Hah, runął ostatni bastion
W sumie King to inny rodzaj rozrywki, emocji, etc. od niego to zwyczajowo odpoczywam długo, chyba, że książki są zupełnie innego typu (np. "Oczy smoka" i "Stukostrachy"). Tak sobie myślę, że mógłbym teraz zabrać się za thrillery Mastertona - za "Krzywą Sweetmana", której jeszcze nie znam + powtórki z rozrywki ("Głód", "Ikon", "Kondor"), bo to też w sumie inna sprawa, niż horrory o demonach
A "Ducha zagłady" nawet nie wiem, jak ocenić. Początek czytało mi się dobrze, a potem coś się popsuło - ale nie wiem, czy w książce, czy w moim nastawieniu. Sceny apokaliptyczne raziły powtarzalnością, podobnie jak liczba napotkanych na kartach powieści osób wrażliwych metapsychicznie. Wyprawy do Krainy Wiecznych Łowów też jakoś mnie nie ruszyły.
W liceum podobało mi się bardziej