Strony: 1 ... 10 11 [12] 13 14 ... 19   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Howard Phillips Lovecraft  (Przeczytany 101515 razy)
Cha0s

*




« Odpowiedz #220 : Sierpnia 15, 2014, 20:28:05 »

Co do przekładu, to myślę, że chociaż w części na Twoje pytania powinna odpowiedzieć analiza porównawcza z poniższego linku:

http://www.hplovecraft.pl/2012/12/25/analiza-porownawcza-przekladow-powiesci-przypadek-charlesa-dextera-warda/

Sam miałem zbiorek Zew Cthulhu oraz Przypadek Charlesa Dextera Warda i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że zdecydowanie warto wydać pieniądze na Zgrozę w Dunwich. Tłumaczenie Macieja Płazy jest po prostu bardziej przystępne i czyta się o wiele przyjemniej ;)
Zapisane
Cichy
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Legionowo



WWW
« Odpowiedz #221 : Sierpnia 16, 2014, 17:51:21 »

Dorzucę jeszcze swój niegdysiejszy artykuł z "Czasu Fantastyki", w którym wyjaśniam, dlaczego przekłady Lipskiego, Grzybowskiej, a szczególnie Ledwożywa są złe.

Odrażający, bluźnierczy Necronomicon

Co do tytułów, Płaza faktycznie trochę odjechał w niektórych przypadkach, ale to co zrobił z samymi tekstami zasługuje na pełne uznanie.
Zapisane
maszynistaGrot

*




« Odpowiedz #222 : Sierpnia 17, 2014, 08:14:24 »

Zamówienie w trakcie realizacji.A więc jednak uległem temu szantażowi psychologicznemu.Skoro tyle osób zachwala Płaze to jednak coś w tym musi być.Analiza porównawcza w linku zamieszczonym przez Cha0s okazała się dla mnie czynnikiem decydującym.

----------------------

Love­craft ?wiel­kim pisa­rzem był?. Jego twór­czość nabrała cha­rak­teru podob­nego do tego, który posia­dają dzieła Poego???można się przy nich pobać, a jed­no­cze­śnie są prze­ło­mowe i bogate w filo­zo­ficzne prze­sła­nia; są potwory, ale są też spo­łe­czeń­stwa two­rzone przez te potwory oraz ich sym­bo­lika. 

Cichy.Tu jednak myśle że zbytnio przesłodziłeś HPLa.
Dal mnie również jako fana horroru Lovecraft jest niepodważalnym mistrzem tego gatunku,ale aby jego twórczość była ''bogata w filozoficzne przesłania'' ,a do tego podobna do Poe to już sądze nadużycie.Lovecraft sam podkreślał że jego stosunki ludzkie nie interesują,u niego liczy się groza,natomiast u Edgara Allana jest zupełnie inaczej,tam groza jest jakby w tle,najważniejsze są ludzkie odczucia,żądze,namiętności,międzyludzkie zależności.To właśnie czyni z Poego pisarza uniwersalnego,jednego z najwybitniejszych w ogóle,jego dzieła można w różny sposób analizować.
W przypadku HPLa,jakby odrzucić groze to myślę sam przyznasz że jego utwory niczym specjalnie się nie wyróżniają(nie licząc korespondencji to inna rzecz).Owszem można znaleźć też próby nawiązania do E.A.Poego jak ''Szczury w murach'' jednak generalnie to raczej odmienne style.

Zresztą już sam sposób życia pisarzy - jeden nadużywający środków odurzających,drugi zatwardziały abstynent alkoholowy...   
Zapisane

Nie widział nic, nie słyszał nic - upajał się tylko pędem...

Stefan Grabiński, Maszynista Grot
Cichy
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Legionowo



WWW
« Odpowiedz #223 : Sierpnia 17, 2014, 11:57:03 »

Lovecraft sam podkreślał że jego stosunki ludzkie nie interesują

A czy opowiadania muszą być o ludziach, żeby były filozoficzne? Zresztą dalej piszesz, że korespondencja Lovecrafta jest taka dobra, a jego opowiadania bez grozy niczym się nie wyróżniają, a w dużej mierze opowiadania Lovecrafta bez grozy to przecież dokładnie jego listy. Porównaj chociażby przytoczony przez Ciebie cytat z listu o tym, że HPL-a nie interesują ludzie z przesłaniem opowiadania Zew Cthulhu. Elementy straszące w tym opowiadaniu to tylko urozmaicenie fabularne dla stwierdzenia filozoficznego, że ludzie to tylko drobinka w zimnym, obcym układzie sił Kosmosu, nieinteresująca dla tych, co patrzą na świat z indyferentyzmem. Lovecraft równie dobrze mógł nie wymyślać żadnego potwora z mackami tylko napisać esej filozoficzny z identycznym przesłaniem. Tyle że jarało go pisanie fabuł i tyle. A odmawianie im filozofii jest brutalne i niesprawiedliwe.
Zapisane
maszynistaGrot

*




« Odpowiedz #224 : Sierpnia 18, 2014, 07:32:22 »

W porządku,szanuje Twoją opinie.Porównując obu pisarzy chciałem tylko zaznaczyć ciężar gatunkowy jaki ich dzieli.Edgar Allan Poe jest powszechnie zaliczany do najwybitniejszych pisarzy w ogóle w historii literatury.Lovecraft,choć też jest jednym z moich ulubionych autorów to jednak postać bardziej niszowa,gdzie jego nazwiska nawet nie znalazłem w mojej popularnonaukowej encyklopedii PWN.Podkreślam,nie chce umniejszać jego zasług bo w kwestii grozy jest on dla mnie arcymistrzem,aczkolwiek pod względami nazwijmy to ogólnoliterackimi to jednak nie wydaje mi się aby jego twórczość czymś szczególnym się wyróżniała.Przyznam szczerze że tu już wole opowiadania Grabińskiego,które mnie bardziej pobudzają do refleksji i sądzę że to właśnie nasz przedwojenny klasyk lepiej wczuł się w klimat twórczości Poego.
Zapisane

Nie widział nic, nie słyszał nic - upajał się tylko pędem...

Stefan Grabiński, Maszynista Grot
Cichy
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Legionowo



WWW
« Odpowiedz #225 : Sierpnia 18, 2014, 10:07:31 »

To nie tylko moja opinia. Lovecrafta wydawano w Library of America (co jest wysokim odznaczeniem dla amerykańskiego pisarza), w Penguin Classics, w mojej kilkunastotomowej encyklopedii PWN jest. Zresztą, obecność u wydawców, w encyklopediach itd. nie musi nic oznaczać. Wielu jest pariasów, których się nie docenia, wielu jest docenianych bezpodstawnie. Poemu przecież też przez kilkadziesiąt lat odmawiano uznania, bo pijak, bo uwodziciel, hazardzista, pisarz przeklęty. Dopiero jak pojawiło się kolejne pokolenie innych pisarzy przeklętych w Europie to odkryto go na nowo. Uznanie to niestety również rzecz czasów, poprawności politycznej, dominacji pewnych idei itd. Trzeba samemu szukać i na bakier trendom odkrywać swoich twórców.

Jeśli HPL nie jest dla Ciebie wielki, masz prawo do takiej opinii. Przynajmniej był szczerym twórcą, i to jest dla mnie jednym z kluczowych czynników, za które lubię jego teksty. Poza tym nie twierdzę, że Lovecraft to mistrz prozy łykający na śniadanie takich twórców jak James Joyce czy Marcel Proust (który zresztą też jest kontrowersyjny i miał ciężką przeprawę na szczyt), nawet Poe jest dla mnie lepszym prozaikiem.
Zapisane
p.a.
Administrator

*

Miejsce pobytu:
Katowice

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #226 : Sierpnia 18, 2014, 10:33:49 »

Chyba nie odważyłbym się w jednym zdaniu wymienić nazwisk Lovecrafta i Prousta :) Dla mnie sprawa z HPL jest chyba dość prosta (oby nie zwodniczo). Czyli - całą sławę zawdzięcza treści swoich utworów, całej tej filozofii z Wielkimi Przedwiecznymi, Cthulhu i tym podobnym istotom. Tak, jak napisał Cichy: "jarało go pisanie fabuł i tyle". I ludzie się tymi jego dziwami również jarali i jarają nadal. Czy słusznie, czy nie - to już kwestia gustu.

Natomiast mistrzem języka to raczej nie był, dlatego to zestawienie go z Proustem wydaje mi się nieco dziwne. U tego drugiego fabuła praktycznie nie istniała, stosunki międzyludzkie - w przeciwieństwie do HPL - interesowały go jak mało kogo, ale językiem operował pięknie. Ale fakt, sławę zdobył w zasadzie pośmiertnie, bo też nikt nie traktował go z początku na poważnie, przynajmniej w kontekście pisarskim.
Zapisane
maszynistaGrot

*




« Odpowiedz #227 : Sierpnia 20, 2014, 14:15:52 »


A czy opowiadania muszą być o ludziach, żeby były filozoficzne? Zresztą dalej piszesz, że korespondencja Lovecrafta jest taka dobra, a jego opowiadania bez grozy niczym się nie wyróżniają, a w dużej mierze opowiadania Lovecrafta bez grozy to przecież dokładnie jego listy. Porównaj chociażby przytoczony przez Ciebie cytat z listu o tym, że HPL-a nie interesują ludzie z przesłaniem opowiadania Zew Cthulhu. Elementy straszące w tym opowiadaniu to tylko urozmaicenie fabularne dla stwierdzenia filozoficznego, że ludzie to tylko drobinka w zimnym, obcym układzie sił Kosmosu, nieinteresująca dla tych, co patrzą na świat z indyferentyzmem. Lovecraft równie dobrze mógł nie wymyślać żadnego potwora z mackami tylko napisać esej filozoficzny z identycznym przesłaniem. Tyle że jarało go pisanie fabuł i tyle. A odmawianie im filozofii jest brutalne i niesprawiedliwe.
Korespondencja HPLa jest dobra,aczkolwiek nie wydaje mi się aby to było coś na miarę przełomu w historii filozofii.Ciekawie się czyta teksty na temat wyższości socjalizmu nad kapitalizmem,ateizmu nad wiarą czy nawet kotów nad psami - swoją drogą dość przewrotnie napisany ten ostatni.Mimo iż oryginalne, nie jest to jednak coś,gdzie dostrzegłbym jakieś nowe pojęcia,doktryny polityczne,co by w jakiś fundamentalny sposób wpłynęło na sposób postrzegania świata.Myślę że teksty na podobnym poziomie mogłoby napisać stosunkowo dużo ludzi,niekoniecznie z najwyższymi tytułami naukowym.

A co do przesłania ''Zew Cthulhu'' iż ludzie to tylko drobinka w zimnym, obcym układzie sił Kosmosu, nieinteresująca dla tych, co patrzą na świat z indyferentyzmem - ciekawe,aczkolwiek według mnie lepiej te myśl odzwierciedlają blackwoodowskie "Wierzby"


Cytuj
To nie tylko moja opinia. Lovecrafta wydawano w Library of America (co jest wysokim odznaczeniem dla amerykańskiego pisarza), w Penguin Classics, w mojej kilkunastotomowej encyklopedii PWN jest. Zresztą, obecność u wydawców, w encyklopediach itd. nie musi nic oznaczać. Wielu jest pariasów, których się nie docenia, wielu jest docenianych bezpodstawnie. Poemu przecież też przez kilkadziesiąt lat odmawiano uznania, bo pijak, bo uwodziciel, hazardzista, pisarz przeklęty. Dopiero jak pojawiło się kolejne pokolenie innych pisarzy przeklętych w Europie to odkryto go na nowo. Uznanie to niestety również rzecz czasów, poprawności politycznej, dominacji pewnych idei itd. Trzeba samemu szukać i na bakier trendom odkrywać swoich twórców.
Skoro jest w wielotomowej a nie ma w jednotomowej encyklopedii można wysnuć wniosek iż Lovecraft jest dobrym pisarzem ale nie należy do najwybitniejszych.
Argument o początkowym niedocenieniu Poe przyjmuje,rzeczywiście teoretycznie jest możliwe iż za ileś tam lat HPL zostanie uznany za geniusza literatury,aczkolwiek jak na razie nie widze obiektywnych przesłanek ku temu.

Cytuj
Jeśli HPL nie jest dla Ciebie wielki, masz prawo do takiej opinii. Przynajmniej był szczerym twórcą, i to jest dla mnie jednym z kluczowych czynników, za które lubię jego teksty. Poza tym nie twierdzę, że Lovecraft to mistrz prozy łykający na śniadanie takich twórców jak James Joyce czy Marcel Proust (który zresztą też jest kontrowersyjny i miał ciężką przeprawę na szczyt), nawet Poe jest dla mnie lepszym prozaikiem.
Wielokrotnie podkreślałem że Lovecraft jest dla mnie mistrzem grozy.Pod tym względem jest dla mnie wielki.
Zapisane

Nie widział nic, nie słyszał nic - upajał się tylko pędem...

Stefan Grabiński, Maszynista Grot
Ciacho

*

Miejsce pobytu:
Bytom

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



WWW
« Odpowiedz #228 : Sierpnia 28, 2014, 14:58:09 »

Natknąłem się na coś takiego:





Autor: Mikołaj Kołyszko
Tytuł: Groza jest święta
Gatunek: Rozprawa naukowa
Rok publikacji: 2014
Stron: 133

Praca religioznawcza. Książka opisuje i analizuje mitologię literacką Howarda Phillipsa Lovecrafta, rekonstruując ją od podstaw. Jest to jedyna taka pozycja w Polsce (o ile nie na świecie), która przedstawia Mity Cthulhu w ich oryginalnej formie, nie zaś budowanej na przekłamaniach Augusta Derletha i jemu mu podobnych kontynuatorów. Porusza także w szczegółowy, choć kontrowersyjny, sposób podobieństwo opowieści grozy z opowieściami sakralnymi.

Może kogoś zainteresuje. ;) Za darmo do pobrania na:

http://masz-wybor.com.pl/ksiegarnia/


Może to kogoś od Nas?  :rad2:
Zapisane

"W głębi duszy zdajemy sobie sprawę z własnej głupoty, a poświęcamy zbyt wiele czasu albo na ukrywanie tego, albo na udowadnianie, głównie sobie, że tak nie jest"-Jonathan Carroll

http://swiat-bibliofila.blogspot.com
www.facebook.com/swiat.bibliofila
Pegaz

*

Miejsce pobytu:
Jarosław

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #229 : Sierpnia 28, 2014, 16:55:27 »


Może kogoś zainteresuje.

Czytam. Interesujące, chociaż zapewnienia Autora o kontrowersyjności tekstu wydają mi się przesadzone.
Zapisane

Szczęście dla wszystkich za darmo! I niech nikt nie odejdzie skrzywdzony!
Cichy
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Legionowo



WWW
« Odpowiedz #230 : Sierpnia 28, 2014, 19:33:35 »

Może to kogoś od Nas?

Z tego co mi wiadomo - nie.
Zapisane
maszynistaGrot

*




« Odpowiedz #231 : Września 06, 2014, 17:10:57 »

Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści,Vesper 2012r,oprawa twarda

              Lektura nowego przekładu dzieł Lovecrafta skłoniła mnie do napisania własnej recenzji. Nie będzie to kolejny pean na cześć tej publikacji,już się wystarczająco naczytałem laurek chociażby takich jak ta;

 http://horror.com.pl/books/recka.php?id=683

              Nie mam zamiaru przechylać się też w drugą stronę, skupiając się jedynie na ujemnych wrażeniach. Postaram się być w miarę obiektywny dostrzegając także dobre strony Zgrozy w Dunwich? ,które niewątpliwie ta książka posiada. Zresztą już sam fakt ,że Maciej Płaza został nagrodzony za swoją prace jest wielce wymowny i zasługuje na uznanie. Trzeba uczciwie przyznać że Płaza odwalił kawał dobrej roboty podejmując się tak żmudnej czynności. Od razu rzuca się w oczy ,iż nowe tłumaczenia charakteryzują się lepszymi sformułowaniami, bardziej wyrafinowanym językiem, elastyczniejszymi konstrukcjami zdań.

              Od razu zaznaczam, że moja recenzja jest pisana z punktu widzenia czytelnika-amatora, nie będę wchodził w kwestie mi nie znane, stricte translatorskie, techniczne, ale to co jest najważniejsze dla 95% czytelników czyli ogólne wrażenia, przyjemność z lektury.

              Dzięki publikacji wydawnictwa Vesper nareszcie doczekaliśmy się dobrze oprawionych(twarda oprawa) opowieści Lovecrafta, gdzie okładka wreszcie przedstawia się naprawdę imponująco. Również ilustracje wewnątrz książki są poprawne, choć tu już musze być bardziej krytyczny. Świetny jest szkic z Muzyki Ericha Zanna przedstawiający ponurą kamiennice  (strona 41).Niestety sporo jest ilustracji niekoniecznie trafionych, bardziej pasujących do filmów fantastycznych niż klasyki grozy, niemal żywcem oprawionych w programach komputerowych. Przykładem jest ilustracja z Przypadku Charelsa  Dextera Warda przedstawiająca wzorki bardziej rodem z Czarodziejki z księżyca (str. 254). Ja rozumiem że u HPLa obok horroru jest dużo fantasy, ale czy nie lepiej było w tym przypadku naszkicować młodego Warda odprawiającego w pokoju swoje diabelskie rytuały eksponując pasje a przy tym grozę na twarzy bohatera?

              Jeśli chodzi o sprawy wizualne. Duże wrażenie na mnie zrobiło iż ważniejsze, kluczowe słowa są napisane poszerzoną czcionką ? duży plus za to, szczególnie iż w starszych tłumaczeniach tego nie zauważyłem. Dobrze, że książka pozbawiona jest długich, topornych przypisów wytrącających z lektury.

              Dla mnie osobiście największą zaletą Zgrozy?  jest posłowie Macieja Płazy. Naprawdę kapitalny tekst. Nie jest to jakaś banalna notka biograficzna zawierająca nudne fakty typu ? data urodzin, śmierci, ważniejsze epizody z życia osobistego pisarza czy spis utworów. Nie. Płaza pokusił się o coś na dużo wyższym poziomie. Przedstawił głębie, analizę twórczości HPLa , próbę zbadania tego co najważniejsze czyli grozę w dziełach Lovecrafta, odważnie kreśląc jej genezę, polemizując z jednym z najsłynniejszych badaczy w tej dziedzinie czyli z S.T. Joshim. Czytając  ,,W przeddzień potwornego zmartwychwstania? czuć solidny warsztat literacki Macieja Płazy. Przy tym tekście nawet legendarny ,,Cień z Providence? Marka Wydmucha prezentuje się stosunkowo skromnie.

             Starczy tego słodzenia, przejdę teraz do krytyki. Zacznę od kwestii trzeciorzędnych, ale skoro plusy zakończyłem na posłowiu Płazy to pora skończyć ten wątek. Uderza z tekstu brak szacunku, nonszalancja wręcz pogarda Płazy dla poprzednich tłumaczeń. Najlepiej zacytować: ,,W niektórych krajach choćby w Polsce pisarstwo Lovecrafta wciąż jeszcze nie wyrosło z czyśca fatalnych tłumaczeń, ohydnych wydań i amatorskich opracowań?(str.771). Przechodzimy do strony 788,gdzie Płaza zauważa wprawdzie że nieładnie jest kpić z dokonań poprzedników, ale dalej zupełnie łamię te zasadę ,,? jest to bluźniercze plugastwo z najczarniejszej otchłani ignorancji i złego smaku; niechaj winni tej zbrodni skończą w szponach Wielkiego Cthulhu?. Tu już Płaza całkiem odjechał? Stopień inwektyw do wcześniejszych przekładów, połączony z ukrytą własną megalomanią jest więc porażający. Może to i miało być śmieszne ,ale sądzę iż tego typu opinie bardziej pasują do wygłaszania w wąskim gronie znajomych przy piwie niż w poważnej publikacji poważnego wydawnictwa. Jakiś myślę elementarny szacunek względem wcześniejszych tłumaczy się należy. Nie umniejszam przez to zdolności translatorskich Macieja Płazy, ale też nie wydaje mi się aby poprzednie przekłady były na tak żenującym poziomie, uzasadniającym tego typu pejoratywne oceny. Mało tego niekiedy te starsze tłumaczenia lepiej mi odpowiadają niż te made In Płaza.

              Porównując teksty ma się nierzadko wrażenie iż innowacje Płazy to kosmetyczne zmiany dla zmiany, niemające w zasadzie znaczenia, a może i pogarszające sprawę np. tłumaczenie słowa  Ryszardy Grzybowskiej  ??żabo-ryba?? Płaza poprzez inwersje zamienia na ??rybo-żaba?. W ostatnim zdaniu Widma nad Innsmouth zamiast  ??Na wieki??(Grzybowska) jest ??Po najdłuższe czasy??(Płaza).Zauważyłem też że czasem, choć nie zawsze Płaza zamienia przymiotnik ??odrażający?? na ??ohydny??. W sumie nie wydaje się aby to miało jakąś większą różnice, ale sądzę że do horroru, grozy lepiej jednak pasuje ??odrażający?? natomiast ??ohydny?? to raczej określenie dla wskazania niedobrej potrawy czy brzydkiego wyglądu.

             Fragmentem ,który najbardziej mi się nie spodobał z nowego tłumaczenia jest ten z tytułowego opowiadania Zgroza w Dunwich. Chodzi o rozmowę młodego Wilbura z bibliotekarzem, gdy chce wypożyczyć Necronomicon (str.332). Zamiast zwyczajnego ,,muszę wziąć te księgę do domu??(Grzybowska) Płaza tłumaczy ,,tak se kombinuje co by zabrać te księgę do domu?. Nie wiem które tłumaczenie jest bliższe oryginałowie jednak wydaje się że wersja Grzybowskiej jest bliższa duchowi Lovecrafta. W jakimkolwiek innym tekście HPLa nigdy jeszcze nie widziałem tak prymitywnego słownictwa, wręcz analfabetyzmu jak przełożył Płaza. Czytając takie sformułowanie uważam że całkiem to burzy nastrój grozy w kluczowym momencie wywołując reakcje bardziej humorystyczną. Ja rozumiem że Wilbur ma szatański rodowód, więc może celem było go przekazanie w sposób bardziej odrażający, ale z drugiej strony z opowieści wynika że jest to postać oczytana, prowadząca korespondencje z bibliotekami a więc prezentująca odpowiedni poziom intelektualny, więc nie powinna mieć trudności z prawidłowym doborem kilku podstawowych słów. Na usprawiedliwienie Płazy trzeba dodać że takie faux pas jest wyjątkiem, nigdzie indziej czegoś podobnego się nie dopatrzyłem. Szkoda tylko że pojawiło się w jednym z kluczowych momentów jednego z najważniejszych utworów HPLa.

              Co do kwestii technicznych. Oczywiście rzuca się w oczy zmiana niektórych tytułów opowieści na co uwagę zwrócił już autor wspomnianej we wstępie laurki. Co do opowiadania tytułowego Zgroza(zamiast Koszmar) w Dunwich można jeszcze machnąć ręką to jednak takiego dziwoląga jak Kolor z innego wszechświata(zamiast przestworzy) nie wypada nie skomentować. Wydaje się że mamy tu do czynienia z błędem logicznym. Wszechświat jako kosmos, całość gwiazd, planet itd. jest pojęciem wyczerpującym, nie może występować w liczbie mnogiej jak sugeruje tytuł Płazy. Kontrowersje budzi także Nawiedziciel mroku(zamiast Duch ciemności). Może jestem mało oczytany ale nie przypominam sobie abym gdziekolwiek spotkał się ze zwrotem ??nawiedziciel??. Nawet Word na którym pisze ten tekst (zanim go wkleje na forum) podkreśla mi ten wyraz jako błędny.

               Kwestią subiektywną pozostaje ocena doboru opowieści, które Płaza zawarł w swej książce. Oczywiście wszystkie najważniejsze teksty HPLa są zawarte w Zgrozie w Dunwich? Jest też kilka dobrych opowiadań, których jednak nie zaliczyłbym koniecznie do ścisłej czołówki, napisanych w nieco wcześniejszym okresie; Dagon, Ustalenia dotyczące zmarłego AJ, Wyrzutek, Święto. Skoro jednak zostały zawarte nie widzę powodu aby pominąć takie utwory jak; Ogar, Coś na progu, Reanimator, czy Piekielna ilustracja.

               Problem powieści ,,W górach szaleństwa?. Zdaje sobie sprawę że to co teraz napisze pewnie nie spotka się z entuzjazmem fanów twórczości Lovecrafta, jednak skoro recenzja ma być szczera a taki właśnie cel sobie postawiłem to nie mogę tego pominąć. Po prostu uważam tę powieść za słabą. Czytałem ją 2 razy(wcześniej w wydaniu Zysk-a) i 2 razy solidnie się wynudziłem. Łudziłem się że nowy przekład spowoduje iż odkryje na nowo ten tekst, niestety było chyba gorzej niż za pierwszym razem. Tak nużącej, monotonnej powieści ciężko z czymkolwiek porównać a już broń Boże z Gordonem Pymem Poego. Na dodatek jeszcze te kiepskie fantasy? Wcale się nie dziwie że Weird Tales odrzuciło publikacje gór szaleństwa. Zamiast tej powieści na miejscu Płazy zamieściłbym współtworzony przez Lovecrafta Kopiec. Myślę że jest to o niebo lepiej skonstruowany, ciekawszy tekst o innych cywilizacjach.

Dobra niech tam będzie że coś tam jednak można dobrego napisać o górach szaleństwa. Wrażenie na mnie zrobiła scena z Danforthem, który zobaczywszy przeraźliwy widok postradał zmysły. Świetne nawiązanie do biblijnej żony Lota, która wbrew zakazowi obejrzała się za siebie i zmieniła w słup soli. Jednak takich ciekawych fragmentów jest jak na lekarstwo i podtrzymuje swoje negatywne zdanie o tej powieści.

               Po raz kolejny o sprawie technicznej, bardziej do wydawcy. Jeśli czytam książki, szczególnie zbiory opowiadań to przyzwyczaiłem się do nieco grubszej, wyrazistej czcionki. Takiej chociażby jaką preferują toruńskie c&t. Co nie zmienia faktu że ta vesperowska jest bardziej elegancka

               Reasumując, doceniam prace jaką włożył Maciej Płaza w nowy przekład opowieści Lovecrafta, lecz nie uważam aby starsze wersje były jakieś fatalne. Dla mnie by wystarczyły. Warto choćby przeczytać króciutką Muzykę Ericha Zanna w obu przekładach, aby samemu wyrobić sobie zdanie. Oczywiście pomimo zastrzeżeń sądzę że warto nabyć Zgrozę w Dunwich i inne przerażające opowieści chociażby ze względu na bardzo dobre posłowie o czym już pisałem. Książka dość droga(około 60-70 złotych zależnie od oprawy) jednak jest to zbiór solidny. Jak rzadko w innych wydaniach pojedyńczej ksiażki można znaleźć tyle dobrych opowieści Lovecrafta. Warto też zwrócić uwagę na dość oryginalną nawet jak na HPLa, obszerną(prawie 80 stron) opowieść Cień spoza czasu.                                       
Zapisane

Nie widział nic, nie słyszał nic - upajał się tylko pędem...

Stefan Grabiński, Maszynista Grot
Master

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #232 : Września 06, 2014, 18:15:26 »

MaszynistoGrot... Cóż można powiedzieć o Twojej recenzji... Zarzucasz Płazie, że krytykuje pracę innych tłumaczy, a sam robisz to samo. Zarzucasz zmiany w tłumaczeniu, a może wypadałoby przytoczyć oryginalny tekst i zobaczyć jak się sprawy mają? Zmiana szyku dwóch wyrazów to również "czepialstwo". Nie jest sztuką tłumaczyć słowo w słowo. Sztuką jest również poskładać takie tłumaczenie, żeby dało się je czytać. Angielski ma zupełnie inną składnie, wyrazy w zdaniach występują w innej kolejności, co powoduje, że takie tłumaczenie jest kulawe.
Że poprzedni tłumacze użyli innych słów? A skąd wiesz, że to oni poprawnie przetłumaczyli tekst? Wiele słów ma wiele znaczeń. Płaza użył - jak mniemam - takich, które w jego odczuciu bardziej pasowały. Twoja krytyka pod tym względem, wynika tylko i wyłącznie z TWOJEGO odbioru tekstu, więc jest jest czysto subiektywna... i niekoniecznie poprawna w stosunku do tekstu oryginalnego. Znając manierę pisania HPL-a, Płaza mógł użyć słownictwa bardziej pasującego do charakteru i stylu pisarstwa HPL-a. Czyli - znowu czepialstwo.
Wybór opowiadań - zgoda: kwestia do przedyskutowania. Pomijając HPL-a, to np. w opowiadaniach Poego "Opowieści miłosne, śmiertelne i tajemnicze" zabrakło mi... Kruka. Dla mnie krytyka w recenzji doboru opowiadań to kolejne robienie burzy w szklance wody - czysto subiektywna sprawa.
"W górach szaleństwa"... Jeśli opowiadanie nie jest zbyt porywające, to tłumacz nic tu nie wskóra. Jakby coś pozmieniał, aby było ciekawsze (nie wiem, co - na jego początku odstawiłem książkę, aby odpocząć), to byś się "czepiał", że... pozmieniał. Pretensje o Góry Szaleństwa miej najlepiej do Lovecrafta.

Jak dla mnie, to twoja recenzja jest chęcią - nieco na siłę - wyrażenia negatywnej oceny w stosunku do licznych pozytywów, jakie można przeczytać odnośnie tego wydawnictwa (np. oceny i opinie na Lubimy Czytać). Większość Twoich "minusów" to zwykłe "czepialstwo" i szukanie tych minusów na siłę. Książki całej nie przeczytałem, ale znając "Zew Cthulhu" wydawnictwa C&A, mogę śmiało powiedzieć, że "Zgroza..." bije je na głowę o kilka długości. To się po prostu duuuużo lepiej czyta.
« Ostatnia zmiana: Września 07, 2014, 09:57:33 wysłane przez Master » Zapisane
maszynistaGrot

*




« Odpowiedz #233 : Września 07, 2014, 08:58:26 »

Master,
Na wstępie zaznaczyłem że moja recenzja nie była pisana z punktu widzenia oryginalnego tekstu.Po prostu głównie analizowałem tłumaczenia Płazy i poprzednie.Owszem krytykuje Zgroze ale starałem podawać konkretne przykłady co mi się nie podobało w tej książce.Rzeczywiście można to uznać za czepialstwo,niektóre kwestie dość drobiazgowe,ale w przeciwieństwie do Płazy nie zbywałem ocen ogólnymi stwierdzeniami typu ,,fatalne tłumaczenia" ,,ohydne opracowania" lecz wskazywałem co mi się nie podoba konkretnie.

Masz racje że moja krytyka wynika jedynie z mojego odbioru tekstu.Nikt inny nie tworzył tej recenzji ani na nikogo innego się nie powoływałem w niej.

Rozumiem że język angielskie to inne zasady niż polski,gramatyka,składnia itp. jak pisałeś.Jednak jak poprzedni tłumacze zrobili coś lepiej to wychodzę z założenia że lepiej to zostawić niż koniecznie szukać swoich autorskich rozwiązań.Nie uwierzę że Płaza w czasie swojej pracy nie analizował starszych polskich przekładów tylko tłumaczył wszystko wyłącznie z oryginalnych tekstów Joshiego.

Co do Gór szaleństwa to obiekcje mam iż ten utwór został w zbiorze zawarty,a za wybór odpowiada Płaza.Jednak rozumiem że to sprawa subiektywna.Inny czytelnik może uznać że ,,W górach szaleństwa" to bardzo dobra powieść.Ja z kolei uważam że właśnie można było zamiast tego długiego,monotonnego tekstu dać kilka dobrych opowiadań.

Co do Poego to nic dziwnego że "Kruka" zabrakło w zbiorze "Opowieści miłosne, śmiertelne i tajemnicze" bo ten utwór to wiersz a nie opowieść."Kruk" jest tutaj http://lubimyczytac.pl/ksiazka/51084/poezje


Zapisane

Nie widział nic, nie słyszał nic - upajał się tylko pędem...

Stefan Grabiński, Maszynista Grot
Master

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #234 : Września 07, 2014, 10:17:49 »

Jednak jak poprzedni tłumacze zrobili coś lepiej to wychodzę z założenia że lepiej to zostawić niż koniecznie szukać swoich autorskich rozwiązań.Nie uwierzę że Płaza w czasie swojej pracy nie analizował starszych polskich przekładów tylko tłumaczył wszystko wyłącznie z oryginalnych tekstów Joshiego.
Zapewne czytałeś tekst podesłany przez Cichego Odrażający, bluźnierczy Necronomicon, więc twierdzenie, że poprzedni tłumacze "coś" zrobili lepiej, jest dla mnie chybiony. Żeby coś się opłacało wydawać, to musi się to różnić od tego, co już jest dostępne, a to, co jest dostępne, jest pokraczne, topornie przetłumaczone i - jak było to wspomniane w linkowanym tekście - niekompletne. Nie ma dla mnie znaczenia, jak "klasyczne", "uznane" czy jakiekolwiek jest dawne tłumaczenie, jeśli nowe jest po prostu lepsze, wierniejsze i - co najważniejsze - dobrze się czyta.

"Góry Szaleństwa" to jeden z najsłynniejszych tekstów HPL-a, więc dziwne by było, gdyby w takim zbiorze się nie znalazł (a ten zbiór miał zawierać właśnie najsłynniejsze jego teksty; oczywiście, są też teksty których tam nie ma, a są słynne...).

"Kruk"... ok, ja się przyczepiłem. Mimo to, i tak uważam, że ten tekst jest na tyle słynny, że powinien był się tam znaleźć, bez względu na to czy to poezja czy nie. Jak wydajesz - dajmy na to - najsłynniejsze utwory danego pisarza, to raczej nie kierujesz się gatunkiem literackim... Ale to nie temat o Poem.
« Ostatnia zmiana: Września 07, 2014, 11:18:35 wysłane przez Master » Zapisane
Cichy
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Legionowo



WWW
« Odpowiedz #235 : Września 07, 2014, 11:05:40 »

Zamiast zwyczajnego ,,muszę wziąć te księgę do domu??(Grzybowska) Płaza tłumaczy ,,tak se kombinuje co by zabrać te księgę do domu?. Nie wiem które tłumaczenie jest bliższe oryginałowie jednak wydaje się że wersja Grzybowskiej jest bliższa duchowi Lovecrafta

Oryginał jest napisany równie, jeśli nie bardziej koślawie i analfabetycznie. Właśnie to był jeden z moich zarzutów do Grzybowskiej: że wygładziła bełkot wiejskich bohaterów Lovecrafta.

Wydaje się że mamy tu do czynienia z błędem logicznym. Wszechświat jako kosmos, całość gwiazd, planet itd. jest pojęciem wyczerpującym

Też zwróciłem na to uwagę i też uważam za błąd, a co najmniej za niepotrzebne udziwnienie.

Nawet Word na którym pisze ten tekst (zanim go wkleje na forum) podkreśla mi ten wyraz jako błędny.

Word podkreśla różne poprawne wyrazy na czerwono, tak że nie ma się co nim sugerować :D. W każdym razie samo słowo "nawiedziciel" faktycznie przekombinowane, ale trzeba przyznać, że bardziej poprawne niż "duch" Grzybowskiej. Płaza dostał nagrodę za przekład między innymi za swoją śmiałość, odważne decyzje, kontrowersyjne i burzące dotychczasowe wizje czytelników. No i nie jest powiedziane, że tłumacz ma zabronione tworzyć wyrazy, jeśli jest to uzasadnione. Sam często tak robię - takie "nowotwory" dokładnie spełniają swoją funkcję: przyciągają uwagę i oddają to, co inaczej ciężko oddać. No i fajnie brzmią jak się to dobrze zrobi :). Nie jestem przekonany czy "nawiedziciel" dobrze brzmi, ale przyznaj, jak inaczej w krótkim wyrażeniu nazwać "kogoś, coś, co często nawiedza jakieś miejsce" (czyli oryginalne haunter)?

Jednak jak poprzedni tłumacze zrobili coś lepiej to wychodzę z założenia że lepiej to zostawić niż koniecznie szukać swoich autorskich rozwiązań

Cała rzecz w słowie "lepiej" :). Dla jednego tak jest lepiej, dla innego tak. Często nawet literacko obiektywnie coś jest lepiej, a grono fanów będzie twierdziło inaczej. O czym świadczy chociażby gromiony przeze mnie przekład słynnego dwuwiersza Abdula Alhazreda, który Grzybowska przełożyła tak:

Nie jest umarłym ten, który może spoczywać wiekami
Nawet śmierć może umrzeć wraz z dziwnymi eonami

W oryginale jest to fragment arabskiego poematu, a to co powyżej brzmi jakby to pisało dziecko: rozwlekłe, niewyszukane rymy, nieuzasadnione powtórzenie, brak rytmu wiersza. Tragedia. Ale w środowisku tak się utarło, że każdy inny przekład tego dwuwiersza, nawet jeśli wreszcie oddaje ducha oryginału i brzmi poetycko, jest krytykowany. I to przez najzagorzalszych fanów. I powiedz, jak tu wypośrodkować?

Nie uwierzę że Płaza w czasie swojej pracy nie analizował starszych polskich przekładów tylko tłumaczył wszystko wyłącznie z oryginalnych tekstów Joshiego.

Jako tłumacz powiem tak: jeśli W TRAKCIE pracy Płaza by to robił, to byłby słabym tłumaczem. Oczywiście, mógł do tych przekładów zaglądać wcześniej, ale zaglądanie do nich W TRAKCIE własnej pracy jest strzałem w stopę, rozbija własną stylistykę tłumaczenia i - często nieświadomie - wprowadza elementy ukradzione komuś, burząc jednolitość własnej roboty. Jak już siadasz do pracy literackiej, to rób to od początku do końca po swojemu, inaczej będzie kupa. Ot, taka dewiza, której się trzymam. Lepiej uszyć strój z jednego sukna niż połatać z różnych tkanin, bo w tym ostatnim przypadku możemy otrzymać strój błazna.

Co do Gór szaleństwa to obiekcje mam iż ten utwór został w zbiorze zawarty,a za wybór odpowiada Płaza

Ogólnie rzecz analizując wybór Płazy jest bardzo trafiony, pokrywa się w większości z tym co wybierali zagraniczni redaktorzy do ważniejszych zbiorów typu "best of", no i co krytycy uznają za utwory kluczowe/najlepsze/najważniejsze literacko bądź filozoficznie (dlatego moim zdaniem Jermyn trafił do zbioru - chronologicznie pierwszy raz pojawia się tam u Lovecrafta mieszanie ras, późniejszy ważny motyw). Co do Gór szaleństwa - jeśli ktoś nie potrafi docenić genialnej naukowej podbudowy utworu, stopniowania napięcia rozwlekłymi analizami coraz dalej sięgających odkryć, odgrzebywania coraz dalszych w czasie pozostałości po starożytnej cywilizacji, to jest... niecierpliwym człowiekiem :). Oczywiście można powiedzieć, że tak drobiazgowy opis miasta Starych Istot jest niepotrzebny, ale weźmy się w garść, skupmy się na wizjach i podziwiajmy precyzję i wyobraźnię Lovecrafta. A wtedy powieść nam odpłaci pięknymi wrażeniami. Wiem, że można mieć wrażenie czytania podręcznika geologii, architektury i fizyki, ale czytanie świetnych podręczników też jest super (chyba że ktoś ma uraz ze szkoły, ale co poradzić wtedy...), a Góry szaleństwa to świetny podręcznik, który dodatkowo buduje suspens :)
Zapisane
maszynistaGrot

*




« Odpowiedz #236 : Września 08, 2014, 08:00:54 »

''Uraz ze szkoły''. Faktycznie może coś w tym jest :D.Tym bardziej że u mnie szkoła się jeszcze nie skończyła.Z tym że zamiast podręczników to raczej do ustaw mam uraz. Tak jak przepowiadałem że moja krytyka Gór szaleństwa nie spotka się tu z entuzjazmem,tak i sprawdziło się. Skoro 2 razy tę powieść przeczytałem to chyba jednak aż takim niecierpliwym człowiekiem nie jestem.Myślę że każdy ma jakieś utwory swoich nawet ulubionych pisarzy które mniej lubi i nie jest to nic nadzwyczajnego,kwestia subiektywna.Rozumiem że ,,W górach szaleństwa" jest jednym z najsłynniejszych utworów HPLa ,już w zbiorze Zysk-u najlepszych został umieszczony. Nie znaczy to jednak że ja też muszę go za taki uważać skoro moje wewnętrzne odczucie zupełnie się z tym nie zgadza. W tym akurat przypadku do końca chyba jednak nie jestem odosobniony skoro jak pisałem nawet przedwojenne "Weird Tales" odrzuciło ten utwór. Nie przeczę aspektów architektury,geologii czy fizyki w tej powieści,ale ja osobiście w literaturze grozy tego nie potrzebuje.

Cytuj
Nie jestem przekonany czy "nawiedziciel" dobrze brzmi, ale przyznaj, jak inaczej w krótkim wyrażeniu nazwać "kogoś, coś, co często nawiedza jakieś miejsce" (czyli oryginalne haunter)?
Rzeczywiście,w takim razie jest problem.W takim razie odpowiedź moja brzmi Duch ciemności choć zdaje sobie sprawę że nie o to chodziło.Z dwojga złego już wole tego ducha.

-------------------------
Kończąc wątek doboru opowieści w zbiorze. Zawsze może być to kwestia do dyskusji. Najlepszym pod względem średniej ocen, choć jednym z najskromniejszych pozostaje wybór Marka Wydmucha do Zew Cthulhu i tu chyba nie ma sporu. Tak się zastanawiam czy nie lepiej byłoby wrócić do okładki z pierwszego polskiego wydania? Choć oczywiście ten quasi smok-ośmiornica też jest dobry,pasuje do głównego opowiadania ,ale czy biorąc pod uwage nastrój,klimat twórczości Lovecrafta nie lepsza byłaby ta grafika? :




Podobny "manewr'' Biblioteka Grozy zastosowała w przypadku Gościa Draculi wracając do oryginalnej okładki z 1914r. co mnie osobiście bardzo przypadło do gustu. Sądzę że do klasyki grozy lepiej pasują te starsze choć prymitywniejsze grafiki niż nowe od których aż niedobrze się robi od nowoczesnej grafiki komputerowej.
   

Zapisane

Nie widział nic, nie słyszał nic - upajał się tylko pędem...

Stefan Grabiński, Maszynista Grot
maszynistaGrot

*




« Odpowiedz #237 : Września 09, 2014, 09:02:41 »

,,tak se kombinuje co by zabrać te księgę do domu"

Ten zwrot mi nie daje spokoju.

Faktycznie jeśli jest to tekst bliższy oryginałowi jak pisałeś Cichy to nie powinienem mieć o to pretensji do Płazy. Zarzucasz Grzybowskiej że wygładziła bełkot wiejskich bohaterów. Zgadzam się że ten ''bełkot'' jest w pełni uzasadniony co do np. Zadoka Allena, podstarzałego pijaczyny z Widma nad Innsmouth . Jednak w przypadku Wilbura Whateleya z Dunwich jest sytuacja trochę bardziej skomplikowana. Nie jest to zwykły prosty wieśniaczek, ale ktoś wyrafinowany,szybko dojrzewający ,inteligentny,parający się czarną magią, oczytany w księgach(gdy miał 4 lata nauczył się już czytać), prowadzący korespondencje z bibliotekami. Ktoś to w sposób zdecydowany dąży do założonego sobie celu. Tak jak swój odrażający wygląd zewnętrzny zakrywa ubraniem tak i cechy wewnętrzne powinien w tym momencie zakryć i zamiast wieśniaczego bełkotu nawet jak go używał na co dzień to w rozmowie z bibliotekarzem powinien mówić normalnie aby sprawiać wrażenie człowieka normalnego,sympatycznego gdyż w ten sposób sprawiałby mniej podejrzeń i większa byłaby szansa że dostanie ksiażkę o którą mu chodzi.

Dlatego w tym akurat miejscu jak najbardziej mi się wydaje poprawne wygładzenie dialogu. Dlatego moim zdaniem Grzybowska zrobiła świetny "manwer" abstrahując czy świadomie czy nieświadomie. W takim razie , skoro w oryginale wierniejsze jest tłumaczenie Płazy to nie do niego powinien mieć w tym miejscu pretensje ale do samego Lovecrafta(sic!)        
Zapisane

Nie widział nic, nie słyszał nic - upajał się tylko pędem...

Stefan Grabiński, Maszynista Grot
Cichy
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Legionowo



WWW
« Odpowiedz #238 : Września 09, 2014, 09:57:46 »

Wilbur nie był wyrafinowany. To że umiał czytać, pisać (korespondowanie z bibliotekami nic nie znaczy - dziś kaleki językowe korespondują z profesorami językoznawstwa w poradniach internetowych, wystarczy zachować podstawowy poziom przekazu) i rozumiał magiczne księgi nie oznaczało, że mówił wygładzonym, poprawnym językiem wykształconych ludzi. Rozumiał symbole i znaczenia ezoterycznych znaków, ale jak grzecznie poprosić o wypożyczenie księgi to raczej nie wiedział. Jego rodzina to byli prości wieśniacy, zresztą tak samo jak wszyscy sąsiedzi w Dunwich. Zresztą, wyobraź sobie taką postać: robola, który umie kierować dźwigiem, czyli umie robić rzecz niebanalną, ale nie odnalazłby się w oficjalnej sytuacji wśród ludzi w garsonkach i frakach. Dość pospolita rzecz, jak myślę, a dobrze ilustruje problem. Oczywiście można się zastanawiać czy aż taka karykaturalizacja języka przez Lovecrafta była wskazana, ale moim zdaniem sprzeczności nie ma i to Płaza wyszedł obronną ręką jako tłumacz, a samowolka Grzybowskiej świadczy na jej niekorzyść. Zresztą, tak samo wygładziła język wieśniaków w Kolorze z przestworzy, o których nie można już powiedzieć tyle dobrego co o Wilburze :).
Zapisane
maszynistaGrot

*




« Odpowiedz #239 : Grudnia 27, 2014, 08:43:44 »

Biuletyn Carpe Noctem nr 1/2010, Howard Phillips Lovecraft



Korzystając z przerwy świątecznej znalazłem trochę czasu, aby przeczytać i odnieść się do biuletynów CN.

    We wstępie do pierwszego numeru redaktor naczelna Agnieszka Brodziak zapewnia, iż liczy na konstruktywną krytykę treści na forum. Postaram się i swoje dwa grosze dorzucić.

    Już w pierwszym tekście, ekskluzywnym wywiadzie z badaczem życia i twórczości Lovecrafta, S.T. Joshim, pochodzący z Indii krytyk literacki trafnie zauważa że Cień z Providence z 1915 a ten z lat trzydziestych to dwie różne osoby. Sam miałem niedawno okazje to odczuć czytając korespondencje HPLa, przynajmniej pod względem światopoglądowym pod koniec życia jego poglądy mocno ewoluowały.

    Na jedno z pytań S.T. Joshi "podjudzony" przez prowadzącego rozmowę Mateusza Kopacza nie daje się wepchnać w pułapkę i palmę pierwszeństwa wśród pisarzy weird fiction przyznaje Edgarowi Allanowi Poe, na co akurat zwracam uwagę gdyż pewnie wiele osób na jego miejscu wskazałoby Lovecrafta. Spodobała mi się jego odpowiedź, tym bardziej iż równocześnie docenia Joshi wkład HPLa w rozwój dark fantasy, czy dokładnie przytaczając jego słowa: Zasługą Lovecrafta jest to, że skierował weird fiction w stronę science - fiction, a to tchnęło w te opowieści niesamowite nowe życie.
 
    Przechodząc do następnej części biuletynu. Mamy tu dwa artykuły zachęcające do lektury wydanej kilka lat temu biografii Lovecrafta. Jeden autorstwa tłumacza(wspomnianego wyżej MK) drugi Pawła Matei. Ja osobiście jeszcze tego opus magnum S.T. Joshiego nie czytałem. W sumie co do HPLa to znajoma jest mi krótsza wersja tej biografii wydana w Zysk-owych opowiadaniach a także ta Marka Wydmucha w przedmowie do legendarnego zbioru Zew Cthulhu.
Ponad 1100 stron jak na biografie pisarza? Nie za dużo? Nawet Piłsudski chyba nie może się poszczycić aż tak obfitą księgą choć prowadził życie nieporównywalnie nazwijmy to "barwniejsze". Sam się zastanawiam, może kiedyś się skuszę na te dzieło Joshiego.

     Czy Cthulhu żyje? Ostatni artykuł w biuletynie(te mniej dla mnie ciekawsze pominąłem).
No cóż, gdyby te dowody były bardziej przekonywujące to może jednak bym się nabrał. Choć z drugiej strony jak pierwszy raz czytałem to opowiadanie lata temu to przeżyłem mały wstrząs. W pewnym momencie zacząłem się poważnie zastanawiać czy to aby jest możliwe, aż ciarki zaczęły przechodzić po plecach.

     Tak jak pisałem już kiedyś Zew Cthulhu Lovecrafta to dla mnie wyjątkowa, pierwsza poważna książki grozy którą przeczytałem w życiu - jeszcze z tą przejmującą okładką z lat 80-tych. Teraz na półce w domu mam oczywiście ten zbiór, tym razem nowsze wydanie z c&t i jest to dla mnie cały czas najlepszy tomik lovecrafta mimo opowiadań Zysk-owych i vesperowskiej Zgrozy w Dunwich.
 
      
« Ostatnia zmiana: Grudnia 27, 2014, 08:46:50 wysłane przez maszynistaGrot » Zapisane

Nie widział nic, nie słyszał nic - upajał się tylko pędem...

Stefan Grabiński, Maszynista Grot
Strony: 1 ... 10 11 [12] 13 14 ... 19   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do: