John Irving

(1/6) > >>

human:
John Winslow Irving (ur. 2 marca 1942 w Exeter, New Hampshire, USA) ? amerykański pisarz i scenarzysta filmowy, laureat Nagrody Akademii Filmowej na 72. ceremonii wręczenia Oscarów w kategorii najlepszy scenariusz adaptowany do filmu The Cider House Rules (pol. Wbrew regułom, na podst. własnej powieści Regulamin tłoczni win). Zagrał epizodyczne role w filmach Świat według Garpa i Wbrew regułom.




Przeczytałem najpopularnijszą jego ksiązke , czyli "Świat według Garpa". Ksiązka jest po protu fenomenalna - napisana naprawdę świetnym językiem, z dużym poczuciem humoru szczególnie, jeśli chodzi o opis poczęcia tytułowego Garpa. Postaci (a szczególnie Jenny) są róznobarwne , a sytuacje bardzo absurdalne (jak choćby wypadek ze słynnym Miltonem). Książka to coś z pogranicza Forresta Gumpa , ale z drugiej strony są to osobiste doświadczenia autora jesli chodzi o jego wydawanie ksiazek i drogę do kariery .

Też w ciekawy sposób autor opisuje żadze i seks ale to może obgadamy w dyskusji co ???
jakie sa wasze odczucia co do "świata Garopa" ale także i całej twórczości tego świetnego pisarza ?

czarnaJagoda:
Przeczytałam, czy raczej odsłuchałam, jedynie Świat według Garpa i powiem szczerze niewiele z tego utkwiło mi w pamięci. Zapamiętałam przede wszystkim to, że żaden z bohaterów, z głównym na czele, mi nie leżał. Nie, żebym miała coś do poczucia absurdu tak w ogóle, bo takiego np. R. Topora bardzo sobie cenię, ale absurd w wydaniu Irvinga jakoś mnie nie pociąga.
Gdybym Świat według Garpa miała w wersji książkowej, może bym, na potrzeby dyskusji przekartkowała, by przypomnieć sobie te żądze i seks, ale wgrywać sobie audio na komputer (bo przecież nie na mptrójkę, skoro jestem w trakcie słuchania innej powieści) to już mi się nie chce. Po film też z pewnością nie sięgnę - ot odrzuciło mnie to dzieło całkowicie. Może kiedyś się skuszę na Regulamin tłoczni win, bo jak film wchodził na ekrany, to zapragnęłam przeczytać literacki pierwowzór, ale jakoś tak nie pojawił się na mojej drodze  :diab9:

J1923:
Zauważyłem dopiero ten temat, mam nadzieję, że nikt nie będzie miał mi za złe, że go odgrzeję.

Udało mi się przeczytać kilka pozycji tego autora. Zacząłem przygodę od Ratować Prośka - zbioru opowiadań. Dwa mi rzeczywiście utknęły w pamięci. Po tym zbiorze stwierdziłem, że trzeba przeczytać coś więcej. Wybór padł na gatunek typu "cegła", czyli Modlitwę za Owena. No i dostałem Irvinga w "dużej pigułce"  ;) Skojarzenia z Blaszanym Bębenkiem nasuwają się od razu (jest to hołd dla tej powieści). Pomysł kapitalny i wstrząsający. Mikrych rozmiarów Owen uważa się za boskie narzędzie, a wokół jego historii, roztaczają się niesamowite wydarzenia. Trzeba przyznać, iż książka jest odważna i bardzo ciekawa. Pełna tak niewiarygodnych historii, które jednak wciągają i porządkują w sposób normalny fabułę :) Ogólnie pozycja zdecydowanie z górnej półki. Powieść skłania jak najbardziej do refleksji. Można śmiało polecić.

Następną przeczytaną przeze mnie powieścią było Małżeństwo wagi półśredniej. Znów ciekawy koncept, opowiadający o swingersach, wymiana małżonków i komplikacji jakie to stwarza. Niby nic wielkiego, ale czyta się z uwagą i można przemyśleć, czy warto.

Kolejna książka to chyba najbardziej osławiona jego powieść Świat według Garpa. Powiem szczerze, że niezbyt mnie uwiodła. Tym razem autor wg mnie przesadził z narracją, jej skokami. Jakoś irytowało mnie przeskakiwanie o całe lata w fabule. Jak zwykle Irving poleciał z historią pełną cudactw, ale trzeba przyznać, że znaczna część była śmieszna lub świetnie skonstruowana i rozchodziło się o takie drobne smaczki. Książka oczywiście zostaje w pamięci. Niestety jak dla mnie pojawia się pewne "ale". Oprócz skoków fabularnych, były też fragmenty, które nie za wiele wnosiły do historii, które śmiało można było pominąć.

Ostatnie dzieło pisarza Ostatnia noc w Twisted River zebrała skrajnie różne recenzję. Niektórzy uznawali ją za totalnie wtórną, a nawet za kopię Garpa. Jednakże mi się bardzo podobała. Zdecydowanie prostsza w odbiorze od Modlitwy czy też ŚWG, ale napisana świetnym językiem i wciąga od pierwszej strony. Misternie konstruowana fabuła, gdzie wszystko się ze sobą klei (nawet jeśli po dłuższym czasie  ;) ). Historia świetna: momentami zabawna, momentami straszna.

Ostatnią powieścią, którą przeczytałem była Czwarta ręka. No i z tą pozycją mam już pewien problem. Bo jakiś przesyt po niej czułem. Czasami ciężko mi ją było czytać i miałem wrażenie, że gdzieś to już było. Znów nieprawdopodobne elementy układanki po pewnym czasie klarują się w ciekawą fabułę. Ale ja miałem wrażenie, że ponownie zbyt wiele fragmentów można by spokojnie odpuścić lub skrócić.

Ogólnie po tej pozycji miałem już trochę dosyć Irvinga. Można mieć wrażenie, że wciąż pisze to samo, a przede wszystkim w ten sam sposób. Składa te swoje nieprawdopodobne historyjki, a z boku i tak wychodzi jakiś sens. Inna rzecz, że robi to prawie perfekcyjnie. Na dodatek wiele elementów się praktycznie powtarza co chwilę. Przecież pełno w tych książkach opisów przeróżnych dewiacji seksualnych, uchybień zdrowotnych, opisów ciężkiego dojrzewania i wychowania dzieci, różnych wynaturzeń. Dodatkowo często powtarzają się te jeszcze drobniejsze elementy, przykładowo, w każdej pozycji gdzieś pojawia się pisarz :D

Mimo tego pewnego przesytu, jeszcze mam zamiar wrócić do dzieł tego pana. Choćby dlatego, że pokusa starcia z New Hampshire Hotel jest wielka :D Widziałem też kilka filmów na podstawie jego twórczości, które mi się spodobały i chciałbym zobaczyć literackie pierwowzory.

Ciacho:
Szukałem tematu mając nadzieję, że stworzę od początku, ale widzę, że już jest. I tak mało osób się tu wypowiada? Kurde, a toż to człowiek wart uwagi jak Steinbeck, McCarthy czy Palahniuk. Przeczytałem dwie książki i czytam kolejną, i jestem bardzo zadowolony. Moje wrażenia na temat dwóch pierwszych:

Świat według Garpa
Cytuj

"Szaleństwa, smutki i sztuka S.T. Garpa"


W roku 1944 do szpitala trafia ciężko ranny członek załogi bombowca, szeregowy Garp. Zaczyna się nim opiekować pielęgniarka Jenny Fields, zagorzała feministka, która nie potrzebuje w życiu mężczyzn, żeby być szczęśliwa. Pragnie jednak ze wszystkich sił mieć dziecko, więc w bardzo niecodziennych okolicznościach dochodzi do aktu seksualnego między pielęgniarką Fields a żołnierzem Garpem, który niedługo potem umiera, a na świat przychodzi jego syn - S.T. Garp. Mały Garp wychowuje się bez ojca w szkole z internatem, gdzie pracuje jego matka. Dojrzewa i rozwija się pod jej czujnym okiem. Najpierw zostaje zapaśnikiem. Potem poznaje Helen Holm, miłość swojego życia, z którą się wkrótce pobierze. W międzyczasie zostaje pisarzem, tworzy pierwszą powieść zafascynowany pewnym austriackim pisarzem, potem pisze kolejne, płodzi dzieci, żyje z Helen, romansuje i poznaje świat, który na długo ma zapamiętać tego wyjątkowego człowieka.


Zanim sięgnąłem po Świat według Garpa miałem całkowicie inne wyobrażenie na temat tej książki. Spodziewałem się powieści społeczno-obyczajowej, czegoś relaksującego, urzekającego pięknem opisów i kojącego duszę jak książki Steinbecka, którego sobie bardzo cenię. Książka ta okazała się być jednak inna. Jest tak bardzo specyficzną, oryginalną i wyjątkową powieścią, że nie sposób tego ująć w słowa. No przynajmniej ja nie potrafię tego celnie nazwać czy opisać, bo uważam, że cokolwiek bym tutaj nie napisał, będzie to jedynie mgiełka, a ten cały blask dostrzec można jedynie samemu. Powiedziałbym, że jest to takie połączenie lekkości obyczajowo-społecznych opisów Johna Steinbecka, z dogłębnym i odważnym przedstawieniem problemów moralno-egzystencjalnych jak u Cormaca McCarthy'ego, oraz szczyptą satyrycznego szaleństwa i szokująco-wulgarnych scen, z których znani są Chuck Palahniuk czy Philip Roth. Książka szalona, absurdalna, ironiczna, pokręcona i zabawna, ale jednocześnie też poważna, mądra, wybitna i przedstawiająca istotne problemy społeczne w niecodziennym świetle.


"W świecie według Garpa wieczór mógł być radosny, ale już następny ranek morderczy"*


Powieść Irvinga to czarna komedia, która doprowadza momentami do śmiechu, ale i dramat, który porusza i wywołuje współczucie względem bohaterów, zwłaszcza samego Garpa. Autor świetnie przedstawia obraz człowieka od początku żyjącego w innym świecie, którego dzieciństwo, dojrzewanie i dorosłość nie są takie jak u zwyczajnego człowieka. Irving bardzo zręcznie posługuje się bohaterem i dzięki jego niesłychanym perypetiom, które niemal równie często są zabawne, co tragiczne, porusza wiele ciekawych życiowych kwestii i problemów. Feminizm, tolerancja, samotność, odrzucenie, rozważania na temat śmierci, przeżycia po gwałcie, stosunki towarzysko-seksualne z prostytutką, zaborcza miłość, romans między przyjaciółmi. Przyjrzymy się bliżej pracy pisarza, zapaśnika, pielęgniarki, wydawcy, środowisku transwestytów i feministek, odwiedzimy powojenny Wiedeń będący pod okupacją radziecką, która doprowadziła do stanu krytycznego i powolnego umierania i miasta, i żyjącego tam społeczeństwa. To właśnie Wiedeń i niegdyś żyjący tam, niedoceniany i mało znany pisarz, byli inspiracją do powstania pierwszej książki Garpa.

W życiu bohatera pojawia się też wiele postaci niezwykle ważnych i nieco mniej istotnych. Bez wątpienia  najważniejszą jest matka, Jenny Fields, wulgarna szorstka, samotniczka, dziwaczka, stuprocentowa feministka, ale bardzo kochająca jedynego syna i z pełną troską dba o niego przez całe życie. Żona Helen, zagorzała czytelniczka, dobrze opiekująca się rodziną i domem, skłonna do figlowania i romansów, ale ostatecznie bardzo wierna mężowi. Roberta Muldoon to z kolei transwestytka, która kiedyś była sławnym futbolistą, a potem przeszła przemianę płci i emocjonalno-duchową i trafiła do rodziny Garpa za sprawą jego matki, co początkowo było ciężkie do przyjęcia, ale ostatecznie okazało się, że Roberta to bardzo szczera, oddana i kochająca przyjaciółka całej rodziny, która może na niej polegać. Tak naprawdę postaci jest tutaj dosyć sporo i nie sposób ich wszystkich opisać, bo każda wnosi coś do tej książki i życia głównego bohatera. Autor wykreował bardzo realistycznych i ciekawych bohaterów, którzy są różnorodni i barwni, i to oni dostarczają szereg emocji, tych smutnych i wesołych, pozytywnych i negatywnych.

Świat według Garpa  to najważniejsza i najpopularniejsza książka autora i nietrudno się temu dziwić, bo dzieje się tutaj naprawdę wiele i ciężko wobec niej przejść obojętnie. Podczas czytania w zasadzie przyczepiłbym się do jednego, co mi się nie podobało. Chodzi mi mianowicie o wstawki prozy Garpa (dwa podrozdziały książki), który jest pisarzem tworzącym bardzo poważne i  depresyjne książki. Nie potrafi też przyjąć do siebie ich krytyki, bo uważa je za bardzo dobre i wartościowe. Dwie z tych depresyjnych powieści zostały fragmentarycznie przedstawione w tekście. Przy czym trzeba zaznaczyć, że te fragmenty nie ograniczały się do kilku stron, ale do kilkudziesięciu i mówiąc szczerze troszkę mnie one męczyły, bo interesowały mnie perypetie samego Garpa, a nie jego bohaterów książkowych. Ale dało się przez to na szczęście szybko przebrnąć.  

Osobiście bardzo sobie cenię odważnych autorów, którzy piszą bez skrępowania z pełną powagą i momentami żartobliwie na każdy poważny i niepoważny temat, jaki chcą tylko poruszyć. Dlatego książka Irvinga całkiem szybko przypadła mi do gustu i wiedziałem, że do samego końca będę przezeń zaskakiwany. Czytałem wcześniej opinie o autorze, jakoby pisał obscenicznie i wulgarnie. Ciężko jest mi się odnieść do całości, bo to pierwsza książką, z którą się zapoznałem. Co prawda autor nie szczędzi tutaj w słowach i sprośnych, często szokujących scenach, co może zniesmaczyć. Ale myślę, że dotknie to chyba tylko osoby mocno pruderyjne i z małym dystansem. Mnie osobiście te momenty szaleństwa autora najbardziej bawiły i z uśmiechem na twarzy czytałem niektóre zabawne perypetie Garpa i jego rodziny. I jeśli tak prezentuje się cała twórczość Johna Irvinga to ja ją kupuję! Warto jednak zaznaczyć, że to nie jest głupkowata proza. Autor świetnie potrafi wprowadzić element komediowy, który bawi do łez, żeby zaraz potem zobaczyć, że efekt tej komedii jest bardzo dojmujący, ponieważ przykro się kończy. I naprawdę idzie się tym przejąć. Muszę przyznać przy tym, że autor bardzo zręcznie operuje piórem balansując na krawędzi dobrego smaku. A takie wyczucie posiada bardzo niewielki odsetek pisarzy, więc to się chwali. Ogólne wrażenie zatem bardzo dobre i po zakończeniu książki nie miałem nawet momentu zawahania, żeby chcieć poznać Irvinga więcej. Może nie już, ale myślę, że dojdzie do tego znaczniej szybciej niż się można spodziewać. ;)

*John Irving, Świat według Garpa, Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2015, s. 602


Hotel New Hempshire
Cytuj

"Życie jest na serio, a sztuka dla frajdy*"


Hotel New Hampshire to powieść opowiadająca o rodzinie Berrych, których historia zaczyna się od romansu między Winem Berrym i Mary Bates. Poznali się w pensjonacie Aburthnot-Na-Przymorzu, gdzie też się w sobie zakochali i postanowili związać na zawsze. Na świat przyszła piątka ich dzieci: Frank, Franny, John, Lilly i Jajo. Średni z nich, czyli John, jest narratorem odkrywającym przed nami losy swojej rodziny. Najważniejszym wydarzeniem w historii Berrych, i momentem, od którego zaczyna się najważniejsza część fabuły jest wykupienie przez Wina starej szkoły dla dziewcząt i przerobienie jej na hotel. Od tego wydarzenia poznajemy familię w codziennych przeróżnych sytuacjach; raz śmiesznych, raz smutnych, często też i nerwowych. Widzimy jak radzą sobie z prowadzeniem hotelu, jak wygląda ich życie poza hotelowe i jak wyglądają ich relacje z przeróżnymi osobami, które napotkają na swojej drodze (a są to między innymi zgwałcone kobiety, prostytutki czy radykałowie).


To druga pozycja Johna Irvinga, którą miałem okazję poznać, i ponownie jestem pod wrażeniem jego kunsztu. Proza tego autora jest z jednej strony prosta, bo opowiadająca o losach ludzi w codziennych sytuacjach - tutaj rodziny prowadzącej hotel, z czym związane jest wiele wesołych scen. Z drugiej jednak strony jest to proza bardzo ujmująca, mądra i nierzadko wzruszająca. Wiele tematów przewija się przez tą książkę: sport, pisarstwo, druga wojna światowa, Wiedeń lat 50., odmienność seksualna, radykałowie chcący zmienić świat, antysemityzm, kazirodztwo, samobójstwo. Tematami przewodnimi są jednak gwałty na bezbronnych kobietach oraz ciągłe poszukiwanie samospełnienia i swojego miejsca w życiu.

Charakterystyczne w książkach Irvinga są kwestie i wydarzenia dotyczące seksu i odmienności seksualnej. Poza tym, że dość często pojawiają się sceny erotyczne (prostytucja to rzecz normalna u tego autora), pojawiają się też kwestie dotyczące homoseksualizmu, biseksualizmu i transseksualizmu. Wobec tego sięgając po prozę Irvinga, gdzie temat seksu jest rzeczą absolutnie konieczną do umiejscowienia w fabule, i autor często epatuje ostrymi i absurdalnymi scenami - i w wykonaniu heteroseksualnych, i w wykonaniu osób innej orientacji - trzeba się liczyć z tym, że odbiór twórczości tego pisarza może być dla wielu całkowicie różny i dla części na pewno niestrawny. Specyficzny jest też humor Irvinga; niektóre sceny z udziałem jego bohaterów są komiczne, a nawet i wręcz absurdalne. Ale bynajmniej nie chodzi tutaj o małpowanie, bo za tym wszystkim skrywa się powaga i istotne do przekazania treści. Autor ma bardzo dobre wyczucie i drobnymi niuansami wprawia w zachwyt, doprowadza do śmiechu albo mocnego wzruszenia. Balansuje jak cyrkowiec przechodzący po linie, między głęboką powagą, a przesadnym absurdem, dając do zrozumienia, że sztuka jest dla frajdy, ale życie jest tylko jedno i trzeba uważać, żeby przypadkiem nie upaść tak, że już nigdy nie będziemy w stanie się podnieść. Irving dowodzi, że żyć, tak jak i jeść, powinno się prosto, ale smacznie.

"Franny leżała u siebie w pokoju, a z nią moja sztanga (obie nietknięte).**"

Do mnie osobiście mocno przemawia literatura Johna Irvinga, bo jest to autor, który w dość kontrowersyjny sposób (często w krzywym zwierciadle) pokazuje poważne problemy ludzi  nie atakując czytelnika ich nadmiernym patosem. Autor jest świetnym obserwatorem, dostrzega wszystkie nieprawidłowości naszego świata, które nas otaczają, i pisze o nich odważnie w swoich książkach. Pokazuje, że w gruncie rzeczy każdy z nas ma jakieś problemy, często dla wielu banalne, ale dotykające mocno i nierzadko długotrwale. Pokazuje też, że każdy z nas poszukuje swojego miejsca, szczęścia i miłości w życiu i trzeba o nie walczyć. W Hotelu..., tak jak w życiu, bohaterowie muszą sobie ciągle radzić ze wzlotami i upadkami, z przeciwnościami losu, z bolesną stratą, niepowodzeniami, smutkami, krzywdą fizyczną, wszelkimi uchybienia, skrzywieniami psychicznymi i niesamowitymi sytuacjami, czyli wszystkim tym, co powoduje, że doświadczamy życia w pełnej krasie i tylko od naszej silnej woli i chęci zależy, czy stajemy się bardziej zahartowani i idziemy przez to życie ciągle walcząc, ale z podniesionym czołem, czy przygnieceni jego ciężarem ze spuszczoną głową zaledwie się snujemy.

Cieszy mnie fakt, że natknąłem się na książki tego autora akurat teraz, kiedy jestem dojrzałym i znacznie bardziej doświadczonym człowiekiem. Kilka lat wstecz, kiedy byłem nieopierzonym w literaturze młodzikiem, szukającym jedynie rozrywki, taką literaturą Irvinga czy Steinbecka najzwyczajniej w świecie rzuciłbym w kąt i zrażony "małpowaniem" i niezbyt ciekawą fabułą pewnie już bym do niej nie wrócił. I byłby to niewybaczalny błąd, bo jest to literatura pobudzająca intelektualnie, emocjonalnie i duchowo, czyli literatura z najwyższej półki. A taką warto znać. Generalnie rzecz biorąc wygląda na to, że kolejny John zaczął zdobywać mnie swoją twórczością. Najpierw był John R. R. Tolkien. Potem John Steinbeck i John Brunner. Teraz dołącza do nich John Irving. Serdecznie polecam bardziej wymagającym czytelnikom zapoznać się z tym autorem. Na pewno tego nie pożałujecie.

"Trener Bob zawsze znał tę prawdę: trzeba się nabawić nieuleczalnej obsesji.
I bez obawy mijać otwarte okna.***"


*John Irving, Hotel New Hampshire, wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2015,, s. 273
**tamże, s. 297.
***tamże, s. 595


Teraz czytam Modlitwę za Owena i jestem cholernie ciekaw jak sie ten wątek religijny rozwinie - trochę się tego obawiam, bo nie lubię nadmiernego wykorzystywania kwestii religijnych w książkach, ale to jest Irving, szalenie oryginalny człowiek, więc ciekaw jestem, jak to rozwiąże. :)



PS: Pytanie do modów, można tam jakąś zmianę w pierwszym poście wprowadzić, żeby trochcę rozwinąć?

J1923:
Ciacho, jak tam jednoroczna wdowa? Zastanawiam się nad przeczytaniem.

Ja przeczytałem ostatnie dzieło tego autora, czyli Aleję Tajemnic i niestety było to dla mnie wielkie rozczarowanie. Dla mnie jest to niemożliwie wręcz płaska książka, pozbawiona charakterystycznego humoru, bohaterowie też rzekłbym niezbyt ciekawi. Ot wymyślam pokręconą postać, obdarzam ją niestandardowym postępowaniem i cechami, a potem zapominam jej prowadzić. Czasami ma się wrażenie, że jest to wściekły atak na kościół katolicki. Tak, wiem, ten autor nie słynie z poglądów konserwatywnych, ale we wcześniejszych powieściach raczej miało to charakter delikatnych sugestii, wątków humorystycznych, subtelnych przytyków. Tutaj nawet specjalnie nie ma obrońców - hurra i dawaj wszyscy na jednego! Mam wrażenie, że jest to czasami wręcz prostackie.
Mówi się, że Irving pisze wciąż jedną książkę - tym razem oczywiście nie ucieka od tego. Elementów charakterystycznych dla jego prozy jest mnóstwo: cyrk, pisarz, czynniki niesamowite, lwice, psy, duchowni itp. No i wszechobecne dewiacje: karzeł gej transwestyta? Obowiązkowo! No i jak wiadomo, każdy zdrowy chłop musi być oczarowany podstarzałym transwestytą ubranym w kobiece fatałaszki.

Kolejne zarzuty wobec tego dzieła można mnożyć, ale chyba zacznę od najważniejszego - ja się po prostu zacząłem nudzić. Duża część to opis podróży głównego bohatera, który wciąż usypiał. Jest wiele opisów, które w mojej opinii totalnie nic nie wnoszą do fabuły, która i tak jakoś się nie klei. Podróż po świecie, gdzie właściwie się nie czuje klimatu odwiedzanych wraz z bohaterami miejsc. Przedstawiana Litwa to chyba była wzięta z przeczytanego na bardzo szybko zachodniego przewodnika.
Najgorsze, że gdzieś autorowi się zgubił ciekawy styl narracji, którym rozkochiwał czytelników we wcześniejszych dziełach.

Znów mam wrażenie, że chyba nieprędko wrócę do twórczości JI, choć mam jeszcze w domu dwie uznane już za klasyki utwory: Hotel New Hampshire i Jednoroczną Wdowę.

Nawigacja

[0] Indeks wiadomości

[#] Następna strona