michax77
| SPONSOR FORUM |
|
|
« : Sierpnia 30, 2019, 00:40:46 » |
|
Ciacho pisząc o Phoeniksie podsunął mi pewien temat i jestem ciekaw jakie macie zdanie. Jakie są powody że nie lubicie jakiegoś celebryty albo z jakich powodów zmieniacie o celebrytach zdanie? Co muszą zrobić żebyście przestali filmy i seriale oglądać z aktorami, aktorkami, albo konkretnych reżyserów?
Ja przyznam, że od dawna zmieniłem podejście do aktorów, aktorek, piosenkarzy, piłkarzy, ogólnie celebrytów, czyli nie ma żadnego aktora/aktorki/reżysera, którego nie lubiłbym za to jakim jest człowiekiem w życiu , bo szczerze to ja nie znam nikogo osobiście był miał celebrytę nie lubić.
Ktoś mi kiedyś powiedział, że "aktor jest od grania jak dupa od...." i sobie sami dokończcie. Chodzi mi o to, że nie mam nic do żadnego celebryty, nawet jak słyszy się że jest bucem, dupkiem, bije kobiety, rasistą, czy popełnił jakieś przestępstwo, bo tak po prawdzie nie znam ich w ogóle, tylko znam ich wizerunek medialny, a jakimi naprawdę są ludźmi to nie mam pojęcia, bo ich nie znam. Nie wiem czy jak o kimś mówi się źle to jest prawda, a może wcale nie, czy z jakiś powodów media chcą kogoś zniszczyć, a wcale nie są złymi ludźmi. W ogóle w ostatnich czasach to widać najlepiej na sytuacjach co wypływają z molestowaniami, poczynając od afer ze Spaceyem i Weinsteinem, ale ja wspomnę o Gibsonie, z którym oglądam filmy od lat 80 i żadnego nie przegapiłem, mój ulubiony aktor najbardziej. Ja gościa lubiłem już w latach 80 i 90, gdy był mega gwiazdą, i wciąż go lubię. Nie zmieniłem o nim zdania jak zaczęły różne przykre rzeczy wypływać. Cały czas oglądam z nim nowe filmy jako aktora i reżysera z prostego powodu, bo ja gościa nie znam osobiście, nie wiem jaki jest prywatnie.
Oczywiście jego wypowiedzi rasistowskie sprzed wielu lat lub nagranie jakie wypłynęło jak bił dziewczynę, gdy ją skrzywdził, to jest rzecz nie do pomyślenia i jeśli popełnił jakieś przestępstwo, to powinien odsiedzieć, zapłacić za to, ale to nie znaczy że zmienię o nim zdanie jako aktorze i reżyserze. Nie przestanę oglądać filmów z nim starych i nowych, wciąż Braveheart uwielbiam.
Wspominam o Gibsonie, ale mógłbym podać przykład innego celebryty. Chodzi mi o to, że gdybym chciał zmienić zdanie o każdym celebrycie, który okazał się rasistą, albo bije/bił żonę/męża, nienawidzi różne społeczności, mają inne poglądy polityczne jak ja, to musiałbym zdanie zmienić o 90 % celebrytów z Hollywood, bo tam to pewnie każdy celebryta ma coś na sumieniu co raz wypływa, a w innym przypadku nie wypływa. Musiałbym zmienić zdanie zarówno o takich co mają lewicowe poglądy i takich, którzy mają poglądy prawicowe.
A co do Gibsona to pamiętam wypowiedzi jego pierwszej żony, która nie wierzyła w to żeby bił kobiety, bo jej nigdy nie uderzył, a to osoba która spędziła z nim wiele lat i zna go lepiej jak my, zwykli widzowie. Wiadomo też, że facet choruje od lat i nie mam na myśli alkoholizmu z którym się boryka cały czas, ale też cierpi na zaburzenie afektywne dwubiegunowe do czego się przyznał. Ja gościa oceniam tylko za jego pracę, tak jak wielu innych celebrytów. Praca jaką wykonują celebryci i życie osobiste celebrytów to dla mnie dwie osobne sprawy, rozdzielam to. Też zaznaczę że gość dla mnie nie jest autorytetem, bo dla mnie żaden celebryta nie jest autorytetem, dla mnie aktorzy są aktorami i tylko tyle. Po prostu lubię go jako aktora i reżysera.
Ciekawe jest to, że jak na rasistę to Gibson ma kilku przyjaciół, którzy powinni się od niego odwrócić za jego wypowiedzi. Jak się nie mylę to cały czas przyjaźni się z Richardem Donnerem, który jest Żydem, a nakręcili razem 5 filmów (LW 1-4, Maverick, Teoria Spisku). Podobno chcą nakręcić kolejną część Zabójczej broni i nie przeszkadzało Donnerowi nigdy za poprzednich wspólnych filmów, a na pewno takie plotki były w Hollywood o Gibsonie od dawna. A o tym, że łatwo go ponosi to wiadomo od lat 80 i 90, choćby rolę Maxa dostał dzięki temu, że pojawił się na castingu po bójce w barze.
No i Gibson ma dobre relacje wciąż z Gloverem z Zabójczej broni, jakiś czas temu było fajne nagranie z nimi. No i jak to wygląda, że Afroamerykanin kumpluje się z rasistą i jeszcze o prawicowych poglądach. Nie odwrócili się od niego też Iron Man i Jodie Foster, która jest lesbijką i jak ona może się przyjaźnić z rasistą. Zagrał u niej jakiś czas temu jedną z najlepszych ról (The Beaver).
Downey jr wspiera go, bo Gibson jako jeden z niewielu wspierał go, gdy Iron Man był na dnie, to były lata jak wywalili Downeya z serialu Ally McBeal za narkotyki. Więc chyba to nie jest aż tak zły człowiek skoro nie wszyscy celebryci się od niego odwrócili. Nie znam go tak naprawdę i dlatego go nie oceniam, choć zaznaczam, że jeśli popełnił przestępstwo jakiekolwiek to powinien za nie odpowiedzieć, tak jak każdy celebryta.
Trochę odbiegłem od tematu, za bardzo skupiłem się na Gibsonie, a chodzi mi o to, że dzięki takiemu podejściu, że nie wierzę we wszystko co się mówi lub słyszy o celebrytach, to nigdy się żadnym nie rozczarowałem i nie rozczaruję. Mogę się rozczarować kumplem, koleżanką, lub kimś w rodzinie kogo znam dobrze, a nie osobą którą znam jedynie z ekranu telewizora/monitora i znam jedynie różne informacje jakie podają o celebrycie media, które nie wiem czy przedstawiają 100% prawdy. Oceniam celebrytów tylko za pracę jaką wykonują, potrafię to rozdzielić.
Inna sprawa, że ja całe Hollywood uważam za jedno wielkie bagno i nie zdziwi mnie jak za kilka lat wypłynie coś na Toma Hanksa, Hugh Jackmana, Rocka, którzy wydają się być idealnymi gwiazdami. Są przesympatyczni poza ekranem i nie wywołują żadnych kontrowersji, uwielbiam oglądać ich w mediach społecznościowych, wywiadach, talkshowach i już sobie wyobrażam ten szok u niektórych gdyby o Hanksie, Dwayne Johnsonie lub Jackmanie wyszły jakieś brudy.
Gdybym się przejmował życiem prywatnym aktorów to bym chyba większość moich ulubionych filmów musiał wyrzucić jak np. "Siedem" Davida Finchera gdzie grają Spacey i Freeman, których oskarżono o różne przestępstwa/przewinienia/nieodpowiednie zachowanie. Nawet żartowałem jakiś czas temu do znajomych, że jeszcze brakuje by Brada Pitta ktoś o coś oskarżył albo reżysera "Siedem".
W przypadku Spaceya wiadomo jak sprawa się skończyła i ja wierzę że był takim draniem jak wielu go przedstawia, bo nie raz słyszało się o jego zachowaniu, ale też nie mogę mieć pewności. Za to przypadek Freemana jest ciekawy, bo oskarżono go o molestowanie, facet prosił o przeprosiny w CNN w związku z fałszywymi oskarżenia i nie pojawiły się, ale było śledztwo związane z serialem National Geographic w którym miał grać po którym oczyszczono go z zarzutów i wrócił na plan serialu. Oczywiście to nie zmienia tego, że w przeszłości mógł dopuścił się takich czynów, jeśli tak to powinien za nie odpowiedzieć, ale nie znaczy że przestanę oglądać filmów z tym aktorem. I mógłbym wymienić inny przykład aktora, aktorki, reżysera, piosenkarza, itd.
Ja się w ogóle dziwię że takie starsze już gwiazdy jak np. Warren Beatty albo jeden z moich ulubionych reżyserów jak David Lynch nie zostali o nic oskarżeni, zwłaszcza David, ale widocznie laski bardzo muszą go lubić na czele z Isabellą Rossellini, Laurą Dern, Sherylin Fenn, Naomi Watts i innymi. W przypadku Lyncha i Beatty to wiadomo, że kobieciarze z czym się nie kryją. Wiadomo że w LA rządzi seks i władza.
Nikogo nie oceniam z celebrytów, bo nie jestem świadkiem danej sytuacji w jaką są zamieszani, jak wychodzi na jaw jakaś sytuacja, nie znam całego kontekstu sytuacji. Jedni są rasistami, inni biją żony, inni popełniają inne przestępstwa, a reszta okazuje się pedofilami (tak na marginesie jest to najgorsza rzecz jaka w Hollywood ma miejsce). Jedynie kiedy zmieniam zdanie, ale jako człowieku, to jak celebryta okazuje się np. pedofilem lub popełnił inne poważne przestępstwa i jest mu to udowodnione przez sąd i prokuraturę, a nie dlatego, że został zniszczony przez media i widownię, bez dowodów. Najlepszym przykładem jest niejaki Silva czy jak mu tam reżyser horrorów Jeepers Creepers, który na planie swojego filmu gwałcił dzieciaka, nagrywał to, policja miała dowody, filmy z nim i dzieckiem i skazano go, ale wyszedł za dobre sprawowanie i dalej kręci swoje filmy, w tym jeden nakręcił dla Disneya (!). Więc przestałem oglądać jego filmy. Zresztą w którymś z filmów Silvy były aluzje do pedofilii, że to nic złego, jak mnie pamięć nie myli.
Mam też problem jak oglądam trylogię Naga broń i pojawia się OJ Simpson. Co go widzę w roli pechowego gliniarza, to przypomina mi się, że to ten co zabił byłą żonę i jej kumpla. Nie skazano go, ale wszystko przemawia za tym i ciągle mam w głowie taką myśl, zwłaszcza po obejrzeniu American Crime Story.
Jest jeszcze Bruce Willis z którym filmów nie oglądam, ale nie dlatego, że udowodniono mu jakieś przestępstwo, bo tak nie jest. Tak samo nie dlatego, że jest bucem i ma tak wielkie ego podobno, że nie da się z nim na planie pracować. Wiadomo że facet po prostu uważa się za tak wybitnego aktora, że wystarczy że przyjdzie na plan i nawet nie musi grać, wystarczy że JEST, wystarczy że inni dostąpią zaszczytu przebywania w jego towarzystwie. Chyba nasza wódka Sobieski, którą kiedyś reklamował bardzo mu zaszkodziła:-D
Nie oglądam filmów nowych z Brucem tylko przez to że zagrał w Szklanej Pułapce 5. Od tej pory obraziłem się na aktora. Tak samo jak z Willisem wieki temu miałem z niestety już zmarłym Rutgerem Hauerem, gdy przestałem oglądać filmy z nim w drugiej połowie lat 90-ych przez to w jakich padach zaczął grywać (a oglądałem każdy), ale w ostatnich latach mi przeszło i wybierałem tylko te ciekawsze a nie wszystko w czym grał:-)
Jak wspomniałem Hollywood to miejsce gdzie rządzi seks i władza, więc nie dziwię się, że od paru lat każdy każdego oskarża o różne rzeczy, ale oprócz tych słusznych oskarżeń dochodzi do tak absurdalnych sytuacji, że np. netflix wprowadził prawo na planie swoich filmów i seriali, że nikt na nikogo nie może patrzeć dłużej jak 3 sekundy, by nie zostać posądzonym o molestowanie. Dochodzi też do takich sytuacji, że osoby walczące z molestowaniami samie molestowały, jak choćby Asia Argento, inicjatorka ruchu MeToo podobno też dopuściła się niegodnych czynów co wielu zaszokowało, ale nie mnie. Nie chodzi mi o to, że akurat ona, tylko o to, że ogólnie świat celebrytów to świat gdzie łatwo o pokusy.
Też dlatego nie zmieniam zdania o aktorach, bo czasami po latach sytuacja odwraca się. Najlepszy przykład z ostatnich lat to Depp, którego wielu znienawidziło, uważa za damskiego boksera, za to jak traktował Amber Heard, a podobno na ostatniej rozprawie wyszło, że to ona jego krzywdziła, Depp pokazał dowody na to, o czym się nie mówi. Jakoś nie słychać oburzonych głosów jej fanów, że zmieniają o niej zdanie, jak było z Deppem.
Inna sprawa, komu tu wierzyć, jej czy jemu?
Ja jestem skory uwierzyć że on ją krzywdził, ale też że ona jego, albo nawzajem się krzywdzili, a prawda jest taka, że nigdy nie dowiemy się kto kogo krzywdził. No i dlatego mam wyrąbane na życie prywatne celebrytów, nawet jak wychodzi jakiś syf i media oskarżają, to ja nie mam zdania, bo powtórzę że nie znam celebryty, a od oskarżania jest sąd, a nie media i ludzie. No i często takie sytuacje zamieniają się w polowania na czarownice.
Tajemnicą jest też, że w żadnej sprawie nie zapadnie uczciwy wyrok w Hollywood, ja w to nie wierzę. Ostatnio miała rozwiązanie sprawa Weinsteina, który wierzę że był takim bydlakiem jak się o nim mówi, ale media, przynajmniej polskie to przemilczały (a dokładnie to jedno z wielu oskarżeń). Wiedzieliście o tym że jego sprawa została umorzona, wyszedł za kaucją? Więc potwierdziło się to co wiadomo od lat, że sprawy wygrywają prawnicy i z bogatym się nie wygra.
Bardzo cicho było o tym w polskich mediach, w polskim internecie i przypadkiem natknąłem się na tą informację, o której się nie mówi, bo widocznie temat molestowań ludziom się zwyczajnie znudził, są zmęczeni jak co trochę w ostatnich latach wypływały oskarżenia, gdy każdy każdego oskarżył, i było głośno o każdej sprawie. I to jest najgorsze, bo wśród fałszywych oskarżeń są prawdziwe ofiary skrzywdzone w Hollywood, których sprawy zostały zamiecione pod dywan i o tym się już w ogóle nie mówi.
MeToo zamieniło się w temat, który jest wyśmiewany. Jest to temat, który teraz nikogo nie obchodzi, podobnie jak pedofilia w Hollywood, która jest najgorszą rzeczą w Hollywood. Jestem pewien że jakby teraz temat pedofilii w Hollywood wypłynął, który niby czasami pojawia się na chwilę, ale zamiatany jest szybko pod dywan (pamiętam jak kilka lat temu Elijah Wood przyznał, że tylko dzięki rodzicom nie spotkało go to co spotyka wielu dziecięcych aktorów i jakoś nikt nie podjął tematu), jakby gówno uderzyło w wentylator, tak jak było ze sprawą Weinsteina i Spaceya, a po tych sprawach zaczęli ludzie mieć odwagę mówić, to za jakiś czas zamieniło by się to w taką medialną i absurdalną szopkę jak w przypadku molestowań, gdy pojawiły by się fałszywe oskarżenia, ludzie nie wiedzieli by komu wierzyć, kto jest ofiarą a kto przestępcą, czyli tak samo jak z molestowaniami. Ale mi się temat rozwinął od pytania czemu lubicie/nie lubicie celebrytów:)
|