W poście pisanym niedługo po premierze książki pisałem, że wrócę do tematu za jakieś dwa lata, gdy wreszcie ją przeczytam
Nie doceniłem własnych możliwości, przeczytałem ją dopiero teraz, po ponad 4 latach od polskiej premiery. Natomiast moje obawy, iż nie będzie to książka, która mnie powali, w pełni się potwierdziły - dostałem z grubsza to, czego się spodziewałem czy nawet obawiałem. Ale w gruncie rzeczy nie jest tak źle... na ogół
1922Im więcej czasu mija od lektury tego tekstu, tym cieplej o nim myślę. Niebywale posępna atmosfera, świetnie (jak się wydaje) oddane realia lat 20. XX wieku no i niebywale makabryczne opisy (szczury, sutek i przesunięta szczęka Arlette). Sam motyw zbrodni nie do końca przekonujący, choć faktycznie takie historie się zdarzają. Ale od pisarza oczekiwałbym jednak większego zagłębienia się z psychikę głównego bohatera PRZED zabójstwem. Na pewno też przydałoby się całość nieco skrócić. Największym minusem są jednak dla mnie (fałszywie) nadprzyrodzone elementy. O ile w przypadku szczurów nie ma wątpliwości, iż były to majaki bohatera (tylko on je dostrzegał), o tyle w przypadku nawiedzenia go przez zamordowaną żonę... no już tak fajnie nie jest, zwłaszcza, że to niby dzięki jej obecności poznał historię swojego syna. Nie lepiej byłoby, gdyby fakty dotarły do niego w ramach prywatnego dochodzenia przeprowadzonego później? Wszak szczury i wstrząsający finał to chyba wystarczający obraz obłędu bohatera, nie było potrzeby, by dokładać jeszcze wizje zmarłej żony.
Wielki KierowcaKolejna historia o zemście... Nie wiem w zasadzie, po co King pisze takie teksty. Wydają się takie po prostu niepotrzebne. Sztampowe. Nawet kombinowanie z zakończeniem niewiele pomogło. Najsłabszy tekst ze zbioru, również z powodu koszmarnych dialogów bohaterki z GPS czy kotem.
Dobry interesTen tekst nie bardzo tu pasuje, zarówno tematyką (ewidentne elementy nadprzyrodzone), jak i długością. Gdyby jednak znalazł się w takim "Po zachodzie słońca" na pewno podwyższyłby ocenę tego zbioru. Bo to może i najlepszy tekst na CBN. Zwarty, bez zbędnego wodolejstwa, które u Kinga coraz bardziej zaczyna mnie irytować... Rozwalają mnie pojawiające się w wątku komentarze w stylu, że "historia jest przewidywalna, bo myślałem, że bohater się opamięta". No to skoro jeden z drugim dostaliście inną historię, niż się spodziewaliście, to jednak chyba ta historia do końca przewidywalna nie była?
Gdyby bohater się opamiętał, byłaby sztampa. A tak... bohater bardzo polubił swoje nowe życie, nie naszła go żadna refleksja, przeszedł na ciemną stronę mocy. Uwydatnia to beznamiętna narracja w drugiej części opowiadania. To jakby krok Kinga w kierunku narracji subiektywnej, bo tak trochę odbieram bezrefleksyjnie podaną litanię nieszczęść "przyjaciela" bohatera wymieszaną z ciekawostkami rodem z Pudelka. Nie jest to wybitny tekst, ale bezsprzecznie po prostu dobry. A co do braku zakończenia... Widocznie istotniejsze było pokazanie, że bohater jest zepsuty do szpiku kości, że ma ciągle mało, a nie to, co się z nim ostatecznie stało.
Dobrane małżeństwoBardzo ciekawa sytuacja wyjściowa, zmuszająca do przemyśleń na ten temat. Tekst nie jest zbyt długi, w zasadzie nie ma tu wodolejstwa. Bardzo ciekawy "epilog" z emerytowanym detektywem. O wiele bardziej przekonujący finał, niż na swój sposób podobne zakończenie "Wielkiego Kierowcy".
Ogólnie jednak zbiór dość przeciętny. Żadna z historii mnie nie powaliła, ale momenty były. "Wielkiego kierowcę" męczyłem niemiłosiernie długo i ten tekst z pewnością zaniża ocenę całości. Ode mnie to takie 5.5/10.