Po jakże udanej, ponownej lekturze "Ikona", wziąłem na warsztat kolejny thriller polityczny Mastiego, o tajemniczo brzmiącym tytule "Kondor". Pomimo braku jakichkolwiek powiązań fabularnych łączących z "Ikonem", te dwie powieści wydają mi się bliźniaczo podobne.
Z tą tylko różnicą, że w "Kondorze" otrzymujemy jako bonus namiastkę apokalipsy rodem z "Zarazy".
Podobnie jak w "Ikonie", mamy tu dwa wątki przewodnie i całą masę pobocznych. Do tych głównych zaliczyłbym ten dotyczący Senatora Reynarda Kelly'ego, ubiegającego się o urząd prezydencki, oraz duetu Humphrey Brown/Bill Bennett, który zajmuje się wyszukiwaniem i łapaniem byłych nazistów. Jednak nie mniej ważnym wątkiem jest walka dwójki lekarzy - Edmonda Chandlera i Oscara Forda - z rozprzestrzeniającą się w zastraszającym tempie na terenie USA epidemią. Czy to wszystko może mieć coś wspólnego z leżącym pod ziemią od czasów IIWŚ samolotem Focke-Wulf 200 Condor?
"Kondor" wprowadza czytelnika w kulisy wielkiej polityki i życia prywatnego wyższych sfer, ukazując tym samym potęgę władzy i pieniądza. W tych kręgach spiski, intrygi i układy, to chleb powszedni. Najważniejsze aby o pewnych rzeczach nie dowiedziały się niepowołane osoby.
Bogactwo fabularne tej powieści jest przeogromne, a postacie świetnie skonstruowane i bardzo wiarygodne. "Kondor" to kolejny przykład genialnego połączenia faktów historycznych z fikcją literacką.
Jeśli chodzi o zakończenie, to wydaje mi się ono lepsze niż w "Ikonie", przede wszystkim bardziej prawdopodobne.
Choć jak to ujął w swojej recenzji Piotr, być może trochę mało widowiskowe.
Naprawdę warto sięgnąć po tą książkę, czyta się ją dosłownie jednym tchem!
Wydaje mi się, że może to być smaczny kąsek dla sympatyków "Głodu" i "Zarazy", a także dla zainteresowanych historią IIWŚ.