Master
| SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #200 : Grudnia 24, 2011, 15:02:42 » |
|
Jezu... ale macie zajawkę z tym Wielkim Marszem King napisał krótką historyjkę, a Wy robicie z tego arcygłębokie dzieło, przed którym powinni leżeć plackiem wszyscy filozofowie i myśliciele świata Wybaczcie, to nie miała być prowokacja, po prostu te dyskusje przypominając przechwałki dzieci w przedszkolu Oświećcie mnie proszę, i wytłumaczcie głębie tej krótkiej, krwawej historii.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Ciacho
Miejsce pobytu: Bytom | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #201 : Grudnia 24, 2011, 15:09:07 » |
|
A tak jakoś miałem ochotę podoceniać "Wielki Marsz" dzisiaj, ale na pierwsze miejsce nie wstawię tej książki raczej Chociaż na mojej liście Kingów zajmuje na chwilę obecną drugą pozycję i jest tam raczej niezagrożona póki co Hehehe, szybko żeś odpuścił, bo myślałem, że będzie kolejna rebelia. Ale jak drugie miejsce, to bardzo wysoko. Nigdy, nikomu nie pisałem, żeby tę książkę uwielbiał i stawiał na pierwszym miejscu w rankingu, jak coś to w pierwszej kolejności, jakie powinno się przeczytać i docenić, bo to nie jest zwykła książka. A w dorobku Kinga zajmuje ona miejsce równie ważne, co w dorobku McCarthy'ego "Droga". Można nie lubić, kwestia gustu, ale jak ktoś mi napiszę, że jest ona słaba lub przeciętna to dla mnie jest to herezja i nawet mi się nie chce podejmować dyskusji z takim ktosiem. Jezu... ale macie zajawkę z tym Wielkim Marszem King napisał krótką historyjkę, a Wy robicie z tego arcygłębokie dzieło, przed którym powinni leżeć plackiem wszyscy filozofowie i myśliciele świata Weź ty lepiej czytaj dalej tego swojego Clancy'ego.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
dampf
Miejsce pobytu: Trójmiasto
|
|
« Odpowiedz #202 : Grudnia 24, 2011, 15:13:31 » |
|
Ciastek, ale ja zawsze wolałem Imperium od Rebelii I poza paroma uwagami do "Wielkiego Marszu", które pół roku temu wygłosiłem w tym temacie, to mój stosunek do tej książki jest właśnie pozytywny Zresztą tamte początkowe uwagi to i tak z czasem uznałem za mniej istotne i dlatego WM jest na drugim miejscu u mnie. A, że bardziej lubię i cenię "To", to i wolałem jakbyś tam odwrócił znak większości
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Dan
|
|
« Odpowiedz #203 : Grudnia 24, 2011, 16:15:11 » |
|
Mnie osobiście też WM nie ruszył. Od początku było wiadomo kto wygra, więc wcale nie kręciła mnie ta książka. Sam pomysł nawet dobry ale kiepskie wykonanie. W moim rankingu jedna z gorszych Kinga.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Master
| SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #204 : Grudnia 24, 2011, 16:33:04 » |
|
Weź ty lepiej czytaj dalej tego swojego Clancy'ego. Czytam, czytam. Wczoraj zacząłem Kardynała z Kremla i bardzo mi się podoba
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
ciach_eemuu_ciach
Miejsce pobytu: Łaziska Średnie | SPONSOR FORUM |
Where is Jessica Hyde?
|
|
« Odpowiedz #205 : Grudnia 24, 2011, 16:39:32 » |
|
Mnie osobiście też WM nie ruszył. Od początku było wiadomo kto wygra, więc wcale nie kręciła mnie ta książka. Sam pomysł nawet dobry ale kiepskie wykonanie. W moim rankingu jedna z gorszych Kinga.
Święta świętami, ale takie herezje wypisywać? Skandal. Żądam argumentów za tym, że jest to jeden z najgorszych kingów bo mi w głowie się to nie mieści Poza tym w tej książce naprawdę nie chodziło o to kto wygra. Raczej o to jak się to wszystko rozegra.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Ciacho
Miejsce pobytu: Bytom | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #206 : Grudnia 24, 2011, 18:18:30 » |
|
Mnie osobiście też WM nie ruszył. Od początku było wiadomo kto wygra, więc wcale nie kręciła mnie ta książka. Wiadomo? To kto niby wygrał? Czytam, czytam. Wczoraj zacząłem Kardynała z Kremla i bardzo mi się podoba Wiem. Widziałem półkę. Ładnie to wygląda. Ale o Tomie, nie piszmy już w tym temacie. Żądam argumentów za tym, że jest to jeden z najgorszych kingów bo mi w głowie się to nie mieści A ja nie,bo dla mnie on i tak już jest stracony, choćby nie wiem jak dobrze to zaargumentował Poza tym w tej książce naprawdę nie chodziło o to kto wygra. Raczej o to jak się to wszystko rozegra. Dokładnie. Jak się rozegra, jak będą wyglądał relacje między uczestnikami - w tym przypadku zwłaszcza zawarcie w pewnym momencie paktu "O nie pomocy" i jego twarde przestrzeganie po prostu mnie przytłacza. Też się w pewnym momencie zastanawiałem, czemu King nie rozwinął wątku majora i najbliższego otoczenia uczestników. Ale ostatecznie myślę, że to niepotrzebne, tak jak i "zamknięte" zakończenie. Czasem najdrobniejsza rzecz, może wpłynąć bardzo negatywnie na ocenę całości, jak miało to miejsce w przypadku niektórych książek.
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudnia 24, 2011, 18:27:07 wysłane przez Ciacho »
|
Zapisane
|
|
|
|
Dan
|
|
« Odpowiedz #207 : Grudnia 24, 2011, 19:48:10 » |
|
Wiadomo? To kto niby wygrał? Doczytałeś końca ? Wiem, że dla fanów choćby nie wiem jakie argumenty podawać, będą i tak trzymać się swojego. Dla mnie nudna bo strzelanina do uczestników za przekroczone przewinienia ? Zbyt proste i mało wyszukane, bach i po sprawie, żadnego wywierania emocji na czytelniku . Tak naprawdę uczestnicy sami nie wiedzą po co biorą udział w tym całym show. Jeśli chodzi o ten pakt "O nie pomocy" to jest oczywiste, że w takich sytuacjach ludzie nie będą sobie pomagać, bo w końcu biorą w tym udział żeby wszystkich pokonać. Mnie ta książka w niczym nie zaskoczyła ani nie zaintrygowała tyle
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
ciach_eemuu_ciach
Miejsce pobytu: Łaziska Średnie | SPONSOR FORUM |
Where is Jessica Hyde?
|
|
« Odpowiedz #208 : Grudnia 24, 2011, 21:42:05 » |
|
Wiadomo? To kto niby wygrał? Doczytałeś końca ? To samo pytanie można zadać Tobie Zakończenie jest tak przedstawione, że nie wiesz czy w ogóle ktoś wygrał i czy sama wygrana morderczego marszu nie była tylko czysto iluzoryczna. Dla mnie nudna bo strzelanina do uczestników za przekroczone przewinienia ? Zbyt proste i mało wyszukane, bach i po sprawie, żadnego wywierania emocji na czytelniku A co mieli robić strażnicy ? Budować dla przegranych pułapki a'la Jigsaw i dawać im drugą szansę? Przecież to jest najlepsze w WM, że wszystko jest okrutnie proste: nie dajesz rady = kulka w łeb (czy inną część ciała). Zasady samej gry są znane od początku książki. Tak naprawdę uczestnicy sami nie wiedzą po co biorą udział w tym całym show.
Wiedzą po co biorą udział. Nagroda, sława. Oni tylko nie zdają sobie sprawy z tego co oznacza wzięcie udziału w tej grze. Właściwie dopiero po pierwszym strzale orientują się, że to dzieje się na prawdę i tylko jeden z nich może wygrać. A reszta zginie. Dla mnie ogromny plus powieści. Jeśli chodzi o ten pakt "O nie pomocy" to jest oczywiste, że w takich sytuacjach ludzie nie będą sobie pomagać, bo w końcu biorą w tym udział żeby wszystkich pokonać.
Ja jednak wierzę w człowieczeństwo. Nie można takiej gry przejść w pojedynkę. Czynnik ludzki jest ogromnie ważny. King świetnie opisał przyjaźń jaka nawiązywała się między niektórymi uczestnikami marszu. Dla mnie to jak najbardziej realistyczna rzecz. Nie wierzę, że 100 chłopów po prostu by szło bez pozytywnych interakcji z rywalami. Moim zdaniem nie da się i tyle.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Dan
|
|
« Odpowiedz #209 : Grudnia 24, 2011, 22:03:31 » |
|
To samo pytanie można zadać Tobie Zakończenie jest tak przedstawione, że nie wiesz czy Nie wiem jak ty ale dla mnie zakończenie jest jasne i przejrzyste i nie widzę momentu, gdzie zakończenie może być iluzoryczne każdy odbiera to subiektywnie. A co mieli robić strażnicy ? Budować dla przegranych pułapki a'la Jigsaw i dawać im drugą szansę? Przecież to jest najlepsze w WM, że wszystko jest okrutnie proste: nie dajesz rady = kulka w łeb (czy inną część ciała). Zasady samej gry są znane od początku książki. Okrutne ? Sorry nie widzę w tym nic okrutnego. Sama idea wielkiego marszu zrealizowana w bardziej wyszukany sposób np. przeniesienie ich na wyspę, gdzie pierwszy który dotrze na drugi koniec, może uczynić całą rozgrywkę bardziej nieprzewidywalną, zachowania ludzkie były by bardziej brutalne i straszne. A co jest strasznego w WM ? Nic. a jednak wierzę w człowieczeństwo. Nie można takiej gry przejść w pojedynkę. Czynnik ludzki jest ogromnie ważny. King świetnie opisał przyjaźń jaka nawiązywała się między niektórymi uczestnikami marszu. Dla mnie to jak najbardziej realistyczna rzecz. Nie wierzę, że 100 chłopów po prostu by szło bez pozytywnych interakcji z rywalami. Moim zdaniem nie da się i tyle. Umieść grupkę osób w miejscu, gdzie stawką jest życie = człowieczeństwo znika.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
ciach_eemuu_ciach
Miejsce pobytu: Łaziska Średnie | SPONSOR FORUM |
Where is Jessica Hyde?
|
|
« Odpowiedz #210 : Grudnia 24, 2011, 22:20:41 » |
|
To wytłumacz mi zakończenie od momentu ostatniego strzału. Ja tam nic pewnego nie widzę. Nawet nie można być pewnym, że Garraty przeżył. Mnie konsekwencja w eliminowaniu graczy wstrząsnęła. Po prostu strzał. Bez możliwości ucieczki, negocjacji. Jesteś za słaby odpadasz. Nie masz najmniejszych szans aby się wycofać. Nie wiem co może być straszniejsze od pewności, że nie dasz rady iść dalej, a gdy się zatrzymasz czeka na ciebie tylko jedno... śmierć. Dla mnie jest to realistyczny sposób pozbywania się graczy. A sam wykreowany świat, w którym takie gry są popularne to miejsce, w którym nie chciałbym się znaleźć. Sama idea wielkiego marszu zrealizowana w bardziej wyszukany sposób np. przeniesienie ich na wyspę, gdzie pierwszy który dotrze na drugi koniec, może uczynić całą rozgrywkę bardziej nieprzewidywalną, zachowania ludzkie były by bardziej brutalne i straszne.
No gdyby się chciało czytać książkę z fabułą filmu klasy C lub D to na pewno (nawet był taki film o ludziach na wyspie, kto przeżyje do końca ten wygrywa. Był to gniot) Wcale taki "marsz" nie był by zrealizowany w wyszukany sposób, racze odwrotnie. Poza tym to show. A realia jakie King przedstawił w książce nijak się mają do takiego przedstawienia akcji. Marsz przez zwyczajne miasta, wsie i bezdroża dodaje temu wszystkiemu realizmu. Interakcja z tłumem kibiców to jedna z fajniejszych rzeczy jakie zaobserwowałem w WM. Jak widać to co mi się szalenie podobało w książce, Tobie niekoniecznie
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Dan
|
|
« Odpowiedz #211 : Grudnia 24, 2011, 22:31:46 » |
|
Każdy ma swoje subiektywne odczucia. No gdyby się chciało czytać książkę z fabułą filmu klasy C lub D to na pewno (nawet był taki film o ludziach na wyspie, kto przeżyje do końca ten wygrywa. Był to gniot) Wcale taki "marsz" nie był by zrealizowany w wyszukany sposób, racze odwrotnie. Moim zdaniem się mylisz. Umieszczenie ludzi w takim miejscu z dala od czynnych obserwatorów wywołał by czynnik dehumanizacji u ludzi. Przeczytaj choćby "Władca much" Goldinga to przekonasz się jaki może być okrutny człowiek, WM przy tym to bajka na dobranoc. I według mnie taki scenariusz byłby o wiele ciekawszy To, że film mógł być gniotem nie znaczy, że książka była by słaba. Dla mnie 90% filmów opartych na Kingu to gnioty
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
ciach_eemuu_ciach
Miejsce pobytu: Łaziska Średnie | SPONSOR FORUM |
Where is Jessica Hyde?
|
|
« Odpowiedz #212 : Grudnia 24, 2011, 23:03:47 » |
|
Przeczytaj choćby "Władca much" Goldinga to przekonasz się jaki może być okrutny człowiek, WM przy tym to bajka na dobranoc.
Wyobraź sobie, że przeczytałem I nie widzę analogii między tymi dwoma książkami Chyba tylko pod względem zatraty człowieczeństwa można by je zestawić. "Władcy Much" - książka bardzo dobra, z wieloma symbolami, jednak mi nie dała takiego bezpośredniego kopa w tyłek jak WM (dała potem...po głębszej refleksji nad nią). Jednak książka Kinga jest bardziej rozrywkową rzeczą, szybciej i bezpośredniej przemawiającą do czytelnika. Zresztą dehumanizacja chłopców z Władcy na początku wydała mi się za szybka. Po dogłębszym przemyśleniu sprawy zmieniłem pogląd (Po zapoznaniu się z eksperymentem Stanford Prison już całkowicie). Ale tutaj nie o WM tylko o WM mówimy (akurat obie książki ten sam skrót posiadają) To, że film mógł być gniotem nie znaczy, że książka była by słaba. Dla mnie 90% filmów opartych na Kingu to gnioty 90% wszystkich filmów to gnioty. Taki fakt Do mnie taka fabuła nie przemawia. Niech sobie inni pisarze takie bajeczki piszą. King jako Bachman został przeze mnie odebrany jako ten, którym piszę bardziej realistyczne rzeczy od samego Kinga. I tak też sprawa przedstawia się z WM. King książkę pisał w latach, w których wszelakie reality show nawet się nikomu nie przyśniły. Dlatego kolejnym plusem książki jest jej niesamowita aktualność. TV prędzej czy później pójdzie w kierunku bardziej brutalnej rozrywki dla wymagającego widza
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Dan
|
|
« Odpowiedz #213 : Grudnia 24, 2011, 23:36:09 » |
|
Tak, ale jak dla mnie wielki marsz nie jest wstrząsającą książką i nie ma tam wstrząsających scen. Po opisie spodziewałem się czegoś więcej. Nieprzewidywalnych zachowań ludzkich ukazujących złą stronę człowieka pociągniętego do ostateczności. A tutaj ? Idzie, idzie, idzie i albo dojdzie albo nie dojdzie. Bez fajerwerków.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
marek8210
Miejsce pobytu: Bytom
|
|
« Odpowiedz #214 : Grudnia 24, 2011, 23:55:01 » |
|
Dla mnie "Wielki Marsz" to najbardziej wstrząsająca książka jaką czytałem. Począwszy od momentu w którym zrozumiałem o co w nim chodzi, po emocje, strach i relacje po kapitalne zakończenie, które absolutnie nie jest jednoznaczne i pisanie że od początku było wiadomo kto wygra to wybacz ale dla mnie głupota (szukałem innego określenia ale nie dałem rady znaleźć). Całe przesłanie WM można odczytywać na kilkanaście sposobów. Ja po przeczytaniu WM nie mogłem dość do siebie przez kilka dni i jest to jedyna książka którą przeczytałem 3 razy za każdym razem z wypiekami na twarzy i jak czytam o nim to aż mnie korci żeby zabrać się za nią znowu. Pisanie o odczłowieczeniu to tez jakaś pomyłka. Tu nastąpiło coś odwrotnego niż to o czym piszesz. Na początku większość była do siebie wrogo nastawiona i chętna eliminować konkurencje, póki zasady i śmierć była teoretyczna a nogi pełne sił. Z każdym kilometrem więzi międzyludzkie w obliczu śmierci się zacieśniały. Powstawały przyjaźnie (Garraty-McVries) ale byli też gnoje typu (nie pamiętam nazwiska cos na B.), albo goście typu Olsson którzy z cwaniaków z utratą sił tracili rezon. Kolejny "inny" to Stebbins. Jednym słowem przegląd ludzkich charakterów. Było realne że skoro Garraty jest głownym bohaterem wygra, ale ciekawość jak do tego dojdzie, z kim będzie szedł, czy wygra tak naprawdę i cała masa pytań interesowała mnie 100 razy bardziej niż kilkadziesiąt zakończen innych Kingów które nie były wiadome
|
|
|
Zapisane
|
Potraktuj lekturę tak jak wyprawę w nieznane. Poruszaj się bez mapy, rysuj za to własną, w miarę jak posuwasz się naprzód.
|
|
|
Ciacho
Miejsce pobytu: Bytom | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #215 : Grudnia 25, 2011, 00:20:51 » |
|
Doczytałeś końca ? No, i wyobraź sobie,że aż 3 razy. I co, że niby wygrał ten wyścig? Przyjmijmy opcję, że zakończenie jest zamknięte, dla Ciebie zdruzgotanie psychiczne to jest wygrana? Uważasz, że w prawdziwym życiu np. Ci którzy przeżyli Auschwitz to wygrali? Z wrogiem tak, ale z życiem? I co ten człowiek ma potem z głową, ty wiesz co to znaczy przeżyć śmierć tak drastyczną, która Ci się śni po nocach i widzisz przed oczami kilka razy na dzień? Sorry, stary, ale ja dlatego nie podejmuję dyskusji z osobami, które piszą, że "WM" to gówno, bo ewidentnie nie mają pojęcia o czym jest ta książka i nie potrafią jej odczytać. Przeczytaj choćby "Władca much" Goldinga to przekonasz się jaki może być okrutny człowiek, WM przy tym to bajka na dobranoc. I według mnie taki scenariusz byłby o wiele ciekawszy To, że film mógł być gniotem nie znaczy, że książka była by słaba. Dla mnie 90% filmów opartych na Kingu to gnioty Ja czytałem Goldinga i stary seriously? Okrutniejsi byli niż żołnierze i uczestnicy marszu w "WM"? No to chyba czytaliśmy oboje coś innego. Nie podważam wartości "Władcy much", bo jest dla mnie ona książką świetną i bez wątpienia ponadczasową, ale tam jest spora różnica między nią a "WM". Tm utrata człowieczeństwa jest na wyspie, a potem jak pojawiają się dorośli to jest okej, a w "WM" nie ma okej. Od początku do końca jest szambo. Jeśli chodzi o ten pakt "O nie pomocy" to jest oczywiste, że w takich sytuacjach ludzie nie będą sobie pomagać, bo w końcu biorą w tym udział żeby wszystkich pokonać.
Ja jednak wierzę w człowieczeństwo. Nie można takiej gry przejść w pojedynkę. Czynnik ludzki jest ogromnie ważny. King świetnie opisał przyjaźń jaka nawiązywała się między niektórymi uczestnikami marszu. Dla mnie to jak najbardziej realistyczna rzecz. Nie wierzę, że 100 chłopów po prostu by szło bez pozytywnych interakcji z rywalami. Moim zdaniem nie da się i tyle. Dokładnie emu! "Pakt o nie pomocy" oczywisty. No tak, zasady oczywiste, ale praktyka? No ja wale! To weź udział Dan w takim wyścig, zorganizuj z kumplami,a ja będę strzelał po 3 upomnieniach i umówcie się, że sobie nie pomagacie. No comment. Ja już tu nic dzisiaj nie piszę, bo nie ma sensu. Do kogo nie dociera, do tego już nie dotrze. Taka jest prawda. Dla mnie "WM" to arcydzieło i nikt mi tego nie podważy. Pozdrawiam.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Dan
|
|
« Odpowiedz #216 : Grudnia 25, 2011, 00:21:35 » |
|
W WM napisane jest tylko o możliwości ludzkiego ciała ja nie widzę w tym nic więcej. Bohaterowie skupiają się na tym czy ich ciało wytrzyma takie męki czy nie, nic nadzwyczajnego i pisanie że od początku było wiadomo kto wygra to wybacz ale dla mnie głupota (szukałem innego określenia ale nie dałem rady znaleźć). Heh. Ja od razu wiedziałem kto wygra po pierwszych 10 stronach, King skupiając się praktycznie tylko na jednym bohaterze, skupiając całą praktycznie narracje na nim, wskazał tym samym wygranego, jeśli ty się tego nie domyśliłeś no to wiesz, bez urazy. Ja czytałem Goldinga i stary seriously? Okrutniejsi byli niż żołnierze i uczestnicy marszu w "WM"? Eeee a wskaż mi gdzie uczestnicy marszu byli okrutni ? No sory jeśli porównujesz wytresowanych w zabijaniu żołnierzy i myślisz, że są okrutniejsi niż dziecko pozbawione zahamowań zabijające swojego kolegę, no to ja dziękuje takiego podejścia do sprawy. Dla mnie to jedna z gorszych książek Kinga i nie widzę w niej nic co mogło by mnie wstrząsnąć na 3 dni.
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudnia 25, 2011, 00:29:23 wysłane przez Dan »
|
Zapisane
|
|
|
|
marek8210
Miejsce pobytu: Bytom
|
|
« Odpowiedz #217 : Grudnia 25, 2011, 00:27:12 » |
|
Widzę, że odpisując na posta nie czytasz go nawet do końca:/ Piszę wyraźnie w spojlerze, że również wiedziałem prawie od początku kto wygra i argumentuje dalej, ale nie chaiło Ci się doczytać. A głuoptą nie jest to, że wiadomo kto wygra, tylko to, że zakończenie jest jednoznaczne. Na starym forum był specjalny temat, w którym toczona była dyskusja jak właściwie zakonczył się marsz i kilkudziesięciu czytelników właściwie do niczego nie doszło, ale Ty już wiedziałeś wszystko po 10 stronach? Dalszą polemiką uważam za zbędną. Właściwie przy każdym Twoim argumencie uważam, że jest dokładnie odwrotnie jak piszesz.
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudnia 25, 2011, 00:30:00 wysłane przez marek8210 »
|
Zapisane
|
Potraktuj lekturę tak jak wyprawę w nieznane. Poruszaj się bez mapy, rysuj za to własną, w miarę jak posuwasz się naprzód.
|
|
|
Dan
|
|
« Odpowiedz #218 : Grudnia 25, 2011, 00:33:41 » |
|
Skoro myślisz jedno a potem sobie przeczysz, bo King już wskazywał na początku to po co piszesz bzdury, że tak nie mogło być. Może kilkudziesięciu się nie domyśliło ale i znam kilkudziesięciu z innego forum, którzy potwierdzają, że łatwo było przewidzieć kto wygra.
|
|
« Ostatnia zmiana: Grudnia 25, 2011, 00:36:15 wysłane przez Dan »
|
Zapisane
|
|
|
|
dampf
Miejsce pobytu: Trójmiasto
|
|
« Odpowiedz #219 : Grudnia 25, 2011, 01:10:40 » |
|
Sądząc po dyskusji, Święta w pełni Ja tak tylko przelotem kilka uwag dorzucę. Też się w pewnym momencie zastanawiałem, czemu King nie rozwinął wątku majora i najbliższego otoczenia uczestników. No ja właśnie miałem dokładnie takie same uwagi swego czasu, ale to dlatego, że intrygowało mnie jaka ta przyszłość jest. Ale potem uznałem, że brak takich konkretnych informacji o majorze i reszcie to też zaleta książki, gdyż umieszczenie akcji w niezdefiniowanej przyszłości czyni ją uniwersalną i ponadczasową. nawet był taki film o ludziach na wyspie, kto przeżyje do końca ten wygrywa. Był to gniot Mówisz o "Battle Royale"? Czytałem zarówno oryginalną książkę jak i widziałem adaptację filmową (zwykłą i wersję reżyserską) i twierdzę, że to znakomita pozycja (nie wiem jak komiks, do niego nie dotarłem), która klimatem wręcz przytłacza. Oczywiście jest to specyficzna książka/film, bo powstała w Japonii, ale i tak robi wrażenie i moim zdaniem nie jest kiczowata. Sam film uważam za jeden ze swoich ulubionych w historii kina.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|