Gotham Cafe

Oficjalne fora serwisów => Filmy => Wątek zaczęty przez: Mando on Sierpnia 31, 2010, 18:24:23



Tytuł: Lśnienie (1997)
Wiadomość wysłana przez: Mando on Sierpnia 31, 2010, 18:24:23
(http://img824.imageshack.us/img824/7762/lsnienietv2.jpg)

Rok produkcji: 1997

Reżyseria: Mick Garris
Scenariusz: Stephen King

Trójka bohaterów: pisarz Torrance wraz z żoną i synkiem decyduje się miło i spokojnie spędzić zimę pilnujac wielkiego i luksusowego hotelu. Torrance ma nadzieję odnaleźć tu odpowiednie warunki do pracy nad nową ksiażką. Wkrótce jednak mężczyzna zaczyna zdradzać objawy szaleństwa. Rodzina bohatera jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie...
Horror oparty na powieści Stephena Kinga pod tym samym tytułem. Opowieść o mrocznym hotelu, w kórym ożywają wspomnienia o okrutnej zbrodni popełnionej w tym miejscu.


Tytuł: Odp: Lśnienie (1997)
Wiadomość wysłana przez: p.a. on Września 06, 2010, 12:21:08
NIgdy nie oglądałem "Lśnienia" w wersji Kubricka...jakoś tak wyszło. Natomiast tą wersję sobie zobaczyłem i chociaż trudno to nazwać arcydziełem, to w kwestii samej ekranizacji nie można temu filmowi niczego zarzucić. Idealny jest zatem dla ortodoksów;)


Tytuł: Odp: Lśnienie (1997)
Wiadomość wysłana przez: HAL9000 on Września 06, 2010, 16:09:19
Nawet ujdzie, ale do "Lśnienia" Kubricka to się nie umywa.


Tytuł: Odp: Lśnienie (1997)
Wiadomość wysłana przez: Master on Września 06, 2010, 16:59:53
Jako ekranizacja się sprawdza, ale jako horror można go przemilczeć. Film jest przede wszystkim za długi, zgodny z książką, ale jakoś nie było czym wypełnić czterech godzin projekcji i w konsekwencji film jest po prostu nudny.


Tytuł: Odp: Lśnienie (1997)
Wiadomość wysłana przez: nocny on Września 07, 2010, 02:08:30
no jako film byłby za długi ale to nie jest film tylko mini-serial i ma 3 odcinki ;)
a przemilczeć to można stwierdzenia że "nie umywa się do filmu Kubricka" ;) ja to bym zabronił Kubrickowi używania w ogóle tytułu 'Lśnienie' dla tej jego popierdułki nie wiadomo o czym :D
'Lśnienie' Kinga i Garrisa to perfekcyjna ekranizacja, znakomicie zrealizowany obraz, baaardzo ciekawy mini-serial ze świetną rolą Webbera. Jack Torrence jest tylko jeden! oto on.


Tytuł: Odp: Lśnienie (1997)
Wiadomość wysłana przez: nocny on Września 07, 2010, 11:29:13
wielowarstwowy?? gdzie tam są warstwy bo ja nawet nie znalazłem tam tej podstawowej, którą King w książce stworzył a co dopiero jeszcze kolejne.


Tytuł: Odp: Lśnienie (1997)
Wiadomość wysłana przez: HAL9000 on Września 07, 2010, 12:42:45
W filmie Kubricka jest wszystko. Motyw nawiedzonego domu, opętania, choroby umysłowej, izolacji, rozpad rodziny. Ostateczną interpretację Kubrick zostawił widzowi. To jest w tym filmie wspaniałe.


Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)

Ten film można "czytać" jak dobrą książkę  ;)

Serial nie jest tak wymagający wobec widza, wszystko jest wręcz wyłożone jak na tacy.


Tytuł: Odp: Lśnienie (1997)
Wiadomość wysłana przez: Mando on Września 07, 2010, 18:05:17
Kubrick dodał do filmu dużo od siebie. Stworzył skłaniający do myślenia, wielowarstwowy film który przeszedł nie tylko do historii filmowego horroru ale w ogóle do historii kina!

I film, który dostał dwie Złote maliny :D Kiedyś kurde się znali na kinie :D Ale nie istotne. Po to rozbiliśmy tematy by cieszyć się tu filmem Garrisa a bolączki po nudach Kubricka wylewać w innym pokoju. Swoją drogą zrobi się pewnie trzeci temat z ankietą by zobaczyć jak to teraz na forum wygląda. Tu zawsze sporo przeciwników Kubricka jednak było.

Dla mnie mini-serial Garrisa to świetna produkcja. Jest to za równo przykładowa ekranizacja, ale nie tylko pod tym względem się wybija. Jest to też po prostu cholernie dobra produkcja telewizyjna, którą ogląda się z nieukrywaną przyjemnością. Owszem Garris mógł sobie darować te badziewne efekty (zwierzęta z żywopłotu, latający Tony), mógł lepiej dobrać obsadę (Danny), ale mimo to stworzył bardzo dobry mini-serial, który ani chwili nie nudzi, a z czasem dostarcza niesamowitych emocji.


Tytuł: Odp: Lśnienie (1997)
Wiadomość wysłana przez: HAL9000 on Września 07, 2010, 18:16:57
I film, który dostał dwie Złote maliny :D Kiedyś kurde się znali na kinie :D Ale nie istotne.

Sorry, ale był tylko nominowany :) Ale nie istotne... ;)


Tytuł: Odp: Lśnienie (1997)
Wiadomość wysłana przez: Mando on Września 07, 2010, 19:33:10
Kurde byłem przekonany, że dostał. Widzisz "Lśnienie" nawet maliny nie umiało wygrać :D


Tytuł: Odp: Lśnienie (1997)
Wiadomość wysłana przez: HAL9000 on Września 07, 2010, 19:50:18
Kurde byłem przekonany, że dostał. Widzisz "Lśnienie" nawet maliny nie umiało wygrać :D

OK, tego argumentu nie obalę. Kapituluję.  :D :D :D


Tytuł: Odp: Lśnienie (1997)
Wiadomość wysłana przez: Master on Września 07, 2010, 20:40:28
Swoją drogą zrobi się pewnie trzeci temat z ankietą by zobaczyć jak to teraz na forum wygląda.
Z ankietą może być trudno. Lśnienie można w końcu oceniać w dwóch kategoriach: ekranizacji i horroru (w końcu pierwowzór literacki to horror).
Nie będę odkrywczy: jako ekranizacja- Garris; jako horror- Kubrick. I chyba nie co bardziej wolę wersję Kubricka, choć dopiero po 2-3 sensach zacząłem go doceniać. Film Garrisa to grzeczna, telewizyjna, polukrowana bajeczka a nie horror (zaraz się burza zacznie  ;) ).

A Oskary i Maliny? To jest "szołbiznes". Mam własne zdanie i nie kieruje się zdaniem innych.


Tytuł: Odp: Lśnienie (1997)
Wiadomość wysłana przez: nocny on Września 07, 2010, 20:58:58
grzeczna i polukrowana bajeczka? dużo brutalniejsza od filmu Kubricka.


Tytuł: Odp: Lśnienie (1997)
Wiadomość wysłana przez: Master on Września 07, 2010, 21:08:53
Śmiem wątpić... Kilka "mocniejszych scenek" jak Jack goniący Wendy z młotkiem, trochę krwawych napisów i scena z początku pobytu w Panoramie, w pokoju z widokiem na góry. Poza tym nic "mocniejszego" sobie nie przypominam... Masa scen, których wykonanie raczej wywoływało uśmiech, niż strach (efekty specjalne typowe jak na produkcję telewizyjną). Już chyba bardziej bałem się oglądając Bastion.


Tytuł: Odp: Lśnienie (1997)
Wiadomość wysłana przez: nocny on Września 07, 2010, 21:14:58
to wyjaśnij dlaczego mini-serial to grzeczna polukrowana bajeczka przy filmie. bo ja zrozumiałem to tak, że film ocieka krwią i flakami a w serialu Jack z żoną biegają po łące i fikają koziołki przy strumyku ;)


Tytuł: Odp: Lśnienie (1997)
Wiadomość wysłana przez: Master on Września 07, 2010, 21:28:22
Może nie łąka i fiołki  ;)  Nie potrafię do końca tego sprecyzować. Garris ma to do siebie, że w mojej ocenie nie nadaje się do kręcenia horrorów. Nie potrafi budować "horrorowego" klimatu, jego wizje pewnych elementów wywołują u mnie niekiedy uśmiech, filmy sprawiają wrażenie bardzo kolorowych (gdy horror, albo choć pewne jego elementy elementy danego filmu powinnyć być mroczne, ponure, to u Garrisa sprawiają wrażenie "kolorowych").
Na prawdę nie wiem, jak mam to napisać. To jest po prostu osobisty odbiór danego obrazu. Dla mnie Lśnienie Garrisa to właśnie taka kolorowa telewizijna produkcja. Film do puszczenia po godzinie 20.


Tytuł: Odp: Lśnienie (1997)
Wiadomość wysłana przez: nocny on Września 07, 2010, 21:35:05
ale to tylko świadczy jak Garris dobrze czuje Kinga i dlaczego King tak lubi Garrisa. przecież King nie pisze książek, gdzie wszystko jest mroczne, posępne, ponure i smutne. właśnie to jest moc Kinga, że wprowadza elementy grozy czy horroru w zwyczajny świat, do zwyczajnej, normalnej, ciepłej rodziny, która mieszka na słonecznym przedmieściu w domku z białym płotkiem.


Tytuł: Odp: Lśnienie (1997)
Wiadomość wysłana przez: Master on Września 07, 2010, 21:44:34
właśnie to jest moc Kinga, że wprowadza elementy grozy czy horroru w zwyczajny świat, do zwyczajnej, normalnej, ciepłej rodziny, która mieszka na słonecznym przedmieściu w domku z białym płotkiem.
Zgoda. Moc Kinga. Ale literackiego, nie filmowego. To co sprawdza się w książkach Kinga, czyli robienie horroru z najzwyklejszych rzeczy/sytuacji, które mogą spotkać każdego z nas, zdaje egzamin. Ale jednak filmy to co innego. Inaczej odbierasz daną scenę czytając książkę w nocy, w łóżku, a inaczej oglądając film z marnymi efektami specjalnymi, które zamiast straszyć wywołują litość.


Tytuł: Odp: Lśnienie (1997)
Wiadomość wysłana przez: HAL9000 on Września 08, 2010, 08:51:48
to wyjaśnij dlaczego mini-serial to grzeczna polukrowana bajeczka przy filmie. bo ja zrozumiałem to tak, że film ocieka krwią i flakami a w serialu Jack z żoną biegają po łące i fikają koziołki przy strumyku ;)

Przecież film ocieka krwią. Nawet trailer ocieka krwią ;)

http://www.youtube.com/watch?v=dKdKc06av1g

Może nie łąka i fiołki  ;)  Nie potrafię do końca tego sprecyzować.

Kubrick był mistrzem w kompozycji kadru filmowego. Wiedział jak ustawić kamerę i oświetlić plan aby wywołać pożądany efekt. Filmowe Lśnienie bardziej oddziałuje na widza, jest o wiele ciekawsze dla oka :) Wizualnie bardziej zapada w pamięć.

Garris jest tylko (nie najgorszym) rzemieślnikiem. Niby zrobił wszystko jak trzeba ale i tak w jego serialu nie ma iskry.


Tytuł: Odp: Lśnienie (1997)
Wiadomość wysłana przez: Lady Nina on Września 08, 2010, 16:19:12
ja to bym zabronił Kubrickowi używania w ogóle tytułu 'Lśnienie' dla tej jego popierdułki nie wiadomo o czym :D

Nocny, czy ja mogę zostać Twoją fanką numer jeden? :D :D Daję słowo, że obejdzie się bez obcinania kciuków z tej okazji. :D

A serial nie tak dawno miałam przyjemność sobie powtórzyć i jednak stwierdzam, że im więcej czasu mija, tym bardziej efekty leżą i kwiczą. I to w zasadzie jedyne zastrzeżenie jakie mam, bo cała reszta podoba mi się tak samo. Przyjemne otoczenie, w którym stopniowo narasta groza i przyjemni ludzie, borykający się z koszmarami, to jest to, dla czego Kinga znamy i kochamy. :D Garris o tym najwyraźniej wie i bardzo dobrze potrafi oddać ten klimat.

Ogólnie, to przydałby się ten trzeci temat dla Lśnień, porównawczy, bo tak jak teraz jest, to trza się równocześnie w dwóch wątkach wykłócać. :D


Tytuł: Odp: Lśnienie (1997)
Wiadomość wysłana przez: Duddits on Września 08, 2010, 16:28:19
Przeczytałem cały temat i przyznaje, że zgadzam się niemal w 100% z HAL9000 i Masterem. Wiadomo, że jako ekranizacja film Garrisa wygrywa ale jako horror kuleje a podczas seansu jak patrzyłem na Tonyego to mi ręce opadały.


Tytuł: Odp: Lśnienie (1997)
Wiadomość wysłana przez: dampf on Sierpnia 21, 2011, 21:45:01
No i jestem po pierwszym oglądnięciu serialu. Całkiem dobra adaptacja, mocno podobna do książki. Co prawda były momenty, kiedy chciało się by akcja przyspieszyła (niektóre sceny mające po 10 minut mnie trochę męczyły), ale budowanie klimatu udane. W sumie to nie jest to jakaś wybitna pozycja w kinematografii, ale rozpatrywana jako adaptacja zasługuje na bardzo wysokie noty. Ot, kierowane raczej do fanów filmidło :)


Tytuł: Odp: Lśnienie (1997)
Wiadomość wysłana przez: kujot666 on Kwietnia 09, 2012, 09:52:49
Według mnie mini serial Kinga i Garrisa to prawdziwy rarytas dla sympatyków twórczości Stephena Kinga. A choć nie jest to obraz idealny, choćby taki jak "Sztorm stulecia" ;), to niewiele mu do tego brakuje. :haha:
Zawsze uważałem, że jeśli twórcy filmu zabierają się za ekranizację jakiejś powieści i sygnują swoje dzieło nazwiskiem jej autora, to powinni być zobowiązani do jak najwierniejszego odzwierciedlenia treści książki w fabule filmu. A właśnie taki jest serial Garrisa, pomimo niewielkich zmian względem pisanego pierwowzoru w pełni oddaje zamysł autora i treść książki. A jeśli ktoś twierdzi, że wierne ekranizacje książek są tylko i wyłącznie domeną telewizyjnych produkcji, niech zapozna się ze "Skazanymi na Shawshank" i "Zieloną milą". :haha: Jak widać megaprodukcje z wielkiego ekranu również potrafią być dobrymi ekranizacjami. :diab9:
Jeśli chodzi o rodzinkę Torrance'ów, to jak dla mnie najbardziej rozpoznawalną aktorką jest Rebecca De Mornay. Świetnie dobrana postać, idealnie odzwierciedla książkową Wendy, zarówno pod względem wyglądu jak i temperamentu.
Z kolei Steven Weber jest dla mnie całkowitą nowością, na dzień dzisiejszy nie kojarzę tego aktora z żadnym innym filmem. W każdym bądź razie udźwignął rolę Jacka Torrance'a i bez większych fajerwerków ukazał nam złożoność charakteru swego bohatera.
Najmniej podobał mi się Danny, ta postać jest ewidentnie do wymiany, najbardziej wkurzał mnie ten jego głupawy wyraz twarzy i zbyt częsty ślinotok. :haha:
Loakalizacje są ciekawe i klimatyczne, a efekty specjalne niczego sobie. Choć można czepiać się szczegółów i dywagować na temat zbyt wysoko podciągniętych spodni Tony'ego (wybaczcie ale musiałem to przytoczyć :D :D :D), to ja kupuję wizję Garrisa ze wszystkimi szczegółami. :diab9:
Na koniec dodam tylko, że łączny czas trwania wszystkich odcinków jak najbardziej mnie satysfakcjonuje. Zupełnie nie odczuwałem znużenia podczas oglądania tego serialu. :roll:
Gorąco polecam ten obraz każdemu miłośnikowi prozy Kinga, koneserom wielkiego świata filmu już niekoniecznie. :haha: