Gram od jakiegoś czasu w grę i generalnie bardzo mi się podoba
Świetny klimat, stylizacja na serial grozy (mi się głównie z Twin Peaks kojarzy), nawiązania do Kinga... Do tego momentami robi się strasznie. Gdy napieprzam przez las z latarką i obraz zaczyna się rozmazywać a z offu dobiega złowieszczy głos... bomba
Jestem w trakcie rozgrywki trzeciego epizodu (wszystkich jest ponoć 6) i obawiam się, że fabuły mogę nie ogarnąć, bo takie to wszystko zakręcone jest. A jeśli o minusy idzie - trochę jednak jednostajnie jest. Lokalizacje w zasadzie cały czas takie same - las, przepaścisty teren, góry, rzeka, od czasu do czasu jakaś chatka. Twórcy trochę urozmaicili rozgrywkę, chociażby jeśli o dostępną broń idzie (niedawno przeszedłem fragment, który trzeba było pokonać mając do dyspozycji jedynie granaty błyskowe), czy przeciwników (wczoraj przedzierałem się przez opętany przez ciemność most), ale...
Na szczęście jedna rzecz napisana w wątku się zestarzała - gra jest dostępna również na PC-tach
EDIT
Heh, tak zacząłem marudzić, że jednostajnie się robi a tymczasem od połowy trzeciego epizodu akcja gry wreszcie zaczęła się toczyć w nieco innych lokalizacjach i generalnie zrobiło się jakby ciekawiej. Fabuła w ogólnym zarysie również stała się jasna. Jestem na początku piątego epizodu (a może i w połowie, bo czwarty epizod był zaskakująco krótki, w porównaniu do długiego trzeciego) i już się nie umiem doczekać finału
EDIT2
No i finał za mną, wczoraj skończyłem podstawową grę. Finał trochę mnie rozczarował. Bo o ile sam epizod szósty wyraźnie trudniejszy od reszty (szczególnie na początku się męczyłem), o tyle sam finał był w sumie dość prosty. No i zakończenie - niby ciekawe, ale jednak chyba nazbyt niedopowiedziane i tajemnicze. Teraz zabiorę się chyba za dwa dodatkowe epizody, które mam nadzieję rozjaśnią nieco całą fabułę.
Sama gra bardzo dobra, chociaż... przyjemność z obcowania z tą grą to raczej przyjemnosć podobna do oglądania ciekawego filmu. Bo jak by się tak zastanowić, zasadnicza akcja w grze bywa taka sobie. Ale na tym chyba polega urok Alan Wake.
Drażni mnie też to prowadzenie za rączkę - idź tu, podnieś tamto, ale to chyba cecha wielu współczesnych gier (? - nie znam się, ale słyszałem, że tak jest
). No i te punkty zapisu - wolałem, gdy sam mogę zdecydować, kiedy daną grę zapisać. Bo czasami kurczę dwa punkty pod rząd, a czasami człowiek się męczy z jakimś dłuższym fragmentem.
EDIT kolejny
Skończyłem pierwszy odcinek specjalny. Taki sobie. Oparty na zakręconej poetyce snu, co jest niby fajne, ale.. nie na tak długą metę. Trochę mnie zmęczył. Inna sprawa, że był trudniejszy od regularnych epizodów, może to norma w przypadku dodatków. No i był tu konkretny finał, naprawdę niezłe starcie. Przede mną odcinek specjalny nr 2, chyba już ostatni.
EDIT ostatni
Przysiadłem wczoraj konkretnie i od razu po skończeniu pierwszego DLC zabrałem się za drugi. Był taki moment, gdy chciałem to odłożyć na bok - poetyka snu jeszcze bardziej natrętna, brak już jakichkolwiek reguł. Żebyśmy się dobrze zrozumieli: same w sobie jest to bardzo w porządku, strasznie zakręcone, ale mi się podobał jednak ten bardziej realistyczny Alan Wake. Na szczęście końcówka jest znakomita, z epickim pojedynkiem w finale. W sumie oba DLC zbyt wiele nie wyjaśniają w kontekście zakończenia z wersji podstawowej, to raczej takie przygotowanie pod potencjalny sequel.
I znów zastanawia mnie logika sztywnych punktów zapisu. Generalnie ten drugi DLC łatwiejszy nieco, bo tych punktów było więcej. W pierwszym DLC trzeba było czasami przedostać się przez sporą połać terenu, pokonać hordę przeciwników, by dostać się do takiego punktu, a następnie natychmiast trafić na kolejny np. po przejściu przez maleńką chatkę