Strony: [1]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Jacek Dehnel  (Przeczytany 1720 razy)
Bartek

*

Miejsce pobytu:
Białystok / Kraków




Nahallac

« : Kwietnia 11, 2012, 22:31:43 »



Jacek Dehnel (ur. 1 maja 1980 w Gdańsku) ? polski poeta, tłumacz, prozaik, malarz.


Proza
Kolekcja Gdańsk, Marpress 1999
Lala, W.A.B. 2006
Rynek w Smyrnie, W.A.B. 2007
Balzakiana, W.A.B. 2008
Fotoplastikon, W.A.B. 2009
Saturn. Czarne obrazy z życia mężczyzn z rodziny Goya, W.A.B. 2011

Poezja
Żywoty równoległe, Kraków, Zielona Sowa 2004
Wyprawa na południe, Tychy, Teatr Mały w Tychach 2005
Wiersze, Warszawa, Lampa i Iskra Boża 2006
Brzytwa okamgnienia, Wrocław, Biuro Literackie 2007
Ekran kontrolny, Wrocław, Biuro Literackie 2009
Rubryki strat i zysków, Wrocław, Biuro Literackie 2011

(za wikipedią)




Wydaje mi się, że tyle na początek wystarczy. Ostatnio mniej czytam, tym samym mniej tu zaglądam, ale nie spodziewałem się, że ten młody, piekielnie zdolny polski prozaik i poeta nie został na forum wspomniany dotąd ani razu, z wyjątkiem jednej mojej wypowiedzi dawno, dawno temu. Jak dotąd mam za sobą lekturę dwóch jego powieści, poezji jeszcze nie miałem okazji spróbować, ale z pewnością prędzej czy później chwycę i za nią, bo ciekawość nie daje mi spokoju.
Kilka słów o tym, co już dane mi było poznać:

Lala
Wczesna książka Dehnela. Wydaje mi się, że pisałem o niej na GWKC. Teraz już nie pamiętam jej tak dobrze, ale kilka rzeczy jest pewnych - czyta się niesamowicie, wciąga po uszy, jest napisana PRZEPIĘKNYM językiem i daje mnóstwo czytelniczej frajdy. Nie jest to geniusz czy ideał - czasami chronologiczny rozgardiasz potrafi dać popalić, a genealogia rodziny tytułowej Lali (babci Dehnela) jest tak poplątana, że przydałby się tej książce dodatek w postaci drzewa genealogicznego. Niemniej książka naprawdę godna polecenia.

Saturn
Najnowsza powieść. Skończyłem ją czytać tydzień temu i muszę przyznać, że dawno nie czytałem czegoś tak szybko. Dwie podróże pociągiem - i książka przeczytana (długa nie jest, to swoją drogą).
Od razu napiszę wszystkim, którzy uważają, że malarstwo to nie ich bajka - do lektury tej książki zupełnie nie trzeba się znać na malarstwie, interesować nim, zachwycać - w zasadzie można nie wiedzieć nawet o samym Goi zupełnie niczego - książka i tak może się podobać, a przy okazji poszerzyć wiedzę i zainteresować tym i owym.
Jest zmyślnie skonstruowana - sposób opowiedzenia całej historii: quasi-pamiętnikowe monologi mężczyzn z rodziny Goya, bardzo przypadł mi do gustu. Mamy tu też swego rodzaju interludia - opisy obrazów, i uwaga: nie są one nawet odrobinę nudne czy pretensjonalne - bynajmniej! To krótkie impresje, które pozwalają spojrzeć na dzieła nieco uważniej (a pod koniec okazuje się, że ich obecność w książce jest wręcz kluczowa). Aczkolwiek tutaj pojawia się moje pierwsze zastrzeżenie - nawet twardookładkowe wydanie książki zawiera reprodukcje jedynie czarno-białe, na zwykłym papierze - dużo wygodniejsza byłaby lektura, gdyby te reprodukcje były nieco lepiej wykonane. Ale wszak od czego mamy internet. Smaczki i szczegóły, niektóre dość zwyczajne, a większość raczej kontrowersyjna, by nie rzec, szokująca, są nam dawkowane bardzo sprytnie, zaś najbardziej spektakularne uderzenia autor zachował na koniec. Od książki trudno się oderwać. Po raz kolejny muszę też pochwalić język - za taką polszczyznę to ja się dam pokroić. Nie jest archaiczna, ale Dehnel posługując się współczesnym językiem, używa wielu słów mało popularnych, choć wszystkim świetnie znanych. Często są to określenia, których nie słyszałem już dawno, a które wydają się takie... jak by to określić? ...swojskie, domowe. Trudno mi jak z rękawa sypnąć przykładami, ale kiedy trafiam w tekście na słowo takie jak "dyrdać", to nie mogę się nie uśmiechnąć. Pycha! Bardzo polecam każdemu, kto lubi dobrą prozę, warto!
Zapisane

Strony: [1]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do: