Ja wczoraj obejrzałem Narodziny gwiazdy. Trzeba trochę docenić to że Bradley nauczył się śpiewać i grać na gitarze.
Nie dość że nauczył się śpiewać i grać to jeszcze wierząc napisom końcowym gdzie podane są wszystkie piosenki to przy niektórych pisze, że napisał je sam, tzn bez Gagi, razem z Lukasem Nelsonem, np. "Black Eyes" (jest to pierwsza piosenka od której film się zaczyna), czy kawałek "Too Far Gone". Zresztą odnoszę wrażenie, że dla Coopera to nie jest debiut w śpiewaniu, może sobie coś tam w domu ze znajomymi muzykami tworzył głównie do szuflady. No i może sobie śpiewając w domu nie tylko pod prysznicem i przy goleniu zdał sobie sprawę jak dobrze śpiewa, jak urodzony muzyk. Moim zdaniem facet jest lepszym piosenkarzem jak aktorem:)
Oczywiście trochę żartuję, bo za robotę jaką odwalił Cooper, czyli zagrał dobrze główną rolę, a na dodatek wyprodukował, wyreżyserował, napisał niektóre kawałki, był jednym ze scenarzystów i jeszcze śpiewa i gra na gitarze to szacunek. W ogóle ja mam ogromny szacunek do aktorów i aktorek, którzy okazują się, że mają więcej talentów i mnie czymś zaskakują, jak np. Hugh Jackman, który pewnie przez wielu będzie znany głównie jako Wolverine i świetny jest w tej roli (jak i w wielu innych), ale ja kilka lat temu odkryłem, że jest showmanem, który umie śpiewać, świetnie tańczy, grać na instrumentach. Występował i występuje w odpowiedniku australijskim broadwayu, w USA na Broadwayu też.
W Australii głównie z takich występów był znany, tak zaczynał karierę, i za to mam do niego ogromny szacunek. Uwielbiam oglądać jego musicalowe występy i ogólnie jak prowadzi różne programy, występuje w talkshow, bo widać jak dużo dobrej zabawy ma przy tym nie tylko on, ale też widownia.
Jackman to jeden z takich aktorów co mógłby karierę zrobić w każdej epoce kina, w latach 30, 40, 50, 60, 70, itd. A nawet wydaje mi się, że większą jak teraz, bo moim zdaniem to jak jest wszechstronnie utalentowany Holllywood nie umie odpowiednio dobrze wykorzystać. Niby wystąpił w dwóch musicalach, ale jakoś tak przeszły niezauważone (może Nędznicy odnieśli jakiś tam sukces, ale głównie się pamięta nie przez tych aktorów co dobrze śpiewają jak on czy Anne Hathaway tylko przez fałszowanie Gladiatora).
Gdyby kręcono w dzisiejszych czasach tyle musicali co w złotej erze Hollywood to moim zdaniem facet byłby jeszcze większą gwiazdą jak jest teraz, bo to taki aktor/showman w starym stylu, podobnie jak np. Tom Hanks, George Clooney (choć oni nie wiem czy akurat umieją tańczyć, grać na instrumentach, śpiewać).
Właśnie takim przypadkiem jak Jackman dla mnie jest Cooper. Jeśli kariera aktorska kiedyś niezbyt będzie mu dobrze szła to facet nie musi się martwić. Założy zespół i ja chętnie jego płytę kupię.
Shallow świetna piosenka, ale jest kilka które sobie wyżej cenię, jak choćby ta którą Gaga śpiewa na koniec filmu.
Marczewek wspomniał, że zaskakujące jest to, że pozwolono Cooperowi reżyserować i zgodzono się na obsadę i zadał ciekawe pytanie kto mu na to pozwolił. Zaryzykuję taką odp., że sam sobie pozwolił na to jaka obsada jest i kto został reżyserem. Widocznie sam sobie był szefem, bo przecież jest jednym z głównych producentów, a to producenci kasę wykładają na film:)