Opis znaleziony na
http://horror-buffy1977.blogspot.comAlice Palmer jest szesnastoletnią dziewczyną, która pewnego dnia tonie w jeziorze. Wkrótce po tym jej najbliżsi zaczynają odczuwać jakąś obecność w rodzinnym domu. Brat Alice postanawia ustawić kamery w domu w nadziei na uchwycenie czegoś, co wyjaśniłoby tajemnicze stuki dobywające się z korytarza i pokoju Alice.
Pozwoliłem sobie powyższy opis nieco skorygować, gdyż nie sposób utonąć w wyschniętym jeziorze Mungo... Pełni ono w filmie kluczową rolę, lecz nie tam utonęła bohaterka.
Na początek muszę ostrzec tych, którzy spodziewają się mocnego horroru przez pełen czas trwania filmu. To niezwykle subtelna i smutna historia, która, choć korzysta z środków wyrazu typowych dla horroru - wodząc przy tym często widza za nos - jest w większym stopniu dramatem. Nie chodzi tylko o śmierć Alice, ale może przede wszystkim o to, iż dopiero po tym wydarzeniu członkowie jej rodziny poznają pewne fakty z życia Alice, do których nie mieli wcześniej dostępu. Co tylko zwiększa ich żal, gdyż uświadamiają sobie, jak bardzo dziewczyna oddaliła się od nich w ostatnich miesiącach swojego życia. Dlaczego tak się stało? Jakie tajemnice skrywała Alice?
Film nie jest typowym FF, bo owych "znalezionych materiałów filmowych" jest niewiele, całość natomiast ma formę reportażu. I tej formy twórcy konsekwentnie się trzymają, co niektórzy mogą uznać za wadę, ale dzięki temu film sprawia wrażenie bardziej autentycznego, łatwiej uwierzyć w wydarzenia relacjonowane przez pozostałych członków rodziny czy przyjaciół. Nawet jeśli czasami nawet sam łapałem się na myśli, iż tempo mogłoby nieco przyspieszyć. Jak już napisałem w innym miejscu - film oglądałem parę dni temu, w międzyczasie oglądając dwa inne horrory, ale to "Lake Mungo" cały czas we mnie tkwi i to na wspomnienie jednej sceny z tego filmu autentycznie wstrząsają mną dreszcze. To nie jest scena, na której się podskakuje ze strachu, to raczej coś, co wnika gdzieś głęboko w świadomość i uwiera tak, że nie sposób o tym zapomnieć. Ale podejrzewam, że odbiór tej sceny - i całego filmu - w dużej mierze zależy od osobistych wierzeń i poglądów na temat życia i śmierci.
Jeśli o mnie idzie, to dawno nie widziałem tak dobrego filmu grozy. Jedna, kulminacyjna scena, przeraża bardziej, niż zmasowane ataki różnych dziwów paranormalnych z większości innych horrorów. Film też charakteryzuje się pewną głębią, o której inne filmy z tego gatunku mogą tylko pomarzyć. 8/10.