"(...) - Zadzwoń do swojego lekarza. Jak on się nazywa? Cody, prawda? Potem zawiadom Parkinsa Gillespie. Niech maszyna zacznie działać. Opowiedz im, ze pojechałeś wczoraj do Della i przysiadłeś się do Ryersona, a on powiedział ci, ze od niedzieli czuje się bardzo niezdrów, więc zaprosiłeś go do siebie do domu. W nocy nic nie słyszałeś, ale obudziłeś się około wpół do czwartej, poszedłeś sprawdzić, czy u niego wszystko w porządku, lecz nie mogłeś go obudzić, więc zadzwoniłeś do mnie.
- I to wszystko?
- Wszystko. Kiedy będziesz rozmawiał z Codym, nawet nie mów, że Mike nie żyje.
- Jak to?
- Boże, a czy jesteś pewien, ze on naprawdę nie żyje? - wybuchnął Ben. - Nie mogłeś znaleźć pulsu, a ja nie czułem jego oddechu, ale gdybym wiedział, ze ktoś tylko na takiej podstawie wpakuje mnie do grobu, to zawsze nosiłbym ze sobą kilka kanapek."
Miasteczko Salem
przyznam że mnie rozbawiło