Strony: 1 [2]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: ZŁE MIEJSCE  (Przeczytany 9370 razy)
J.Xavier.B
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Białystok




WWW
« Odpowiedz #20 : Kwietnia 15, 2012, 22:26:51 »


Czytam sobie właśnie - z niekłamaną przyjemnością  :rad1: - albatrosowe wydanie (z nowym przekładem) "Złego miejsca"  Diabeł 9. Bardzo miłe spotkanie po latach i ponowny zachwyt nad tą powieścią, a także radość z odkrywania pewnych detali fabularnych, które od ostatniej, dawnej już lektury umknęły w zakamarkach mej dobrej, ale krótkiej pamięci :D. Po prostu klawa książka :].

Obszerniejszy esej z mojej strony niebawem  :faja:.
Zapisane
marczewek

*

Miejsce pobytu:
była stolica byłego województwa




mój nik wzion sie od mojego imienia

« Odpowiedz #21 : Października 15, 2012, 09:27:26 »

Eseju coś brak  :]. Przyszedł czas na odhaczenie kolejnego Deana z listy oczekujących na przeczytanie.
Którą wersję przekładu polecacie ??

ps/edit biorę prósa
« Ostatnia zmiana: Października 15, 2012, 12:18:13 wysłane przez marczewek » Zapisane

- Klasyka to książki, które ludzie cenią i których nie czytają.
Mark Twain
marczewek

*

Miejsce pobytu:
była stolica byłego województwa




mój nik wzion sie od mojego imienia

« Odpowiedz #22 : Października 20, 2012, 12:26:58 »

Kolejna świetna powieść DK już za mną  ;(. Aż żal ją odkładać na półkę.
Ciemność, świetliki, prędkość. - w tych słowach można streścić cały opis tej książki. Akcja, akcja, i jeszcze raz akcja.
I jeszcze ta porąbana rodzinka Pollardów. Czegoś takiego chyba jeszcze u Koontza nie było. Siostry bliźniaczki mnie odstręczały swoją powierzchownością, choć gdy pierwszy raz D nas zabrał do domu Pollardów i opisywał Candyego, to pomyślałem sobie że to jakiś psychol, i jego siostry to wytwór jego chorego umysłu  :pff2:. Ale potem to już kompletnie padłem, 26 najprawdziwszych kotów-ludożerców, i równie żywe siostry nimfomanki. Masakra.
Dla kontrastu ich "normalny" brat matkobójca Frank, który szuka pomocy u równie normalnej rodziny prywatnych detektywów.
Nie będę się zbytnio rozpisywał, bo przedmówcy wyrazili swoją opinię z którą pozwolę się zgodzić  Diabeł 9, i trzeba przyznać że przełom lat 85/95 to chyba najlepszy czas w twórczości stryjka Deana  :haha:.

A jeszcze pytanie..
Spoiler (kliknij, żeby zobaczyć)
Ale czy Bobby gdzieś sobie go przywłaszczył umknęło mi chyba.

Tymczasem biorę się za ponoć bliźniacze Łzy smoka.

aha, zapomniałbym. Okładka jest fatalna.
« Ostatnia zmiana: Października 20, 2012, 14:46:59 wysłane przez marczewek » Zapisane

- Klasyka to książki, które ludzie cenią i których nie czytają.
Mark Twain
J.Xavier.B
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Białystok




WWW
« Odpowiedz #23 : Lutego 14, 2013, 21:52:52 »


Wspominałem sobie ostatnio sentymentalnie różne powieści Deana i przypomniało mi się, iż w ubiegłym roku miałem machnąć kilka słów wrażeń po ponownej lekturze "Złego miejsca" ;). Czas nadrobić zaległości  Diabeł 9.

Fascynacja powieścią po latach oczywiście pozostała, ale porównując czytanie w 2012, do tego dawnego w 1992, gdy byłem niewinnym [ :haha:] 14-to latkiem , to rzecz jasna obecnie zwróciłem baczniejszą uwagę na zupełnie inne detale  :faja:. Oczywiście fenomen teleportacji Franka oczarował mnie, choć kiedyś bardziej właśnie emocjonowałem się tą warstwą fantastyczną książki, dziś zaś na pierwszy plan wyszła dramaturgia losów tej postaci  :P. Spojrzałem na Franka nie jako na faceta z nadnaturalnymi przymiotami, ale jako na umęczonego, steranego i zdesperowanego rodzinnym dramatem człowieka, który miał ostro przechlapane w swoim dziwacznym, dosyć pokrętnym życiu  ;(. Obserwowałem jak wraz z kolejnymi podróżami w czasie i przestrzeni zmienia się nie tylko jego wygląd, ale i zachwiana osobowość... cholera, może to oznaka starzenia się u mnie, że zwróciłem aż taką uwagę na rzeczone aspekty charakteryzujące Franka  :D :D :D.

Dokładniej przyjrzałem się także parze detektywów Dakota i przynależnego do nich upośledzonego Thomasa. Przyjemnie było nurzać się w świecie Bobby'ego i dostrzec elementy dzieciństwa samego Koontza w obliczu i otoczeniu tego bohatera, jak chociażby zamiłowanie do plejady wesołych zwierząt z kreskówek Disney'a, które towarzyszyły Deanowi i jego fikcyjnej postaci  :rad2:. Jeśli chodzi o Julie, to skupiłem się na jej relacjach zarówno z mężem, jak i niełatwej, ale pełnej miłości więzi z kalekim bratem, Thomasem - także jak widać, czytając "Złe miejsce" po latach, zacząłem chłonąć ową książkę dosyć wyraźnie pod kątem warstwy obyczajowej!!  :haha:

Aczkolwiek przyznać muszę, że sfera mroku zawarta na kartach rzeczonego utworu także mnie ujęła  Diabeł 9. Cała rodzinka Pollardów to jedno wielkie dziwactwo i szaleństwo, z którego niejako Frank próbował się wydostać, ale zew zwichrowanego klanu nieustannie się o niego upominał, a towarzyszyły temu rzecz jasna zarówno mocne sceny z udziałem Candy'ego jak i półsenne, niemal hipnotyczne, ale mające wydźwięk niemej grozy momenty z siostrami Violet i Verbiną, oraz ich zwierzęcym haremem  :o ;).

Także podsumowując, książką nadal pozostaje w mym przekonaniu niesamowitą i jedną z flagowych w całym obszernym dorobku literackim Deana  :rad1:, co jest rownoznaczne z tym, iż warto się z nią zapoznać :].
Zapisane
Ciacho

*

Miejsce pobytu:
Bytom

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



WWW
« Odpowiedz #24 : Października 07, 2013, 13:49:20 »

Panowie, po niespełna dwóch latach powróciłem do Koontza, sięgając po ową pozycję, która już trochę na mojej półce leżała i,niestety, nie podzielam waszych zachwytów. ;) Nie lubię strasznie u Koontza jak bawi się jakimiś przekształceniami w materale genetycznym czy to u ludzi czy u zwierząt (jedyne odstępstwo "Opiekunowie"). To jest świetny "znawca ludzkiego umysłu" i kreator portretów psychologicznych postaci i jak pisze thrillery, to mu to zajebiście wychodzi,, ale jak zaczyna posługiwać się typową fantastyką to albo mnie nudzi albo śmieszy.  Co się tyczy "Złego miejsca":

+postaci (nic nowego)
+klimat (nic nowego)
+fabuła (tylko jeśli nie biorę pod uwagę elementów fantastyki)

-teleportacja - głupie i poco to tutaj?
-telepatia - to samo
-kazirodztwo i pomieszanie w genetyce- czyli to o czym pisałem.
-schematyczność

Już dawno nie miałem tak, że czytałem tylko po to, żeby mieć książkę już za sobą. Spore rozczarowanie, bo oczekiwałem po tej książce sporo. Nie wiem co bym musiał teraz przeczytać, ażeby się nie zrazić na stałe, ale musi to być coś konkretnego, bo stracę wiarę w Koontza, którego "Intensywność", "Odwiecznego wroga" i "Fałszywą pamięć" uważam za jedne z najlepszych książek literatury grozy.
 

« Ostatnia zmiana: Października 07, 2013, 14:21:22 wysłane przez Ciacho » Zapisane

"W głębi duszy zdajemy sobie sprawę z własnej głupoty, a poświęcamy zbyt wiele czasu albo na ukrywanie tego, albo na udowadnianie, głównie sobie, że tak nie jest"-Jonathan Carroll

http://swiat-bibliofila.blogspot.com
www.facebook.com/swiat.bibliofila
Magnis

*




« Odpowiedz #25 : Października 07, 2013, 14:15:39 »

Ciacho, a czytałeś Przełęcz śmierci ?
Z czystym sumieniem polecam i na pewno się nie zawiedziesz :).

Przykro jednak słyszeć, że Ci się nie podobała książka Złe miejsce. Za bardzo nie odniosę się, bo czytałem lata temu, ale wtedy mi się podobała wraz z inną powieścią Gromem co skutkowało szukaniem pozostałych książek Koontza :).

« Ostatnia zmiana: Października 07, 2013, 14:19:05 wysłane przez Magnis » Zapisane

Mistrzem grozy w Polsce jest Stefan Grabiński.
Wielcy Przedwieczni : Dagon, Cthulhu i Wielki Staruch.
J.Xavier.B
Moderator

*

Miejsce pobytu:
Białystok




WWW
« Odpowiedz #26 : Października 07, 2013, 21:17:37 »

Panowie, po niespełna dwóch latach powróciłem do Koontza, sięgając po ową pozycję, która już trochę na mojej półce leżała i,niestety, nie podzielam waszych zachwytów. ;) Nie lubię strasznie u Koontza jak bawi się jakimiś przekształceniami w materale genetycznym czy to u ludzi czy u zwierząt (jedyne odstępstwo "Opiekunowie"). To jest świetny "znawca ludzkiego umysłu" i kreator portretów psychologicznych postaci i jak pisze thrillery, to mu to zajebiście wychodzi,, ale jak zaczyna posługiwać się typową fantastyką to albo mnie nudzi albo śmieszy.

U Koontza tych genetycznych matactw i knowań jest niemało i mówiąc szczerze spory odsetek jego pierwszych powieści w Polsce (za czasów Amberu) bazował na tym motywie fabularnym  :faja:. Poza "Opiekunami" i "Złym miejscem" wyraźny akcent zabawy w Boga z genetyką za pan brat [;)] znajdziesz też w tak znanych utworach jak "Nieśmiertelny" / "Cieniste ognie", "Północ" czy "Niezniszczalny" / "Zwierciadło zbrodni"  :rad2: Ja osobiście bardzo cenię sobie wszystkie te powieści; ba, w większości przypadków, w moim mniemaniu to górna półka dokonań literackich Deana  Diabeł 9.

-teleportacja - głupie i poco to tutaj?
-telepatia - to samo
-kazirodztwo i pomieszanie w genetyce- czyli to o czym pisałem.

Scenami z rodzinki Pollardów, "Złe miejsce" istotnie może zniesmaczyć, ale z drugiej strony na tym ich wynaturzeniu, bazował cały koncept z posiadanymi przezeń ponad naturalnymi zdolnościami: osobliwe zaburzenia w genach zrobiły z nich nie lada mutantów w ludzkiej powłoce - a szczególnie tyczy się to Pana Błękitne Światło  :D :D :D. Gdyby nie ich "inność", cała powieść straciłaby główny motor zapalny :P.

Już dawno nie miałem tak, że czytałem tylko po to, żeby mieć książkę już za sobą. Spore rozczarowanie, bo oczekiwałem po tej książce sporo. Nie wiem co bym musiał teraz przeczytać, ażeby się nie zrazić na stałe, ale musi to być coś konkretnego, bo stracę wiarę w Koontza, którego "Intensywność", "Odwiecznego wroga" i "Fałszywą pamięć" uważam za jedne z najlepszych książek literatury grozy.

Cholera, aż strach pomyśleć, co to by było, jakbyś na początku swojej przygody z prozą Deana sięgnął po "Złe miejsce"  ;) :o.

Przewrotnie, ja właśnie od tego tytułu zaczynałem w 1992 swoją czytelniczą krucjatę z Koontzem; tak mnie oczarowało to "Złe miejsce", że poszedłem za ciosem i tak mi zostało po dziś dzień  :roll:.

Rozumiem jednak, ze co czytelnik, to mogą być zupełnie inne oczekiwania wobec twórczości danego pisarza i ten sam tytuł, jedni mogą wysoce cenić, innym zaś może się odbijać czkawką - cóż poradzić, trafiłeś w tym przypadku do tego drugiego worka ;).

Za czas jakiś - bo teraz pewnie czeka Cię antykoontzowa terapia  :D - mógłbyś sięgnąć chociażby po zaproponowaną przez Magnisa "Przełęcz śmierci"; bardzo fajna, silnie rozbudowana fabularnie, mroczna powieść z interesującym czarnym charakterkiem  :faja:.

A od siebie mogę polecić - o ile jeszcze nie czytałeś - magicznych "Nieznajomych"; jak dla mnie wielki fenomen w dorobku Deana obok "Intensywności" ma się rozumieć  :rad2:.


Zapisane
Ciacho

*

Miejsce pobytu:
Bytom

sponsor forum
SPONSOR
FORUM



WWW
« Odpowiedz #27 : Października 08, 2013, 08:49:14 »

Hehehehe. Czułem, że Jarek mi przez wieczór referat pierdzielnął. :D

U Koontza tych genetycznych matactw i knowań jest niemało i mówiąc szczerze spory odsetek jego pierwszych powieści w Polsce (za czasów Amberu) bazował na tym motywie fabularnym  :faja:. Poza "Opiekunami" i "Złym miejscem" wyraźny akcent zabawy w Boga z genetyką za pan brat [;)] znajdziesz też w tak znanych utworach jak "Nieśmiertelny" / "Cieniste ognie", "Północ" czy "Niezniszczalny" / "Zwierciadło zbrodni"  :rad2: Ja osobiście bardzo cenię sobie wszystkie te powieści; ba, w większości przypadków, w moim mniemaniu to górna półka dokonań literackich Deana  Diabeł 9.

No właśnie, a ja czytałem "Opiekunów","Złe miejsce" i "Nieśmiertelnego". I tylko "Opiekunowie" mi się z tego podobali, toteż najlepszą ocenę mają na serwisach, dlatego chyba zacznę każdą następną tego typu książkę omijać, bo to nie dla mnie. Ja zabaw z genetyką nie lubię, tego sporo w "Z Archiwum X" było i jak oglądałem to za dzieciaka to robiło na mnie wrażenie, ale teraz mając ćwierćwiecze na karku najzwyczajniej w świecie mnie to nudzi i odpycha.

Cytuj
Scenami z rodzinki Pollardów, "Złe miejsce" istotnie może zniesmaczyć, ale z drugiej strony na tym ich wynaturzeniu, bazował cały koncept z posiadanymi przezeń ponad naturalnymi zdolnościami: osobliwe zaburzenia w genach zrobiły z nich nie lada mutantów w ludzkiej powłoce - a szczególnie tyczy się to Pana Błękitne Światło  :D :D :D. Gdyby nie ich "inność", cała powieść straciłaby główny motor zapalny :P.

Ale te wynaturzenie było już wystarczające bez tej telepatii i teleportacji! Kurdę, ten pomysł z jądrami, jakkolwiek zabawny, to jednak wcale nie głupi-testosteron robi swoje, jest większy, człowiek nie ma jak się tego pozbyć to zaczyna szaleć, siejąc agresję i super. Ale po cholerę do tego zdolność do teleportacji? Kompletnie bez sensu. To samo tyczy się Franka. Bez tych beboków to byłaby bardzo dobra książka nawet z tym kazirodztwem w tle. ;) Niestety tak nie było i ja nie potrafię tego przełknąć.

Cytuj
Za czas jakiś - bo teraz pewnie czeka Cię antykoontzowa terapia  :D - mógłbyś sięgnąć chociażby po zaproponowaną przez Magnisa "Przełęcz śmierci"; bardzo fajna, silnie rozbudowana fabularnie, mroczna powieść z interesującym czarnym charakterkiem  :faja:.

A od siebie mogę polecić - o ile jeszcze nie czytałeś - magicznych "Nieznajomych"; jak dla mnie wielki fenomen w dorobku Deana obok "Intensywności" ma się rozumieć  :rad2:.

Następnym razem, jak zachce mi się czytać Koontza, to masz pewne jak w banku Jarku, że zagadam, ażebyś zaproponował coś odpowiedniego, bo ja lubię tego pisarza (wszak na GWKC się udzielałem troszkę) i nie chcę się do niego zrazić na stałe przez takie beboki, które można ominąć ;)


Ciacho, a czytałeś Przełęcz śmierci ?
Z czystym sumieniem polecam i na pewno się nie zawiedziesz :).

Nie, ale następnym razem zrobię, jak pisałem wyżej. Odezwę się do Was, abyście mnie odpowiednio nakierowali. ;)
« Ostatnia zmiana: Października 08, 2013, 08:56:33 wysłane przez Ciacho » Zapisane

"W głębi duszy zdajemy sobie sprawę z własnej głupoty, a poświęcamy zbyt wiele czasu albo na ukrywanie tego, albo na udowadnianie, głównie sobie, że tak nie jest"-Jonathan Carroll

http://swiat-bibliofila.blogspot.com
www.facebook.com/swiat.bibliofila
Strony: 1 [2]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do: