Paweł Mateja
Moderator
|
|
« Odpowiedz #2 : Lipca 06, 2011, 19:52:04 » |
|
Przeczytałem poematy prozą - bez dwóch utworów, ale takiej literatury nie da się łykać zbyt dużo na raz, więc pewnie wrócę do nich za jakiś czas, pewnie jesienią.
Poemat prozą to literatura sama w sobie dosyć dziwna, nietypowa, dla współczesnego czytelnika zupełnie obca. Zawrzeć w kilku, kilkunastu stronach kwiecistej, poetyckiej prozy coś, co nie jest ani do końca wierszem, ani powieścią. W dodatku tworzyć takie utwory w oparach surrealizmu, mistyki i wielkiego chaosu ideowego, jaki miał w głowie Miciński - to dawanie czytelnikowi niełatwej łamigłówki do złamania. Miciński, jak w swoich wierszach, tak i tutaj tworzy porażające, ale często też bardzo niejasne i nieuchwytne scenerie. Pełne majestatu, podobnego nieco do tego, którym karmił się też Lovecraft. Czyli kosmicznych wizji, pradawnych obrzędów, bóstw, ruin i tym podobnych. Przy tym Miciński tworzył rzeczy zupełnie od Lovecrafta odmienne. Często trudno odnaleźć w tych utworach większy sens, ale sam Miciński nie miał jednej konkretnej wizji artystycznej czy ideologicznej. Co tylko sprawia, że bardziej się tymi utworami zachwycam. To wizje duszy szarpanej ogromnymi emocjami, miotającej się od mesjanizmu po wzgardę dla życia i idei, upadłej w poczuciu klęski wszystkiego, o co warto walczyć. Powala to choćby w najdłuższym utworze, Niedokonanym, w którym narrator, tytułowy Niedokonany kusi Chrystusa na pustyni. Pustynia jest jednak jak ziarnko piasku pośród gigantycznych wizji, jakie czy to przed Zbawicielem, czy to czytelnikiem roztacza narrator. Kusi, ale jednocześnie żali się, sam nie do końca pojmuje, kim jest ów mały, marny człowiek, w tak mało znaczący w obliczu kosmicznych i pradawnych bóstw. Wizje toczą się jedna za drugą, by w finale, gdy czytelnik sam już nie do końca rozumie, w jakim kierunku idzie utwór, okazało się jakie jest jego prawdziwe znaczenie - cały monolog Niedokonanego być może toczy się tylko w głowie młodego buntownika, skazańca, który oczekuje na swoją śmierć na szafocie.
Jeśli ktoś lubi testy Romana Kostrzewskiego z KATa, znajdzie tutaj kilka znajomych fragmentów.
Z trudem przebrnąłem przez te poematy, ale na pewno jeszcze nie raz będę po nie sięgał (chyba będę musiał sprawić sobie egzemplarz), żeby jeszcze nad nimi podumać, lepiej je zrozumieć - albo na nowo zinterpretować, bo nie sądzę, żeby był jakiś jeden "słuszny" sposób ich odczytania. To rzecz naprawdę bardzo oryginalna i godna odkurzenia.
|