Strony: [1]   Do dołu
Drukuj
Autor Wątek: Nasze nałogi - te małe i te duże.  (Przeczytany 2465 razy)
Mandriell
Moderator Globalny

*

Miejsce pobytu:
Częstochowa

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



SHADYXV

WWW
« : Listopada 30, 2013, 21:30:56 »

Przeglądałem hyde park i nie znalazłem takiego tematu.

Uważam, że będzie o czym gadać, bo chyba każdy człowiek ma jakieś nałogi - od tych "pierdołowatych", bardziej lub mniej przeszkadzających w życiu (obgryzanie paznokci, strzelanie palcami, przestawianie mebli, przedmiotów itp) po większe (papieroski, kolekcjonowanie konkretnych wydań książek/płyt/filmów/gier itd).

Ten temat ma służyć dyskusji o naszych nałogach, o tym jak się z nimi czujemy, czy przeszkadzają nam w codziennej egzystencji, czy też pomagają, czy jesteśmy od nich tak zależni, że odczuwamy ulgę/spełnienie dopiero po ich spełnieniu?

Śmiało, podzielcie się waszymi  nałogami  Diabeł 9
Zapisane

Rose
Gość
« Odpowiedz #1 : Listopada 30, 2013, 22:39:09 »

Kolekcjonowania nie nazwałabym nałogiem. Uzależnieniem zresztą też nie :) Sama zbieram stare pocztówki przedstawiające Chełmno, ale to nie znaczy, że muszę mieć wszystko i za wszelką cenę, już i teraz i do tego regularnie :) A wręcz przeciwnie, często odpuszczam sobie zakup kartki której nie mam. Z rozsądku, z powodów finansowych czy też przez zapomnienie.
Ale jest moje podstawowe hobby, któremu najczęściej się oddaję :)
Zapisane
murhaaja

*

Miejsce pobytu:
Wrock

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



Nox

WWW
« Odpowiedz #2 : Listopada 30, 2013, 23:43:51 »

No jeśli pod nałogi podciągamy hobby, to u mnie to jest zbieranie książek (oczywiście do czytania, nie kolekcjonowania samego w sobie), kupowanie niezliczonej ilości zeszytów i notesików z ładnymi okładkami (nie mogę im się w sklepie oprzeć, tak ładnie na mnie patrzą ^^), a z takich normalniejszych nałogów to herbata (choć właśnie w temacie o herbatach się dowiedziałam, że ta torebkowa jest be i fe :D) i słodycze. Bez czekolady nie żyję, codziennie coś czekoladowego muszę zjeść, począwszy od kanapek z kremem czekoladowym na śniadanie, bo inaczej nie wstanę z łóżka i z domu nie wyjdę. Praktycznie po każdym normalnym posiłku zaraz czuję potrzebę zjedzenia czegoś słodkiego "na deser" :D Mam przeżarty słodkim język do tego stopnia, że nienawidzę wszystkiego, co gorzkie, zbyt kwaśne etc., w związku z czym w ogóle nie piję alkoholu, bo nawet głupi Redds jest dla mnie za gorzki, i nawet "słodkie" likiery są za ostre :D
Zapisane

raz, dwa, trzy, Merkury w drugim domu
księżyc, pięć, nic nie może pomóc,
sześć, nieszczęście, Anuszka, siedem, wieczór,
olej, głowa, profesor wszystko przeczuł
---------------------------------------------------
uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego
Master

*

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



« Odpowiedz #3 : Listopada 30, 2013, 23:52:12 »

Moim jedynym widocznym nałogiem jest kupowanie książek :D Ale to nie nowość, czego daje przykład regularnie tutaj, na forum. Nie liczyłem dokładnie, ale na każdą czytaną książkę mam co najmniej pięć do przeczytania. Kupuje kilka razy więcej niż czytam.
Ale czy to źle? Książki mają to do siebie, że prędzej czy później się je przeczyta, nawet jak trochę poleżą na półce. Tym, co mnie obecnie nakręca, to to, że lista planowanych zakupów drastycznie się skurczyła, więc cel coraz bliżej. Wiem, że głupio to zabrzmiało, bo można odnieść wrażenie, że kupują dla samego kupowania. Ale ja to po prostu uwielbiam. I cena nie gra absolutnie żadnej roli. Książki mają to do siebie, że się nie "marnują" - prędzej czy później się do nich sięgnie. I to sięgnie nie jeden raz (swoją drogą, niektórzy znajomi mi się dziwią, jak można czytać coś więcej niż raz...).

To chyba mój jedyny nałóg. Kiedyś było jeszcze słuchanie ciężkiej muzy, ale obecnie się to uspokoiło.
Zapisane
Mandriell
Moderator Globalny

*

Miejsce pobytu:
Częstochowa

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



SHADYXV

WWW
« Odpowiedz #4 : Grudnia 02, 2013, 15:44:32 »

W takiej codziennej rzeczywistości jeśli chodzi o nałogi to chyba poza poczuciem, że muszę posłuchać ulubionej muzyki (przynajmniej jakiejś jednej piosenki!) to nie mam nałogów. Podobnie jak Master - muszę kupować książki  Diabeł 9. No odczuwam jakąś wewnętrzną potrzebę uzupełnienia biblioteczki przynajmniej o jedną pozycję. Kiedyś miałem też tak z filmami, jednak dziś stwierdzam, że od dawien dawna nie kupiłem sobie jakiegoś filmu na DVD.

Kiedyś moim głównym nałogiem było palenie. Tzn, czy mieściło się to w ramy nałogu? Nie wiem. Niektórzy moi znajomi upieraliby się, że owszem. Z drugiej strony nigdy nie miałem takiej sytuacji, że musiałem kupować paczkę dziennie. Jasne, zdarzało się palić codziennie, z tym, że jeśli już to fajkę, może dwie. Jednak było to palenie "bo tak".
Później ewoluowało mi to w palenie silniejsze przy wszelakich spotkaniach towarzyskich (na całonocnej imprezie zakrapianej alkoholem już paczka to standard był, tym bardziej, że tu ktoś się poczęstował, tam ktoś...), a skończyło się w maju 2011 roku na rzuceniu palenia dosłownie z dnia na dzień. Postanowiłem 11 maja, 12 już nie zapaliłem i ten trend utrzymał się mniej więcej do przełomu grudnia/stycznia 2012/2013. Jakoś tak stopniowo co impreza (a był taki okres, że co 2 weekendy miewaliśmy gości) to szedłem na przysłowiowego "jednego", który to w efekcie przeradzał się w 5-10. I w sumie tak mi zostało do dziś. Nie zdarzyło mi się co prawda kupić sobie paczki ot tak, żeby mieć "w razie czego" i nie zdarzy mi się to, jednak jak tylko zbliża się data przyjazdu jakiegoś palącego znajomego, z miejsca włącza mi się tryb - "zapalę przy browarku/wódeczce/whisky". Czy można zwać to nałogiem? Pojęcia nie mam, zastanawiam się nad tym  :haha:.
W każdym razie odnotowuję istniejący fakt. Z drugiej strony - czy wtedy wypicie piwa lub jakiegoś mocniejszego alkoholu z okazji spotkań towarzyskich też można podpiąć pod nałóg? Chyba to od podejścia człowieka zależy, mnie jednak wydaje się to nieco naciągane  ;)
Zapisane

NightsCurious

*

Miejsce pobytu:
Stolica




« Odpowiedz #5 : Stycznia 04, 2014, 20:20:08 »

Myślę, że spora część użytkowników zarejestrowanych na tym forum jest poniekąd uzależniona od kupowania/posiadania książek. Chyba u każdego z nas pojawia się uśmiech i być może lekka ekscytacja wchodząc np do Matrasa, czy innej księgarni, wiecie o czym mówię :) Sądzę, że jest to rodzaj uzależnienia.
Ja uwielbiam wino, naprawdę lubię jego smak, choć denerwuje mnie czasem jak działa alkohol. Staram się nakładać na siebie jakąś samodyscyplinę, jako osoba zajmująca się tematem profilaktyki uzależnień na co dzień. Między innymi dlatego postanowiłam tutaj zamieścić swój pierwszy post.
Zapisane

Fortuna audentes iuvat
Strony: [1]   Do góry
Drukuj
Skocz do: