Strony: [1]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Kealan Patrick Burke  (Przeczytany 4719 razy)
Paweł Mateja

*




« : Listopada 29, 2011, 23:10:36 »


Kealan Patrick Burke (ur. 1976) - amerykański pisarz, specjalizujący się w literaturze grozy, a także redaktor internetowego Subterranean Magazine i kilku antologii. Polskim czytelnikom dał się poznać dzięki opowiadaniom publikowanym na łamach "Nowej Fantastyki" i "Fantastyki Wydania Specjalnego", gdzie ukazał się między innymi uhonorowany Nagrodą im. Brama Stokera "Chłopiec z żółwiami". W dorobku ma kilkadziesiąt opowiadań i trzy powieści.



Nie wiem, czy to coś ze mną jest nie tak? Przeczytałem dzisiaj Bar dla potępionych, wydany w tym miesiącu przez Prószyńskiego w serii "Strefa mroku". Autor tytułowany, fajna okładka, Jurusik na Glildii dał wysoką notę, w zagranicznych serwisach też pozytywnie jest odbierana ta powieść, a jak czytając ostatnią stronę cieszyłem się, że to już koniec, bo wynudziłem się jak mops. Burke napisał powieść, która może być zaliczana do literatury grozy, ale horrorem stricte nie jest. To historia dosyć oniryczna, cała skupiająca się na kilku postaciach zamieszkujących zapyziałe miasteczko Milestone. Postacie te są co najmniej niezwykłe, obciążone jakimś tajemniczym fatum, które jak łańcuch u nogi skazańca trzyma ich w siole, pod butem demonicznego proboszcza. Mają swoje zwyczaje, rytuały i wszystko toczyłoby się długo i nieszczęśliwie, gdyby nie zaszły pewne jeszcze bardziej niezwykłe wydarzenia.

Brzmi dobrze? Niestety - tylko tutaj. Powieść jest cudownie przekombinowana i przegadana; akcja toczy się bardzo powoli, autor próbuje robić klimat, bawi się oniryzmem, ale jednocześnie pisze dosyć surowo. Intrygi i tajemnice w miasteczku są niestety chaotyczne i przesadzone, akcja idzie w kilka wątków, które jakoś w ogóle nie potrafią za sobą grać, co chwila wyskakują jakieś niepasujące zupełnie do niczego dziwadła: tajemnicze i wrogie jelenie, jakiś drewniany indianin, jakaś azjatycka wiedźma. Mnie się to kojarzy z próbą stworzenia czegoś na wzór Twin Peaks. Ale mieszanina groteski, komedii i grozy w serialu Lyncha jest unikalna i chyba niemożliwa do powtórzenia. U Burke'a siada to zupełnie. Finał - w ogóle nie wiem, o co w nim chodzi - autor chyba chciał jeszcze na koniec poczarować i zakręcić czytelnika w efekcie ostatnia scena jest jakaś z dupy. A książka bez wyrazu, bez jaj i sensownego pomysłu. Było w niej kilka całkiem niezłych miejsc, w których nawet dałem się wciągnąć, ale utonęły one w morzu nudy i przekombinowania. Zupełnie nie ogarniam całej fabuły i stojącej za nią intrygi w "Barze dla potępionych" i w ogóle nie chce mi się w to wgłębiać.

Nie polecam. Burke jawi mi się jako pisarz mający nawet spory potencjał, ale zupełnie chyba nie przemyślał tej powieści. Nic tu nie gra, jak powinno. Może w opowiadaniach radzi sobie lepiej - bo nawet fajny ma styl, czasem fajne pomysły - ale tylko czasem.
Zapisane
Filippo

*




« Odpowiedz #1 : Listopada 30, 2011, 09:29:42 »

Cholera, a tak się napaliłem na ten Bar. Jakoś opis bardzo mi podpasował i myślałem, że jednak będzie dobrze. Nowa Fantastyka opublikowała opowiadanie Burke'a, które wychwalają. Ech, entuzjazm poleciała na łeb na szyję, może kiedyś sięgnę po książkę, ale na razie jakoś przestało mi się do nie spieszyć ;)
Zapisane
Paweł Mateja

*




« Odpowiedz #2 : Listopada 30, 2011, 09:51:38 »

Ale wiesz, ja jestem chyba w mojej opinii na razie osamotniony :D Nie wiem, może za głupi na tę książkę jestem. Mam cholernie mieszane uczucia co do samej oceny. Bo na przykład beznadziejny zbiór "Igły i grzechy" Eversona w recenzji pojechałem mocno, a w Grabarzu dostał bodaj czy nie 5/6 albo i wyżej (ale w jego akurat przypadku były chyba zdania mocno podzielone). Ja wg. tej skali dałbym chyba 2/6. Taka rozbieżność nie może chyba wynikać z gustów, skoro ja lubię horrory z różnej beczki. I krwawe, z szybką akcją i stonowane, bardziej zakręcone i jakie tam inne. Przy jednej, dwóch książkach takie coś jeszcze jestem w stanie zrozumieć, ale jak po raz n-ty ja się przy powieści męczę a inni pieją glorię, to po prostu nie kumam sytuacji :D Jakbyś się kiedyś skusił, to chętnie przeczytam opinię!
Zapisane
Cichy
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Legionowo



WWW
« Odpowiedz #3 : Listopada 30, 2011, 10:51:51 »

Może to Lars Von Trier literackiej grozy :P? Paradoksalnie bardzo mnie zaciekawiłeś i chyba zrobię podejście do tego kolesia :). Masz swoją książkę czy pożyczyłeś, bo może byś mi udostępnił jak będę w Krakowie ;)?
Zapisane
Paweł Mateja

*




« Odpowiedz #4 : Listopada 30, 2011, 11:12:51 »

Mam recenzencki, mogę Ci podrzucić w Kraku :)
Zapisane
Cichy
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Legionowo



WWW
« Odpowiedz #5 : Listopada 30, 2011, 13:00:32 »

Bardzo chętnie :). "Za 5 rewolta" też możesz ;)
Zapisane
crusia
Moderator Globalny

*

Miejsce pobytu:
Poznań




WWW
« Odpowiedz #6 : Listopada 30, 2011, 13:33:56 »

Nie rozumiem, czemu masz się czuć winny, że Ci się nie podobało. Zjedź równo, jeśli czujesz, że powinieneś i nie oglądaj się na nikogo. Jesteś doświadczonym recenzentem i nic Ci nie dolega :D C'mon, niech się poleje krew! :D Wreszcie jakieś mięsko na CN, a nie tylko klepanie po pleckach :D
Zapisane
Paweł Mateja

*




« Odpowiedz #7 : Listopada 30, 2011, 13:51:05 »

O to nie ma obawy :D Crusia, ja tam nie mam poczucia winy, po prostu zadziwia mnie to, że niektóre książki można tak różniaście odbierać. Momentami czytając "Bar..." pukałem się w głowę, tak wydawały mi się niektóre motywy kiepskie. A później czytam, że książka jest super i ambitna i trudna. Dla mnie raczej bełkotliwa. Nie ogarniam zjawiska :D
Zapisane
Magnis

*




« Odpowiedz #8 : Grudnia 08, 2011, 10:34:44 »

Czytałem kilka opowiadań zamieszczonych w Nowej Fantastyce i Fantastyka : Wydanie specjalne, które podobały mi się.Takie trochę zakręcone były z pogranicza fantastyki, nieraz z groteską i odrobiną grozy :).
« Ostatnia zmiana: Grudnia 08, 2011, 10:38:36 wysłane przez Magnis » Zapisane

Mistrzem grozy w Polsce jest Stefan Grabiński.
Wielcy Przedwieczni : Dagon, Cthulhu i Wielki Staruch.
Filippo

*




« Odpowiedz #9 : Grudnia 13, 2011, 08:47:47 »

Przeczytałem wczoraj opowiadanie Burke'a z Nowej Fantastyki (najnowszy numer) i muszę powiedzieć, że bardzo mi się podobało. Ciężko nad tym piać z zachwytu, ale jest to solidny kawałek niezłej prozy. "Amerykańskość" wylewa się z tekstu i pokazana jest bardzo stereotypowo (pusta droga pośród ogromnych połaci, wsiowy policjant, tajemnica), ale mnie to absolutnie nie przeszkadza. Samo Kiedy cienie są zmarznięte i głodne jest wpisane w tą trylogie Milestone. Burke sporo poświęca na kwestię charakterologiczną swoich postaci i mocno zarysowuje tło. Co prawda opko a powieść to coś zupełnie innego. W sumie pomysł ciekawy, świetne postaci, niezły styl i klimacik - mnie się podobało i czuję się zachęcony do przeczytania powieści. Może jakaś polemika się nawiąże... :D
Zapisane
Paweł Mateja

*




« Odpowiedz #10 : Grudnia 13, 2011, 09:19:13 »

A, będę dzisiaj chyba w bibliotece, to może zdążę i do czytelni zajrzeć. Bo wierzę, że w krótkiej formie Burke może sobie i dobrze radzić - jeśli nie będzie miał czasu na rozbieg, to może się od tych wszystkich bzdur powstrzyma :D
Zapisane
marczewek

*

Miejsce pobytu:
była stolica byłego województwa




mój nik wzion sie od mojego imienia

« Odpowiedz #11 : Grudnia 22, 2011, 16:53:06 »

Zaliczam tą książkę do porzuconych po przeczytaniu kilku stron  :haha:.
Cóż ja tak mam po prostu. Nie kupuję tej nudnej pisaniny co tam jest w tym durnym barze, żeby chociaż coś akcji.
« Ostatnia zmiana: Grudnia 22, 2011, 16:56:19 wysłane przez marczewek » Zapisane

- Klasyka to książki, które ludzie cenią i których nie czytają.
Mark Twain
Cichy
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Legionowo



WWW
« Odpowiedz #12 : Lutego 10, 2012, 21:17:23 »

Cóż ja tak mam po prostu. Nie kupuję tej nudnej pisaniny co tam jest w tym durnym barze, żeby chociaż coś akcji.

Ej, właśnie pierwsze 70 stron było najlepsze :D. Ta zbieranina osobliwych postaci w barze na odludziu zalatywała dobrą powieścią obyczajową, nawet z lekkimi naleciałościami kormakowo-faulknerowskimi :).

Tak więc skończyłem "Bar dla potępionych". I chociaż, jak napisałem wyżej, po 70 pierwszych stronach byłem mocno zaciekawiony, tak potem zaczęła się dziwaczna jazda, opisana częściowo przez Pawła, i szybko straciłem wszelki entuzjazm. Czytało się znośnie, ale raz po raz nawiedzało mnie przekonanie, że te wszystkie elementy bez większego sensu komplikują prostą historię o winie, skrusze, odkupieniu i poświęceniu. Niektóre wręcz mnie rozśmieszały (te jelenie, Boże, jak on na to wpadł! :)), a nie wiem, czy to było zamierzeniem autora. Chwyty i zwroty akcji są tak ograne, że aż wzdychałem pod nosem. Jak już wspomniał Paweł, silnym tropem w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie "o co autorowi chodziło" jest Lynch. Ja jednak za reżyserem nie przepadam, więc nieudolna podróba tym bardziej mnie nie przekonuje. Nie wiem w ogóle co kusi wydawców w Polsce, by wydawać takie dziwadła, a pomijać różne perełki grozy, które tylko czekają na udostępnienie w naszym kraju.

Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

Paweł, w recenzji napisałeś, że były tam "motyle czasu" - możesz mnie oświecić w którym momencie, bo nie przypominam sobie?
Zapisane
Paweł Mateja

*




« Odpowiedz #13 : Lutego 14, 2012, 15:24:30 »

Paweł, w recenzji napisałeś, że były tam "motyle czasu" - możesz mnie oświecić w którym momencie, bo nie przypominam sobie?
Zabij mnie, ale nie wiem skąd je wziąłem. To znaczy: z finału, ale czy to były motyle czy inne muchy - nie pamiętam zupełnie :D Chodziło mi na pewno o to samo, co Tobie.

Cieszę się, że zasadniczo masz podobne zdanie o książce. Początkowe strony, choć nie powaliły, to zapowiadały naprawdę coś całkiem dobrego i miałem nadzieję, że będzie to taki po postu fajny horror made in USA. Ale im dalej, tym gorzej.

Ja jednak za reżyserem nie przepadam, więc nieudolna podróba tym bardziej mnie nie przekonuje.
Tym bardziej, że nieudolna. Ja bym za "dobrze zrobionego Lyncha" rączki całował, ale tutaj to wyglądało jak kiepska parodia.
Zapisane
Strony: [1]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do: