Stebbins
Miejsce pobytu: Dorne
WAR is NOT the ANSWER
|
|
« : Października 06, 2010, 17:34:07 » |
|
Opis: Dwunastoletni Oskar jest wrażliwym, nieco bojaźliwym chłopcem, prześladowanym przez silniejszych kolegów z klasy. Jego rówieśniczka - blada i zawsze poważna Eli wychodzi z domu tylko w nocy. Spotykają się na blokowym podwórku szwedzkiego osiedla gdzieś na peryferiach miasta. Wraz z pojawieniem się dziewczynki, w okolicy zaczynają się dziać przerażające i trudne do wytłumaczenia rzeczy. Wspólnym mianownikiem tych zdarzeń jest krew. Zamkniętego w sobie chłopca, wydaje się to fascynować. Szwedzki filmowiec Tomas Alfredson przedstawia bardzo sugestywny i nietypowy obraz dorastania. Przyjaźń, odrzucenie i przywiązanie splatają się w tym niepokojącym, mrocznym i poetyckim zarazem filmie opartym na bestsellerowej powieści Johna Ajvide Lingqvista, okrzykniętego ?drugim Stephenem Kingiem?.Być może to nie jest temat do tego działu bo film jest bardziej dramatem niż horrorem, ale z pewnością tematu jest wart. Dlaczego założyłem ten temat? Powód 1szy- to jeden z moich ulubionych filmów. Powód 2gi - widziałem ten film prawie 2 lata temu na kompie, pozniej widzialem do na Ale Kino, a teraz... ponownie wchodzi do kin, ale o tym zaraz*... Nie czytałem książki na podstawie której "Pozwól mi wejść" powstał, dlatego nie mam odniesienia, ale jeśli chodzi o odbior tylko wersji filmowej to ja jestem ZACHWYCONY !! Takie "senne", może nawet nudne tworzenie gęstego mrocznego klimatu zarazem pokazującego coś i pięknego i brutalnego. Kapitalne kino skandynawskie! Polecam z całego serca, dwa kciuki w góre, jestem na TAK... nazwijcie to jak chcecie, ja zlego slowa o tym filmie nie powiem. * 22.10.10 to ponowna premiera tego filmu u nas, gdyż podobno jest to także data premiery hmmm nie wiem jak to nazwać, powiedzmy może "czegoś co nie powinno było powstać" (oczywiscie made in usa ;/ ). Pozwól mi wejść (2010)... 22.10 idzcie do kina, zapewniam że nie znajdziecie tego dnia nic lepszego w repertuarze.
|
|
« Ostatnia zmiana: Stycznia 12, 2011, 17:57:49 wysłane przez SickBastard »
|
Zapisane
|
"Podróż donikąd też zaczyna sie od pierwszego kroku."
(Ch. Palahniuk 'Rozbitek')
|
|
|
Faay
Miejsce pobytu: Poznań
Quoth the Raven, "Nevermore."
|
|
« Odpowiedz #1 : Października 09, 2010, 19:24:08 » |
|
Dziwi mnie cisza w tym temacie, bo film świetny i zdecydowanie wart polecenia. Moim zdaniem obok "Sierocińca" jeden z ciekawszych i oryginalniejszych horrorów-dramatów ostatnich lat - specyficzne, klimatyczne, surowe, zachowawcze, mroczne i nieco poetyckie kino skandynawskie. Byłam na tym filmie w kinie 2 lata temu i niezwykle mnie cieszy ponowne wprowadzenie na ekrany w Polsce tego tytułu przy okazji premiery amerykańskiego remake'u (chociaż to cokolwiek dziwny zabieg) - film dzięki temu dotrze do większego grona odbiorców, bo mam wrażenie, że poprzednio przeszedł jakoś bez większego echa (w Poznaniu można było zobaczyć go tylko w jednym kinie) , a szkoda, bo na rozgłos zasłużył. Nie lubię opowieści o wampirach, ale ta mnie oczarowała, wystraszyła, wzruszyła, wywołała naprawdę wiele emocji. Niestety, nie miałam jeszcze okazji zapoznać się z książkowym pierwowzorem. Co do wersji amerykańskiej...cóż. Niech sobie nawet będzie, oglądać raczej nie mam zamiaru, może kiedyś dla porównania. W najnowszym "Filmie" przeczytałam, że niektóre sceny skopiowano niemalże kadr po kadrze ze szwedzkiego oryginału, co dowodzi tylko odtwórczości tego filmu - mam wrażenie, że poza realiami w jakich toczy się akcja tak naprawdę Amerykanie faktycznie niewiele zmienili. Dobrze to czy źle? Niby dobrze, bo jest szansa, że mniej spaprali, ale z drugiej strony zupełnie w takim razie nie widzę sensu powstania tego filmu. Chociaż przyznam, że te recenzje amerykańskiego "Pozwól mi wejść", które wpadły mi w oko do tej pory były, o dziwo, raczej dość pozytywne. Dziewczynka z amerykańskiej wersji jakoś mnie nie przekonuje, od aktorki grającej Eli w oryginale bije jakaś dziwna aura, tajemnica, od razu widać, że jest z nią coś nie tak. Świetna była jedna z początkowych scen - morderstwo dziecka w jakimś parku czy lasku i spuszczanie z niego krwi, pokazane bez emocji, w dzień, na śniegu, zwykła rutyna opiekuna małej wampirzycy - bardzo mocna scena. Nie podobała mi się natomiast ta z atakującymi kotami, jakoś absurdalnie i komicznie to wyszło moim zdaniem. Groza, a jednocześnie niekonwencjonalna opowieść o dziecięcej przyjaźni, dorastaniu i odrzuceniu. Iść do kina warto, jest znowu okazja, oby na szwedzką wersję:)
|
|
« Ostatnia zmiana: Października 09, 2010, 19:25:44 wysłane przez Faay »
|
Zapisane
|
"If this is a dream, the whole world is inside it." Stay
|
|
|
p.a.
Administrator
Miejsce pobytu: Katowice | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #2 : Października 14, 2010, 08:54:01 » |
|
Wczoraj wreszcie zobaczyłem ten film. Faktycznie, znakomity. Gdyby nie ostatnich 10 minut nazwałbym go "post-horrorem", bo za pomocą horrorowych środków wyrazu przekazuje zupełnie niehorrorowe treści. Trudno dodać cokolwiek nowego do tego, co napisano powyżej. Film jest dla mnie przede wszystkim historią o samotności i potrzebie akceptacji. Uczuleni na wampiry czy horrory w ogóle mogą sobie te wątki potraktować jako metaforę, jeśli tak im wygodniej. Rewelacyjnie wypada umieszczenie akcji w skutej zimą Szwecji - wzmacnia to ogólną wymowę filmu. No i wykonanie... czemu w Polsce tak rzadko widuje się tak świetnie grające dzieci? Ma film parę wad (m.in. wątek płci Eli, tylko napoczęty - jak się powiedziało A, trzeba było dopowiedzieć B, a tak to musiałem doczytać, iż rozwinięcie "jej" historii można znaleźć w książce ), ale nie zmienia to w niczym faktu, iż wciąga, hipnotyzuje i wzrusza. Straszy? Niekoniecznie, więc horrorowi puryści mogą sobie ten film darować. Jak dla mnie - 8/10
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
chiyeko
Miejsce pobytu: Olkusz | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #3 : Października 16, 2010, 15:53:48 » |
|
Ostatnio skorzystałam z okazji i zamówiłam na promocji dwie książki Johna Ajvide Lindqvista. Jedną z nich była właśnie Wpuść Mnie, na podstawie której nakręcono ten film. Od dawna chciałam ją przeczytać, a wszystko zaczęło się od przeczytania opisu do filmu produkcji szwedzkiej. Mam zamiar to przeczytać i w listopadzie wybrać się do kina byłam bardzo mile zaskoczona zobaczywszy ten post, bo nie miałam pojęcia, że Amerykanie też to nakręcili. Mam nadzieję, że się nie zawiodę. Ale nie rozumiem - i przy amerykańskiej, i przy szwedzkiej wersji są daty 22 października. Premiera premierą, ale czy to też znaczy, że obydwa te filmy będą puszczane w kinie?
|
|
|
Zapisane
|
"Niezmienny scenariusz naszych czasów: apokalipsa zagraża... lecz nie następuje. I zagraża nadal."
|
|
|
J.Xavier.B
Miejsce pobytu: Białystok
|
|
« Odpowiedz #4 : Października 20, 2010, 07:42:35 » |
|
Wczoraj wieczorem obejrzeliśmy sobie ze Stefcią ten film . Ogólnie rzecz biorąc nie jestem jakimś zwolennikiem kina europejskiego i zacząłem oglądać ów film trochę pół żartem pół serio spodziewając się że po kilku minutach zacznę ziewać i zasnę , a tu tymczasem nic bardziej mylnego . Obejrzałem wytrwale do końca i muszę powiedzieć że film, choć w pewien sposób dziwny w swojej wymowie, to spodobał mi się . Od razu widać też w tej produkcji różnicę pomiędzy kinem Starego Kontynentu a hollywoodzkim rozmachem . "Pozwól mi wejść" zaciekawił mnie przede wszystkim niesamowicie ponurą, szorstką i mroczną atmosferą. Poczucie pustki, odosobnienia i niepokoju jest w tym filmie bardzo wyraziste, a do tego jeszcze umieszczenie akcji w środku mroźnej zimy, głównie nocną porą daje wszystkiemu specyficzną, trudną do ostatecznego sprecyzowania wymowę całej opowieści . I rzecz jasna bohaterowie historii - młody, odrzucony przez rówieśników chłopak samotnie spędzający wieczory na dworze oraz tajemnicza dziewczynka, zaciekawiona nim a jednocześnie zdystansowana do otaczającego świata... oglądający widzi w nich bardzo rozbudowane psychologicznie postaci . Ich trudny wewnętrzny świat i zupełnie odmienne problemy z jakimi się zmagają, a do tego dramatyczna i mroczna oprawa robią swoje . Na uwagę zasługuje też wątek ojca / opiekuna dziewczynki i jego rozterki w całej sprawie - oto mamy przed sobą dramat człowieka, który chcąc ratować jedno życie... sam dopuszcza się bestialskich, zbrodniczych czynów... I jeszcze o klimacie horroru w tym filmie . Tak jak wspomnieliście powyżej, bardziej zasługuje on na miano dramatu, ja bym powiedział że dramatu owianego aurą mroku . Co do zatrważających scen rodem z kina grozy, to na uwagę zasługują momenty w których... zarówno Eli jaki i jej opiekun mordują swoje ofiary dla pozyskania krwi oraz... przedostatnia scena filmu na basenie i moment w którym widzimy odcięte kończyny i rozszarpane ciała nastoletnich napastników...
|
|
« Ostatnia zmiana: Października 20, 2010, 10:39:30 wysłane przez J.Xavier.B »
|
Zapisane
|
|
|
|
Faay
Miejsce pobytu: Poznań
Quoth the Raven, "Nevermore."
|
|
« Odpowiedz #5 : Listopada 07, 2010, 23:02:49 » |
|
Widział ktoś z Was, znając wcześniejszy oryginał, wersję amerykańską? W sumie jestem ciekawa jak im to wyszło, czy sknocili zupełnie czy jednak jakoś amerykańskie "Pozwól mi wejść" się broni. chiyeko - i jak książka, przeczytałaś już? Zastanawiam się nad kupnem i jeśli jest choć tak dobra jak film, albo i lepsza, to chyba się skuszę. przedostatnia scena filmu na basenie i moment w którym widzimy odcięte kończyny i rozszarpane ciała nastoletnich napastników... Oj tak, to prawda, powyższa scena robi niesamowite wrażenie, dodatkowo przez całkowitą ciszę, w jakiej się odbywa (główny bohater znajduje się pod wodą, a to jemu w czasie tej sceny towarzyszy kamera, nie widzimy momentu dosłownego rozszarpania młodocianych oprawców, tylko jego ostateczny "efekt") jeszcze to wrażenie potęguje
|
|
« Ostatnia zmiana: Listopada 07, 2010, 23:04:54 wysłane przez Faay »
|
Zapisane
|
"If this is a dream, the whole world is inside it." Stay
|
|
|
Stebbins
Miejsce pobytu: Dorne
WAR is NOT the ANSWER
|
|
« Odpowiedz #6 : Listopada 07, 2010, 23:49:39 » |
|
Ja musze sie przyznac że bylem na tym w kinie,ale hm... powiem tak- oglądając wersje amerykanska jeszcze baerdziej zdalem sobie sprawe z tego jak genialna jest wersja szwedzka. Amerykanie hm... dzieciaki graly ok,ale to nie bylo takie jak Ci ze Szwecji, jakis tam klimat był ale nie tak przygniatający w oryginale. Na duży minus sceny z atakami dziewczynki, za duzo komputera. zdecydowanie za duzo. Jesli ktos nie widzial oryginalu i lubi amerykancow to moze i moze sie spodobac. Ciezko mi powiedziec. Mnie osobiscie sie nie podobało. Kciuk w doł i przeslanie do amerykanow: sami cos k.... wymyslcie i zrobcie dobrze a nie probujecie zgapiac!! gnoje!!
Szkoda mi tych ktorzy o tym tytule wurobia sobie zdanie po obejrzeniu jako pierwszej wersji amerykanskiej. Ale jak juz mowilem, bycmoze sie spodoba, ja jestem nieco subiektywny ;>
Takie mam zdanie. Ot,co!!
|
|
« Ostatnia zmiana: Listopada 08, 2010, 10:24:07 wysłane przez Stebbins »
|
Zapisane
|
"Podróż donikąd też zaczyna sie od pierwszego kroku."
(Ch. Palahniuk 'Rozbitek')
|
|
|
J.Xavier.B
Miejsce pobytu: Białystok
|
|
« Odpowiedz #7 : Listopada 07, 2010, 23:54:42 » |
|
Widział ktoś z Was, znając wcześniejszy oryginał, wersję amerykańską? W sumie jestem ciekawa jak im to wyszło, czy sknocili zupełnie czy jednak jakoś amerykańskie "Pozwól mi wejść" się broni.
Zabiorę głos, chociaż nie oglądałem wersji made in USA . Będzie to raczej proroczy głos - i obym się mylił, ale po wersji amerykańskiej nie spodziewałbym się równie dobrego filmu jak w wykonaniu szwedzkim . Co prawda wychowałem się na kinie amerykańskim, a europejskie znam małostkowo [trochę paradoksalnie to brzmi, skoro jest się Europejczykiem ], ale mam wrażenie, że każda hollywoodzka przeróbka nie wytrzymuje konkurencji z wersją oryginalną z innego kraju . Stebbins: W pierwszym zdaniu Twojego posta, ostatnie słowo winno być chyba "szwedzka"
|
|
« Ostatnia zmiana: Listopada 07, 2010, 23:56:27 wysłane przez J.Xavier.B »
|
Zapisane
|
|
|
|
Faay
Miejsce pobytu: Poznań
Quoth the Raven, "Nevermore."
|
|
« Odpowiedz #8 : Listopada 08, 2010, 01:08:49 » |
|
Zabiorę głos, chociaż nie oglądałem wersji made in USA . Będzie to raczej proroczy głos - i obym się mylił, ale po wersji amerykańskiej nie spodziewałbym się równie dobrego filmu jak w wykonaniu szwedzkim Xavier - ja w ogóle nie zakładałam możliwości, by amerykańska wersja była choćby równie dobra jak szwedzka, mam podobne przeczucia jak Ty Tylko zastanawiałam się czy to zupełna porażka i czy ktoś, kto na swoje nieszczęście najpierw obejrzał amerykańską, nie będzie miał niesprawiedliwego osądu o oryginale, którego przez to nie obejrzy.(Naprawdę, apeluję - jeśli ktoś chce ten film obejrzeć w amerykańskiej wersji to okej, ale najpierw zobaczcie szwedzką!) Jak wnoszę z wypowiedzi Stebbinsa - mimo,że nie jest najgorzej, raczej będzie miał:/ Właśnie tego się bałam, że napchają do filmu efektów komputerowych i że klimat będzie daleko za pierwowzorem. Cóż, muszę kiedyś zobaczyć, żeby sama ocenić, ale jestem z marszu nastawiona bardzo na nie, bo za jedyny plus tej amerykańskiej produkcji uważam przypomnienie o szwedzkiej.
|
|
« Ostatnia zmiana: Listopada 08, 2010, 01:10:44 wysłane przez Faay »
|
Zapisane
|
"If this is a dream, the whole world is inside it." Stay
|
|
|
mazi
Miejsce pobytu: Bydgoszcz
hehe
|
|
« Odpowiedz #9 : Listopada 24, 2010, 22:43:55 » |
|
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Stebbins
Miejsce pobytu: Dorne
WAR is NOT the ANSWER
|
|
« Odpowiedz #10 : Listopada 25, 2010, 00:20:51 » |
|
Nie rób tego!!!
Tzn. no fuck, moze i ta amerykanska wersja może sie podobać ale... no nie, dla mnie ogladanie amerykanskiej wersji mozna potraktowac jako ciekawostke ale nie koniecznie na kino, a obejrzeć najpierw wersje amerykańską to policzek dla pierwowzoru i tez no tak jakos hmmm psuje marke. Moze być ale to nie to co w mrocznej snieznej skandynawii.
|
|
|
Zapisane
|
"Podróż donikąd też zaczyna sie od pierwszego kroku."
(Ch. Palahniuk 'Rozbitek')
|
|
|
lorddemon1991
Miejsce pobytu: Warszawa
|
|
« Odpowiedz #11 : Stycznia 04, 2011, 02:37:10 » |
|
Właśnie skończyłem oglądać ten film. Jezu co za przeżycie! Może zacznę od tego czego chciałem zacząć. Co ten film robi w dziale horror/thriller? Zupełnie do niego nie pasuje. Chyba, każdy się ze mną zgodzi. Przynajmniej każdy kto oglądał ten film. Nie będę opowiadał o czym jest ten film, bo każdy kto go oglądał wie, a ten kto chce go obejrzeć będzie wiedział. Mogę spokojnie uznać, że ten film jest jednym z najlepszych filmów jakie kiedykolwiek widziałem (oglądałem wersję skandynawską). Każda minuta, nie każda sekunda, każda klatka tego filmu to majstersztyk. Oglądałem ten film i nie potrafiłem przestać się zachwycać. Cudo, nie potrafię dobrać odpowiednich słów, żeby wyrazić jak ten film mnie zaskoczył. Jak bardzo wciągnął swoją fabułą, zdjęciami, muzyką. Głębokością. Psychologią. Wręcz sztuką. Tak ten film spokojnie można nazwać arcydziełem. Polecam go każdemu nawet tym osobą, którzy nienawidzą wampirów i wszystkiego co z nimi związane. Bo ten film, nie wiem czy film to dobre słowo, jest "filmem" o miłości, przyjaźni dwóch zagubionych dusz. Nie wiem co mógłbym powiedzieć jeszcze dobrego o tym filmie. Pewnie wszystko. Ale powiem tylko jedno zdanie: Pozwólcie temu filmowi wejść do waszego serca. Mogę dać sobie rękę urwać, że zostanie on na dłużej w waszych sercach. "Popłyńcie". P.S. Miałem problem tylko ze zrozumieniem dwóch, krótkich scen. A dokładnie: 1. O co chodziło ze sceną gdy Oscar siedział u taty i przyszedł ten facet? Mam dwa wyjścia: albo tata Oscara pił dlatego rodzice się rozeszli, albo dlatego, że jest gejem. Ale stawiam na pierwsze. 2.Druga scena to gdy Oscar wchodzi do pokoju swojej matki, zapala światło, patrzy na nią i gasi światło. Czy Oscar myślał wtedy o tym żeby ją zabić, bo chciał być przez chwilę ja Eli? Do tego z koleżanką odkryliśmy pewne synchro. Właśnie przed sekundą. Ona wrzuciła zdjęcie na facebooka z tego filmu i ustawiła jako profilowe (oglądała ten film jakieś 2 lata temu, później już go nie widziała), gdy ja oglądałem pierwsze minuty tego filmu. Nie wiem jak to się stało. Czysty przypadek, ale tylko udowadniający jak świetny jest ten film. Jak się o tym synchro dowiedziałem to, aż oniemiałem. Ogłuchłem i oślepłem. Szczęka zawędrowała mi do pasa i zostanie tam przez całą noc.
|
|
|
Zapisane
|
"In ancient days, in an ancient world, the Sibyls sung their melodies But the song is lost, and no one hear when Sibyls speak the words of gods the world is deaf" - Therion
|
|
|
p.a.
Administrator
Miejsce pobytu: Katowice | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #12 : Stycznia 04, 2011, 10:24:03 » |
|
Co ten film robi w dziale horror/thriller? Zupełnie do niego nie pasuje. Chyba, każdy się ze mną zgodzi. Przynajmniej każdy kto oglądał ten film. Ja bym nazwał ten film post-horrorem, gdyby nie końcówka i scena w szpitalu (niepotrzebna zresztą). Za pomocą horrorowych środków wyraża niehorrorowe treści. 1. O co chodziło ze sceną gdy Oscar siedział u taty i przyszedł ten facet? Mam dwa wyjścia: albo tata Oscara pił dlatego rodzice się rozeszli, albo dlatego, że jest gejem. Ale stawiam na pierwsze. Jest na ten temat wątek na imdb . Ojciec jest po prostu alkoholikiem
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Cichy
Moderator
Miejsce pobytu: Legionowo
|
|
« Odpowiedz #13 : Stycznia 04, 2011, 12:40:16 » |
|
Zachęciliście mnie do obejrzenia tej pozycji . Bardzo lubię filmy, gdzie nie-horrorowe treści wyraża się poprzez horror. Tzn. dla samego strachu też coś obejrzę, ale jeśli film ma dodatkowe atuty, to tym bardziej jest ekstra . Nie wiem jak to się stało. Czysty przypadek, ale tylko udowadniający jak świetny jest ten film. Jak się o tym synchro dowiedziałem to, aż oniemiałem. To nie musi być przypadek. Badał to Carl Gustav Jung i nazwał takie zjawisko synchronicznością. Można o tym poczytać troszkę na Wiki: http://pl.wikipedia.org/wiki/Synchroniczno%C5%9B%C4%87
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
SickBastard
Moderator
Miejsce pobytu: Pabianice
to hell and back
|
|
« Odpowiedz #14 : Stycznia 12, 2011, 18:17:11 » |
|
Dane mi było obejrzeć tylko wersję szwedzką z 2008 r. Na dodatek w domu, bo w kinach dwa lata temu grano to bardzo krótko. " Pozwól mi wejść" 2008r.: Bardzo dobry, bardzo spójny, a przy tym klimatyczny film o wampirach. Mało już jest takich. Było zimno i smutno, nieprzyjemnie. Klimat ciężki, lekko dołujący. W tej chwili kino wampiryczne idzie dwiema drogami: teledyskowości a'la "Blade" i wampiryzmu w wydaniu dla nastolatków. Tutaj mamy film, który bezapelacyjnie, dzięki swojej oryginalności i bezkompromisowości przejdzie do historii gatunku. Ciekawe dlaczego nikt nie porusza wątku pedofilskiego i płci Eli (poza p.a.). Bo to dość ciekawa i niejasna sprawa. I dodatkowo ciekawi mnie jak z niego wybrnięto w remake'u. Np. ja nie czytałem książki i wydało mi się to trochę niejasne. Dopowiedziałem sobie, że Eli jest na tyle stara, że narządy rozrodcze jej po prostu zanikają... ale może to nie to? No i zastanawiam się czy za powiedzmy 40 lat historia nie zatoczy koła i Eli nie będzie szukać nowego sługi.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
p.a.
Administrator
Miejsce pobytu: Katowice | SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #15 : Stycznia 12, 2011, 19:30:15 » |
|
Jest na ten temat wątek w FAQ na imdb. Informację na temat płci można znaleźć w książce: In the book, Eli, originally from a village near Norrköping, was about 220 years old at the time of the story. She was born male but was castrated and turned at the age of 12 by another vampire for a seemingly sadistic ritualistic reason. This is only hinted at in the film, without any elaboration, however, she does mention to Oscar twice that she "is not a girl" and asks him if he would like her anyway if this were the case. Also, in a brief scene in which Eli is changing into a dress, there is a shot of her pubic area, revealing that she has neither a penis nor a vaginal slit, rather a large, ugly scar. Eli's "real" (original) name is revealed in the novel as being Elias. Tym samym autorzy ekranizacji mogli sobie ten wątek całkowicie odpuścić. Natomiast co do tego ,że historia zatoczy koło...to jest niemalże pewne. Film pokazuje pewnego rodzaju zmianę warty. I chociaż pod pewnymi względami jest to obraz hmm... kojący (na zasadzie: przyjaźń/miłość dwójki samotnych ludzi), to jednak patrząc na to z szerszej perspektywy, zakończenie jest dosyć złowieszcze
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
ingo
Miejsce pobytu: Poznań
|
|
« Odpowiedz #16 : Stycznia 21, 2011, 02:24:31 » |
|
A ja jako, że w większości przeważają opinię, że amerykańska wersja jest równie dobra co skandynawska i jako wewnętrzny amerykaniec sięgnąłem po to made in USA.
Moim zdaniem film świetny. Sposób przedstawienia historii piękny. Rzadko się to to widzi w filmach grozy. Szczególnie w obecnych latach. Będę bronić tej wersji (nawet jeżeli jest gorsza, z chęcią bym się o tym przekonał ale jednak w najbliższym czasie chyba nie mam zamiaru oglądać poprzednika). Oceniając ją samą w sobie wychodzi zdecydowanie obronną ręką. Para głównych aktorów zagrała rewelacyjnie. Kolorystyka i muzyka hipnotyzujące. Historia ciekawa. Udało się amerykańcom.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
RyszarT
|
|
« Odpowiedz #17 : Stycznia 27, 2011, 10:28:21 » |
|
Ja w zasadzie mogę tylko zgodzić się z ingo. Nie oglądałem wersji oryginalnej, a amerykańska mi się podobała.
Świetna para głównych aktorów, klimatyczne, nastrojowe i ciekawe zdjęcia, całkiem fajnie oddany klimat lat '80 (głównie za sprawą muzyki), tylko jak na horror to zdecydowanie za mało grozy w tej produkcji - film miał swój klimat, ale zdecydowanie za mało, by przestraszyć widza (poza ogranymi sposobami z zabawą dźwiękiem i muzyką), czy wzbudzić jakikolwiek niepokój, a sceny ataków Abby wyglądają niestety cholernie sztucznie i są w stanie skutecznie rozpieprzyć wytworzony nastrój. Mimo to, film naprawdę mi się podobał, ale raczej jeśli postrzegać go jako nastrojowy dramat, a nie horror jako taki.
|
|
|
Zapisane
|
"I like you Clarence... Always have, always will" - The King
|
|
|
Mircea
|
|
« Odpowiedz #18 : Lutego 21, 2011, 15:12:27 » |
|
Obydwa filmy godne polecenia. Co do "Pozwól mi wejść" wolę szwedzki oryginał od wersji amerykańskiej, chociaż i ona posiada swój urok, widać jednak, że świeci odbitym blaskiem.
|
|
« Ostatnia zmiana: Lutego 21, 2011, 22:08:41 wysłane przez SickBastard »
|
Zapisane
|
|
|
|
Machno
| SPONSOR FORUM |
|
|
« Odpowiedz #19 : Kwietnia 18, 2021, 23:39:18 » |
|
Właśnie obejrzałem wersję amerykańską. Mi film podszedł. Możę jest zanadto oczywisty, zwłaszcza w tym całym traktowaniu Owena jako szkolnej ofiary. Kodie jest wręcz idealny do takiej roli, chyba nawet misjonarz miałby ochotę mu podłożyć nogę, gdyby koło niego przechodził. Poza tym świetne zdjęcia i sceny zgonów. Widać, że się do przygotowali. Taki trochę metafizyczny film o jeszcze dziecięcej przyjaźnio-milości. A do czego to prowadzi? Przyjrzyjmy się postaci Jenkinsa ode mnie 7/10
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|