Shirley Jackson
Nie będę tutaj przepisywał całej Wikipedii, bowiem nie ma to chyba sensu. Podam jedynie najważniejsze fakty:
Shirley Jackson (14 grudnia 1916 - 8 sierpnia 1965), wpływowa amerykańska autorka. Popularna pisarka w swoim czasie, do inspiracji twórczością pani Jackson przyznawali się: Neila Gaimana, Stephena Kinga, Nigel Kneale i Richard Matheson. Jest najbardziej znaną z opowiadania "Loteria" (1948) oraz "Nawiedzonego" (1958) . Shirley Jackson urodziła się w Hardie w San Francisco. Odbyła studia na University of Rochester, później ukończyła z tytułem licencjata z Syracuse University w 1940 roku. Poślubiła krytyka literackiego Stanleya Edgar Hymana.
Zmarła w roku 1965, a przyczyną śmierci (bezpośrednią) była niewydolność serca. Po resztę informacji typu encyklopedycznego, proszę kliknąć tu:
http://en.wikipedia.org/wiki/Shirley_JacksonPolskiemu czytelnikowi znane jest pani Jackson z:
-Nawiedzonego
-Zawsze mieszkałyśmy z zamku
-LoteriiOraz książek które nie można zaliczyć do kategorii "groza i okolice"
-Życie wśród dzikusów
-Poskramianie demonówPani Jackson była w naszym kraju publikowana również w szeregu antologii, jednak z tego co się orientuje, to są to w większości teksty i tak zamieszczone w Loterii
XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
Dalej będą same zachwyty.
Oprócz opowiadania tytułowego ze zbioru
Loteria, najsłynniejszą pracą pani Jackson jest
Nawiedzony. Zaczyna się on mocnym, wielokrotnie cytowanym zdaniem:
"Żaden żywy organizm nie może na dłuższą metę normalnie funkcjonować w warunkach absolutnego realizmu"... a kończy zdaniem, które ZAWSZE wywołuje u mnie ciarki, gdy je przeczytam:
Pomiędzy drewnem a kamieniami Domu na Wzgórzu zalegała głucha cisza, a to, co po nim chodziło, chodziło samotnie
Pomiędzy tymi dwoma zdaniami, autorka zawarła jedną z najlepszych opowieści grozy, jakie dane mi było czytać. Urzeka mnie w niej wszystko: postaci, język, klimat, dialogi, umiejętność połączenia w sobie rożnych tradycji literatury grozy, i w końcu - właśnie finał. Mogę lubić i cenić powieści Meyernicka, Lema, Bradburego, Hodgsona, jednak z powieści grozy to utwór pani Jackson podobał mi się najbardziej.
Rzadko kiedy BOJĘ się, odczuwam strach czytając literaturę grozy, jednak
Nawiedzony momentami bardzo mnie przestraszył. Najmocniejsza jest scena gdzieś już po połowie powieści, w której
dwie główne bohaterki, w kompletnej ciemności nawiedza COŚ co jest rzeczywistym posiadaczem Domu. Kobiety słyszą płacz dziecka, urywki dramatycznych dialogów. Jedna z nich trzyma swoją towarzyszkę za rękę, kurczowo, wczepia się w nią... a tak przynajmniej się jej wydaje.
Jednak to nie tego typu chwyty są najsilniejszym środkiem nadnaturalnego oddziaływania
Domu Na Wzgórzu. Jest nim powolne, konsekwentne i perfidne przejmowanie Teodory. Opętanie wcale nie musi wyglądać jak w tych wszystkich klonach
Egzorcysty może być subtelniejszym i prawie nie zauważalnym wpływem na charakter opętywanego. Majstersztyk. Uwielbiam tę powieść.