Ja bym napisał coś podobnego jak Yave, tyle że o 1000 lat po Ziemi. Kupa jakich mało, a miało być chyba ambitnie i poważnie. Jak widać cała rodzina Smithów, grająca, pisząca, produkująca i jeszcze pewnie pisząca muzykę, to nie był najlepszy pomysł. Według mnie, ten malinowy rok powinien do nich należeć.
Co do Deppa, to gra tak samo, ale go specjalnie też w takich rolach umieszczają i on z tego w 100 % się wywiązuje, a że nie bawi to tak jak wcześniej? No cóż. Chyba przydałby mu się w końcu poważny film dramatyczny, w każdym razie coś z polotem.
No i jest oczywiście nominowana masa celebrycka, ale to ja już nie wiem o co chodzi, ale dziwnie mi nachodzi na myśl szum jaki spowodowała swego czasu Doda grając w Sercu na dłoni. Taka afera, że gra fatalnie, że to hańba, albo że może to być początek aktorskiej kariery, a tu oglądam film, gdzie on dosłownie mówi "dzień dobry" i dalej występuje na scenie śpiewając jedną piosenkę