Cykl o Wojownikach Nocy, na który składa się już pięć powieści, to chyba najmniej lubiane przeze mnie książki Mastertona.
W dotychczasowej twórczości autora można znaleźć co prawda jeszcze gorsze tytuły, jednakże ku mojej uciesze nie doczekały się one kontynuacji.
O dziwo, "Dziewiąty koszmar" nie wydaje się być książką, która kończy definitywnie ten cykl, a szkoda!
Nie będę rozwodził się nad fabułą gdyż nie różni się ona prawie niczym od poprzednich części tego cyklu.
Niekończąca się jak widać senna odyseja, z każdym tomem wydaje się coraz bardziej banalna. Wymyślane przez Grahama dziwolągi stają się coraz bardziej karykaturalne, a sama fabuła zamiast wywoływać dreszczyk emocji coraz bardziej śmieszy.
Wystarczy podać tylko nazwy Przeraz wymyślonych na potrzeby "Dziewiątego koszmaru", aby stanęły przed naszymi oczami postacie z bajek i filmów o superbohaterach. A więc tak, mamy na przykład Czarnego Roztrzaskiwacza, Śrubo-Robala, Piaskowego Kanibala, Szarą Pamięć, cy Bladą Konsternację.
Nawet sam brat Albrecht i Gordon Veitch alias Mago Verde, wydają się być stworzeni na siłę.
Wojownicy Nocy nie są wcale lepsi od swoich przeciwników, dużo gadają, a mało robią. Gdyby nie wykorzystano tu osoby Johna Dauphina, znanego nam już z "Night wars" jako Dom Magator, byłaby straszna bieda. Starcia są mało widowiskowe i jest ich ewidentnie za mało, a sam finał to po prostu jakaś porażka.
Pocieszający jest fakt, że dzięki dobremu warsztatowi pisarza ta powieść nie nudzi, a kartki przewracają się praktycznie same. Wyobraźnia autora popracowała tu co prawda na wysokich obrotach, jednakże zabrakło mi przekonywującego podłoża historycznego, które w połączeniu z fikcją Grahama daje prawdziwą mieszankę wybuchową.
Według mnie cykl o Wojownikach Nocy powinien zakończyć się już po pierwszym epizodzie. Kontynuacja miałaby sens tylko w przypadku zachowania ciągłości postaci, a nie wymyślaniu coraz mniej przekonujących przebierańców. Zapewne jest też wielu wielbicieli tej sennej sagi, jednak dla mnie ciągnięcie tego cyklu to prawdziwy strzał w piętę.