ja mam stare, trzy tomowe wydanie Czytelnika w tłumaczeniu Skibniewskiej - i mimo iż jest już ogromnie zniszczone, a sam już jego skład woła o pomstę do nieba (wyrównanie do lewej, brak wcięć akapitów!), to nie zamieniłbym go na jakiekolwiek inne, choćby co stronę miało ilustrację.

Tak, tylko nówki nie znajdziesz,  bo właśnie wszystkie porozwalane.

Czasami się uda znaleźć, może nie nówkę, ale w miarę nieśmigane książki. Ja mam egzemplarz mojego taty, który się rozlatuje jak na niego spojrzysz i taki prawie nowy zdobyty na jakimś bazarku z książkami. Staram się ich za dużo nie czytać, bo jak się rozpadną to będzie szkoda :(.

Co do różnicy w przekładach Skibniewskiej i Frąców to nie tak, że ten drugi jest niepoprawny... Dla mnie to mniej więcej taka różnica jak powiedzieć o jedzeniu, że jest pożywne, albo że jest smaczne.

Tak jak dampf napisał - Frącowie są bardziej sztywni.
"Na przełaj w pieczarki" (w poprawionym wydaniu Muzy jest "przez pieczarki") to u nich "Skrótem na grzyby" - w oryginale "A Short Cut To Mushrooms".
Jeden z ostatnich rozdziałów - "Homeward Bound" to u Frąców "Powrót do domu", a u Skibniewskiej po prostu "Do domu!".
Jak widać nie ma błędów, ale nie jest to takie żywe jak w klasycznym tłumaczeniu pani S.
Tym którzy mają zamiar czytać LOTR po raz pierwszy polecam Skibniewską, a osobom bardziej zainteresowanym tematem polecam kupić i to, i to.
Napiszę jeszcze, że czytałam obydwa, a także oryginał i moim zdaniem pierwszy polski przekład bardziej oddaje ducha książki. Może to sentymenty, może to czepialstwo...

Jest jeszcze kwestia wierszy - w starym wydaniu Czytelnika tłumaczyli je W.Lewik i A.Nowicki, w wydaniu Muzy jest jeszcze T.Olszański (już teraz nie potrafię powiedzieć które wiersze zmieniono) natomiast Amber to sam Olszański. Nie pamiętam dokładnie, ale zdaje mi się, że wiersze tego ostatniego tłumacza mniej mi się podobały.

P.S.
Zajrzałam jeszcze do tych wierszy. Jedna z moich ulubionych piosenek.

Czytelnik/Muza:
Słodka kąpiółkę śpiewaj o zmierzchu,
Co wszelkie błoto obmywa z wierzchu!
Kto nie chce śpiewać - z takim precz,
Gorąca woda to piękna rzecz!
[...]
Gdy nas pragnienie mocno przyparło,
Lać zimną wodę możemy w gardło,
Lecz lepsze piwo gdy chce się pić,
Lub ciepłej wody po plecach nić!


Amber:
Śpiewajmy radośnie na cześć kąpieli,
co zmywa wieczorem całe zmęczenie.
A nicpoń i łobuz, kto nie zaśpiewa:
Hej! Woda gorąca zacna jest rzeczą!
[...]
Hej! Zimną pijamy wodę w potrzebie,
by brzuszek napełnić, serce ucieszyć -
lecz piwo jest lepsze, gdy pić się zechce
i woda gorąca lana na plecki.


Jak dla mnie nie ma się co zastanawiać nad tym która wersja jest lepsza.

Kurcze, siedzę teraz na fotelu a wkoło mnie z dziesięć Tolkienów porozkładane :D.
« Ostatnia zmiana: Listopada 15, 2011, 21:32:53 wysłane przez Kaja » Zapisane

"Więc kimże w końcu jesteś? - Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro."
dampf

*

Miejsce pobytu:
Trójmiasto




« Odpowiedz #124 : Listopada 15, 2011, 21:01:10 »

Zrób jakąś prelekcję o tłumaczeniach Tolkiena na konwencie najbliższym Kaja, chętnie wpadnę posłuchać i dowiedzieć się czegoś nowego  Anioł

Czytałem gdzieś, że zamiarem Łozińskiego było przedstawienie świata przez Tolkiena tak, jak widział go sam autor. Właśnie jego tłumaczenie (ponoć) oddaje to, co chciał ukazać autor - chodzi głównie o nazwy własne, nazwy miejscowe itd.
I właśnie na tym Łoziński wyłożył się totalnie  Diabeł 9 Co mnie mocno dziwi, bo zdaje się, że w "Listach" jest wzmianka o tym jak Tolkien nie za bardzo lubił jak się jego nazwy własne przekręca i tłumaczy w dziwny sposób. Maria Skibniewska miała to szczęście, że przed tłumaczeniem WP korespondowała z Tolkienem i radziła się go w sprawach nazw własnych. Zresztą JRRT chwalił panią Marię m.in. za skromność. Pozwolicie, że wypowie się autor:

Cytat: J.R.R.Tolkien
217 From a letter to Allen & Unwin 11 September 1959
[Concerning the Polish translation of The Lord of the Rings.]

I am sorry that owing to domestic troubles and turmoil I have neglected Mrs Skibniewska's
letter.
It is quite impossible for me to write a lot of notes for her use..... As a general principle for her
guidance, my preference is for as little translation or alteration of any names as possible. As she
perceives, this is an English book and its Englishry should not be eradicated. That the Hobbits
actually spoke an ancient language of their own is of course a pseudo-historical assertion made
necessary by the nature of the narrative. I could provide or invent the original Hobbit language form
of all the names that appear in English, like Baggins or Shire, but this would be quite pointless. My
own view is that the names of persons should all be left as they stand. I should prefer that the names
of places were left untouched also, including Shire. The proper way of treating these I think is for a
list of those that have a meaning in English to be given at the end, with glosses or explanations in
Polish.
To chyba dużo wyjaśnia :) Nie mogę sobie tylko przypomnieć gdzie Tolkien wypowiadał się o skromności Skibniewskiej...
Zapisane
Kaja

*




« Odpowiedz #125 : Listopada 15, 2011, 21:43:41 »

Zrób jakąś prelekcję o tłumaczeniach Tolkiena na konwencie najbliższym Kaja, chętnie wpadnę posłuchać i dowiedzieć się czegoś nowego

Ja raczej nie wiem na ten temat więcej od Ciebie ;). Ale myślę nad zrobieniem tolkienowskiego konkursu wiedzy np. na Pyrkon (jeśli będę w przyszłym roku).

Co do zacytowanego fragmentu - moim zdaniem to jedyny rozsądny sposób myślenia o tłumaczeniu tego typu książek.
Kiedyś słyszałam, że w czeskim tłumaczeniu Pottera jest Hermiona Grangerova, a dzieci zamiast babeczek z dyni jedzą kiełbasę :D. Niektóre zmiany nie mają sensu, nawet jeśli tekst może się przez to na pierwszy rzut oka wydawać bardziej przystępny.
No i pomysł z objaśnieniem terminów na końcu książki też jest świetny.
« Ostatnia zmiana: Listopada 16, 2011, 14:21:54 wysłane przez Kaja » Zapisane

"Więc kimże w końcu jesteś? - Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro."
Ciacho

*

Miejsce pobytu:
Bytom

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



WWW
« Odpowiedz #126 : Listopada 15, 2011, 22:36:39 »

Zajrzałam jeszcze do tych wierszy. Jedna z moich ulubionych piosenek.

Faktycznie! Niby poprawnie, ale jednak u Skibniewskiej czuć, że jest to żywsze. :) Nie no, nie ma porównania. ;)

Cytuj
Jak dla mnie nie ma się co zastanawiać nad tym która wersja jest lepsza.

Kurcze, siedzę teraz na fotelu a wkoło mnie z dziesięć Tolkienów porozkładane :D.

Dziękuję Ci serdecznie za pomoc. :) =)

Maria Skibniewska miała to szczęście, że przed tłumaczeniem WP korespondowała z Tolkienem i radziła się go w sprawach nazw własnych. Zresztą JRRT chwalił panią Marię m.in. za skromność.

A! To ja nawet nie wiedziałem. No to chyba nie może być lepszego tłumaczenia od tego, na które w pewnym sensie miał wpływ sam Tolkien. :)

Ja powodowany wcześniejszymi postami napisałem do Prósa czy zamierzają coś od Tolkiena jeszcze wydać w najbliższym czasie. :P Oczywiście z naciskiem na "WP" i "Hobbita", zobaczymy co odpiszą, o ile odpiszą. :)
Zapisane

"W głębi duszy zdajemy sobie sprawę z własnej głupoty, a poświęcamy zbyt wiele czasu albo na ukrywanie tego, albo na udowadnianie, głównie sobie, że tak nie jest"-Jonathan Carroll

http://swiat-bibliofila.blogspot.com
www.facebook.com/swiat.bibliofila
dampf

*

Miejsce pobytu:
Trójmiasto




« Odpowiedz #127 : Listopada 15, 2011, 22:52:35 »

Ale myślę nad zrobieniem tolkienowskiego konkursu wiedzy np. na Pyrkon (jeśli będę w przyszłym roku).
Rób, rób, bardzo dobry pomysł :) Mnie kusi panel w stylu "błędy popełniane przez czytelników" czy coś takiego. Ale prawdę powiedziawszy ciągle czuję się malutki jak hobbit przy olifancie, gdy czytam fora tolkienowskie i obawiam się, że by mnie zjedzono bez popijania :D W sobotę ma być w Gdańsku spotkanie tolkienistyczne i jeśli przeżyję, to może coś ułożę na jakiś konwent :D

A! To ja nawet nie wiedziałem.
Mogę znowu zarekomendować "Listy" jako idealny prezent na Święta  Anioł Tam takich ciekawostek są dziesiątki :)

Ja powodowany wcześniejszymi postami napisałem do Prósa czy zamierzają coś od Tolkiena jeszcze wydać w najbliższym czasie. :P Oczywiście z naciskiem na "WP" i "Hobbita", zobaczymy co odpiszą, o ile odpiszą. :)
O to daj znać, jeśli będzie jakaś odpowiedź :) Sam jestem też ciekaw planów wydawniczych i czy łaskawie któreś wydawnictwo szarpnie się na The History of The Hobbit. Bo chyba na to powinniśmy najmocniej liczyć w najbliższym czasie.
Zapisane
Kaja

*




« Odpowiedz #128 : Listopada 16, 2011, 02:17:33 »

Rób, rób, bardzo dobry pomysł :) Mnie kusi panel w stylu "błędy popełniane przez czytelników" czy coś takiego. Ale prawdę powiedziawszy ciągle czuję się malutki jak hobbit przy olifancie, gdy czytam fora tolkienowskie i obawiam się, że by mnie zjedzono bez popijania :D W sobotę ma być w Gdańsku spotkanie tolkienistyczne i jeśli przeżyję, to może coś ułożę na jakiś konwent :D

Co prawda nie byłam na żadnej prelekcji tolkienowskiej, ale ogólnie na konwentach jest tak, że spokojnie będziesz wymiatał. Nie sądzę żeby przyszła publiczność, która zbije Cię z tropu zadając jakieś kosmiczne pytania.
Swoją drogą chyba na Polconie była prelekcja o wpływie żony Tolkiena na jego twórczość, całkiem ciekawie brzmiał opis, ale nie poszłam, bo było coś innego.
Zapisane

"Więc kimże w końcu jesteś? - Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro."
jeanne76

*

Miejsce pobytu:
Zgorzelec/Gorlitz

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #129 : Listopada 16, 2011, 08:39:33 »



Ja mam stare, trzy tomowe wydanie Czytelnika w tłumaczeniu Skibniewskiej - i mimo iż jest już ogromnie zniszczone, a sam już jego skład woła o pomstę do nieba (wyrównanie do lewej, brak wcięć akapitów!), to nie zamieniłbym go na jakiekolwiek inne, choćby co stronę miało ilustrację.
Mam to samo wydanie, takie klejone, trzeba bardzo uważać, bo kartki latają :)

Mam takie pytanie do Was znawców, czy w tej chwili jest na rynku wznowienie Władcy w tłumaczeniu Skibniewskiej??
« Ostatnia zmiana: Listopada 16, 2011, 08:43:55 wysłane przez jeanne76 » Zapisane
Cichy
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Legionowo



WWW
« Odpowiedz #130 : Listopada 16, 2011, 10:41:09 »

Ja tylko chciałem powiedzieć, że bardzo mi się spodobał powyższy fragment listu Tolkiena - pewnie dlatego, że ja mam dokładnie takie same podejście do tłumaczenia nazw :D. No i za pomysł z objaśnieniami +10. Nie oszukujmy się: żeby w pełni oddać to co pisarz chciał przekazać w książkach pisanych w innych warunkach językowych i geograficznych, takie objaśnienia powinny być zamieszczane.
Zapisane
dampf

*

Miejsce pobytu:
Trójmiasto




« Odpowiedz #131 : Listopada 16, 2011, 22:18:05 »

Co prawda nie byłam na żadnej prelekcji tolkienowskiej, ale ogólnie na konwentach jest tak, że spokojnie będziesz wymiatał. Nie sądzę żeby przyszła publiczność, która zbije Cię z tropu zadając jakieś kosmiczne pytania.
W sumie już w nocy uznałem, że na bank zrobię coś w rodzaju "Tolkien - obalamy mity" i nawet wymyśliłem kilka punktów :D Kurdę lubię być nakręcany w ten sposób do olewania doktoratu :D

Swoją drogą chyba na Polconie była prelekcja o wpływie żony Tolkiena na jego twórczość, całkiem ciekawie brzmiał opis, ale nie poszłam, bo było coś innego.
Ciekawe czy było o tym jak się pieklił, że mu notatki pogubiono :D

Mam takie pytanie do Was znawców, czy w tej chwili jest na rynku wznowienie Władcy w tłumaczeniu Skibniewskiej??
Za znawcę się nie uważam, ale odpowiem, że jest - link do Merlina, ale jest to zestaw spokojnie dostępny w Empikach, na Allegro i we wszystkich księgarniach. Powieść jest wydana w trzech tomach w twardym etui, format A4.

Swoją drogą - dopiąłem swego! Przeczytałem dzisiaj w bibliotece uniwersyteckiej Mythopeę (czy jak to się odmienia) oraz dwa ostatnie eseje ze zbioru "Potwory i krytycy" (1 polskie wydanie. Wznowienie ich nie zawiera) i tym samym ukończyłem czytanie wszystkiego co autorstwa Tolkiena wyszło w języku polskim. O powyższych publikacjach nie wypowiem się za bardzo, bo pierwsza to wiersz (a ja z liryki leżę), a eseje to znowu natłok lingwistyki o której takowoż wiedzę mam ograniczoną niestety. Ale faktem jest, że Tolkien to był intelektualista i to o ogromnym wręcz umyśle.

Przeczytałem też ciekawostkę, publikację "Trzysta przekładów dla fanów pod nieba skłonem", która zbiera w jednym miejscu prawie 300 różnych wersji słynnego wiersza o Pierścieniach. Dosyć ciekawa rzecz. Co prawda nie jestem w stanie wypowiedzieć się o aramejskim czy klingońskim :D, ale już kaszubski, śląski czy chyba z 10 wersji po polsku to była dosyć ciekawa lektura.
Zapisane
dampf

*

Miejsce pobytu:
Trójmiasto




« Odpowiedz #132 : Listopada 18, 2011, 21:36:19 »

Przepraszam za double posta, ale spieszę z refleksjami po lekturze dwóch tekstów z HoME. Do tej pory przeczytałem tylko dwa pierwsze tomy po polsku, a teraz uznałem, że zapoznam się z dwoma rzeczami, które od dłuższego czasu mnie korciły. Niestety nie mam dostępu do fizycznych książek z tej serii, więc wiecie rozumiecie gdzie to czytałem i czemu nie mogę podać linka  Anioł

Do rzeczy. Tekst pierwszy - Epilog Władcy Pierścieni.

Rozdział 9 tomu HoME traktujący o Epilogu ma około 25 stron. Zawiera on dwie główne wersje owego zakończenia WP. Początkowo JRRT nie traktował tego tekstu jako osobnego rozdziału, miała to być integralna część ostatniego rozdziału. Dopiero później pojawiały się koncepcje osobnego numeru, a czasem zwykłej nazwy "Epilog". Nie będę spoilerował, ale lepiej zawrę kilka zdań w tagu:
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
Ja ten tekst traktuję bardziej jako ciekawostkę i jeden z wielu odrzuconych fragmentów, które ostatecznie nie weszły do właściwej książki (podobno najwięcej jest niewydanych przygód Froda i Sama w Mordorze, są one zawarte w HoME chyba w całości). Tak naprawdę wydaje mi się, że Epilogowi towarzyszy czasami jakaś niezrozumiała fascynacja, jakoby było to jakieś wspaniałe wycięte zakończenie. Otóż nie. Jest to fragment, który jest zwyczajnie słaby i słusznie nie wszedł w skład powieści.
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

Drugi tekst to zaczątek kontynuacji WP, znany jako Nowy Cień. Tekst ten pochodzi z 12 tomu HoME i okazał się dla mnie niestety dosyć nużącą lekturą. JRRT wspomina, że pisanie Cienia wpędzało go w depresję (co w sumie stoi z w opozycji z inną jego wypowiedzią, jakoby w IV Erze nie było już zła). Niestety, jest to znowu pozycja o której muszę powiedzieć, że jest przereklamowana i towarzyszy jej zbyteczny szum. Strasznie nudziłem się na lekturze tych 10 stron i prawdę powiedziawszy nie widzę w tym fragmencie jakiegoś większego potencjału. Fabularnie się nie wypowiem, bo... muszę go przeczytać znowu. Nie wciągnąłem się w sam tekst i miałem kłopoty z koncentracją na linii fabularnej. Ale z tego co zauważyłem, to nie jest to nic więcej niż kolejna ciekawostka.
Zapisane
dampf

*

Miejsce pobytu:
Trójmiasto




« Odpowiedz #133 : Listopada 22, 2011, 19:01:09 »

Trzeci post pod rząd, ale merytoryczny, więc proszę o wybaczenie  Anioł

First of all: dzisiaj ma miejsce premiera Silamrillionu w amberowskiej serii paperbacków. Cena jest konkurencyjna wobec wydania w twardej oprawie, więc osoby,które jeszcze nie czytały tej (trochę popsutej przez Christophera) pozycji, mogą się nią zainteresować w okresie świątecznym. Od siebie dodam, że okładka jest świetna i cieszy powrót do tej ilustracji po (chyba?) dekadzie od wydania z obwolutą. Dostępne są już także od dłuższego czasu "Niedokończone Opowieści" w serii pocketowej. Widziałem tę pozycję w Empiku i jest to przedruk (w mniejszym formacie) poprzedniego wydania. Okładka świetna. Jednakże przypisy końcowe to piekło i porażka niestety. Od siebie dodam tylko, że obie pozycje mogą się wydawać na pierwszy raz dosyć przyciężkawe (zwłaszcza silmarillionowe drzewa genealogiczne), ale nie ma obowiązku uczyć się ich na pamięć i przy pierwszej lekturze zwyczajnie nie zaprzątać sobie za bardzo głowy "kto z kim kiedy i po kim".

Dosyć dużo rozmawialiśmy tutaj o polskich przekładach "Władcy Pierścieni". Postanowiłem uzupełnić moją wiedzę w tym zakresie i w tym celu przeczytałem artykuł Tadeusza A. Olszańskiego "Polska historia Władcy Pierścieni", zawarty w 6 numerze Almanachu Tolkienowskiego Aiglos z 2006 roku. Chciałbym dodać tym samym kilka informacji do dyskusji, jaka miała miejsce w tym temacie. Tak więc: przekład Marii Skibniewskiej jest od dawna poprawiany i zapewne będzie tak w przyszłości, gdyż jego wersja pierwotna zawierała (jednak) dużo nieścisłości i pominięć. Jednak nad tą wersję tekstu czuwa się po dziś dzień, zatem pozostaje on ciągle najlepszym z obecnych w Polsce tłumaczeń. Przy okazji okazało się też, dlaczego poszczególne wydania wyglądają tak diametralnie różnie. Otóż Muza ma prawo do twardej okładki, Zysk do wydania w miękkiej, a Amber do wydania ekskluzywnego - z ilustracjami. Stąd różnice w fizycznym wyglądzie książek. Dodatkowo zarówno Zysk jak i Amber dosyć mocno naciskały na tłumaczy, by ci ukończyli swoją pracę jak najszybciej i stąd uzasadnienie pojawiających się opinii, że tłumaczenie Frąców jest dosyć sztywne (brak czasu). Warto przypomnieć też, że druga wersja tłumaczenia Łozińskiego nie zawiera polskich nazw własnych, co spotkało się jednak z negatywną opinią samego tłumacza.

Pod poniższym linkiem znajduje się streszczenie (dosyć ogólne) wszystkich dwunastu tomów History of Middle Earth (po polsku!). Rzecz dosyć ciekawa i myślę, że warto zapoznać się chociażby z tą krótką zajawką, by wiedzieć, czego nigdy (chyba?) po polsku nie ujrzymy na półkach w wersji oficjalnej. Kilka osób już w tym temacie pytało się o HoME, zatem polecam im ten link z całego serca, jest to świetne wprowadzenie do tej tematyki.

Jak już pisałem w tym poście, w moje ręce trafi niedługo (jak Amazon da) opracowanie The Lord of the Rings: A Reader's Companion autorstwa Wayne'a G. Hammonda i  Christiny Scull. Jest to liczący prawie 1000 stron komentarz do "Władcy Pierścieni", najlepszy i w zasadzie kompletny. Spis treści można przejrzeć po kliknięciu w opcję Look Inside w tym linku (ja sam nabyłem wydanie z inną okładką). I tu pojawia się pytanie do reszty piszących/czytających ten temat. Czy w miarę jak będę wgryzał się w tę cegłę (co potrawa, gdyż chcę to rozłożyć sobie na dłuższy okres czasu) mam tutaj zamieszczać streszczenia, uwagi i ciekawostki z lektury? Jeśli będziecie tym zainteresowani to mogę co jakiś czas (np. rozdziały wstępne, poszczególne księgi, dodatki itd) zamieszczać posty o tej pozycji.
Zapisane
Kaja

*




« Odpowiedz #134 : Listopada 22, 2011, 23:52:08 »

Tak, tak, tak. Ja chcę uwagi i ciekawostki :).
Zapisane

"Więc kimże w końcu jesteś? - Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro."
dampf

*

Miejsce pobytu:
Trójmiasto




« Odpowiedz #135 : Listopada 26, 2011, 00:07:50 »

Wayne G. Hammond, Christina Scull, The Lord of the Rings: A Reader's Companion, HarperCollins, 2008

Recenzja: część pierwsza - wprowadzenie.


Z góry przepraszam wszystkich czytających i piszących w tym temacie, ale jako, że był 100% pozytywny odzew na moje pytanie odnośnie powyższej książki (znaczy się 100% spośród tych, którzy zabrali głos :D), to zdecydowałem się zamęczyć wszystkich Was moimi elaboratami na temat komentarza krytycznego do "Władcy Pierścieni". Aby ułatwić sobie pisanie i nie przekraczać limitu znaków w jednym poście, uznałem, że moje refleksje po lekturze tej książki będę umieszczał w miarę regularnych odstępach czasu (inny powód jest taki, że całościowego posta bym zwyczajnie nie ogarnął na raz i połowę rzeczy bym pominął z powodu luk w pamięci). Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych moje gaworzenie o tej książce będzie sztuką dla sztuki, ale będę się starał by tak nie było i moje posty wnosiły cośkolwiek do tego tematu.

Ok, zatem do rzeczy. Jako, że książkę otrzymałem dopiero dzisiaj (chwała Amazonowi), to chciałbym uporać się na początek z dosyć ogólnym wprowadzeniem do tematyki "The Lord of the Rings: A Reader's Companion". Dlaczego właśnie ta książka od tygodnia zaprząta mi głowę, skoro słyszałem o niej już od dawna? Powód jest banalny. W trakcie czytanie 6 numeru Almanachu Tolkienowskiego Aiglos nawinęła mi się recenzja owej pozycji, którą zostałem momentalnie zafascynowany. Zbiegowi okoliczności dopomogłem szybkim zakupem i tak oto miałem nowy cel: zbadanie tej cegły i napisanie o tym szerszemu gronu ludzi.

Książka ta w naprawdę największym skrócie jest komentarzem krytycznym do "Władcy Pierścieni", a konkretnie do tak zwanej edycji "50-tej", o której więcej napiszę później w tym poście. Nie będę w tym miejscu zamieszczał spisu treści (w sumie zrobiłem to dwa posty wcześniej, no ale), a tylko napomknę, że na prawie 1000 stronach (pomijając bibliografię i monstrualny indeks mamy ponad 900 stron czystego tekstu) zamieszczono przede wszystkim komentarze do praktycznie wszystkich najważniejszych momentów/osób/wydarzeń/opisów/i-co-tam-jeszcze-jest z "Władcy Pierścieni" (tak wszystkich sześciu ksiąg jak i dodatków). Jest to typowy komentarz krytyczny, jaki ostatnio możemy obserwować chociażby w najnowszej serii wydawniczej "Podróże z Verne'm" czy w zbiorach opowiadań H. P. Lovecrafta (autorstwa S. T. Joshiego). Oprócz tego komentarza mamy też masę niezwykle interesujących materiałów, które same w sobie warte są zapoznania. Wymienię pokrótce co ważniejsze rzeczy: Historia "Władcy Pierścieni", Omówienie Chronologii, Kalendarzy i Faz Księżyca w książce, mapy, słowa wstępne, niepublikowane fragmenty listu J.R.R. Tolkiena na temat "Władcy Pierścieni", Nomenklatura (czyli innymi słowy poprawiona wersja "Guide to the Names in The Lord of the Rings") i zmiany poczynione w wydaniach "Władcy Pierścieni" aż do 2005 roku. Jak widać jest tego od groma i jeszcze trochę. Tak naprawdę książka ta wydaje się być (i zapewne takową jest) najlepszym opracowaniem na temat "Władcy Pierścieni", jakie kiedykolwiek powstało. I coś czuję, że lepsze już chyba nigdy nie powstanie, bo zwyczajnie nie będzie musiało. "A Reader's Companion" ma tę przewagę nad innymi pozycjami, że sumuje i umieszcza w jednym miejscu cały dorobek tolkienistyki (odnoszący się do "Władcy Pierścieni") i pozwala na dokładne prześledzenia ewolucji tej powieści. Mamy tutaj wykorzystane materiały z publikacji zwartych autorstwa J.R.R. Tolkiena oraz tych wydanych pod redakcją Christophera Tolkiena (wybór materiałów z "History of Middle Earth" odgrywa tu znaczącą rolę). Autorzy przytaczają także wnioski z licznej literatury przedmiotu innych autorów, oraz dokumenty, które nie były do tej pory publikowane i spoczywały w archiwach. Nie jest książka ta jednak tylko zbieraniną materiałów. Wręcz przeciwnie. Jawi się ona jako sumiennie wyselekcjonowana monografia, która wyłuskała najważniejsze fakty z morza publikacji i stworzyła z nich idealne opracowanie.

No właśnie, ale kto stoi za tą cegłą? Jest to znane małżeństwo tolkienologów (ostatnio staram się pisać o osobach zajmujących się Tolkienem zawodowo tolkienolodzy, w odróżnieniu od tolkienistów i w sumie całkiem dobrze to brzmi): Wayne G. Hammond oraz Christina Scull. Zajmuję się oni osobą oraz twórczością Tolkiena od kilku dekad i są obecnie uznawani za najlepszych żyjących tolkienologów. Tak naprawdę tylko zmarły już Humphrey Carpenter mógłby być stawiany z nimi na równi, gdyż są to osoby o wiedzy praktycznie absolutnej w tej dziedzinie literatury. Do ich najważniejszych publikacji zaliczyć możemy na pewno J. R. R. Tolkien: Artist and Illustrator (opracowanie na temat tworzonych przez Tolkiena ilustracji), wydania jubileuszowe "Łazikantów" oraz "Władcy Pierścieni" (tzw. 50-tka), a także rzecz wręcz porażająca swoim rozmiarem - The J. R. R. Tolkien Companion and Guide, liczące ponad 2300 stron dwutomowe monstrum o życiu Tolkiena. Prawdę powiedziawszy ta ostatnia pozycja budzi mój respekt i nie jestem w stanie sobie wyobrazić ile trudu kosztowało jej napisanie. W tym roku ma miejsce premiera ich najnowszej książki "The Art of the Hobbit", kapitalnie uzupełniającej się z wydanym jakiś czas temu poprawionym drugim wydaniem "The History of The Hobbit". Wayne Hammond pracuje zaś obecnie nad poprawioną wersją "J. R. R. Tolkien: A Descriptive Bibliography".

Idea omawianej tutaj przeze mnie książki była taka, że miała ona towarzyszyć wydaniu jubileuszowej edycji "Władcy Pierścieni", która ukazała się w pięćdziesiątą rocznicę pierwszego wydania (stąd slangowa nazwa "50-tka"). Edycja ta wzbudza po dziś dzień masę kontrowersji, głównie z racji wprowadzonych do "Władcy" zmian. Co prawda obie strony sporu przerzucają się argumentami na korzyść swojej opcji, ale jest oczywiste, że nikt tu nikogo ostatecznie nie przekona. Ja o zmianach poczynionych w "50-tce" wypowiem się za jakiś czas, przy omawianiu odpowiedniego rozdziału z ksiązki. Dodam tylko skrótowo, że jest tu jednak więcej szumu niż warto pisać. Przy okazji wydania owej "jubileuszówki" premierę w 2005 roku miał właśnie "A Reader's Companion". I w zasadzie potrzebne jest dokładnie to wydanie "Władcy" by w pełni korzystać z komentarza. Dlaczego? Numery stron w "Companion" odnoszą się do tych z "50-tki". Ale... Jak przejrzałem kilka fragmentów, to osoba, która przynajmniej raz porządnie czytała "Władcę" poradzi sobie bez dodatkowej ściągawki. Miejsca w tekście, które są opatrzone komentarzem, zostały dosyć dobrze wyeksponowane i praktycznie zawsze można spokojnie przypomnieć sobie w którym miejscu powieści jesteśmy.

Wspominałem już o premierze "Companiona" w 2005 roku. Mój egzemplarz jest wznowieniem z 2008 roku, co mnie cieszy niezmiennie, gdyż jest to edycja poprawiona. Wydanie to ma znakomitą ilustrację okładkową Johna Howe'a i od strony graficznej wygląda wręcz znakomicie. Niestety... jest to paperback i to dosyć słabej jakości. Okładka na rogach będzie za jakiś czas wyglądać niestety źle, tak samo boję się o klejenie stron, gdyż nie wzbudza ono mojego entuzjazmu. Czyżby czekała mnie wizyta u introligatora? Papier jest bardzo dobry, czcionka trochę mała, ale do przeżycia. Na koniec zostawiłem sobie dwie kwestie: po pierwsze - dla kogo jest to książka? Z tego co wywnioskowałem z artykułów/opinii i samemu z percepcji - nie dla każdego. Przede wszystkim należy być już trochę obeznanym z twórczością J.R.R.Tolkiena, aby czytać ją z pełnym zrozumieniem. Przynajmniej jedna, ale porządna lektura "Władcy", dobrze jeśli wsparta publikacjami Carpentera ("Listy", "Biografia"), to są wszystko pomoce. Nie jest to książka popularna, a naukowa. I nie mówię tego ze złośliwości, a czystej ostrożności, gdyż zachwalam tę pozycję ostro i wolałbym uniknąć rozczarowania osób, które oczekiwały po lekturze "Companiona" przede wszystkim rozrywki. Sam boję się swojego podejścia do niej, ale jestem zdeterminowany i liczę, że to mi pomoże i to mocno.

No i druga końcowa uwaga... Nie ma co liczyć na tego typu pozycję po polsku. Smutne, ale prawdziwe. Fakt, ukazje się u nas dużo opracowań o Tolkienie, ale takich już mocno naukowych jak prace Hammonda i Scull raczej u nas nie uświadczymy. Powód jest prozaiczny: ile osób by to kupiło? To nie jest literatura piękna, a naukowe opracowania, które zawsze będą niszowe. Znaczy się: ja bym BARDZO chciał by tego typu książki ukazywały się regularnie w Polsce, ale boję się, że nasz rynek jest za mały na takie cegły :(

I to by było na tyle, w tym moim krótkim wstępie do omawiania książki :)
Zapisane
Ciacho

*

Miejsce pobytu:
Bytom

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



WWW
« Odpowiedz #136 : Listopada 26, 2011, 21:49:42 »

Jestem pełen szacunku dla Twojej osoby dampf za fanatyzm, zaangażowanie i chęć podzielenia się swoją wiedzą tudzież spostrzeżeniami. :) Fajnie, że taka osoba znalazła się w tym pokoju,bo autorowi się należy, chociaż forum zdefiniowane jest jako forum grozy.  :rad2: Poważnie powinieneś się zastanowić nad jakimiś prelekcjami na którejś z imprez, bo masz dużo do powiedzenia i niekiedy mam wrażenie jakby Cię aż rozpierało, żeby się czymś podzielić z nami. :D I nie przejmuj się, jak walisz posty za postami, bo niekiedy piszesz o rzeczach, do których nie idzie się odnieść z racji braku wiedzy a poczytać się chce. ;)
« Ostatnia zmiana: Listopada 26, 2011, 21:51:30 wysłane przez Ciacho » Zapisane

"W głębi duszy zdajemy sobie sprawę z własnej głupoty, a poświęcamy zbyt wiele czasu albo na ukrywanie tego, albo na udowadnianie, głównie sobie, że tak nie jest"-Jonathan Carroll

http://swiat-bibliofila.blogspot.com
www.facebook.com/swiat.bibliofila
dampf

*

Miejsce pobytu:
Trójmiasto




« Odpowiedz #137 : Listopada 27, 2011, 13:19:54 »

Dzięki Ciacho za posta :) Prawda jest taka, że bałem się tego mojego poprzedniego posta, bo jest on taki już mocno fanatyczny. Jednak nie umiałem tego opisać krócej (a i tak sobie teraz przypomniałem, że nie napisałem o tym, że małżeństwo Hammond/Scull są autorami indeksu do "Listów" autorstwa Carpentera) i moją intencją było w miarę dokładne opisanie tej konkretnej publikacji, a i przy okazji przemycenie paru innych informacji :) Jest też faktem, że lubię pisać o Tolkienie w tym temacie, bo popularyzacja jego osoby i twórczości wykraczająca poza standardowe fakty i pozycje i fakty może sprzyjać poszerzeniu grona jego miłośników :) (prawdę powiedziawszy na polskim forum tolkienowskim ciągle nie jestem w stanie się wypowiadać :D tam rozmowy są na zbyt kosmicznym poziomie :D). Prezentacja na konwencie będzie, spoko ;) Moje spamowanie tutaj też ;)
Zapisane
Ciacho

*

Miejsce pobytu:
Bytom

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



WWW
« Odpowiedz #138 : Listopada 27, 2011, 13:53:48 »

Hehe, kosmicznym tzn? :D Mnogość szczegółów utrudniająca zrozumienie i konwersację bez wiedzy na ten temat czy po prostu nadwyżka ochów i achów, które niekoniecznie należą do takich postów, jakie chce się czytać i trudno jest się przez nie przebić? :P
Zapisane

"W głębi duszy zdajemy sobie sprawę z własnej głupoty, a poświęcamy zbyt wiele czasu albo na ukrywanie tego, albo na udowadnianie, głównie sobie, że tak nie jest"-Jonathan Carroll

http://swiat-bibliofila.blogspot.com
www.facebook.com/swiat.bibliofila
dampf

*

Miejsce pobytu:
Trójmiasto




« Odpowiedz #139 : Listopada 27, 2011, 13:56:25 »

Ogrom wiedzy kipiący z postów, to ten powód. Prawdę powiedziawszy bez kompletnej wiedzy o danym zagadnieniu nie ma momentami nawet co podchodzić, bo się człowiek gubi :D Zwłaszcza jak HoME się zaczyna pojawiać w cytatach :D
Zapisane
Strony: 1 ... 5 6 [7] 8 9 ... 43   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do: