Kolejna część serii za mną, "Kły i pazury" czytałem po raz pierwszy. Bardzo byłem ciekawy tej powieści, głównie ze względu na zawarty w niej wątek indiański. Jakby nie było to mój ulubiony temat w twórczości Mastertona.
Do klasy Jima trafia nowa uczennica, Catherine Biały Ptak ze szczepu Navaho. Jej pojawienie się w West Grove Community College jest zalążkiem kolejnej fali makabrycznych i niewyjaśnionych zdarzeń. Jimowi i jego podopiecznym zaczyna zagrażać jeden z najbardziej przebiegłych indiańskich demonów Coyote.
Druga część cyklu nie ustępuje w niczym pierwszej, a nawet śmiem powiedzieć, że jest lepsza. Głównie za sprawą zaskakujących zwrotów akcji i bardzo ciekawego zakończenia. Pierwszy tom był bardziej przewidywalny, tutaj natomiast autor miesza na całego. W pewnym momencie nie wiadomo kto jest po czyjej stronie.
Z początku nawet nie skojarzyłem faktu, że Coyote jest mi dziwnie znajomy. Co prawda w "Kostnicy" zwany był Kujotem, ale to ta sama bestia. Kiedy w centrum wydarzeń pojawiła się Niedźwiedzia Panna wszystko było już jasne.
Dopiero potem przeczytałem recenzję Piotra, która też to potwierdziła (w recenzji natomiast wkradł się błąd, Martin Amato nie był uczniem Jima
).
Oby kolejne powieści tego cyklu utrzymały taki poziom, biorę się za "Strach". Pozdrówka!