Jeżeli jest powód, dla którego żałuję, że przeszedłem sagę BG kilkanaście razy, to jest nim fakt, że przez to poznałem mój osobisty number one tak późno. Po kilku latach bezapelacyjnej władzy sagi o BG jedno zagranie w Planescape:Torment wystarczyło, by ta gra wskoczyła na z hukiem na pierwsze miejsce.
Budzisz się w kostnicy. Całe twoje ciało pokryte jest dziwnymi tatuażami, a ty kompletnie nic nie pamiętasz. Nie masz jednak czasu, aby dziwić się tej niezwykłej sytuacji, bo tuż obok ciebie lata gadająca czaszka i bez przerwy zalewa cię potokiem słów. Twoja amnezja nie oznacza jednak, że wszystkie istoty, które spotykasz na swej drodze, także jej doświadczyły - pamiętają cię i to nie zawsze od tej dobrej strony... Przyświeca ci niespotykany cel. Poszukujesz... Śmierci. Wejdź do niesamowitego, wielowymiarowego Miasta Drzwi, którym rządzi enigmatyczna Pani Bólu. Tu nic nie jest tym, czym się wydaje...*
introTorment. Udręka. Ta nazwa idealnie pasuje do gry, która jest tak cholernie przybijająca, tak przytłaczająca swoim klimatem, że kiedy w nią grałem, czułem autentyczny smutek. Ale po kolei. Wcielamy się w postać Bezimiennego. Budzi się on w kostnicy, gdzie został już przygotowany do ceremonii pogrzebowej. Na plecach ma wytatuowane wskazówki, wedle których ma odnaleźć Faroda - człowieka, który rzekomo wie, kim jest główny bohater. W czasie gry, szybko dowiadujemy się, że całkowita amnezja nie jest naszą jedyną cechą szczególną. Otóż jesteśmy też nieśmiertelni. To właśnie po każdej śmierci traciliśmy wspomnienia i stawaliśmy się pozbawioną tożsamości kukłą. Musimy więc wyruszyć w podróż, której celem będzie odnalezienie swoich wspomnień oraz odkrycie, dlaczego zostaliśmy obłożeni tak okrutną klątwą. Sytuację głównego bohatera doskonale opisuje ta opowiastka, którą opowiada niby mimochodem Morte, nasz nieodłączny kompan podróży [widnieje on na moim avatarze;)]:
"Na mrocznej ścieżce stał sobie staruszek. Nie był pewien, w którym kierunku powinien pójść, bo zapomniał gdzie i do kogo wędrował. Usiadł więc na chwilę, żeby dać odpocząć swoim strudzonym nogom. Gdy tak siedział, nagle ujrzał przed sobą staruszkę. Starowinka uśmiechnęła się do niego swoimi bezzębnymi ustami, a potem rzekła: 'Jakie jest twoje *trzecie* życzenie?'"
"'Trzecie życzenie?' Mężczyznę ogarnęła konsternacja. 'Jak mogę powiedzieć trzecie życzenie, kiedy nie poprosiłem jeszcze o pierwsze i drugie?'"
"'Już wcześniej poprosiłeś mnie, żebym spełniła dwa życzenia.' Powiedziała wiedźma. 'Ale twoim drugim życzeniem było, żeby wszystko powróciło do stanu, zanim wypowiedziałeś pierwsze życzenie. Właśnie dlatego nic nie pamiętasz, przecież wszystko jest tak, jak było, zanim o cokolwiek poprosiłeś. I właśnie dlatego zostało ci jeszcze jedno życzenie.'"
'No dobrze.' Powiedział człowiek. 'Nie wierzę ci, ale co mi szkodzi powiedzieć jakieś życzenie. Chcę się dowiedzieć, kim jestem.'"
"'To zabawne.' Powiedziała staruszka, spełniając jego życzenie. 'Właśnie to było twoje pierwsze życzenie.' Potem staruszka zniknęła i już nigdy się nie pojawiła."Brakuje mi słów, by oddać, jak bardzo ta gra jest fenomenalna. Składa się ona z masy dialogów, w które TRZEBA się wczuć. Największą zbrodnią, gwałtem wręcz na tej produkcji będzie podejście "byle dojść do końca". Gra jest skonstruowana tak, że taki niecierpliwy gracz owszem, przejdzie ją całą, ale co będzie z niej miał? Nic. Absolutne zero. Nie pozna większości ważniejszych wspomnień i zakończy ją z większą ilością pytań, niż odpowiedzi. Poza tym, dialogi są mistrzostwem, maestrią, wirtuozerią. Czytając niektóre rozmowy, zwłaszcza te, w czasie których główny bohater odzyskuje swoje wspomnienia, nieraz byłem autentycznie poruszony, by nie rzecz rozbity. Niewiele jest powieści, które by tak grały na moich emocjach, jak ta gra właśnie. Kto nie grał, ten stracił wiele.
Jeszcze kilka linków z muzyką:
BezimiennyForteca ŻaluGodpoda pod Gorejącym CzłekiemI największa perła:
Deionarra*opis z:
http://crpg.iml.pl/