Kolejną powieścią Mastertona, którą przypomniałem sobie po dość długiej przerwie, są "Bezsenni". Jest to jedna z niewielu powieści, którą teraz odebrałem zupełnie inaczej.
Być może przyczyną takiego obrotu sprawy jest to, że czytając tą książkę po raz pierwszy miałem za sobą niewiele przeczytanych tytułów, z których większość to horrory z początkowego okresu twórczości Mastiego. W "Bezsennych" zabrakło mi wtedy tego klasycznego schematu, znanego z wcześniejszych dokonań autora. Książka była dość mocno rozbudowana, fabuła prowadzona wielotorowo, no i ogólnie bliżej jej było do thrillera politycznego. Bynajmniej wtedy tak mi się wydawało.
Dzisiaj natomiast odkryłem ją jakby na nowo, wciągnęła mnie bez reszty i stawiam ją teraz w ścisłej czołówce najlepszych powieści Grahama.
Opowiada o losach Michaela Reardena, byłego inspektora ubezpieczeniowego, który za namową swego przyjaciela i byłego współpracownika Joe'go Garbodena, podejmuje się rozwikłania jeszcze jednej sprawy o przyznanie odszkodowania. Chodzi o śmiertelny wypadek śmigłowca, na którego pokładzie zginął świeżo mianowany sędzia Sądu Najwyższego USA wraz z rodziną. Tylko czy to był wypadek? Czy Michael zdaje sobie sprawę z kim przyjdzie mu się zmierzyć?
"Bezsenni" to bardzo brutalna lektura. Już od pierwszego rozdziału Graham nie szczędzi nam okrutnych scen, krew dosłownie leje się strumieniami. Im dalej tym brutalniej, w tej książce pomysłowość autora w temacie zadawania bólu człowiekowi wydaje się być niewyczerpana.
Nie mogło oczywiście zabraknąć też seksu, na dodatek w bardzo perwersyjnym wydaniu.
Dzięki wprowadzeniu kilku wątków i częstym zmianom lokalizacji, miałem wrażenie lektury Koontza.
Wielotorowość akcji pociągnęła również za sobą większą ilość postaci, "Bezsenni" mogą pochwalić się naprawdę szerokim wachlarzem głównych bohaterów. Najbardziej zapadli mi w pamieci: lekarz sądowy - Victor Kurylowicz (czyżby ukłon w stronę pana Kuryłowicza
), Ralph Brossard - detektyw z wydziału antynarkotykowego, oraz Thomas J.Boyle - porucznik wydziału zabójstw.
Bardzo fajnie rozwija się w tej powieści wątek nadprzyrodzony, w pierwszej części jest wręcz śladowy, by potem powoli nabrać rozpędu i zaprezentować się w całej okazałości w finale. Pan Hillary wraz ze swoim orszakiem robi całkiem niezłe wrażenie, potrafi być przerażający.
Sama rozgrywka finałowa jest ciekawa, a ostatni rozdział zaskakujący. W sumie mogłaby powstać kontynuacja "Bezsennych".
Tak więc jestem bardzo zadowolony z ponownej lektury tej książki i śmiało mogę polecić ją potencjalnym czytelnikom.
Wydaje mi się też, że ta książka przypadnie do gustu fanom Koontza, także trzeba podsunąć ten tytuł Xavierowi.