Obejrzałem sobie wczoraj "Czerwoną Różę" i muszę przyznać, że nie zrobiła na mnie zbyt wielkiego wrażenia. Niby jest parę elementów składowych , które potrafią przykuć uwagę, ale jako całości czegoś tu zabrakło.
Film charakteryzuje ciekawy klimat, na który składają się całkiem niezłe efekty specjalne i bardzo nastrojowa muzyka. To stare domostwo robi naprawdę fajne wrażenie.
Jednak to jedyny rzetelny argument ku dobrej ocenie tego filmu, niestety same lokalizacje nie są w stanie obronić tej produkcji.
Według mnie pierwsza część tego mini serialu jest najlepsza. Geneza tego budynku i historia jego właścicieli zaostrzyła tylko mój apetyt. Niestety wraz z pojawieniem się całej ekipy w "Czerwonej Róży" zaczęło się robić coraz gorzej. Im dłużej przebywali w tym budynku, tym bardziej zachowywali się durnie
, nawet dobra obsada aktorska nie ratuje tu sytuacji.
Obejrzeć można, ale nie ma co się nastawiać na wielkie kino.
W porównaniu do bardzo zbliżonej produkcji, jaką jest "Sztorm stulecia", "Czerwona Róża" wypada nad wyraz blado!
A już wystąpienie samego Kinga, które bardzo przypomina mi te ze "Sleepwalkers", po prostu mnie rozwaliło.
Po jakiego grzyba Stefan decyduje się na takie epizody, przecież DiCaprio to on nie jest?!