Przeczytałem ją już chwile temu i jakoś nie mam weny żeby coś o niej napisać. Wydawca narobił takiego szumu wokół tej powieści, że po wpisaniu tytułu do googla pojawia się cała masa recenzji.
Trzeba przyznać że akcję marketingową zrobili przednią.
Jak Rebis wydaje debiutanta, to można mieć pewność że na tym nie straci
A co do książki, to jestem trochę w kropce.
Niby prawa do ekranizacji sprzedano rok temu jeszcze przed premierą, niby jest to mega pozycja którą wszyscy zachwalają, ale notki z pierwszej strony okładki to nie rozumiem. Brutalności to tak wiele w tej książce tak znowu niema, historia mnie nie pochłonęła aż tak, że chapnąłbym ją na raz.
Z drugiej jednak strony jest to coś innego, bo w głównej roli jest Ghostman, człowiek który nie chce być zauważony, więc o jakimś celebrycie typu Myron Bolitar nie ma mowy
Historia ciekawa, nieudany napad na kasyno powoduje ze jego mocodawca musi zrobić coś żeby nikt tego nie powiązał z nim, zwłaszcza że jeden z napastników zwiał z trefną forsą... A jeśli ma się na karku cały alfabet amerykańskich agencji, i miejscowego gangstera trzęsącego całym miastem, to coś się musi nie udać.