Cóż mogę powiedzieć o
"Zmroku" . Ano to, że czytałem tę książkę - jak to zwykle u mnie bywa
- dawno temu, ale co nieco jeszcze się pamięta
.
"Zmrok" oceniam jako dobrą, wartą przeczytania powieść, choć obyło się bez tego specyficznego błysku jakim urzekły mnie takie klasyki Koontza, jak:
"Nieznajomi", "Opiekunowie" czy chociażby
"Szepty" Sama tematyka powieści bardzo ciekawa i oryginalna u Deana, bowiem klimat
voodoo zagościł w jego
"Zmroku" po raz pierwszy i dotychczas ostatni
. Wplecenie w całą historię wątku kryminalnego z motywem mroku też sprzyja wymowie powieści jako całości
. Autor poświęcił tu dużo uwagi osaczeniu głównego bohatera przez wrogie siły, będące wytworem siły drzemiącej w szamanie o intrygujących personaliach - Baba Lavelle
.
Równie interesujący jest wątek cynicznej i zamkniętej w sobie policjantki Rebeki Chandler [tutaj ukłon Koontza w stronę Raymonda Chandlera - gdyż twórczość ojca kryminału autor
"Zmroku" niezwykle sobie ceni
], która wespół ze swoim zawodowym partnerem, wdowcem Jackiem Dawsonem musi stawić czoła czającym się na kartach książki wrogom
. Jako ciekawostkę dodam, że jeden prześladujący motyw z życia Rebeki, został nawet wykorzystany przez autora w cztery lata późniejszym
"Gromie" .
Inne szczegółowe motywy z książki musiałbym sobie odświeżyć, ale jeden zapadł mi dosyć wyraźnie w pamięci, a mianowicie...
dynamiczna ucieczka Jakca i jego dzieci, oraz Rebeki przed stworami szamana po dachach budynków - po prostu świetnie zostało to przez Deana zobrazowane
Kto wie, może w toku dyskusji przypomnę sobie jeszcze jakieś ważkie elementy tej powieści, to nie omieszkam wówczas sypnąć nimi tutaj niczym asem z rękawa
.
A i przypomniało mi się jednak coś istotnego - a mianowicie miejsce akcji
. U Koontza Nowy Jork stanowi niebywałą rzadkość, gdyż z reguły na kartach jego utworów króluje aglomeracja Los Angeles
. Inną powieścią Deana gdzie mamy w tle Mannhattan i okolice, to rzecz jasna świetna, sensacyjna
"Ściana strachu" - ale o tym może już w przyszłości, w stosownym temacie
.