Jakże ciekawym zbiegiem okoliczności okazała się dla mnie powtórna lektura "Rytuału" i "Diabelskiego kandydata". Dzięki temu, że czytałem te dwie książki ciągowo, zwróciłem uwagę na dość istotne powiązanie, które wcześniej umknęło mej uwadze. W obydwu powieściach kluczowym elementem fabuły jest tajemnicza posiadłość w Connecticut, znana wśród miejscowych jako "Allen's Corners". Na kartach "Diabelskiego kandydata" poznajemy szczegółową historię tej rezydencji, a trzeba przyznać, że jest nad wyraz ciekawa i bardzo osobliwa.
To właśnie tam wizerunek prezydenckiego kandydata, Huntera Peale'a, ulega całkowitej metamorfozie, kiedy z nad wyraz spokojnego i zrównoważonego człowieka staje się nagle prawdziwym potworem.
"Diabelski kandydat" to świetna lektura, którą tak naprawdę doceniłem dopiero teraz.
Przy pierwszym podejściu wydała mi się trochę zbyt monotonna, za bardzo męczył mnie w niej sam wątek polityczny.
Jak widać ponowna lektura potrafi jednak zweryfikować nasz osąd i teraz wszystko wydaje mi się być idealnie wyważone. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że zakończenie sprawiło mi lekki niedosyt, po prostu chciałoby się więcej.
Książka posiada świetny klimat, niektóre fragmenty przywodziły mi na myśl sceny rodem z "Egzorcysty", czy "Egzorcyzmów Emily Rose", po prostu uwielbiam taką tematykę!
Choć Hunter Peale stonowi główną oś fabuły, to głównym bohaterem tej powieści i tak jest Jack Russo - specjalista od kontaktów z mediami, a później sekretarz prasowy Prezydenta. Jest to jedna z ciekawszych postaci w twórczości Mastertona, której portret psychologiczny jest nad wyraz bogaty i szczegółowy.
Wątek nadprzyrodzony jest odpowiednio dawkowany przez całą książkę, w idealnych wręcz proporcjach przeplatany jest przebiegiem kampanii wyborczej Huntera i kulisami świata polityki.
Jeśli chodzi o sceny erotyczne, to muszę zgodzić się z przedmówcami, że jest ich całkiem sporo.
Jednakże nie mam żadnych zastrzeżeń co do ich jakości, większość z nich jest bardzo specyficzna i idealnie oddaje naturę odwiecznego zła.
Niestety strasznie zawiodła mnie sama końcówka powieści - szit jakich mało...
Ale o co kaman?
Jak dla mnie to jedna z najciekawszych potyczek na szczeblu Kościół-Szatan.
Rozwój wydarzeń jest bardzo logiczny i adekwatny do zaistniałej sytuacji. Zakończenie ma tylko jeden minus, szkoda że wszystko potoczyło się w tak błyskawicznym tempie.
Szczerze polecam tą powieść, jak widać w moim przypadku ponowna lektura była bardzo owocna.
To bardzo dobry horror, klasyczny temat, mroczny klimat i mnóstwo seksu. Graham w pełni formy!